: 17 lip 2023, 08:54
#15
Wren lubił uważać się za osobę, która umie gotować. Lubił gotować, a jeszcze bardziej lubił jeść i oglądać programy kulinarne. Niestety, choćby chciał, nie potrafił się z nich wiele nauczyć, bo nie taki miały one cel. Po opanowaniu dwóch czy trzech potraw, oczywiście, że postanowił dopracowywać kolejne dania, by móc śmiało się nazwać kucharzem. Nie zważał za bardzo nad tym, co ludzie o nim mówili, ale znaczenie miało dla niego już to, co sam myśli na swój temat. A nad tym trzeba czasem popracować i to niekoniecznie z psychologiem.
Tego dnia, korzystając z wolnego postanowił dla odmiany coś upiec. Może nie tyle upiec, co przygotować coś słodkiego. Do tej pory był raczej ostrożny i skupiał się na daniach raczej obiadowych. Punktem obowiązkowym każdego większego gotowania była wycieczka do sklepu. To też całkiem lubił, bo zawsze znajdował coś smacznego do kupienia, coś co go do czegoś zainspirowało (i ta rzecz zazwyczaj psuła się w lodówce/szafce nieruszana).
Tym razem lista zakupów zawierała pozycje, które nie do końca był mu znajome. Cukier puder, a czym to się różni od cukru cukierniczego drobno mielonego? Kakao, ilu procentowe? Czy Nesquick wchodził w grę? On się dobrze rozpuszczał... Na razie jednak Wren utknął pomiędzy lodówkami, zastanawiając się, dlaczego w telefonie wpisał tylko "śmietana" jak tych śmietan w sklepie spożywczym było multum: 12%, kokosowa, do deserów, do zup, kremówka... W końcu stojąc trochę jak debil z dużym wózkiem, w którym na razie znajdował się sześciopak piwa i dwie paczki czipsów (nie, tego nie będzie używał do pieczenia, ale w trakcie) i próbował na telefonie znaleźć przepis, który miał wykonać w domu. W końcu mu się to udało i wiedział już, że chodzi o śmietanę 36%, ale takiej na półce akurat nie widział.
-Witaj, Bruno-aż się uśmiechnął, bo dziewczyna zdecydowanie nie wyglądała jak ... Bruno. Z resztą fakt, że się zacięła na moment nie bardzo wiedząc, jak się przedstawić, mogło wskazywać, że pomyliła plakietkę z imieniem. A czy to coś zmieniało? absolutnie nie, co mu do tego. -Kusząca propozycja, ale dziękuje. -powiedział. Mathilda brzmiała naprawdę przekonująco w temacie promocji. Czy miała ona sens? Być może, może dostali jakąś podwójną dostawę kapci i koszulek, więc musieli się tego pozbyć, bo nie było za wiele miejsca na magazynie? W każdym razie, Wren nie potrzebował kapci (bo nie używał ich szczególnie, łaził po domu w skarpetkach albo na bosaka) a koszulki, które trzymała Bruno, były damskie. -Ale mogę mieć pytanie?-brunetka, skoro pracowała w sklepie, mogła wiedzieć. Albo z jakiegoś innego powodu.-Czy jak kupię trzy śmietany 12% to będzie to samo, co 36%? Taka jest w przepisie, a nie widzę akurat...-wytłumaczył, nie bardzo nawet zdając sobie sprawę z tego, jakie głupie pytanie zadaje. Jakim cudem 100 ml śmietany 36% miało powstać z śmietany 12%? Trzy razy więcej dać? Ale wtedy to przepis nie ma prawa zadziałać, skoro będzie o wiele, wiele bardziej płynny... Cóż, Wren, widać że mama nie pokazywała Ci jak zostać idealną panią domu.
mathilda brubaker
Wren lubił uważać się za osobę, która umie gotować. Lubił gotować, a jeszcze bardziej lubił jeść i oglądać programy kulinarne. Niestety, choćby chciał, nie potrafił się z nich wiele nauczyć, bo nie taki miały one cel. Po opanowaniu dwóch czy trzech potraw, oczywiście, że postanowił dopracowywać kolejne dania, by móc śmiało się nazwać kucharzem. Nie zważał za bardzo nad tym, co ludzie o nim mówili, ale znaczenie miało dla niego już to, co sam myśli na swój temat. A nad tym trzeba czasem popracować i to niekoniecznie z psychologiem.
Tego dnia, korzystając z wolnego postanowił dla odmiany coś upiec. Może nie tyle upiec, co przygotować coś słodkiego. Do tej pory był raczej ostrożny i skupiał się na daniach raczej obiadowych. Punktem obowiązkowym każdego większego gotowania była wycieczka do sklepu. To też całkiem lubił, bo zawsze znajdował coś smacznego do kupienia, coś co go do czegoś zainspirowało (i ta rzecz zazwyczaj psuła się w lodówce/szafce nieruszana).
Tym razem lista zakupów zawierała pozycje, które nie do końca był mu znajome. Cukier puder, a czym to się różni od cukru cukierniczego drobno mielonego? Kakao, ilu procentowe? Czy Nesquick wchodził w grę? On się dobrze rozpuszczał... Na razie jednak Wren utknął pomiędzy lodówkami, zastanawiając się, dlaczego w telefonie wpisał tylko "śmietana" jak tych śmietan w sklepie spożywczym było multum: 12%, kokosowa, do deserów, do zup, kremówka... W końcu stojąc trochę jak debil z dużym wózkiem, w którym na razie znajdował się sześciopak piwa i dwie paczki czipsów (nie, tego nie będzie używał do pieczenia, ale w trakcie) i próbował na telefonie znaleźć przepis, który miał wykonać w domu. W końcu mu się to udało i wiedział już, że chodzi o śmietanę 36%, ale takiej na półce akurat nie widział.
-Witaj, Bruno-aż się uśmiechnął, bo dziewczyna zdecydowanie nie wyglądała jak ... Bruno. Z resztą fakt, że się zacięła na moment nie bardzo wiedząc, jak się przedstawić, mogło wskazywać, że pomyliła plakietkę z imieniem. A czy to coś zmieniało? absolutnie nie, co mu do tego. -Kusząca propozycja, ale dziękuje. -powiedział. Mathilda brzmiała naprawdę przekonująco w temacie promocji. Czy miała ona sens? Być może, może dostali jakąś podwójną dostawę kapci i koszulek, więc musieli się tego pozbyć, bo nie było za wiele miejsca na magazynie? W każdym razie, Wren nie potrzebował kapci (bo nie używał ich szczególnie, łaził po domu w skarpetkach albo na bosaka) a koszulki, które trzymała Bruno, były damskie. -Ale mogę mieć pytanie?-brunetka, skoro pracowała w sklepie, mogła wiedzieć. Albo z jakiegoś innego powodu.-Czy jak kupię trzy śmietany 12% to będzie to samo, co 36%? Taka jest w przepisie, a nie widzę akurat...-wytłumaczył, nie bardzo nawet zdając sobie sprawę z tego, jakie głupie pytanie zadaje. Jakim cudem 100 ml śmietany 36% miało powstać z śmietany 12%? Trzy razy więcej dać? Ale wtedy to przepis nie ma prawa zadziałać, skoro będzie o wiele, wiele bardziej płynny... Cóż, Wren, widać że mama nie pokazywała Ci jak zostać idealną panią domu.
mathilda brubaker