Zaśmiała się wdzięcznie tak jak każda normalna osoba zaśmiałaby się na żart. Sam jednak zaśmiała się, bo absolutnie nie wiedziała o czym Raine mówi. Domyśliła się tylko, że chodziło o szkołę, ale o tej Sam nie miała pojęcia i było już troszkę za późno, żeby się w to wszystko zagłębiała.
-
Poczekaj. Mam pomysł! Zanim zaczniesz opowiadać to skoczę nam po kawę! – Powiedziała i wstała od razu i pobiegła do tej maszyny z kawą i nawet wzięła im jakieś słodycze, bo wiadomo, lepiej sobie pogadać przy czymś słodkim. Chociaż Galanis niespecjalnie jadała słodycze, bo musiała trzymać formę. Ale lubiła żelki. Niestety tych nie było w automacie. Wróciła po kilku sekundach obładowana wszystkim, porozrzucała na stolik, a kubek kawy postawiła przy Raine.
Zaśmiała się jak już były gotowe wrócić do tematu. –
Najważniejsze to w sumie ocenić kierunek wiatru. Żeby nie psiknąć sobie w oczy. – Powiedziała i wzięła paczkę z jakimiś dziwnymi drażami, których nigdy wcześniej na oczy nie widziała. –
Ale w razie gdyby wiatr ci zawiał i coś by padło na ciebie to i tak dostaniesz jakiś tam mały procent tego gazu pieprzowego. Całość powinna prysnąć na napastnika. – Wyjaśniła i miała nadzieję, że miało to sens. Nie lubiła tłumaczyć takich rzeczy ludziom nieobeznanym w temacie, nie zdradzając przy tym ile sama wie na niektóre tematy. Zmarszczyła brwi kiedy usłyszała o strzelbie, bo myślała, że Raine tak na poważnie i nawet Sam chciała jej opowiedzieć, że strzelba jest niepraktyczna. Ale jak już Barlowe się zaśmiała to Sam ogarnęła, że to żart więc sama też się zaśmiała. –
No oczywiście, że w chuja sobie z tobą lecę, stara! – Śmiała się, ale poczuła żenadę zdaniem, które właśnie wyszło z jej ust, bo to nie jest coś co Sam mówi. –
Nie wiem co się ze mną dzieje. To pewnie papierosy. – To stres związany z towarzystwem Raine, ale nie mogła się z tego wyspowiadać nie wychodząc przy tym na lesbijkę, która ma crusha na Raine.
-
Poczekaj. Do tego wszystkiego co przeszłaś chcesz mi jeszcze powiedzieć, że zaatakowało cię dzikie zwierzę? – No to już była wisienka na torcie. –
No to zaraz wyjdzie, że będziesz miała kartę stałego klienta na posterunku. – Uśmiechnęła się, bo to był niezły żarcik, to jej się udało. Opowie później Zoyi jaka była ekstra w socjalizowaniu się. –
Jak się nazywa ten policjant? – Zapytała niby od niechcenia, ale bardziej po to, żeby w domu sprawdzić tego policjanta i upewnić się, że jest bezpiecznym towarzystwem dla jej siostry.
Zabrała telefon od Raine i schowała go do kieszeni. Miała łzy w oczach, bo doskonale wiedziała od kogo jej siostra nauczyła się puszczać ekspresowe, prawie niezauważalne sygnały na telefon. Nie przerywała siostrze. Postanowiła dać jej szansę na skończenie całej historii. Siedziała jednak jak na szpilkach i czekała na najgorsze. W sumie to nie wiedziała czego się spodziewać, ale po prostu miała nadzieję, że wypadki Raine na tym się skończyły. Zaczęła się nawet karcić w głowie za to, że ostatnio brała tyle zleceń i nie było jej często w Lorne Bay. Gdyby nie wyjebała do Szczecina i Norwegii to byłaby na miejscu i Nata nie zostałaby napadnięta. –
Co to znaczy, że nie podszedł do tego standardowo? – Zmarszczyła brwi zaniepokojona. –
Groził ci? Zmuszał do czegoś? Dotykał? – Zaniepokoiła się. Faceci byli popierdoleni i często nadużywali władzy. Sam chętnie połamałby mu palce, albo obcięła sutki. Nie ma problemu. Może to zrobić jeszcze dzisiaj wieczorem. Chociaż dla takiego typa jak on to chętnie powkładałaby igły pod paznokcie. Oh, jak oni tego nie lubią. Jak wtedy krzyczą. Pokiwała głową. No nie wiedziała co niestandardowego ten policjant zrobił w pokoju przesłuchań. Ale skoro Raine do niego zadzwoniła to może… może sprawiał, że czuła się bezpiecznie czy coś? –
Ufasz mu? – Zapytała, bo to przecież było istotne pytanie.
-
Wiesz… to miło z jego strony, że zaoferował ci nocleg i nie wymagał niczego w zamian. To takie bardzo niespotykane w dzisiejszych czasach. A jednak mógł wykorzystać pijaną i bezbronną dziewczynę. – Właśnie takie zdanie miała Sam o policji. –
Ale zrobiłaś coś głupiego czy po prostu było ci głupio, że wykorzystałaś jego numer telefonu w bardziej prywatnej kwestii gdzie on ci go raczej dał w celach biznesowych? – Niektóre pytania Sam musiała zadawać wprost, bo wielu kwestii nadal nie ogarniała. Ludzie to skomplikowane istoty.
Zaśmiała się na koniec. –
Raine. Nie zrobiłaś niczego złego. Nie wiem czemu czułaś się głupio. Zadzwoniłaś do kogoś zaufanego i według mnie zrobiłaś dobrze, bo zobacz, trafiłaś na faceta, który cię nie wykorzystał tylko literalnie dał ci schronienie w swoim domu. A jego brat? Kogo obchodzi brat typa. Swoją drogą czemu policjant mieszka z bratem? To dziwne. – Zmarszczyła brwi, ale machnęła ręką, bo to była najmniej istotna kwestia. –
Nie narzucałaś się. – Zapewniła siostroprzyjaciółkę i złapała ją za dłoń, żeby ją uspokoić, bo widziała, że ta nie wie co robić z kończynami.
Raine Barlowe