wykładowca, psychoterapeutka — uczelani oraz własny gabinet
40 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Męczyć ją miała presja otoczenia - to jak wiele do powiedzenia na temat jej sytuacji miały osoby, które pozornie nie powinny chcieć układać jej życia, prawda? Osoby, które nie mogłyby przywołać z pewnością jej daty urodzenia uważały się za ekspertów w sprawie jej życia osobistego, chociaż guzik wiedziały o tym jaka relacja łączyła ją z mężem i ile powinna dać sobie czasu, aby ponownie spróbować zacząć żyć.

Sama Josie chciała uciec od tej presji i - chociaż mogła się mylić - miała wrażenie, że Telverne czuł to samo. Nie musieli przecież jakkolwiek określać tego spotkania, póki czas się nie dłużył, wino smakowało, a oni mogli na chwilę zapomnieć o podszeptach nadchodzących z każdej strony, o życzeniach, które być może były w pewnym stopniu serdeczne, aby jeszcze ułożyli sobie życie na nowo. Może tak? Może kiedyś jeszcze zapragnie być czyjąś żoną, partnertką, powierniczką czyichś sekretów, najskrytszych marzeń i kochanką? Na razie jednak chciała odetchnąć, nie przejmować się łatkami, definicjami, a po prostu dobrze się bawić. I czuła, że mają na to szansę.

Nie mogła powstrzymać uśmiechu, który lekko odsłaniał zęby, kiedy on się zaśmiał. Tak jak pamiętała - chociaż pamięć tamtego wieczoru trochę ją zawodziła - jego śmiech był zaraźliwy. - Ja też nie, nie pamiętam od kogo dostałam ten prezent, ale muszę mocno przemyśleć sens kontynuowania tej znajomości - rzuciła żartobliwie bo oczywiście nieudany prezent nie miał być jeszcze powodem do zrywania znajomości, ale przecież można było dodać temu wszystkiemu trochę dramaturgii, prawda? Bo na pewno nie mieli jej doświadczyć ze strony prowadzącego czy też innych zebranych tu gości. - Tak, zdecydowanie taka zależność tu zachodzi - można było być pod wrażeniem tego jak zgodni byli w tej kwestii, prawda? Ale chyba, żeby przeżyć jakoś męczenie ucha przez mężczyznę stojącego na przedzie, będącego pracownikiem winnicy to zdecydowanie powinni trzymać się tej zasady. - Myślę, że to bardzo wskazane - zgodziła się niemalże od razu. Czuła się teraz trochę jak nastolatka na jakimś zebraniu albo szkolnym apelu, która chciała uciec przed wzrokiem nauczyciela. I znowu nie miała narzekać bo mimo przesadnie formalnej atmosfery, ktorą stwarzali inni uczestnicy degustacji ona w swojej letniej sukience, w towarzystwie Telva czuła się naprawdę swobodnie. - Gdybym wiedziała to wymieniłabym ten bon na jego równowartość w butelkach wina, to mielibyśmy co wypić - rzuciła jeszcze konspiracyjnie, bo trochę jej się ten humor udzielał, a też chciała chyba pokazać, że nie miała mu za złe tej dosyć surowej oceny całego wydarzenia. Na jego uwagę sama zerknęła na pozostałe kieliszki i faktycznie nie były one opróżniane do końca. - Ich strata, nie? Chyba nie słyszeli o tym, że im więcej tym lepiej - pokręciła z dezaprobatą głową, jakby faktycznie niewiedza reszty była dla niej wprost niesmaczna, chociaż w rzeczywistości to oni wykazywali się brakiem wiedzy na temat wina. - Hm, ale to białe lepsze? W sensie takie lżejsze trochę - i to tyle jeżeli chodziło o jej ekspertyzę. - Ale cieszę się, że tu jesteś. Umarłabym tutaj sama, zobacz ta kobieta przed nami z niebieską apaszką to zabiłaby mnie wzrokiem gdyby mogła - rzuciła, nie zdejmując z ust delikatnego uśmiechu, gdyby wspomniana uczestniczka faktycznie odwróciła się w jej stronę po raz kolejny.

telverne halsworth
ODPOWIEDZ
cron