Wiosenna aura dumnie okryła Lorne Bay słonecznym woalem, skwapliwie zwołując każdy żywy organizm do wygrzewania się w złotych promieniach, o czym miałaś okazję przekonać się w niekoniecznie przyjaznych okolicznościach zaraz po powrocie z pracy. Po pokonaniu kilkudziesięciu minut w rozgrzanym pickupie, z przemykającym po głowie marzeniem o skryciu się w zacienionym miejscu mającym przynieść niebosiężną ulgę, postanowiłaś najpierw rzucić okiem na swoje zwierzęta. Uwagę prędko przyciągnął lśniący dostojną czernią koń, zatracony w ataksji, niezdolny do sprawowania kontroli nad pęcherzem i jelitami. Do dostrzeżonych w pierwszej kolejności symptomów dołączył szereg innych, jasno wskazujących, że zwierzę to padło ofiarą węża przywołanego oznakami wiosny - tylko jakiego? I czy ten wciąż znajduje się nieopodal?
Audrey Bree Clark