studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Początkowo nic nie odpowiedziała. Drgnęła na dźwięk dzwonka do drzwi i w ciszy obserwowała jak wychodzi z salonu, zagryzając od środka policzek, jak to miała w zwyczaju, kiedy intensywnie się nad czymś zastanawiała. – Nie mów tego w ten sposób – mruknęła w końcu cicho, nie ruszając się dalej z miejsca. Nie sięgnęła też po talerz, bo głód, który poczuła, kiedy wspomniał o pizzy, nagle zniknął, a ona sama straciła ochotę na jedzenie, czując jedynie narastającą w gardle gulę.
Wrażenie, że znajduje się w nieodpowiednim miejscu potęgował dystans Winchestera, który sam odwrócił się do niej plecami, komentując błyski, zwiastujące burzę. Niezamknięte okna były w tym momencie jej najmniejszym problemem, a dużo bardziej przeszkadzała jej cisza i napięta atmosfera. Wszystkie wartościowe rzeczy i tak nieustannie przecież niszczyła, a od jakiegoś czasu zaczęła zauważać, że życie chwilą wcale nie jest takie głupie i powierzchowne, jak głosiły to hashtagi pod zdjęciami na Instagramie. Nigdy nie wiadomo, kiedy ta dobra chwila miałaby być ostatnią wartą zapamiętania, a aktualnie Raine naprawdę nie zastanawiała się, czy następnego dnia nie będzie musiała naprawiać czegoś w swoim domku, bo bardziej była zainteresowana naprawą chociaż tej najbardziej podstawowej warstwy swojej relacji z Winchesterem.
Powoli opuściła stopy na podłogę i podniosła się z kanapy, podchodząc do chłopaka i lekko dotykając jego ramienia. Delikatność jej ruchów spowodowana była niepewnością i zdenerwowaniem, jakby bała się przekroczyć jakąś granice. Nie wiedziała czego się może po nim spodziewać, bo na podstawie tych kilku spotkań wiedziała, że bywał dość zmienny i nieprzewidywalny. – Lorcan – powiedziała równie cicho co poprzednio, przez chwilę spoglądając na rozświetlające nocne niebo błyskawice, zanim przeniosła spojrzenie na profil chłopaka. – Dużo się ostatnio dzieje rzeczy takich… których bym się nie spodziewała i naprawdę wszystko mi się sypie, muszę mieć chociaż wrażenie, że mam nad czymś kontrolę – rzecz jasna piła do jego pomocy i telefonu. To nie tak, że go nie doceniała, pewnie gdyby na chłodno się zastanowiła, uznałaby to za miły gest, ale nie miała nawet okazji tak pomyśleć. – I, w pewnym sensie, wcale mi tego nie ułatwiasz, ale z drugiej strony, jesteś ostatnio pierwszą osobą, do której chcę się odezwać, kiedy to wszystko się dziejei do której chciałabym się po prostu czasem przytulić. Był tez osobą, która zajmowała większość jej myśli i powodem nieprzespanych nocy, po każdej karuzeli emocji, ale nie potrafiła zrozumieć dlaczego.
- Więc chciałam po prostu powiedzieć, że… – zawiesiła głos, ciężko wzdychając. – Nie wiem, przepraszam – odwróciła się gwałtownie, przecierając dłońmi twarz, bo stwierdzić, że nie potrafiła zbyt dobrze wyrazić swoich uczuć to poważne niedopowiedzenie, ale chciała cokolwiek wyjaśnić Lorcanowi, w jakiś sposób usprawiedliwić swoje złości i nastroje, a do tego, z niezrozumiałego powodu zależało jej, żeby nie był dla niej taki, jak właśnie zabrzmiał w swojej odpowiedzi.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Czuł, że balansują na cieniutkiej granicy, tego co mogli, a tego, co im nie przystoi, nie obchodziło go to w zupełności. Nie mogła, ot tak wchodzić do jego życia i mieszać w uczuciach, niby w kotle z czarodziejskim wywarem. Był tylko człowiekiem i nie potrafił odgadnąć jej myśli i pragnień. Czuł się wręcz momentami zagubiony, gdy dostawał zielone światło, lecz zaraz wymykała się, spod jego rąk uciekając w mrok. Ta sytuacja wymagała twardego i zdecydowanego podejścia, był facetem, który nie trawił takiego chaosu, mierziło go poczucie rozbicia emocjonalnego, gdyż zbyt mocno czuł, aby móc z tym walczyć, codziennie. Wreszcie drażniła go ona, w swym zachowaniu, tym jak się poruszała, i jak wyglądała, była kobietą, o którą można, było walczyć, lecz w jego naturze nie spory i zatargi z innymi samczykami. Nie lubił tego. Ponadto nie potrafił rozgryźć jej emocji, tego czego chciała od niego, gdy wydawało się, że pragnęła, utonąć w zapomnieniu całując go, nagle mówiła stop i dawała sygnał, że woli zachować dystans, z drugiej strony proponowała, aby spędzili razem noc, i poczucie zakłopotania, oraz niepewności narastało w nim.
Gdy się zbliżała, poczuł, że zaraz dostanie odpowiedzi na swoje pytania, może niekoniecznie takie jakby tego oczekiwał, ale zawsze pozostawała nadzieja. Stał, nie spuszczając wzroku z nadciągającej nawałnicy, ot jedynie kwaśny uśmiech, lekki, bo lekki, ale przeorał prostą linię ust, gdy czuł, że krytyka spada na jego braki, przez obraz zachowania, jaki jej zafundował, a ona, cóż nie widziała swoich błędów? Już miał odwrócić się i spiorunować ją wzrokiem, ale odetchnął i nie reagował. Padające zdania były, a i owszem, to nie nowość, pełne znaków zapytania i wątpliwości, niewiele w tym było z pewności siebie i tego, czego oczekiwał po niej. Nie bardzo wiedział, co mogłaby mu powiedzieć, wyznać, że tęskni? W swój pokrętny sposób właśnie to usiłowała wydusić, ale czy na pewno? Nie miał pewności. A tak wszak brylował w czytaniu z ludzi, to z niej szło mu zaskakująco topornie, jakby dopiero, co uczył się składać literki.
Nie masz za co przepraszać – stwierdził, jasność i nie zmieniał pozycji, był zaskoczony i zdumiony, tym jak śmiałą i rezolutną kobietą, była po wypiciu paru drinków, a teraz? Cóż prezentowała obraz niezbyt rozumiejącej obecną sytuację studentki, która została zawieszona między przygotowaniami do egzaminu a nim. – Zjedz coś i odpocznij, miałaś ciężki dzień. – Odwrócił się do niej i spojrzał wyzywająco, jakby chcąc sprawdzić, czy przez te ostatnie tygodnie rozmawiał z jedną i tą samą osobą, czy wręcz przeciwnie, a jemu psychika zaczyna wariować. Przeszedł obok i usiadł ponownie na kanapie. Nie wiedział, jak miał skomentować jej słowa, bo prawdę powiedziawszy, niewiele z nich wyczytał, a to było odrobinę dobijające.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Czego spodziewała się w odpowiedzi chłopaka? Może zrozumienia? Tego, że sam dokończy za nią to, co chciała przekazać i tym samym rozjaśni jej coś w głowie? Chyba taką miała trochę nadzieję, nie mogąc nic poradzić na swoją niepewność w całej tej sytuacji. Chciałaby powiedzieć mu jasno jak wszystko wygląda z jej strony, naprawdę sama chciałaby to wiedzieć, ale jak widać uczucia nie były takie łatwe do rozgryzienia, a Raine jednocześnie nie potrafiła sobie odmówić spędzania czasu w jego towarzystwie, jak i odrzucić wszystkie swoje obawy, których nabawiła się przez Cole'a. Czuła w sobie blokadę i sama zmagała się z wątpliwościami, samolubnie nie zostawiając Winchestera w spokoju, może powinna?
Zacisnęła usta w wąską kreskę, czując jak bardzo napięta jest jej cała twarz. Był tak niesamowicie oschły, kiedy ona próbowała się przemóc i w jakiś pokręcony sposób wytłumaczyć, a jednocześnie zupełnie niewrażliwy na jej słowa, że jasnym dla dziewczyny stało się, że jej wątpliwości nie są w żaden sposób zasadne, bo z jego strony dostała właśnie klarowny sygnał, że nie jest zainteresowany. Dość szybko odwróciła spojrzenie, czując jak jej oczy powoli wilgotnieją, a głośne odetchnięcie tego nie zatrzymało. - Jasne, zaraz wracam - wymruczała, znikając w korytarzu, gdzie skierowała swoje kroki w stronę łazienki.
Nie chciała znów znajdować się w tym samym stanie, co kilka miesięcy temu, a jednak świadomość, że mężczyzna, do którego coś poczuła, nie będąc tylko pewną do dokładnie, jest obojętny na to, co próbowała mu powiedzieć, była wręcz dobijająca.
Masa emocji, które kotłowały się w jej głowie znalazła ujście w ciepłych łzach, które zaczęły spływać po jej policzkach jeszcze zanim zamknęła za sobą drzwi. Była na siebie za to zła, ale i tak odetchnęła z ulgą, że nie rozkleiła się przy Lorcanie. Chociaż tyle. Odkręciła wodę w umywalce i włożyła dłonie pod zimny strumień, żeby ochlapać twarz i otrzeźwić nieco umysł, uspokoić się, a po kilku minutach spojrzeć na siebie w lustrze, z krzywym uśmiechem. Zaczerwienione oczy mogły równie dobrze wskazywać na zmęczenie, o którym sam przecież powiedział, przetarła więc twarz ręcznikiem i wróciła do salonu, gdzie zajęła miejsce na drugim końcu kanapy, sięgając po filiżankę z dawno przestygniętą już herbatą. - Ja jednak nie jestem głodna, dzięki - serce biło jej jak oszalałe, a nadmiar emocji wpędzał w niepokój, który podbijały dodatkowo kolejne rozbłyski na nocnym niebie i pierwsze krople deszczu. Droga ucieczki została ostatecznie odcięta.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Gorzki uśmiech zamajaczył na twarzy agenta, czuł narastające emocje, lecz hamował je, jak do tej pory skutecznie tłumiąc, przed jakimkolwiek przejawem słabości z jego strony, to czego nie przewidział, była ona i jej reakcja, na jego słowa. Nieco wyćwiczona, stąd zdradzająca sztuczność i nieporadność zarazem, grymas, z jakim jej nie do twarzy. Była tylko studentką, która ledwie liznęła życia, by mieć wypraktykowany takie grymasy, nie dziwił się. Ostatnie lekcje od losu, były dla niej niezwykle bolesne i mogła mieć żal do swojego pecha, iż ten ją tak prześladuje. To, co zobaczył jednak w jej oczach, było skierowane pod jego adresem i westchnął. Potwierdziła, przypuszczenia wychodząc do łazienki. A ten, miast zabrać się za pizzę siedział pogrążony w myślach, analizując jej słowa, jakby doszukując się czegokolwiek, co zwiastowałoby taką, a nie inną reakcję. W końcu dał za wygraną.
Kiedy wróciła, nie patrzył w jej stronę, po części ignorując, lecz też, nie chciał, aby czuła jego wzrok na sobie. Podejrzewał, że i tak już się paskudnie czuje, a nie zamierzał dodawać jej powodów do trosk. Słowa, jakie padły z jej ust utwierdziły, go w przekonaniu, że gdyby ją mocniej przycisnął, pękłaby, jak balonik z wodą zalewając, wszystko, w tym jego. Westchnął i bez słowa pokonał odległość ich dzielącą. Lubił ciepło jej ciała, było to uczucie niezwykle przyjemne i przyciągające. – Lubię cię – zaczął, niepewnie – ale dość mam relacji, w których wzajemnie się ludzie wykorzystują i chciałbym czegoś więcej – każdy jego związek na przestrzeni, kilku ostatnich lat opierał się w głównej mierze na seksie, jasne sam narzucał po części taki styl, lecz jak każdy chciał zaznać ciepła i miłości. Mógł po nie sięgnąć, jasne. Ale w przypadku, gdy dany układ mu pasował, takie śmielsze wyjście mogło okazać się zgubne, a człowiek w głębi duszy pozostawał egoistą, i pragnął swojego dobra. Nie miał pojęcia, dlaczego tak postrzegał akurat Raine, jakby miała stanowić wyjątek od reguły. – Nie zrozum mnie źle, chciałbym się z tobą przespać, już tej pierwszej wspólnej nocy, pod tym dachem, gdyż było w tym pragnieniu, coś jeszcze, co mnie ku temu ciągnęło – samo pożądanie, było tylko chwilowe, a namiętność i czułość, jaką wobec niej pragnął, roztoczyć stanowiła podstawy do zauroczenia, do tego, aby wstrząsnąć posadą obojętności i polodowcowej natury, jaka nim kierowała. – Samo to, że obcej kobiecie robię prezent, miało być jakimś wyrazem tej pokracznej emocji – uśmiechnął się, kwaśno i spojrzał ciemnowłosej wyzywająco w oczy. Czekał.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Siedziała bez słowa, wpatrzona w palce, zaciśnięte na chłodnej filiżance i już miała podziękować, powiedzieć, że sama odnajdzie drogę do gościnnej sypialni, a jednak zastygła w bezruchu, kiedy przysunął się w jej stronę i czekała, świadoma tego, że niewiele jej potrzeba do powtórzenia incydentu sprzed chwili. Zmarszczyła brwi, odwracając głowę w stronę Winchestera. Jeśli wcześniej była zmieszana i zdezorientowana, nie wiedziałaby jak nazwać to, jak czuła się teraz, nie do końca chyba rozumiejąc o co mu chodzi. Dużo w tym nieporozumieniu było jej winy, jeśli nie większość, bo sama, zamiast w którymkolwiek momencie wyrażać się jasno, nieustannie zmieniała zdanie, mieszając w każdej możliwej sytuacji jak tylko się dało. Skinęła głową, spuszczając wzrok, kiedy wspomniał o tej nocy, która pomimo dziwnych zwrotów akcji, utkwiła w pamięci Raine jako ta przyjemna, pozytywna, przywołująca na usta uśmiech.
Wzięła głęboki oddech, głośno wypuszczając powietrze, jakby kupowała sobie jeszcze chwilę czasu i przetarła palcami zaczerwienione oczy. - Też cię lubię, Lorcan, to chyba oczywiste - uśmiechnęła się gorzko, bo nawet jej dzisiejsze pojawienie się w jego domu, bez cienia sympatii, w ogóle by się nie wydarzyło. Mogłaby olać telefon, olać jego, a jeśli byłaby tylko zła, to właśnie by zrobiła, ale z pełną determinacją pojawiła się najpierw na posterunku, potem pod jego domem i czekała, choć przecież mogłaby bez wyjaśnień zostawić pudełko i odejść.
Lubiła go aż za bardzo, każde ich spotkanie było niezwykle intensywne, a Barlowe, nie do końca potrafiła poradzić sobie z towarzyszącymi emocjami i gdyby nie to, że ich znajomość rozpoczęła się i była mocno powiązana z nieprzyjemnymi wydarzeniami, mogłaby powiedzieć, że wolałaby poznać go w innym czasie. - Nie zrozum mnie źle - zaczęła, świadomie w ten sam sposób co on. - Nie było mi łatwo powiedzieć "nie", ale, cóż, powiedzmy, że nie mam na koncie najlepszych doświadczeń - wzruszyła ramionami, odkładając filiżankę na stół i jednocześnie odwróciła się w jego stronę, bokiem oparta o kanapę. - I to, co powiedziałam wcześniej to była moja pokrętna próba przekazania ci czegokolwiek, ale chyba nie jestem przyzwyczajona, że ktoś chciał tego słuchać - może w tym tkwił problem z jej wyrażaniem emocji? Może dlatego przy Winchesterze czuła się tak niepewnie? Bo on akurat potrafił zrobić to lepiej.
- Nie umiem ci wszystkiego wyjaśnić ładnymi słowami, cholera, ciężko mi to zrobić jakimikolwiek, ale mogę próbować być na ciebie zła i na dłuższą metę - nic z tego. Jesteś dla mnie teraz taką karuzelą emocji, tylko ja nie chcę wysiadać. Może to głupie, bo wcale cię tak dobrze nie znam, ale chcę poznać i chcę zobaczyć co dalej.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Obserwacja ludzi i czytanie z nich emocji, to był jego nawyk, który już w latach dziecięcych przejawiał się i procentował podczas dyskusji, sporów i emocjonalnych zagrywek, nie pozwalał nigdy manipulować, tak sobą, jaki nie dopuszczał do sytuacji, aby ktoś mógł wystosować przeciw niemu argumenty emocjonalne, było to żałosne i śmieszne, a Winchester zazwyczaj nie bawił się z takimi osobami w „kotka i myszkę”, tylko gasił rozmówcę, jak peta, bez przesadnej brutalności, czy ordynarnych słów, raczej precyzyjnie i chłodno, jak saper przy rozbrajaniu bomby, lub snajper, przed oddaniem strzału. Emocje zostają całkowicie wyłączone. Takie podejście pomagało w sprawach zawodowych, a czasem i prywatnych, jednakże tylko czasem. Czuł, że wiele osób miało mu za złe te polodowcowe miny i szczerość czasem się hamował i nie wyrażał w pełni swych myśli na forum publicznym, aby nie psuć atmosfery. W przypadku spraw związanych z relacjami z kobietami, hamował się jeszcze bardziej, acz to nie zawsze było dobre. I czasem opacznie brane za nieme przyzwolenie. Był człowiekiem czyny i nie sięgał nigdy po coś tanimi argumentami, szukał zawsze drugiego dna. Perspektywa zmieniała wiele, pokazywała ludzkie oblicze od innej strony i to owocowało często wyjaśnieniem pewnych zawiłości, na jakie napotykał w pracy, czy życiu osobistym. Czuł się jednak momentami samotny w tym wszystkim. Pasja przejęła, niemal w pełni jego życie, a zdominowany przez obowiązki związane z pełnioną funkcją czasem nie potrafił wyjść z roli o dać przysłowiowo na „luz”. Chciał, jak każdy miłości i ciepła drugiego człowieka, lecz nie potrzebował tego, aby być szczęśliwy, ta filozofia, była prosta. Taki miał charakter i gdy nie czuł jakiejś relacji na sto procent, nie pakował się w bagno, bo najzwyczajniej w świecie, nie lubił ograniczeń i poczucia, że nastąpił na minę. Uciekał, można powiedzieć, przed zobowiązaniem, ale tak w istocie, musiał mieć pewność, czy warto walczyć, nim podejmie rękawice. Był, wychodzi na to, wbrew wszelkiej opinii wrażliwym człowiekiem, ale czy siedząca na kanapie dziewczyna się, o tym kiedykolwiek dowie?
To jasne, że patrzysz na mnie przez pryzmat wspomnianych doświadczeń i próbujesz znaleźć wspólne mianowniki, lecz to błędne koło, a do każdej relacji powinno podchodzić się z czystą głową, bez uprzedzeń. – Oznajmił tonem wykładowcy akademickiego i odstawił kubek z herbatą. Czuł w kościach, że sięgnie dziś po coś mocniejszego.
Nie dałem ci nigdy powodu, ku temu, że cię nie słucham, wręcz przeciwnie, tak sądzę. Zawsze staram się słuchać ludzi, którzy coś w moją stronę mówią. – Uśmiechnął się, lekko, acz tyczyło się to raczej wspomnień i pewnych sytuacji, jakie go spotkały w życiu, a takim podejściem potrafił przegonić cwany uśmiech z twarzy niejednego buca, stojącego mu na drodze, ku realizacji obranych celów zawodowych. – Spróbuj. Mamy czas, a ja zamieniam się w słuch, nie chcę, byś czuła się, skrępowana, ale i trochę rozumiem twoją sytuację, być może okoliczności naszych pierwszych spotkań odgrywają tu znaczącą rolę i gdyby nie one, to nigdy byś uczucia tej „karuzeli emocjonalnej” nie zaznała, ot, nawet jeśli byłoby dane nam spotkać się w innym momencie życia. Najzwyczajniej w świecie, każdy, kto znalazłby się wówczas w parku na moim miejscu i później w sklepie, mógłby wywołać w tobie podobne emocje. – Skwitował, krótko, acz niezwykle upraszczając, i być może brutalnie grzebiąc szanse na jakąkolwiek bliższą zażyłość. – Ja nie rozumiejąc, tego zaślepienia wykorzystałem moment, gdyż sądziłem, że to czysta sympatia względem mojej osoby, a to był błąd i pozwoliłem, aby emocje i pragnienie bliskości wzięło nade mną górę. – Uśmiechnął się, smutno i potarł dłonią skroń.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To nie o to chodzi - pokręciła przecząco głową, bo to nie tak, że stawiała Winchestera w pozycji wszystkich poprzednich relacji, na miejscu tego złego, ale poprzednie doświadczenia w pewnym sensie dawały jej nauczkę, żeby ostrożniej podchodzić do jakichkolwiek zażyłości, bo skoro tak łatwo jej było komukolwiek zaufać, to może powinna jednak brać poprawkę na to, że ludzie nie byli tacy, jacy się jej wydawali. I nie było to nic osobistego w jego kierunku, po prostu wolałaby mieć większą kontrolę nad swoimi zachowaniami, a że Lorcan nie okazał się być najłatwiejszym w tym kierunku kandydatem, nic nie zmieniało. - I to też nie chodzi o ciebie, naprawdę, po prostu, no nie wiem, powiedzmy, że nie mam w tym wprawy? - dodała, nieco niepewnie, bo powiedzieć, że mogła się przy Cole'u wygadać, to jak powiedzieć, że mogła się wygadać przy stojącej w pokoju doniczkowej roślince. Raine nie była nauczona wyrażania swoich emocji, nie wyniosła tego z domu, co teraz zbierało swoje plony. Chciałaby mu klarownie opisać co się działo w jej głowie, jasno komunikować swoje intencje i zamiary, ale i dla niej nie było to na tyle jasne, a co dopiero dla chłopaka, który znał ją zaledwie od kilku spotkań, przez które zdążył poznać chyba wszystkie wcielenia dziewczyny, wszystkie tak samo po trochu.
- Lorcan - westchnęła, może ze śladem zniecierpliwienia w głosie, bo dawno przestał być dla niej "tym policjantem z miejsca zdarzenia", już chyba w momencie, w którym wsiadła z nim do samochodu pod sklepem, a już z pewnością kiedy ponownie zajmowała miejsce po stronie pasażera w prywatnym samochodzie Winchestera. W tym całym zagmatwaniu wątków, które może i nie były dla niej najprzyjemniejsze, on stanowił ten jasny element. Chciała go znów zobaczyć, niekoniecznie przy okazji kolejnego napadu, ale już na plaży wyczuła od niego coś więcej, niż zwykłą troskę funkcjonariusza, nawet jeśli tylko sama sobie chciała to dopowiedzieć. - Lorcan - powtórzyła jego imię, pod wpływem czystego impulsu palcami łapiąc za dłoń, znajdującą się tuż przy twarzy i ledwo muskając jego policzek, przyciągnęła ją do siebie. - Nie zachowuj się, jakbym ja też tego nie chciała. Jakbyśmy nie spotkali się wtedy, to może nie spotkalibyśmy się nigdy. A to ja do ciebie potem zadzwoniłam i to ja chciałam cię zobaczyć - znów pokręciła głową, nie wiedząc skąd u chłopaka wzięły się te tłumaczenia. To nie tak, że sama czuła się bezradna, bezsilna i wykorzystana. Poniekąd sama szukała u niego tej bliskości, nie potrafiąc tylko nazwać tego, czego chce.
- Lorcan - po raz kolejny powtórzyła jego imię, a kącik ust Raine drgnął w uśmiechu na sam jego dźwięk. - Wiem, że strasznie namieszałam, że ciągle zmieniam zdanie, że nie do końca potrafię wyjaśnić o co mi chodzi, bo sama tego nie wiem, ale mam wrażenie, że niezależnie, czy spotkalibyśmy się wtedy w parku, czy pod tym przeklętym sklepem, to po prostu by mnie do ciebie ciągnęło - powoli pokręciła głową, patrząc na chłopaka. - I naprawdę nie umiem tego wyjaśnić, ale jak byłeś obok, to czułam się pewniej, bezpieczniej, jakoś tak... lepiej? - dokończyła z wahaniem, przygryzając wargę, jakby chciała się upewnić, czy jej słowa miały w ogóle jakikolwiek sens. - Ale mam po prostu wrażenie, że obok ciebie jest mi dobrze i że to dziwne coś mnie do ciebie ciągnie, okej? Ja naprawdę cię lubię - może nawet bardziej niż powinnam - i jeśli chcesz zobaczyć co będzie dalej, to je też chcę - uniosła znów oczy na twarz chłopaka, ufnie próbując się w niej dopatrzyć zrozumienia i potwierdzenia jej wszelkich wątpliwości.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Miała całą jego uwagę, ot może przez parę sekund walczył z przemożną ochotą sięgnięcia po papierosa, ale słowa, jak i postawa kobiety zatrzymały go w miejscu.
Rozumiem? – Nie bardzo potrafił połączyć w tej sytuacji kropki, czuł się jak dziecko we mgle i rozmowa o emocjach, była dla niego trudna, jeszcze przed momentem, sądził, że to on omamił Raine i przez jej ciągoty do ryzyka tak zyskiwał w jej oczach, a w rzeczywistości będąc jedynie świadkiem zdarzeń, w które ta niebacznie wpadała, czy to przez pecha, czy cóż przez jeszcze większego pecha. Ten jak widać prześladował ją na każdym polu i nie dawał odetchnąć, ani na moment.
Gdyby tylko wiedział, co ta myśli, jeśli istniałby sposób, aby odczytać jej myśli, zrozumiałby wszystko i nie wahałby się, ani sekundy, a tak uwięzieni w tym więzieniu słów oddalali się od siebie i przyciągali zarazem. Czuł się źle. Najzwyczajniej w świecie miał ochotę krzyknąć, wrzasnąć i tupnąć nogą, bo nie potrafił inaczej. Jakby blokowała go jakaś niewidzialna zapora i przełamanie jej graniczyło z cudem.
Możliwe, po prostu chcę wykluczyć wszystkie ewentualności, nie chcę mieć wątpliwości – odparł, swobodnie ku własnemu zaskoczeniu, uśmiechając się lekko, chociaż drażniła go, gdy wymawiał jego imię takim tonem, jak gdyby, był dzieckiem, któremu należało wszystko objaśnić i wytłumaczyć, bo samo nie potrafi. – Nie wiem, co mam ci powiedzieć, rozumiem słowa, ale czy one pomagają, czy kiedykolwiek pomogły? – Miał świadomość, że nie był bez winy w tym teatrzyku emocji, że równie mocno zawinił, co i ona, ale pragnienie bliskości, było skutecznie zabijane przez moralizujący głos rozsądku. Chciał uciszyć jeden z nich, lecz łapał się na tej przeklętej niemocy.
Westchnął, czując bliskość jej ciała, miał wrażenie, że gdyby teraz zrobiłby krok, to wszystkie wątpliwości odeszłyby w niepamięć, a oni mogliby cieszyć się wspólną chwilą. – Muszę zapalić – słowa wyrwały się same z gardła, jak wściekłe psy spuszczone ze smyczy, by dopaść celu. – Chodź ze mną – przelotnie musnął jej policzka i uśmiechnął się, wyciągając, ku niej dłoń. Zgarnął z kanapy koc i gdy tylko wyszli na taras, bez słowa okrył nim ciemnowłosą. Wzmagający się wiatr skutecznie utrudniał możliwość wskrzeszenia ognia, lecz po kilku próbach sztuka ta udała mu się i mógł cieszyć się z ugaszenia jednego z demonów, jakie szarpały jego duszą. Nie częstował jej, nie chciał, aby paliła. To nałóg, który wystarczająco jemu szkodził. Oddalił się od Raine opierając o murowaną balustradę. – Nie wiem, czy wytrzymasz ze mną, nie jestem idealnym facetem, jak ci to już raz powiedziałem, nie zapewnię regularnych spotkań i będę się notorycznie spóźniał na kolacje. Mówię ci to z pełną świadomością, nim to, co nas więzi przeobrazi się w coś więcej. Rozumiesz? – Westchnął, i spojrzał na dziewczynę stojąc, plecami do nadciągającej nawałnicy.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ja chyba też nie wiem co więcej mogę ci powiedzieć - miała wrażenie, że wyrażała się wystarczająco jasno, a przynajmniej na tyle, na ile chodziło o przekazywanie myśli, które dziewczyna sama była w stanie zrozumieć. Serce biło jej jak oszalałe, bo właśnie otworzyła się przed nim jak tylko umiała i nie wiedziała czego spodziewać się w odpowiedzi. Dlaczego tak bardzo zależało jej na tym chłopaku, na jego opinii, skoro, jak sam kilkukrotnie zaznaczył, byli dla siebie właściwie obcy, a jednak momentami miała wrażenie, że są tak bardzo sobie znajomi. Lorcan zajmował jej myśli nie tylko wtedy, kiedy był tuż obok, a z tego, co sama zdążyła zrozumieć, nie musiała znać powodu, żeby wiedzieć, że nie chce kończyć tego, cokolwiek między nimi było.
Intensywność ich spotkań nie była w niczym podobna do czegoś, co Raine miałaby okazję doświadczyć w przeszłości, może dlatego tak ciężko było się jej odnaleźć w tej sytuacji, a jednak kiedy ściskała jego dłoń wiedziała, że chce tylko więcej. Zastygła za to zupełnie na moment, kiedy jako komentarz do jej słów rzucił, że musi zapalić. To miała być jego odpowiedź? Rozchyliła lekko usta w zaskoczeniu i zanim się obejrzała, wychodziła za nim na taras, ciasno opatulając się kocem, kiedy gwałtowny powiew wiatru raz za razem próbował przecisnąć się przez miękki materiał do ciała dziewczyny.
Nigdy nie paliła - oprócz kilku zaciągnięć na imprezach - nigdy też nie mogła pojąć palącej potrzeby sięgnięcia po kolejnego papierosa, toteż ciężko jej było pojąć z jakiego powodu stoją teraz w oddaleniu na balkonie, oświetlani kolejnymi rozbłyskami na niebie, niechybnie zwiastującymi poważniejsze wyładowania atmosferyczne, co też mogli usłyszeć przy kolejnych grzmotach.
Zmarszczyła brwi, słuchając jego deklaracji o tym, jak bardzo nie można było na nim polegać, a jednak ona poznała go od zupełnie innej strony. Do tej pory przecież był za każdym razem, kiedy go potrzebowała i pokręciła powoli głową na pytanie czy rozumie, bo nie wiedziała zupełnie skąd bierze się to stwierdzenie. - Przypominam, że jeszcze pół godziny temu to ty powiedziałeś, że nie wytrzymałbyś z taką zołzą, więc w tym sensie świetnie się dobraliśmy - uśmiechnęła się gorzko, bo po tych słowach przecież rzuciła pożegnaniem i o mało nie trzasnęła drzwiami, wychodząc i znikając już na zawsze. - Więc nie wiem, czy ty w ogóle chciałbyś czegoś więcej? - spojrzała na Winchestera wyczekująco, bo wyglądało jej to bardziej na to, że chce Raine zniechęcić do siebie, akurat w momencie, kiedy w pokrętny sposób usiłowała mu powiedzieć, że ona chciałaby zobaczyć co się z tego rozwinie, spróbować, nie żalować, że po raz kolejny uciekła, ale teraz czekała na decyzję Lorcana, drgnąwszy, kiedy kolejny grzmot rozległ się głośniej i bliżej, tuz po tym, kiedy błyskawica rozjaśniła nocne niebo.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Strzępy granatowych chmur napływały, nad miasteczko zalewając je ciemnością, z którą światła latarni dzielnie walczyły, acz nie były w stanie rozjaśnić mroku, który nadszedł, wydawać by się mogło z samej gardzieli nieprzeniknionej pustki. Wicher targał włosami, Winchestera, ten mrużąc powieki, czuł na twarzy kropelki słonej wody zmieszanej z piaskiem, zrozumiał w mig, że wyjście na taras było błędem, lecz pragnął za wszelką cenę dokończyć papierosa. Odciskająca swe piętno na tafli wzburzonego morza fala deszczu nadchodziła z ogromną prędkością. Białe bałwany rozbijały się o kamienne falochrony z taką mocą, iż niemal czuło się potęgę żywiołu, a to wszakże dopiero początek, aż dziw brał w takich okolicznościach natury, że pozwolono, tak blisko wody budować osiedla i to jedne z bardziej reprezentacyjnych w miasteczku. Ludzie i ich wątpliwa wyobraźnia. Domyślał się, że gdyby faktyczne niebezpieczeństwo przyszło, od strony morza, to nie musiałby odpowiadać na jej pytania, czym niewątpliwie ułatwiłoby sprawę, tak jemu, jak i jej. Szkoda tylko dziesiątek istnień, które straciłby życie przez tak tchórzliwą w swej naturze myśl Brytyjczyka. Uśmiech łączący w sobie niedowierzanie i gorycz porażki wypełzł na jego oblicze w momencie, gdy zgasił białego truciciela. Spojrzał na kobietę stojącą tuż przy wejściu, opatuloną szczelnie w koc. Co widział? Co chciał zobaczyć? Jej słowa były trafne i trochę odbierające argumenty, jakimi mógłby się w tej chwili posłużyć.
Bo jesteś Zołzą, co tu dużo ukrywać? Mącisz, wabisz, kusisz, a na sam koniec rzucasz wrogie spojrzenie i stroisz fochy! – Musiał podnieść głos, by wiatr go nie zagłuszał. Całe szczęście większość lekkich i delikatnych rzeczy ogrodowych mieli pochowane, a sam ogródek prezentował się raczej schludnie i minimalistycznie, bez większych udziwnień. To w obowiązku młodszego z braci było dbanie o strefę zieloną i wywiązywał się z tego zadania, całkiem dobrze. Podszedł do dziewczyny, a widząc jej reakcję na grom, objął w ramionach, trzymając jednocześnie dystans. Patrzył w hebanowe oczy i uśmiechał się, o dziwo, serdecznie i miło. – Chciałbym czegoś miłego! – odparł, krzycząc jej niemal do ucha, bo kolejny podmuch wiatru zgrał się z hukiem gromu i niemal zagłuszył wypowiedź Winchestera. Czuł, jak serce w piersi energicznie trzepocze, jakby chciało wyrwać się z klatki i pofrunąć na wolność. – Dawno nie rozmawiałem tyle o emocjach, to strasznie męczący temat! – łobuzerski grymas i błysk w oczach zdradził go w tym samym momencie, gdy pochylił się i pocałował ją. Nie patrząc na szalejącą burzę i wichurę porwał ją, jakby była tylko jego i całował namiętnie, chociaż z początku przejawiał ostrożność, pod tym względem. Czując w powietrzu, nadchodzący deszcz pchnął drzwi i gestem pokierował kobietę do środka. W samą porę, bo gdy tylko zamknął, drzwi tarasowe ściana wody zalała miasteczko. Spojrzał rozgorączkowanym nieco wzrokiem na Raine i uśmiechnął się. – Czy to była satysfakcjonująca odpowiedź?

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Nie mogła się nie zgodzić z jego zarzutami, bo rzeczywiście w ciągu jednego wieczoru potrafiła zmienić zdanie tyle razy, że sama już nie wiedziała który głosik w głowie podpowiadał jej bardziej rozsądne rzeczy, ani czy w ogóle chce tego głosu rozsądku słuchać. To, czego się obawiała i przed czym wzbraniała było jednocześnie najbardziej ekscytujące, a tak bardzo jak próbowała odsunąć od siebie Lorcana, czuła pewnego rodzaju przyciąganie, pełne nieodpartej ochoty i kim była, żeby się uparcie opierać? Może i byłoby łatwiej, gdyby nie musieli prowadzić tej rozmowy, ale jednocześnie była ona tak potrzebna, jak burza do oczyszczenia gęstego i lepkiego powietrza, które miało później przyjemnie świeży zapach. Kiedy stali na tarasie, byli niczym ładunki elektryczne, które musiały dać upust swojej energii, jak wyładowania gdzieś w chmurach, tak oni przez słowa.
Nie bała się burzy, lubiła ją obserwować, ale jednocześnie czuła respekt przed siłami natury i choć w pewnym sensie poczuła się spokojniej w objęciach Winchestera, jednocześnie odgłosy wiatru zagłuszała szumiąca jej w uszach krew, pompowana przez serce z zawrotną szybkością, w oczekiwaniu na odpowiedź. - Miłego? - zdążyła jeszcze zapytać, nie do końca rozumiejąc co to dla nich w tym momencie oznacza, ale wystarczyło pierwsze zetknięcie ich warg, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Wyswobodzenie się z koca okazało się być niemożliwe, kiedy na oślep, prowadzona gestem wracała do zdecydowanie spokojniejszego środka, w zaciszu jego salonu. Pozwoliła, żeby koc opadł na podłogę wokół jej stóp, a kiedy tylko uwolniła ramiona, na nowo przylgnęła do Lorcana, jedną z dłoni miękko układając na jego plecach, palcami drugiej oplatając jego szyję. - To było coś bardzo miłego - odpowiedziała, przysuwając się na tyle blisko, że kiedy stawała na palcach, materiał koszulki nieznacznie się odwijał, ukazując skrawek nagiej skóry. - Może i jestem zołzą, ale dzisiaj chyba wystarczająco dużo powiedzieliśmy - i ona nie hamowała się przed zdecydowanie śmielszymi pocałunkami, składanymi raz za razem na ustach Winchestera, przy akompaniamencie uderzających o szybę kropel. Miał ją jak w garści, chociaż trzymał w ramionach, a Raine nie mogła powstrzymać uśmiechu, nie chcącego zniknąć z jej warg.
Fala gorąca zalała jej ciało równocześnie z przeszywającym plecy chłodnym dreszczem, a myśli, choć nie chciały skupiać się na niczym innym niż stojącym przed nią Lorcanie, wybiegały nieco w przyszłość, możliwe, że wizją podobne do czegoś miłego, o czym przed chwilą powiedział. Ucałowała jego kącik ust, policzek, płatek ucha, głośno doń wzdychając. - Tak, Lorcan, bardzo satysfakcjonująca odpowiedź.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Krople uderzały rytmicznie, o szyby wystukując szaleńcze tempo ich bliskości. Czuł się jak na karuzeli emocjonalnej, każde spotkanie było przeplatane skrajnymi emocjami i budziło, to w nim skrajne uczucia, co do przyszłości, o ile mieli jakąś wspólną przyszłość? Na chwilę obecną wpatrzony w rozbawione oczy dziewczyny, nie potrafił jasno określić, co widział w niej, gdyż było tego tyle, że musiałby sięgnąć po kartkę i długopis, aby wszystkie jej zalety, a także wady wypisać, i chociaż podejrzewał, że w rezultacie, tych i tych byłoby po równo, to jednak te pozytywne cechy zdominowałby jednak tę wyliczankę.
Za dużo – stwierdził, i uśmiechnął się. – Chyba wyczerpałem limit słów na dobę – dodał, po chwili milczenia. Ten nieznaczny żart, nawiązywał do jego mrukliwej i raczej ponurej osoby, a Raine miała, tę przyjemność, bądź i nieprzyjemność, że widywała go zarówno szczęśliwego, jak teraz, ale i złego, jak jeszcze przed momentem, i chociaż Winchester był człowiekiem, o anielskiej cierpliwości, to dziewczyna wypraktykowała kilkanaście sposobów, jak zajść mu za skórę. Nie przedstawił się jeszcze jej, jednak od tej skrajnie negatywnej strony, jakby nie widząc potrzeby, aby angażować się tak bardzo i uzewnętrzniać gniew.
Stał przez moment bezradnie, gdy jej usta spływały po jego twarzy, pozwalając jej na pełną swobodę w ruchach. A westchnięcie, skwitował nieznacznym, ale tajemniczym uśmiechem. Iskierki w szarych oczach rozbłysły z podekscytowania i radości. – To dobrze. – Tym razem to on zaczął powoli ją całować, jakby chcąc trzymać gwałtowność namiętności, na smyczy i delikatnie, tylko popuszczając, nie dając powodów do zahamowań. Był przy tym zdecydowany i pewny swego, wiedział jaką drogą biec, by dać sobie, jak i jej odrobinę przyjemności z tej bliskości. Usta spłynęły wzdłuż szyi, znacząc swą drogę pocałunkami. Zapach jej ciała uderzał do głowy. A spragnione kontaktu z jej skórą dłonie same przylgnęły, odnalazły i wsunęły się pod cieniutki materiał koszulki. Tuląc i gładząc, badając, po omacku niezbadane wcześniej regiony i zachwycając się, każdym skrawkiem ciała. Radość tak szczera, że niemal promieniał, jak drugie słońce spłynęła na twarz Brytyjczyka. – Powinniśmy przenieść się z tym do sypialni – spojrzał nad ramieniem dziewczyny na pudełko pizzy i uśmiechnął się szelmowsko. Dłonie nagle odpuściły dalszej wędrówki i wysunęły się spod koszulki. Pocałunek w policzek miał być zachętą do podążenia za nim. A gdy ją wyminął, zgarnął z blatu kubki i pudełko z jedzeniem. Puste naczynia odstawił, w kuchni sięgając do lodówki po puszki z zimnym napojem gazowanym, tak wszak idealnie pasującym do niezdrowego jedzenia. Ponaglił ją ruchem głowy, aby poszła za nim. – Musisz coś zjeść. – Stwierdził, a w głosie tym brzmiała stanowczość. – Chcesz coś oglądać? – Znała jego sypialnię, a od ostatniego razu nic się nie zmieniło. Usiadł na łóżku i położył napoje oraz pizzę na środku dużego łóżka. Burza szalała za oknem i obawiał się o dostawy prądu, lecz naładowany laptop dawał im przynajmniej kilka godzin na oglądanie.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
ODPOWIEDZ