I'm gonna take this chance and do something I never tried
: 08 sie 2021, 18:31
12.
Kiedy kilka dni wcześniej, po zakończeniu prezentacji na zajęciach, przy pakowaniu do plecaka swojego laptopa i wszelkich kabli, podeszła do niej elegancko ubrana kobieta, Raine pomyślała, że jest kolejną prowadzącą i chce się już podłączyć do rzutnika. Wizytówkę przyjęła więc z mocnym zaskoczeniem, a kiedy doczytała w jakiej firmie pracuje pani Susan Sarandon, nie mogła odmówić umówienia się na spotkanie, nie mogąc się już go doczekać.
Żyła w ogromnym stresie i przez wszystkie wolne wieczory wczytywała się w informacje zarówno o firmie, jak i samej energii z turbin, żeby upewnić się, że zna każdą możliwą ciekawostkę, a gdyby kobieta od niechcenia rzuciła tematycznym żartem, że zrozumie i choć nie wiedziała czy na takim spotkaniu wypada wybuchać śmiechem, ani w ogóle czego powinna się spodziewać, włosy związała w ciasnego kucyka, zakładając do tego ciemne spodnie i obszerną marynarkę, taką idealnie na pograniczu biurowej elegancji i nakrycia na wyjście na imprezę. Na miejscu pojawiła się jeszcze przed czasem i zniknęła na moment w łazience, żeby sprawdzić, czy nie ma rozmazanej szminki, albo zieleniny między zębami, aż w końcu wróciła na salę w restauracji, szukając przy którymś ze stolików ciemnych włosów.
- Dzień dobry, pani Sarandon - przywitała się personalnie, zajmując miejsce naprzeciwko kobiety i skinęła głową w podzięce kelnerowi, który rozkładał przed nią kartę dań i alkoholi. Knajpa, tak samo jak jej marynarka, znajdowała się na pograniczu, dzięki obsłudze (i cenom w menu) będąc uważaną za lepszą i elegantszą niż większość tych, do których wybierało się zupełnie spontanicznie, brakowało jej jednak tego czegoś, co równocześnie sprawiało, że Raine nie czuła się aż tak nie na miejscu, jak by mogła, albo przez samochodowe wycieczki z policjantami, którzy zabierali ją z miejsca zdarzenia, ta granica również się dla niej zacierała.
Inej Marlowe i kochana Sameen Galanis
Kiedy kilka dni wcześniej, po zakończeniu prezentacji na zajęciach, przy pakowaniu do plecaka swojego laptopa i wszelkich kabli, podeszła do niej elegancko ubrana kobieta, Raine pomyślała, że jest kolejną prowadzącą i chce się już podłączyć do rzutnika. Wizytówkę przyjęła więc z mocnym zaskoczeniem, a kiedy doczytała w jakiej firmie pracuje pani Susan Sarandon, nie mogła odmówić umówienia się na spotkanie, nie mogąc się już go doczekać.
Żyła w ogromnym stresie i przez wszystkie wolne wieczory wczytywała się w informacje zarówno o firmie, jak i samej energii z turbin, żeby upewnić się, że zna każdą możliwą ciekawostkę, a gdyby kobieta od niechcenia rzuciła tematycznym żartem, że zrozumie i choć nie wiedziała czy na takim spotkaniu wypada wybuchać śmiechem, ani w ogóle czego powinna się spodziewać, włosy związała w ciasnego kucyka, zakładając do tego ciemne spodnie i obszerną marynarkę, taką idealnie na pograniczu biurowej elegancji i nakrycia na wyjście na imprezę. Na miejscu pojawiła się jeszcze przed czasem i zniknęła na moment w łazience, żeby sprawdzić, czy nie ma rozmazanej szminki, albo zieleniny między zębami, aż w końcu wróciła na salę w restauracji, szukając przy którymś ze stolików ciemnych włosów.
- Dzień dobry, pani Sarandon - przywitała się personalnie, zajmując miejsce naprzeciwko kobiety i skinęła głową w podzięce kelnerowi, który rozkładał przed nią kartę dań i alkoholi. Knajpa, tak samo jak jej marynarka, znajdowała się na pograniczu, dzięki obsłudze (i cenom w menu) będąc uważaną za lepszą i elegantszą niż większość tych, do których wybierało się zupełnie spontanicznie, brakowało jej jednak tego czegoś, co równocześnie sprawiało, że Raine nie czuła się aż tak nie na miejscu, jak by mogła, albo przez samochodowe wycieczki z policjantami, którzy zabierali ją z miejsca zdarzenia, ta granica również się dla niej zacierała.
Inej Marlowe i kochana Sameen Galanis