: 11 sty 2022, 19:44
Uśmiechnęła się szeroko i przez chwilę przyglądała mu się badawczo. –Ty jesteś inteligentnym facetem, co nie? – Wycelowała w niego palec i pokiwała głową. –Jesteś, jesteś. – Dodała nawet nie czekając na odpowiedź od niego. Mógł się bronić ile chciał, ale Mati widziała, że Rusty był mądrym ziomkiem. W końcu nie każdy wiedział co kobiety robiły kilkadziesiąt lat temu, a on wiedział! Takie rzeczy się ceniło. –Oj, Rusty. – Zmarszczyła brwi i ciężko westchnęła. –Prawda jest taka, że nie jesteś do końca w błędzie. Mogłabym to zrobić. – Pokiwała głową. Wiadomo, że ludzie lecieli na piękne twarze, więc jakby znalazła kogoś ładniejszego i młodszego od Rusty’ego to być może program zyskałby na oglądalności. –Rzecz w tym, że ja absolutnie nie chcę szukać nikogo innego. Ten pomysł to nasze dziecko i myślę, że powinniśmy to prowadzić tak długo aż ludziom się znudzi. – Nie znalazłaby nikogo innego, nikogo lepszego do prowadzenia takiego podcastu. Z Rustym gadało jej się tak lekko i tak dobrze, że nikt nie byłby w stanie go zastąpić. Nawet jakby ten podcast nie wypalił to ona chciałaby sobie z nim gadać. Może nawet na inne tematy, nie tylko masturbacja!
Zaśmiała się krótko jak kontynuował tą wizję. Zerknęła jednak na niego mrużąc oczy i spoważniała. –A ja bym ci powiedziała, że powiedziałam tak tylko na potrzeby programu. Żeby chwycić widzów za serca. Oczywiście byłoby to kłamstwo. – Uśmiechnęła się pod nosem. –Nie mogłabym jednak żyć z myślą, że po raz kolejny cię tracę i okłamuję, więc po kilku dniach pojawiłabym się w twoich drzwiach, akurat jak twoja żona będzie na czwartkowym bingo i wyznam prawdę. „Tak, Rusty. Nie kłamałam. Ten moment nie był nawet wpisany w scenariusz. Improwizowałam wyznając skrywany sekret. Kocham cię, kocham”. – Dla podkreślenia sytuacji nawet nadała sobie jakiegoś dziwnego, bliżej nieokreślonego akcentu (prawdopodobnie brytyjskiego, skoro już miała mieć chustę królowej Elżbiety) i nawet starała się brzmieć jak starsza kobieta. Naśladowała przy tym swoją jedyną, żyjącą babcię.
-Dobra. Tak zrobimy. – Kiwnęła głową i postanowiła, że rzeczywiście skontaktują się z każdym możliwym logiem. Będzie to ciężkie, ale Mati lubiła wyzwania. Głównie dlatego, że często o nich zapominała przez swój słomiany zapał.
-Myślisz, że ludzie na tym zarabiają? – Ona to by myślała, że to po prostu wpis w księgę i nara, nic więcej. Chociaż jak tak teraz o tym myślała to hajsy brzmiały raczej logicznie.
-Skąd mam wiedzieć czy mam ładne stopy? – Naturalnie, że wizja łatwego zarobku przekonała ją do tego, żeby wrzucać swoje stopy w neta. Zacznie robić to już dzisiaj, jak tylko wróci z pracy.
Rusty Overgaard
Zaśmiała się krótko jak kontynuował tą wizję. Zerknęła jednak na niego mrużąc oczy i spoważniała. –A ja bym ci powiedziała, że powiedziałam tak tylko na potrzeby programu. Żeby chwycić widzów za serca. Oczywiście byłoby to kłamstwo. – Uśmiechnęła się pod nosem. –Nie mogłabym jednak żyć z myślą, że po raz kolejny cię tracę i okłamuję, więc po kilku dniach pojawiłabym się w twoich drzwiach, akurat jak twoja żona będzie na czwartkowym bingo i wyznam prawdę. „Tak, Rusty. Nie kłamałam. Ten moment nie był nawet wpisany w scenariusz. Improwizowałam wyznając skrywany sekret. Kocham cię, kocham”. – Dla podkreślenia sytuacji nawet nadała sobie jakiegoś dziwnego, bliżej nieokreślonego akcentu (prawdopodobnie brytyjskiego, skoro już miała mieć chustę królowej Elżbiety) i nawet starała się brzmieć jak starsza kobieta. Naśladowała przy tym swoją jedyną, żyjącą babcię.
-Dobra. Tak zrobimy. – Kiwnęła głową i postanowiła, że rzeczywiście skontaktują się z każdym możliwym logiem. Będzie to ciężkie, ale Mati lubiła wyzwania. Głównie dlatego, że często o nich zapominała przez swój słomiany zapał.
-Myślisz, że ludzie na tym zarabiają? – Ona to by myślała, że to po prostu wpis w księgę i nara, nic więcej. Chociaż jak tak teraz o tym myślała to hajsy brzmiały raczej logicznie.
-Skąd mam wiedzieć czy mam ładne stopy? – Naturalnie, że wizja łatwego zarobku przekonała ją do tego, żeby wrzucać swoje stopy w neta. Zacznie robić to już dzisiaj, jak tylko wróci z pracy.
Rusty Overgaard