Tak, rzeczywiście, całkiem dobrze się złożyło, że węch działał właśnie w ten sposób, chociaż Oddy czasem żałował, jak szybko przyzwyczajało się do zapachów. Czując zapach smacznego jedzenia, ulubionych świeczek, świeżo przebranej pościeli, która została wysuszona na balkonie i pachniała nie tylko płynem, ale także wiatrem lub po prostu mieszankę perfum i woni skóry kogoś, kto był mu bliski, szczerze żałował, że to był jedynie ulotny moment, którego nie dało się przeciągnąć. To były małe rzeczy, momenty, które każdy przywiązany emocjonalnie do czegoś człowiek chciał zatrzymać, schwycić mocniej i zostawić ze sobą na dłużej. Z logicznego, lekarskiego punktu widzenia wiedział, że taka możliwość naszego węchu byłaby zupełnie niepraktyczna; kto jednak podchodził praktycznie do uczuć, do miłości? A może to Odysseus stąpał niezbyt twardo po ziemi, odpływał gdzieś daleko od rzeczywistości, zupełnie jak jego mitologiczny imiennik.
–
Naturalnie, że to coś innego. Jednak nie mam zbyt wielu wspomnień z imprez z beer pongiem, dolewaniem procentów do ponczu i graniem w butelkę. Byłem kujonem, Ellie – przyznawał to z uśmiechem, bo nigdy nie uważał, by coś go w istocie ominęło. Dobrze się czuł w swojej bańce, do której dostęp mieli tylko nieliczni i nie martwił się tym, że przez znaczną część swojego życia nie wychodził z własnej strefy komfortu. To byłoby do niego niepodobne, zawsze stronił od szaleństw, od używek, nałogów. Dopiero od niedawna, do czego także musiał dorosnąć, zaczął sporadycznie spożywać alkohol, choć minione tygodnie dowodziły, że nie zawsze to było tak sporadyczne, jakby sobie tego życzył. –
Rozumiem i na twoim miejscu robiłbym dokładnie to samo. Po prostu pamiętaj, że jeśli czujesz, że granica twoich możliwości jest blisko, lepiej tego nie ignorować. Mówię z doświadczenia – posłał jej delikatny uśmiech. Odysseus wielokrotnie spychał takie ostrzegawcze znaki na dalszy plan, a później przychodziło mu tego bardzo szybko żałować. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio miał jakiś urlop, poza przymusowym czasem bezrobocia podczas przeprowadzki z Sydney w rodzinne strony. To nie było zdrowe ani mądre.
Nie odpowiedział od razu na pytanie, bo na jednym z ekranów pojawiło się jego zamówienie. Przeprosił cicho swoją koleżankę i ruszył do lady, przy której mógł odebrać swój wyjątkowo niezdrowy w dniu dzisiejszym obiad. Nie robił sobie jednak za to wyrzutów, to już ustalili wcześniej. Ruchem dłoni pokazał Elle, że idzie zająć im miejsce i tak też zrobił, ale z jedzeniem zaczekał aż do jej powrotu, kiedy jej tacka także pojawiła się na stoliku. –
To prawda, czasem jestem tym jeszcze odrobinę zaskoczony – przyznał, pomału rozwijając burgera z papieru, w który był owinięty całkiem szczelnie. Wiedział, że zapytała go wcześniej, czy chciałby porozmawiać o swoim samopoczuciu, ale chyba nie czuł się na siłach. Nim ugryzł pierwszy raz, zerknął na nią jeszcze. –
A mną się nie przejmuj, po prostu jestem zmęczony – nie do końca była to prawda, a na pewno nie cała. Nie był jednak przygotowany na to, by opowiadać jej tamtą historię, która wciąż wracała do niego po nocach i sprawiała, że coś bolało go w klatce piersiowej, a umysł zaczynał męczyć go wspomnieniami, których nigdy nie miał już przeżyć na nowo.
Elle Chateux