: 03 sie 2023, 00:26
No i kurwa zajebiście. Wytrącił jej argument z ręki o tym, że jest pewnie chujowym człowiekiem, bo myśli tylko o sobie. Boże, co za beznadziejny człowiek. Teraz będzie musiała przyznać, że jednak potrafił zrobić coś miłego i to chyba bezinteresownie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Ella bardzo lubiła ludzi, którzy starali się robić jakieś miłe gesty dla innych, czy powinna o nim teraz zmienić zdanie? Może nie był tak okropny jak myślała jeszcze te kilka godzin temu. Mimo tego, że był burakiem, to jednak był miłym burakiem. - Dziękuję -to już drugi raz kiedy mu to mówiła w przeciągu kilkudziesięciu minut. Coś tu kurwa nie grało. Nie tego się spodziewała i była nieco zbita z pantałyku. - Wcale nie, chętnie bym posłuchała. - Naprawdę była bardzo ciekawa co się wydarzyło, że podchodzi do życia w ten sposób i niestety zaczęła się zastanawiać czy potrafi być nieco bardziej dostępny, gdy się go bliżej pozna. Prawie się złapała na tym, że wpadła na durny pomysł, że chciałaby go kiedyś bliżej poznać, ale całe szczęście w odpowiednim momencie dostała na samą myśl o tym reakcji alergicznej i poczuła, że jej niedobrze. To ją ostrzegło, że przesadza. - Jak kiedyś będziesz chciał o tym komuś opowiedzieć - dodała, bo przecież nie wymusi tego na nim i była pewna, że nigdy nie będzie chciał o tym rozmawiać z nikim, a już na pewno nie z nią. Chciałabym napisać, że Ella nie żałowała tego, że spotykała się z Jamiem, ale to byłoby kłamstwo, a ona brzydziła się kłamstwem. To, że dała się omotać temu człowiekowi było największym żalem jej życia i nie miała nic na swoje usprawiedliwienie.
- Nie - odpowiedziała krótko na temat kurtki. - Jeszcze nie wiem co z nią zrobię... może sobie zachowam na pamiątkę... nie. Sprzedam na ebayu. Kurtka słynnego piłkarza, może wystarczy mi hajsu na wycieczkę na Malediwy - Żartowała sobie oczywiście i było to jasne, bo nie zabrałaby mu kurtki, miała swoje ciuchy. Nawet jeżeli kurtka była dość przyjemna i czuła sie w niej dobrze.
- Uśmiechnij się to może przylecą, pomylą Cię z kimś innym - zaproponowała, bo może warto było spróbować. Nie widziała go jeszcze uśmiechniętego, więc mogłaby zobaczyć dwa dziwne okazy. Paszczaka i uśmiechniętego Kirby'ego. Sama się prosiła o to żeby stanął tak blisko niej, sama się tam pchała jak durna, bo sobie wymyśliła, że mu pokaże tego zwierzaka na telefonie. No i pożałowała, bo poczuła się naprawdę bardzo dziwnie, ale jednocześnie komfortowo. Czuła ciepło jego ciała oraz zapach perfum, które zostawiły swój ślad na kurtce. Nie panowała nad tym, ale w tej krótkiej chwili bardzo małą uwagę skupiła na filmiku tego ptaka. - No, a nie? Nie widzisz podobieństwa? - Zapytała posyłając mu łobuzerski uśmiech, bo no nabijała się z niego odrobinę. - Nie, to paszczak, to co innego niż sowa... chyba, nie jestem ornitologiem - nauczyciele nie muszą mieć aż tak specjalistycznej wiedzy. Słysząc jego kolejne słowa aż się zaśmiała. Myślała, że sobie żartuje, ale później sobie przypomniała, że on chyba nie należy do tego typu osób. - Chciałbyś - prychnęła i stanęła naprzeciw niego patrząc mu w oczy. - Czekaj... - przymrużyła oczy - pozwoliłeś mi się przejechać Twoim autem, chcesz pomóc z gołębiami, pożyczyłeś mi swoją kurtkę żebym nie zmarzła i myślisz o tym żeby mnie zabrać na zlot samochodowy - zaczęła wyliczać i z każdym kolejnym argumentem podchodziła do niego bliżej, aż w końcu stanęła ponownie zdecydowanie za blisko. - To znaczy, że na mnie lecisz, wszystko jasne - dodała unosząc głowę, bo tylko w taki sposób w tym momencie mogła na niego spojrzeć, bo niestety była niska.
kirby vandenberg
- Nie - odpowiedziała krótko na temat kurtki. - Jeszcze nie wiem co z nią zrobię... może sobie zachowam na pamiątkę... nie. Sprzedam na ebayu. Kurtka słynnego piłkarza, może wystarczy mi hajsu na wycieczkę na Malediwy - Żartowała sobie oczywiście i było to jasne, bo nie zabrałaby mu kurtki, miała swoje ciuchy. Nawet jeżeli kurtka była dość przyjemna i czuła sie w niej dobrze.
- Uśmiechnij się to może przylecą, pomylą Cię z kimś innym - zaproponowała, bo może warto było spróbować. Nie widziała go jeszcze uśmiechniętego, więc mogłaby zobaczyć dwa dziwne okazy. Paszczaka i uśmiechniętego Kirby'ego. Sama się prosiła o to żeby stanął tak blisko niej, sama się tam pchała jak durna, bo sobie wymyśliła, że mu pokaże tego zwierzaka na telefonie. No i pożałowała, bo poczuła się naprawdę bardzo dziwnie, ale jednocześnie komfortowo. Czuła ciepło jego ciała oraz zapach perfum, które zostawiły swój ślad na kurtce. Nie panowała nad tym, ale w tej krótkiej chwili bardzo małą uwagę skupiła na filmiku tego ptaka. - No, a nie? Nie widzisz podobieństwa? - Zapytała posyłając mu łobuzerski uśmiech, bo no nabijała się z niego odrobinę. - Nie, to paszczak, to co innego niż sowa... chyba, nie jestem ornitologiem - nauczyciele nie muszą mieć aż tak specjalistycznej wiedzy. Słysząc jego kolejne słowa aż się zaśmiała. Myślała, że sobie żartuje, ale później sobie przypomniała, że on chyba nie należy do tego typu osób. - Chciałbyś - prychnęła i stanęła naprzeciw niego patrząc mu w oczy. - Czekaj... - przymrużyła oczy - pozwoliłeś mi się przejechać Twoim autem, chcesz pomóc z gołębiami, pożyczyłeś mi swoją kurtkę żebym nie zmarzła i myślisz o tym żeby mnie zabrać na zlot samochodowy - zaczęła wyliczać i z każdym kolejnym argumentem podchodziła do niego bliżej, aż w końcu stanęła ponownie zdecydowanie za blisko. - To znaczy, że na mnie lecisz, wszystko jasne - dodała unosząc głowę, bo tylko w taki sposób w tym momencie mogła na niego spojrzeć, bo niestety była niska.
kirby vandenberg