: 01 kwie 2022, 15:01
Hyde O. Terrell najzwyczajniej chyba miał w sobie to coś. Ten dziwny, nienazwany czynnik który sprawiał, że niezwykle dobrze szło mu wyprowadzanie kobiet wszelakich z równowagi nie raz zupełnie nieświadomie. Piekliła się na niego Joan, piekliła się Julia i piekliła się ta strażaczka, którą w tym momencie uważał za zło najgorsze gdyż postanowiła uszkodzić jego kochaną Ritę. Męska duma ucierpiała wraz z wgnieceniami na zderzaku i nie był nic w stanie poradzić, że wylewał teraz wiadro pomyj na kobietę która już wcześniej zalazła mu za skórę. I zapewne dalej wylewałby na nią swoją złość stojąc w strugach deszczu, gdyby burza nie poczęła drastycznie przybierać na sile. Do tego stopnia, że drzewa słaniały się na ziemię, a jedno z nich uderzyło tuż obok. Nie, to nie były okoliczności w których powinni dalej się tu kłócić - Hyde zrozumiał, że muszą znaleźć jakieś schronienie. Więc gdy tylko pomógł dziewczynie wstać wyjął swój plecak i zarzucił go sobie na plecy by patrzeć jak… dziewczyna próbuje sama iść. Z kostką która napuchła do tego stopnia, że nawet ten mało spostrzegawczy kucharz zauważył, że co jest z nią nie tak. Nie był lekarzem, nie wiedział co dokładnie przytrafiło się dziewczynie jasnym jednak był fakt, że potrzebowała pomocy… Nie tylko jego, ale i jakiegoś doświadczonego lekarza bądź ratownika.
- Ja pierdolę, czy wy zawsze musicie takie być?! Na czworaka, ale by pokazać, że nie potrzeba wam pomocy faceta?! - Prychnął wyraźnie podirytowany, a kolejna fala złości rozprzestrzeniła się po jego ciele. Wiedział, doskonale wiedział, że Julia zapewne postępowałaby podobnie - dumnie trzymając głowę wysoko i nie dając po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak. Ta myśl jeszcze bardziej go rozzłościła, to też Hyde, korzystając ze swojej sporej postury oraz znacznej przewagi sił, zwyczajnie złapał dziewczynę w pasie, aby przerzucić ją sobie przez ramię niczym przysłowiowy worek zieminiaków. - Nie wierć się, z tą nogą do zimy nie dojdziesz… - Mruknął, poprawiając sobie dziewczynę na ramieniu. I już, już miał coś dodać gdy kolejny potężny grzmot przeciął powietrze. Poczuł dziwny, nieprzyjemny posmak metalu w ustach, a ciche przekleństwo uleciało z jego ust. - Nie spadnij, dobra? - Poprosił, nim puścił się biegiem przez deszcz, z uszkodzoną dziewczyną na ramieniu.
No pięknie, a mówili, żeby zostać w domu!
autumn goldsworthy
- Ja pierdolę, czy wy zawsze musicie takie być?! Na czworaka, ale by pokazać, że nie potrzeba wam pomocy faceta?! - Prychnął wyraźnie podirytowany, a kolejna fala złości rozprzestrzeniła się po jego ciele. Wiedział, doskonale wiedział, że Julia zapewne postępowałaby podobnie - dumnie trzymając głowę wysoko i nie dając po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak. Ta myśl jeszcze bardziej go rozzłościła, to też Hyde, korzystając ze swojej sporej postury oraz znacznej przewagi sił, zwyczajnie złapał dziewczynę w pasie, aby przerzucić ją sobie przez ramię niczym przysłowiowy worek zieminiaków. - Nie wierć się, z tą nogą do zimy nie dojdziesz… - Mruknął, poprawiając sobie dziewczynę na ramieniu. I już, już miał coś dodać gdy kolejny potężny grzmot przeciął powietrze. Poczuł dziwny, nieprzyjemny posmak metalu w ustach, a ciche przekleństwo uleciało z jego ust. - Nie spadnij, dobra? - Poprosił, nim puścił się biegiem przez deszcz, z uszkodzoną dziewczyną na ramieniu.
No pięknie, a mówili, żeby zostać w domu!
autumn goldsworthy