#7
Chyba zrobił się z wiekiem sentymentalny, bo postanowił pożegnać się z Lorne, odwiedzić wszystkie miejsca które lubił jako dzieciak, spotkać się z dawnymi znajomymi i ostatecznie zamknąć rozdział Australijski swojego życia. Skoro Leonie ostatecznie nie chciała z nim być, to nie było sensu dłużej przeciągać tej udręki. Nie widział sensu w tym, by przyjeżdżać do rodzinnego miasta ponownie. Tak będzie lepiej, był o tym przekonany. Tu już go nic nie trzymało. A fakt, że był ojcem Tessie też nic nie znaczył, skoro miał zrzec się ojcostwa. Czy robił to dla siebie? Pewnie trochę tak, bo wiedział, że nie nadaje się do tej roli, zwłaszcza na warunkach Leo. Ale robił to też dla tej małej dziewczynki, by nie burzyć na siłę jej świata, w którym to Ephraim jest jej ojcem, nie Hunter.
Nie umiał jednak tak od razu pożegnać się z miastem, w którym spędził połowę swojego życia, a nawet więcej. Mógł dopilnować sprzedaży domu, który swego czasu kupił matce, mógł pozamykać swoje sprawy. No i oczywiście metaforycznie pożegnać się z młodością i dzieciństwem, poprzez odwiedzenie ulubionych miejsc.
Na opuszczoną farmę łaził z kolegami pić piwo, gdy jeszcze był za młody by robić to w pubach. Rozmawiali o dziewczynach, samochodach, muzyce. Snuli z zespołem śmiałe plany o ich przyszłości. Nie miał teraz ani ochoty na tak długi spacer, ani odpowiedniego samochodu by tu dojechać, dlatego zdecydował się na wynajęcie konia. Nie był jakimś wybitnym jeźdźcem, ale umiał jeździć konno. Swego czasu reżyser jednego z jego teledysków wymyślił sobie, że fajnie będzie jeśli Hunter będzie jeździć konno. I się chłopak musiał nauczyć. Stwierdził, że to całkiem relaksująca sprawa i zdarzało mu się w Stanach wypożyczać konia i jeździć po plaży... tak, często w towarzystwie jakiejś pięknej pani, bo jednak to robiło wrażenie na płci pięknej.
Trochę się na miejscu zapomniał. Pozwolił sobie porwać wspomnieniom i tak go jakoś naszło, że zaczął pisać piosenkę. Nie miał ze sobą gitary, ani żadnego innego instrumentu, ale miał telefon, a to wystarczyło by spisać tekst, czy zanucić i nagrać melodię. Piosenka była o utraconej młodości, o wspomnieniach, o tym co minęło. Siedział na górnym poziomie starej stodoły, machał nogami nad zanikającą w cieniu podłogą kilka metrów niżej. Koń stał sobie na dworze, dobrze przywiązany do płotu. A sam Hunter nie spodziewał się, że minęło aż tyle czasu, dopóki nie usłyszał głosu kobiety.
-
Tak... - zawołał, szukając wzrokiem skąd jest ten głos. -
To pani farma? - zapytał, bo może ktoś kupił to miejsce w międzyczasie i teraz był intruzem. Ostrożnie wstał i zszedł po chwiejnej drewnianej drabince na dół. -
Już się stąd zbieram. - dodał, gdy schodził z drabinki.
melis huntington