: 14 gru 2023, 13:53
Kiedy na studiach Deb i Bruno spotykali się na najlepszych imprezach – czyli w kuchni w domu jakiegoś bogatego dzieciaka, bo wiadomo że w kuchni są najlepsze imprezy – Deb na pewno wypytywała Bruna o jego korzenie. Bądź co bądź nazwisko Zimmerman nie należało raczej do klasycznych australijskich nazwisk, więc ciężko było nie być dociekliwą po wypaleniu paru jointów. Pewnie nawet wyobrażała sobie czasami Bruna w niemieckim mundurze. Z naciskiem na wyobrażała, bo nie wiedziała jak niemiecki mundur mógł wyglądać, a pewnie nie chciało jej się googlować tego na imprezie. W każdym razie lubiła poznawać ludzi z ciekawymi historiami rodzinnymi, więc i o dziadku naziście chętnie słuchała. Bo w końcu przeszłość to przeszłość i wnuki nie powinny płacić za grzechy swoich przodków. No i dziadek Zimmerman na pewno nie miał czasu ani głowy do takich przyziemnych rzeczy jak jakieś miłostki, więc plus dla Bruna, że jego serce potrafiło zabić do kogoś innego niż pewien typ z wąsem. Aczkolwiek Deborah pewnie zdziwiłaby się, że Bruno doświadczył nieszczęśliwej miłości. Zawsze wydawał jej się typem bawidamka i totalnego luzaka, któremu nie w głowie były związki i miłostki.
– No wiesz, trzeba się dobrze zakonserwować na stare lata. Jeszcze chwila i będę miała trzydziestkę, słyszałeś że kiedy przekroczy się ten wiek, to nagle cały organizm zaczyna się sypać? - roześmiała się chowając niesforny kosmyk włosów za uszami. Tak, jeszcze była w takim wieku kiedy myślała, że skończone trzydzieści lat niczym nie różniło się od pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu.
Zaskoczona uniosła brwi, kiedy poczuła jak Bruno łapie ją za nadgarstek i ciągnie w nieznaną jej alejkę. Obróciła się szybko na swój wózek jakby ktoś chciał ją tu zaraz obrobić, zapominając, że przecież jeszcze nie zapłaciła za żaden z tych produktów. – Pracujesz tu? Z własnej woli? – spytała zaskoczona. – Rodzina cię wydziedziczyła? Tak mi przykro, Bruno… Ale wiesz, to nie koniec świata. Odbijesz się szybciej, niż myślisz – zmarszczyła łagodnie brwi, żeby podkreślić to jak bardzo mu współczuła w tym momencie i nawet położyła mu dłoń na ramieniu, aby dodać mu otuchy. Sama w końcu doświadczyła w pewnym momencie biedy i musiała łapać się każdej roboty. – Ja? Odwiedzam dziadków. Tak jakby – dodała szybko i machnęła lekceważąco ręką. – A tak naprawdę, to wcale nie. Nie do końca. Mieszkam tu prawie dwa lata, ale faktycznie, byłam w rozjazdach. W trasie – dodała tajemniczo, zupełnie tak jakby stała tu teraz przed Brunem jakaś światowej sławy gwiazda. W sumie jej obecnego pracodawcę niektórzy mogliby uznać za światowej sławy gwiazdę uzdrowicielstwa, prawdziwą gwiazdę rocka w uniwersum schorowanych staruszek i naiwnych ludzi.
Bruno Zimmerman Jr
– No wiesz, trzeba się dobrze zakonserwować na stare lata. Jeszcze chwila i będę miała trzydziestkę, słyszałeś że kiedy przekroczy się ten wiek, to nagle cały organizm zaczyna się sypać? - roześmiała się chowając niesforny kosmyk włosów za uszami. Tak, jeszcze była w takim wieku kiedy myślała, że skończone trzydzieści lat niczym nie różniło się od pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu.
Zaskoczona uniosła brwi, kiedy poczuła jak Bruno łapie ją za nadgarstek i ciągnie w nieznaną jej alejkę. Obróciła się szybko na swój wózek jakby ktoś chciał ją tu zaraz obrobić, zapominając, że przecież jeszcze nie zapłaciła za żaden z tych produktów. – Pracujesz tu? Z własnej woli? – spytała zaskoczona. – Rodzina cię wydziedziczyła? Tak mi przykro, Bruno… Ale wiesz, to nie koniec świata. Odbijesz się szybciej, niż myślisz – zmarszczyła łagodnie brwi, żeby podkreślić to jak bardzo mu współczuła w tym momencie i nawet położyła mu dłoń na ramieniu, aby dodać mu otuchy. Sama w końcu doświadczyła w pewnym momencie biedy i musiała łapać się każdej roboty. – Ja? Odwiedzam dziadków. Tak jakby – dodała szybko i machnęła lekceważąco ręką. – A tak naprawdę, to wcale nie. Nie do końca. Mieszkam tu prawie dwa lata, ale faktycznie, byłam w rozjazdach. W trasie – dodała tajemniczo, zupełnie tak jakby stała tu teraz przed Brunem jakaś światowej sławy gwiazda. W sumie jej obecnego pracodawcę niektórzy mogliby uznać za światowej sławy gwiazdę uzdrowicielstwa, prawdziwą gwiazdę rocka w uniwersum schorowanych staruszek i naiwnych ludzi.
Bruno Zimmerman Jr