pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Cóż, nie jest powiedziane, że przyjaciele twojego partnera będą idealni także dla ciebie. Grono Mylesa zaś było bardzo specyficzne, co nie znaczy, że złe. Była to jednak w dużej mierze banda żołnierzy, których Declan również lubił, a także towarzystwo pyszałków, za którymi nie można powiedzieć, żeby przepadał, ale jego zdaniem idealnie pasowali do jego brata. Czy do Georgie ci ludzie pasowali? Starszy Burkett nie znał jej szalenie dobrze, ale na tyle, na ile się orientował, był w stanie ocenić, że to rzeczywiście nie było towarzystwo dla niej. Z drugiej strony, wydałoby mu się, że on sam też nie jest towarzystwem dla niej i go nie polubi, więc może nie warto przywiązywać wagę do jego oceny, bo ta, jak widać, nie zawsze się sprawdzała. Swoją drogą, Declan na pewno nie mógł narzekać na to, że nie spodobało jej się towarzystwo jej brata, ale za to polubiła jego samego, ponieważ Burkett polubił spędzać z nią czas i cóż, korzystał z tego. Może nawet częściej niż powinien, ale kiedyś pewnie to się w końcu skończy, najpewniej po powrocie Mylesa, więc musiał teraz wykorzystać swoją szansę, póki trwała, bo potem będzie za późno. Georgie skupi się wtedy na swoim życiu i związku, a on, cóż, wróci do tego, co było przedtem.
Czasem pewne przygody wymagają poświęceń i to była jedna z nich. Trzeba było to przeboleć, albo poszukać lepszego przewodnika od Declana, który na pewno znalazłby dogodniejsze miejsce, ale z drugiej strony… Czy przystępniejsza lokacja nie oznaczałaby, że będzie tam więcej ludzi? Tu zaś zapewne będzie zaciśnie i w spokoju będą mogli obserwować żółwie, jeśli te się pojawią. - Tacie żółwiowi zapewne by się nie chciało, stwierdziłby, że mama żółw wyolbrzymia, więc musiałaby wziąć to w swoje ręce - wyjaśnił, wymyślając bajeczkę do swojego żarciku. Nie przejął się przy tym groźnym grymasem Georgie, ponieważ zauważył, że ściemniała i wcale nie miała mu za złe tamtej sugestii. - Jak spałaś na moim ramieniu, to jakoś nie narzekałaś na chrapanie - zauważył i poruszył zaczepnie brwiami. Powinna mieć już pojęcie o tym, że przy nim nie śpi się najgorzej, więc chyba mogła być spokojna. Oboje mogli być, skoro miała pełnić rolę jego ochroniarza.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
kradzież Tracicie jednego z posiadanych żółwi, którego otrzyma para graczy z następnego pola.

Ilość wylosowanych kart: 5
Zebrane żółwie: 2 - 1 = 1
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 5
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Podobno w związku warto mieć dostatecznie dużo przestrzeni na własne aktywności, zainteresowania, a zarazem i znajomych, dlatego Myles nie musiał się o to martwić. Georgie nie zamierzała ograniczać go i przyklejać się do niego za każdym razem, kiedy będzie wychodził ze swoimi kolegami, co też nie znaczy, że zamierzała całkowicie unikać tego towarzystwa, ponieważ i to byłoby nie w porządku. Teraz jednak musiała jakoś poradzić sobie bez niego, a skoro to szło jej dość pokracznie w pojedynkę, mogła skorzystać przynajmniej z towarzystwa Declana, z którym bawiła się naprawdę dobrze. Swoją drogą, początkowo może liczyła na to, że i on wyciągnie ją do swoich znajomych, ale albo nie chciał tego robić, albo nie miał nikogo na tyle wartościowego, by warto było go przedstawiać. A może po prostu nie chciał tego robić? Ostatecznie przecież ich dwójki nie łączyło nic, poza zwykłym koleżeństwem, więc Georgie nie mogła zakładać, że Burkett będzie uwzględniał ją w każdym aspekcie swojego życia. Już i tak spędzali ze sobą bardzo dużo czasu.
Nie zamierzała narzekać ani na trasę, ani tym bardziej na przewodnika, ponieważ gdyby zabrała ze sobą kogoś, kogo nie polubiła tak bardzo, jak jego, nie bawiłaby się dzisiaj tak dobrze. Nie chciała spędzić tego wieczora z przypadkowym człowiekiem - chciała spędzić go z blondynem, dlatego była usatysfakcjonowana. Nawet w obliczu tego, że jutro nogi miały cholernie ją boleć. - Wyolbrzymia? Cholera, twoja mama żółw będzie miała naprawdę ciężkie życie z takim podejściem - stwierdziła z rozbawieniem, w rzeczywistości jednak nie postrzegając go jako zły materiał na partnera. Do tej pory udowadniał, że w tej roli odnalazłby się nieźle, choć w rzeczywistości nie ona powinna to oceniać. Nie powinna w ogóle patrzeć na niego w takich kategoriach. - Miałam za sobą pół butelki wina. Mogłam być trochę przygłucha - stwierdziła, po czym lekko szturchnęła go w ramię. Swoją drogą, kiedy wspomniał o tym, w jaki sposób przy nim zasnęła, poczuła się ciut nieswojo, jednak postarała się to uczucie zignorować. Nie zrobili przecież nic niewłaściwego. - Daleko jeszcze? - zapytała, bo chociaż spacer był przyjemny, chciała już przystąpić do obserwowania żółwi. Była naprawdę ciekawa, czy cokolwiek uda im się dzisiaj zobaczyć.

lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
ochrona Ta karta jednorazowo uchroni wasze żółwie przed możliwą stratą lub kradzieżą.

Ilość wylosowanych kart: 6
Zebrane żółwie: 1
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 6
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Prawda jest taka, że nie miał kogo jej przedstawić. Miał paru znajomych z wojska, którzy nie odwrócili się od niego i na których mógł liczyć w tym trudnym okresie, ale obecnie nie było ich w kraju. Poza nimi tak naprawdę nie miał nikogo, nie bez powodu wieczory przeważnie spędzał samotnie lub z przypadkowymi osobami, z którymi nie miał jakiegoś szczególnego kontaktu albo które dopiero poznał. Miał też kilku znajomych z więzienia, ale… Ich na pewno nie chciał poznawać z Georgie, nie sądził, żeby to było towarzystwo dla niej. Dlatego niestety nie mógł pomóc jej w poznaniu nowych osób w tej okolicy, mógł zaoferować jej tylko siebie. Może to niewiele, ale wszystko, co miał. Poza tym może lepiej wyjdzie na poznawaniu nowych osób w Lorne Bay nie za jego sprawą, w końcu był tu niczym czarna owca i raczej wiele by straciła, przystając z nim na oczach innych. Niestety, chociaż Burkett chciałby, żeby było inaczej, czuł się tak, jakby mógł jedynie jej zaszkodzić. I nie ma co się nim tutaj przejmować, zaczął już przyzwyczajać się do tego, że ludzie na ulicy przeważnie krzywo się na niego patrzyli.
Cieszyło go to, że chciała przeżyć tę przygodę razem z nim. A nawet, że w ogóle spędzała z nim czas. Cenił sobie te chwile, gdy byli razem, coraz lepiej rozumiejąc, dlaczego ta kobieta zawróciła jego bratu w głowie. A to raczej niedobrze, bo czy to czasem nie oznaczało, że robiła to samo z nim? - Daj spokój. Moja mama żółw będzie szczęściarą - stwierdził nieskromnie, uśmiechając się przy tym głupawo, co sugerowało tyle, że wcale nie miał o sobie tak wielkiego mniemania. Choć nie sądził też, żeby był tak okropnym potencjalnym partnerem dla jakiejś “pani żółw”. - A może po prostu twoje chrapanie zagłuszało moje? - spojrzał na nią wymownie, starając się wyglądać tak, jakby mógł mówić serio, ale równocześnie możliwe było to, że tylko sobie żartował. Oczywiście to był żart, nie zauważył, żeby Georgie należała do chrapaczy, choć oceniać mógł tylko moment, jak zbudził się chwilę przed nią. Kiedy sam spał, żadne chrapanie by go nie wyrwało ze snu - był przyzwyczajony do spania w pobliżu faceta, którzy potrafili być w nocy strasznie hałaśliwi, więc takie rzeczy go nie ruszały. - Kawałek. Za tamtym drzewem powinnaś już zobaczyć to miejsce - odparł, wskazując na znajdujące się nieopodal drzewo, wychodzące na ich ścieżkę, obok którego zaraz będą musieli skręcić. Na szczęście byli już całkiem blisko celu, więc zaraz będą mogli odpocząć i przyczaić się na żółwie.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
żywioły Niech jedno z was uda się do tematu "rzut kością" i wykona losowanie 1d40. W zależności od wyniku:
1-10 = woda
11 - 20 = ogień
21 - 30 = powietrze
31 - 40 = ziemia
napiszcie (oboje) w jednym poście w dowolny sposób o wylosowanym żywiole - możecie wspomnieć o nim dosłownie, metaforycznie, poetycko, żartobliwie - jak tylko chcecie! Słowo/odniesienie należy podkreślić.

Ilość wylosowanych kart: 7
Zebrane żółwie: 1
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 7
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Jeśli ktoś rzeczywiście miałby oceniać ją przez pryzmat tego, że go polubiła, nie zamierzała się tym przejmować. Nie zamierzała też postrzegać tej znajomości jako błędu, ponieważ Declan okazał się jedną z najbardziej życzliwych osób, jakie w ostatnim czasie stanęły na jej drodze. Początkowo myślała, iż wynikało to wyłącznie z faktu, że złożył pewną obietnicę swojemu bratu, dlatego poświęcał jej swój czas, żeby pod nieobecność Mylesa nie czuła się tu samotna, jednak obecnie wydawało jej się, że nie chodziło wyłącznie o to. Miała wrażenie, że Declan polubił ją tak po prostu - dla niej samej i to właśnie z tego powodu nie stronił od spędzania z nią czasu. Mogła się oczywiście mylić, jednak opierała te wnioski na tym, jak się do niej odnosił. Sama zresztą spoglądała na niego podobnie, bo chociaż ich znajomość rozpoczęła się z myślą o Mylesie, Georgie kontynuowała ją tak chętnie głównie dlatego, że zwyczajnie go polubiła. Może i nie byli tacy sami pod wszystkimi względami, jednak mimo to nadawali na tych samych falach, dzięki czemu czuli się w swoim towarzystwie dobrze. Fanning dawno już nie doświadczyła tego rodzaju zrozumienia.
Miał rację. Nie był okropnym potencjalnym partnerem, a jego przyszła partnerka miała okazać się szczęściarą, co Georgie rzeczywiście dostrzegała. A choć ich znajomość działała na innych zasadach, sama też czuła się przy nim niezwykle dobrze, dlatego na jej usta wkradł się uśmiech, który był reakcją na podobny grymas wymalowany na jego twarzy. Swoją drogą, naprawdę lubiła go w takim wydaniu - w oka mgnieniu poprawiał jej wówczas humor, choć teraz nie mogła narzekać na to, że nie dopisywał jej on początkowo. Odkąd tylko zdecydowali się na to wyjście, czuła się podekscytowana. - Ja nie chrapię. Czasami tylko trochę się ślinię - zrobiła głupią minę, jak gdyby chciała to podkreślić i w ten sposób go nastraszyć. W rzeczywistości jednak, jeśli posiadała jakieś senne mankamenty, nie była ich świadoma. Do tej pory nikt nie narzekał na to, jak funkcjonowała w nocy. - W takim razie prowadź - stwierdziła, nie zwalniając tempa. Mało tego, chyba odrobinę przyspieszyła, chcąc czym prędzej dotrzeć do celu. Swoją drogą, to miejsce zrobiło na niej tak duże wrażenie, iż cieszyła się, że nie stało się jednym z tych, które rok w rok trawiły pożary. Mieszkali w niebywale pięknej okolicy, a ona do tej pory nie była tego świadoma.

lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
premia Otrzymujecie jednego dodatkowego żółwia.

Ilość wylosowanych kart: 8
Zebrane żółwie: 1 + 1 = 2
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 8
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Wiele osób mogło oceniać ją przez pryzmat tego i Declan przeczuwał, że pierwszy byłby jego własny ojciec, który najchętniej by wypisał własnego syna z rodziny, byleby nie mieć z nim już nic do czynienia. Powstrzymywali go przed tym jedynie Myles i jego żona, którzy choć nie mieli wpływu na jego negatywne podejście, to przynajmniej tyle mogli zrobić. Chociaż prawdę powiedziawszy starszemu synowi Burkettów jakoś szczególnie na tym nie zależało. Sam zdążył spisać ojca na straty i widywał się z nim tylko po tym, żeby zrobić przyjemność własnej matce. Nic innego nie ciągnęło go już do rodzinnego domu, w którym czuł się obco przez atmosferę wprowadzaną przez ojca. I wszystkim może by wyszło na lepsze, gdyby nie zmuszali tej dwójki do interakcji? Wtedy na pewno spokojniejsze by były rodzinne kolacja, bo gdy Declan i ojciec znajdowali się przy jednym stole, było to przepisem na gwarantowaną kłótnię. Czasem ten ogień dało się ugasić, zanim dochodziło do katastrofy, a nerwowa wymiana zdań nie zamieniała się w walkę i wyjście z trzaśnięciem drzwiami lub wyrzucenie z domu.
Przy niej zawsze dopisywał mu humor. Miała na niego pozytywny wpływ, zatem właściwie to niczym dziwnym nie jest to, że tak chętnie spędzał z nią czas. Czy przeważnie nie ciągnie nas do ludzi, przy których czujemy się dobrze? - Okropne. Trzeba będzie kupić ci śliniak - dalej sobie żartował, o czym świadczyło rozbawienie, które nawet na chwilę nie zniknęło z jego twarzy. Burkett nie oceniał i nie czepiał się - właściwie to, nawet jeśli chrapała czy śliniła się przez sen, na dłuższą metę to nie będzie jego problemem, więc nie miał czym się przejmować. - Mhm - mruknął, idąc dalej w obranym przez siebie kierunku, aż w końcu udało im się dotrzeć do punktu, gdzie ich prowadził. - Jesteśmy - oznajmił, zrzucając swój plecak na ziemię. Później zaś wyciągnął do góry ręce, żeby się przeciągnąć. Widok był tu równie zapierający dech w piersi, jak to zapamiętał. Właśnie dlatego, ciekawy reakcji Georgie, ukradkiem zerknął na nią, pragnąc dowiedzieć się, czy była zadowolona z tego, gdzie ją zaprowadził. Jak na kogoś, kto wyskoczył gdzieś tylko z narzeczoną brata, dziwnie się wszystkim interesował i przejmował.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
premia Otrzymujecie jednego dodatkowego żółwia.

Ilość wylosowanych kart: 9
Zebrane żółwie: 2 + 1 = 3
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 9
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Chciała wejść w łaski rodziny swojego narzeczonego, przy czym, jak widać, potrafiła określić własne priorytety. Wiele osób na jej miejscu najpewniej uznałoby, że w pierwszej kolejności powinna zaskarbić sobie sympatię jego rodziców, nieco mniej uwagi przywiązując do tego, czy nawiąże jakąkolwiek więź z jego bratem, jednak Georgie zdecydowała się postąpić inaczej. Chciała dotrzymywać towarzystwa Declanowi pomimo tego, że z łatwością mogła stracić w oczach przyszłego teścia, co, jak widać, ani trochę jej nie przeszkadzało. Mogło mieć to coś wspólnego z faktem, że nieszczególnie przepadała za głową rodziny Burkettów, przy czym warto nadmienić, że im więcej czasu spędzała ze starszym z braci, tym silniej utwierdzała się w przekonaniu, że ich ojciec nie był tak wartościowym człowiekiem, za jakiego próbował uchodzić. Przynajmniej w oczach Georgie zyskałby, gdyby wykazał się większą wyrozumiałością i akceptacją dla swojego syna, jednak na to żadne z nich nie powinno chyba liczyć. Pewne osoby nigdy nie miały dojrzeć.
Oni zresztą też momentami zachowywali się jak para dzieciaków, czego doskonały przykład dawali przemawiając się w ten sposób. Z tego jednak Georgie nie potrafiła zrezygnować, zbyt dobrze bawiąc się w jego towarzystwie. Za to odpowiadał prawdopodobnie fakt, że tak swobodnie się przy nim czuła. - Ślicznie tu - odezwała się chwilę po tym, jak przez dłuższą chwilę przyglądała się rozpościerającemu się przed nimi widokowi. A choć dookoła panowały ciemności, to jakby dodawało temu wszystkiemu uroku, dlatego Georgie była szczerze oczarowana tym miejscem. Już teraz wiedziała, że miało stać się dla niej wyjątkowe i pewnie jeszcze nieraz zapragnie do niego wrócić. - Myślisz, że damy radę rozłożyć tu namiot? - zapytała, lekko marszcząc przy tym nos. Było przecież ciemno, a z niej żadna królowa survivalu, dlatego ciężko było jej to sobie wyobrazić. Zresztą, było tu na tyle ładnie, iż najchętniej spędziłaby noc pod gołym niebem, chociaż wiedziała, że to nie byłoby rozsądne. A skoro mieli obserwować żółwie, niewykluczone, że dziś w ogóle nie położą się spać - czy nie udowodnili już też przypadkiem, że ze sobą potrafili przegadać niemal całą noc?

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Declan już się nie łudził - nie sądził, by cokolwiek zdołało nakłonić jego ojca do zmiany zdania. Był za bardzo przekonany o słuszności swoich racji, żeby nagle uznać, że mógł się mylić, dlatego też Burkett nie robił sobie nadziei, że jeszcze mogłoby być między nimi lepiej. Nie będzie i on nie zamierzał naiwnie za tym gonić, byłoby to z jego strony stratą czasu oraz energii. Dla niego ten człowiek był już skreślony, co było trochę przykre, bo to mimo wszystko jego ojciec, ale właściwie to sam podjął taką decyzję. Jego syn tylko stosował się do tego, co narzucił ich relacji, nie zamierzając dłużej biegać za facetem, który i tak miał go gdzieś. I wyglądało to w ten sposób od zawsze - teraz już to rozumiał. Spoglądał na swoją przeszłość z nieco innej perspektywy i dostrzegał to, że ojciec nigdy nie próbował dać mu realnej szansy. Odkąd na świecie pojawił się Myles, ojciec całą swoją energię i wszystkie swoje uczucia inwestował właśnie w drugiego syna, pierwszego zaniedbując.
Warto było tu wracać. Declan również tak myślał, choć w rzeczywistości od bardzo dawna go tutaj nie było i pewnie prędko by się nie pojawił, gdyby nie Georgie. Nie był pasjonatem przyrody, ostatnio również brakowało mu motywacji do czegokolwiek, więc i do wędrówki by nie zdołał się przekonać, gdyby nie to, że chciał zabrać tutaj Fanning, żeby mogła pooglądać żółwie, jeśli dopisze im szczęście. Declan zaś nie żałował, że przyjechał z nią tutaj, ponieważ miał wrażenie, że ten wypad naprawdę dobrze mu robił. - Na spokojnie - stwierdził, nie widząc powodów, żeby to nie było możliwe. I uważał, że ogarnięcie go będzie dobrym pomysłem, w końcu nie mogli być pewni, że sen ich w pewnym momencie nie zmorzy lub nie zaskoczy ich sen. Albo nie wydarzy się jeszcze coś innego, co sprawi, że schronienie się w namiocie okaże się dobrym pomysłem, dlatego też Burkett zabrał się za rozkładanie go. I tak, skorzystał z pomocy Georgie, nie mógł wszystkiego robić sam.
Udało im się dziś zobaczyć kilka małych żółwi, można więc powiedzieć, że wyprawa zakończyła się sukcesem. A choć maluchów nie było już w pobliżu, oni nie mogli już wrócić do domu. Było za późno i za ciemno, żeby pozbierać się i udać pieszo z powrotem, dlatego musieli zostać schronieni w swoim namiocie do rana. Szkoda tylko, że nie mieli ze sobą dość ciepłych rzeczy, bo jak Declan właśnie odkrył, miał tylko jeden koc. - Cholera, drugi musiał zostać w samochodzie - warknął zrezygnowany, po czym podał brunetce ich jedyny koc. - Trzymaj - wcisnął jej go, bo nie wyobrażał sobie tego, by okrył siebie, a ją zostawił na zamarznięcie.

ODPOWIEDZ