lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
podróż w czasie Niech każde z was uda się do ostatniego posta, którego dodaliście w grze innej niż w walecznych żółwiach. Skopiujcie z niego dialog posiadający minimum 4 słowa* i wklejcie w treści nowego, eventowego posta w niezmienionej formie, dodając do niego słowo: żółw.
* jeśli nie posiadasz w tym poście dialogów bądź są za krótkie, cofnij się do takiego, który spełnia wymagania

Przyklad: gracz A posiada grę w centrum Cairns w którym dodał post z dialogiem: "musimy uważać na mojego szefa, szuka pretekstu, żeby mnie zwolnić".
Gracz A musi skopiować cały ten dialog i wkleić go także jako dialog w najnowszym poście gry eventowej, np "musimy uważać na mojego żółwiego szefa, szuka pretekstu, żeby mnie zwolnić".
To samo, relatywnie, wykonuje osoba B.

Jeśli wylosujecie tę kartkę kilkakrotnie, musicie podać kilka różnych dialogów.


Ilość wylosowanych kart: 12
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 13
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
fryzjerka — ds hair & makeup
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
roztrzepana, wesoła fryzjerka, z wiecznie pustym portfelem, fatalnym gustem w kwestii facetów i pięcioma kotami o bajecznych imionach
Reed w bardzo niewielu dziedzinach była e k s p e r t e m — nawet w swojej pracy popełniała gafę za gafą i regularnie żegnała niezadowolonych klientów. Brak wiedzy — na przykład o żółwiach — nie był natomiast wynikiem lenistwa, czy też braku inteligencji. Kobietę, najzwyczajniej w świecie, wyróżniało roztrzepanie; a ponadto posiadała nieograniczone pokłady energii, która odbijała się na cierpliwości oraz umiejętności skupiania i zapamiętywania. Teraz gdy objęli nowe role, dzielnie i m p r o w i z o w a ł a; starając się zapewnić żółwiowi Brosefowi jak najlepszy start. I, o, jak najlepiej powitać go na świecie.
Yosef — westchnęła, patrząc na przyjaciela z rozczarowaną miną. — A może twoje rodzeństwo będzie się nim zajmować, co? Dostaną pupila i na pewno się ucieszą — stwierdziła, chociaż na dobrą stronę nie wiedziała, w jaki sposób by zareagowali. — Bo ja chętnie bym go zabrała, wiesz? Ale moje koty mogłyby się zrobić agresywne i w ogóle. Wyobrażasz to sobie? Coś by mu się stało, a ja musiałabym powiedzieć: Przepraszam, żółwiu, spóźniłam się. Ale mój kot … — pokręciła głową, nie chcąc nawet o tym myśleć. — I nie mam piętnastu, chociaż bym chciała. Nie wiesz, ile mam kotów? Merida, Aladyn, Gaston, Simba, Pumba. To pięć. Ale mam przygotowane kilka nowych imion, chcesz się dowiedzieć, jakie to? — zapytała, aczkolwiek istniało prawdopodobieństwo, że nawet jeśli nie będzie chciał … to je usłyszy. Ulubionym zajęciem Reed było w końcu MÓWIENIE. — Och, tak myślisz? Złapaliby nas? — zapytała, wytrzeszczając oczy, w wyrazie ogromnego zdziwienia. Wręcz szoku!
Może poszukajmy jeszcze jednego, co? Bo wiesz, będą bezpieczniejsze, trzymając się razem. Broreed wygląda, jakby też nie wiedziała, co ma robić, więc jak podrzucić tych głupków? I naprawdę chcesz je wrzucić do wody, tak po prostu? Sprawdźmy. Bo co, jeśli się okaże, że nie potrafią pływać? — zapytała. Niesamowicie stresowała ją ta sytuacja. Nie dojrzała do opieki nad noworodkami; nawet jeśli dane noworodki były jedynie gadami.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
premia Otrzymujecie jednego dodatkowego żółwia.

Ilość wylosowanych kart: 13
Zebrane żółwie: 2 + 1 = 3
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 14
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
sprzedawca — angel's wings / stacja benzynowa
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jedno życie, tylko tyle i aż tyle, tyle dano każdej istocie, a jego życie było całkowitą porażką
Widać było, że u niego w domu Reed bywała tylko od święta, skoro naprawdę wierzyła, że którekolwiek z tych patałachów byłoby w stanie zająć się jakkolwiek odpowiednio żywym stworzeniem. Chomik Mary otarł się o śmierć już tyle razy, że Yosef czasem powątpiewał w to, że jego siostra ma na pewno tyle lat, ile widnieje w metryce aktu urodzenia; gdyby on sam nie przypominał sobie od czasu do czasu o tym, żeby zajrzeć na tego gryzonia, z pewnością trzeba by było już niejednokrotnie przekopywać szafy w poszukiwaniu jakiegoś pudełka po butach i odpowiednio grząskiego gruntu. Dlatego też prychnął krótko, kręcąc głową, kiedy przyjaciółka zasugerowała, że rodzeństwo Yosefa ucieszyłoby się. Tak, na pewno - radość trwałaby pięć minut, a opiekę nad żółwiem przejąłby on na następne pięć tysięcy lat, czy ile tam te gady żyły.
- Mara wstawiłaby trzy zdjęcia żółwia na instagrama, a potem o nim zapomniała, Joel wziąłby go do szkoły i podkładał w losowych miejscach, żeby nagrywać reakcje ludzi, a Misha pomyliłby go z pluszakiem, wyniósł na plac zabaw i zostawił na zjeżdżalni - ja naprawdę sądzę, że Brosef zasługuje na coś więcej niż to - wyłożył jej więc, niezwykle szczegółowo, licząc na to, że takie unaocznienie problemu przemówi Reed do rozsądku. Ta jednak zaraz zaczęła nawijać o kotach, najwyraźniej oburzona, że Yosef w tej swojej małej głowie nie znalazł miejsca na zapamiętanie imion sierściuchów, choć przecież te były mu przypominane przy każdym spotkaniu, co najmniej jednokrotnie.
- Ja myślę, że Pumba, Simba... i tak dalej, to i tak lepsza opcja niż moje rodzeństwo. A nuż uda mu się przetrwać? - podsunął, bo jeśli Reed naprawdę była tak zdesperowana, żeby któreś z nich jednak zabrało Brosefa ze sobą, to niech sama to zrobi. - Może okaże swoją dominację względem kota? Brosef - zwrócił się zaraz do gada, poważniejąc na moment - wiesz, nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać, ale jakbyś potrzebował, żółwiu, jeszcze dodatkowo świadka, że... no wiesz, że jest agresywny, to możesz na mnie liczyć. Kot, w sensie. Ktoś na pewno się tym zainteresuje - oznajmił, choć, oczywiście, wciąż obstawał przy tym, że najlepszym pomysłem było pozostawienie żółwia w miejscu, w którym go znaleźli.
Szykował się już na wysłuchanie wszystkich imion przygotowanych przez Reed dla potencjalnych nowych kotów, ale wtedy do dziewczyny dotarła jego wzmianka o policji, więc kiwnął tylko głową, oznajmiając przy tym, że tak, to bardzo prawdopodobne - co, tak naprawdę, było z palca wyssane, ale o tym przecież dziewczyna już nie musiała wiedzieć, prawda?
- Jak? Żółwie, co nie umieją pływać? - dopytał, ale zaraz zreflektował, że no tak: przecież przed chwilą sam powiedział, że są różne rodzaje. Westchnął więc ciężko. - To je wyłowię, co za problem? To lepsze niż jakby miały się usmażyć na tym... o, zobacz! - przerwał to, co mówił, bo w miejscu, w którym woda dobijała do brzegu, mignęła mu duża, żółwia skorupa. - Może to ich mama...? - Tak, może żółwie matki były lepsze niż te ludzkie i faktycznie wracały na miejsce, żeby zainteresować się dziećmi? No, względnie mógł to być po prostu jakiś randomowy żółw, którego zdecydowali się wrobić w pieluchy. Tak czy inaczej, postanowili, że skoro w pobliżu kręci się starszyzna gatunku, zostawią młode na miejscu i będą przypatrywać się im z odpowiedniej odległości.
W końcu, po czasie wymierzanym być może w kwadransach, obie ich pociechy skierowały się faktycznie w stronę wody i tutaj skończył się epizod rodzicielstwa Yosefa i Mairead. A Brosef i Broreed...? Cóż, niech prowadzą ich same przyjemne prądy.

[ k o n i e c ]

mairead mcinerney
ODPOWIEDZ