płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zmarszczyła brwi i dłuższą chwilę przyglądała się Darby podejrzliwie. Czy jej rodzina skrywała jakieś popierdolone sekrety? Czy jest szansa, ze może Darby uciekła od rodziny ze Szkocji? Może byli jakąś sektą, albo dziwnym kultem i odpierdalali różne dziwne rzeczy i w sumie Darby jest pierwszą, której udało się uciec? Albo Corvo był pierwszym? Albo Corvo był popierdolony. Zoya nigdy w sumie nie opowiadała i nie chwaliła się tym, że Corvo może nie do końca być normalny.
-Nooo… tak jakby po to są różne rozmiarówki. – Uśmiechnęła się. Chociaż słyszała o książce „Stowarzyszenie wędrujących dżinsów”, która była podobno oparta na faktach i opowiadała o różnych typiarach, które mieściły się w jedne spodnie. Brzmiało to absurdalnie. Chyba, że spodnie miały w sobie dużo sterczu. Tak czy siak Sam o tym słyszała, ale w to nie wnikała, bo brzmiało to naprawdę beznadziejnie.
Rozłożyła bezradnie ramiona. –Tak naprawdę to nigdy o tym nie myślałam. Nie miałam czasu, żeby się zastanawiać nad tym czy zwierzęta mają jakieś myśli. – Raz tylko się zastanawiała nad tym czy gołębie mają uczucia, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że zrobiła sobie stanowisko na wieżowcu w Chicago, obserwowała swój cel, a przynajmniej próbowała, bo nie mogła się skupić przez gołębia, który kręcił się wokół niej. Był głośny, wkurwiający i ciągle do niej podchodził, mimo, że go odganiała. Ostatecznie Sam musiała go zabić, bo niestety nie mogła się skupić na misji, a jednak to było ważniejsze od jakiegoś śmierdzącego, latającego szczura. –Może powinnaś to sprawdzić w Internecie, albo nie wiem… pogadać z jakimś znawcą. Nie wiem czy weterynarzem czy z kimś od behawiorystyki zwierząt. Nie mam pojęcia. – Nie była znawcą w tym temacie i nie chciała sprzedawać Darby jakiś fałszywych informacji.
-Hmmm… – Zaczęła się zastanawiać, bo w sumie Sam nie była jakimś miłośnikiem słodyczy, ale ostatnio miała fazę na sernik z brzoskwiniami, ale ten jadła już u Mavis, Zoya jej też upiekła, więc miała ochotę na coś innego. –Może coś z malinami? – Zaproponowała unosząc brwi. –Albo jabłecznik! Tylko bez cynamonu. – Uśmiechnęła się. Jak już miała wybierać to chciała coś owocowego.
Po słowach Darby rozejrzała się po swoim mieszkaniu, które rzeczywiście przypominało cele. Aż ją przeszedł zimny dreszcz i objęła się ramionami. No w takich warunkach się wychowała i z jakiegoś powodu uznała, że kontynuowanie ich będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie potrafiła nawet spać na łóżku. Dlatego zainwestowała tylko w materac, który luzem leżał sobie na podłodze. –Nie mam za dużo ciuchów, więc nie potrzebuję szafy. – Wyjaśniła i w sumie to głupio jej było, że musi się tłumaczyć. –Bardzo możliwe. Ale nie wiedziałam, że sypialnie zakonników nazywane są celami. – Może Sam powinna zamieszkać w takim klasztorze. Nigdy tego nie rozważała, ale brzmiało to jak spełnienie jej fantazji i marzeń.
-Dla podrywania i naprawdę. – Odruchowo też nachyliła się w stronę Darby jakby przeczuwając, że ta zdradzi jej zaraz sekret. Parsknęła lekko śmiechem, ale nie że wyśmiewała MacLerie. –No i co ci stoi na przeszkodzie, żeby spróbować? – Wzruszyła ramionami. Darby była ładna, z pewnością nie narzekałaby na zainteresowanie ze strony pań. –No, to nie tak, że wpadam i podrywam każdą napotkaną. – Wyjaśniła, żeby Darby sobie nie pomyślała, że Sam chodzi po mieście i podrywa każdą po kolei. –Patrzę na jakąś i czuję, że coś mnie w niej pociąga, więc do niej podbijam. To czy jest bi, albo homo wychodzi właściwie dopiero w praniu. Jeśli nie jest to… trudno. Samo niewinne flirtowanie jest czasami wystarczające. – Ponownie wzruszyła ramionami i teraz to sama miała rozkminę, bo nigdy jakoś się nad tym nie zastanawiała. Spojrzała na Darby i przez chwilę jej się przyglądała. –Widzę młodą dziewczynę, przed którą świat stoi otworem, ale która tego nie dostrzega. Ryzykuj i korzystaj z życia, Darby. – MacLerie sama przyznała, że chciałaby spróbować, więc wystarczy swoje chęci i fantazje wdrożyć w życie.
-Absolutnie nie. – Zmarszczyła brwi zniesmaczona tym, że mogłaby podrywać jej kuzyna. Nie żeby nie był przystojny, bo był. Po prostu Sam niekoniecznie podrywałaby byłego swojej psiapsi. –Moja przyjaciółka z nim chodziła kilka lat temu. – Wyjaśniła.
W końcu Sam zaczęła się niecierpliwić tym, że Darby tak długo zajmuje zmycie tej plamy, więc zabrała jej to wszystko z rąk i sama się zajęła wyczyszczeniem tego. Później wysuszyły to suszarką i Sam starała się być miła kiedy delikatnie wypraszała Darby z domu, ale niestety musiała zająć się trupem pod zlewem. Nie chciała smrodu ciała w swoim nowym mieszkaniu. Pożegnała Darby nie zdając sobie sprawy z tego, że ta wyszła z bronią w torebce, pomachała jej, zamknęła mieszkanie na klucz i wszystkie spusty i wróciła do przerwanego zajęcia.

/ ztx2
ODPOWIEDZ