Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  Nie można powiedzieć, że on tego nie chciał! Jakby bardzo nie chciał to by się napił. Aczkolwiek bardziej to, że nie był jakimś wielkim fanem tego typu aktywności tylko w ramach gry. Nie ma co się jednak dziwić, przecież mówił, że jak był młodszy to nie latał po imprezach, więc… No. Był nieco bardziej wyważony, spokojniejszy i nie bawił się w takie rzeczy. Ale tutaj się zabawił. Niby Lilith go zapewniła, że to tylko gra i starał się tak myśleć, ale no. Tak czy siak – zrobił to. Denerwował się, ale to zdenerwowanie upchnął gdzieś – profesjonalista. No a przynajmniej postarał się. Lilith przecie miała być tylko koleżanką a to tylko gra, a on przecież nie całował się bo tak kazali.
  Ziściło się jednak to, co zaplanowali Kanon. Sam pocałunek doszedł do skutku, Chiara nie zdołała tego przerwać, a Isaac faktycznie się do tego przyłożył, tak jak życzył sobie Kang. Nie było to czcze muśnięcie, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że nawet gdyby nie miał takiej wytycznej to też mogłoby się skończyć podobnie. Zwłaszcza, że to wszystko było podsycane tymi nieudanymi próbami, sabotowanymi wcześniej przez Chiarę.
  Moment ten zapadnie mu w pamięci. Zwłaszcza, że jak ścisnęło mu żołądek w czasie pocałunku, tak jeszcze parę długich chwil po nim nie odpuściło. Zwłaszcza, jak spotkał się spojrzeniem z Lilith. No ale Kanon zadowoleni.
  Zamiast odwetu za tę „złośliwość”, która wyszła mu na dobre, zalecił pocky challenge, które miało być chyba formą terapii dla par. Choć Kang to nie wydawał się przekonany, a jak raz chyba spanikował. Ten ułamek sekundy, bo chyba nie wiedział na co sobie teraz może pozwolić. No ale skoro Damon zawezwał go do wyzwania i powiedział, żeby „nie spękał” to przecież nie będzie się stawiał. Choć dalej wyglądał jak taki biedny Scorbunny, trochę zawstydzon.
  I kiedy Lilith odwróciła uwagę Chiary, która chyba już wszystkim się naprzykrzała, Isaac sniki wyciągnął do niej rękę do low five, niech sobie przybiją, bo to było dobre zagranie. Przynajmniej Chiara nie miała czego przeżywać, a chłopaki mieli nieco więcej swobody, choćby na te parę sekund. Też gratulacje dla Kiki, że poleciała na ten najstarszy numer świata, no ale… Chyba nie świeciła od początku tym intelektem. Przy takim stężeniu idoli to chyba traciła wszystkie szare komórki jakie miała. No na dekiel jej waliło.
  Jeśli chodzi o takiego Kanga to nie powinno być to zaskoczeniem, że w momencie, w którym Damon faktycznie go pocałował, znaczy no – rozegrał pocky challenge jak należy – to się chłopak prawie rozlał na tej podłodze. W sensie rozpłynął. Zaraz potem było mu jeszcze bardziej głupio z tym, do czego się przyznał. No ale – wiedział, że to głupie jak to robił, a jednak nie potrafił się powstrzymać. Coś go do tego podżegało, może lubił się podtruć tymi tekstami, które dziewczyna puszczała w stronę Damona. Może się czegoś nauczy – znaczy na pewno się nauczy. Nie będzie przecież już tego robił, zwłaszcza jeśli zbierze po łbie za to. A bardziej – po tym co widział u Damona.
  — A to już jakiś rok temu. — Odpowiedział Kang, spoglądając przy tym tam samo wymownie na Damona jak i on łypnął na niego. Rhys przewrócił oczami, kręcąc głową z niedowierzaniem, ale nie mógł się nie uśmiechnąć. Isaacowi kącik ust drgnął, usadawiając się wygodniej. Bliżej Lilith niż swojej drugiej sąsiadki. Na którą zaraz wypadło, a ona wybrała zadanie, chyba licząc, że faktycznie będzie „musiała” pocałować Isaaca. On to na przykład udał, że absolutnie nie widzi tego, że spojrzała na niego pytając faktycznie o tego buziaczka. W zasadzie do odsunął się nieco z kręgu by podsunąć bliżej stołu, skąd ściągnął miskę i przy użyciu pałeczek nabrał nieco jedzenia do niej. Wtedy też Damon oddelegował Chiarę do lobby po jakąś figurkę. Jak się okazało – po rzecz nieistniejącą. Nie był pewien czy to taki dobry pomysł wysyłać nieco podchmieloną dziewczyną do lobby w fancy apartamentowcu, jednak to był Isaac, on był i tak nieco wyczulony. No ale nie powinno się nic stać, ani też nie powinno być skandalu jakiegoś… Chyba. Chyba że ochrona się nią zainteresuje to zrobi się problem. Bo raczej kiepska z niej projektantka.
  W następnej kolejności padło na Rhysa, który zerknął na Damona, gdy ten przedstawił mu zadanie.
  — Nie wiedziałem, że gramy w pytanie czy lizanie. — Spytał ironicznie, ale to wtedy Damon stwierdził, że da mu dodatkową motywację w postaci… teledysku gwiazdy kpopu, z którą był Rhys. Spojrzał na kolegę z zespołu, winnego temu wszystkiemu, pokręcił głową a potem wstał z miejsca, wzdychając ciężko. Zawsze niby mógł wypić, ale nie na tym polegała zabawa. Oni jak grali to przecież rzadko kiedy z zadań się wykręcali. Ta jego dziewczyna na tym dwustusiedemnastocalowym telewizorze to była większa od niego. Niemniej nie pierdolił się, tylko faktycznie poszedł w całowanko z telewizorem. Jak potem zostaną na ekranie smugi to już wiadomo skąd. Isaac zmarszczył czoło, przez chwilę oglądając cały ten performens, a zaraz potem pokręcił głową z lekkim uśmiechem i zajął się jedzeniem. Był głodny. Narobił się a z tego wszystkiego jeszcze nic nie jadł. Najbardziej się martwił, żeby inni jedli.
  Rhys skończył lizać telewizor wrócił do reszty. Kang zaczął bić mu brawo, Sunwoo chował twarz w dłoniach w zażenowaniu, a Isaac dalej jadł. W międzyczasie Mingi popisywał się przed Echo swoimi dancing skillsami i skończyło się to tak, ze wjebał się wymachem w telewizor (miał już dobrze) i jak to się skończyło? Jak zwykle – Mingi znowu coś zniszczył. Dwustusiedemnastocalowa plazmówka poleciała z uchwytu prosto na podłogę. Rozległ się huk, aż Isaac podskoczył i skierował spojrzenie na rozbity, potężny ekran, a zaraz potem na Mingiego, który dalej słaniał się na nogach, a obok Chanhee, który złapał się za głowę i patrzył na pobojowisko, Echo która wydała z siebie przeciągłe „wooooooo” jakby chciała powiedzieć, że odjebał i Kornelię, która… no spała z głową na oparciu i rozdziabionymi ustami. Chyba tamta część imprezy toczyła się nieco szybciej.
  — Mingi… — zaczął Kang by zaraz potem westchnąć. — Za każdym razem, ziomek. — Podniósł się z miejsca, by podejść bliżej rozpłaszczonego nieopodal telewizora, całkiem potężnego. Tego nawet nie było co próbować podnosić. A w ogóle to jak ktokolwiek to wniósł tutaj? Isaac też się podniósł, odstawiając wcześniej miskę. Nie było po nim widać, żeby był wściekły na kolegę za rozwalenie telewizora. Za to zapytał czy wszystko w porządku i czy nic mu się nie stało.
  — Taa… niektórzy to już mają po imprezie. — Stwierdził Rhys, przeskakując spojrzeniem od słaniającego się Mingiego do Kornelii. — Twoja koleżanka uśmierciła nam kolegę. — Rzucił do Lilith. Zapiła go na śmierć. Znaczy nie na śmierć, ale no… Nie wyglądał najlepiej.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Oczywiście, że to tylko gra. Przecież obydwoje potwierdzili, że są tylko dobrymi kumplami! Przyjaciółmi? W sumie sama nie wiedziała na jakim dokładnie etapie są, bo chociaż widzą się na dobrą sprawę dopiero drugi raz osobiście, to od kilku miesięcy rozmawiają praktycznie każdego dnia. Wiadomo, nie od rana do wieczora, bo jednak chłopak miał całą masę obowiązków i nie zawsze mógł być przy telefonie, ale kiedy tylko miał chwilę, to wymieniali się wiadomościami. Za każdym razem jak się spotykali to zawsze działo się coś ciekawego, jak nie ucieczka po okolicznych lasach i krzakach przed fankami, to impreza z rozwinięciem, którego się nie spodziewała. Ale nie narzekała, na pewno nie! Hej, teraz mogła się chełpić tym, że całowała się z Isaaciem Moonem! Jak Traumas się dowiedzą, to ją zabiją. Co prawda pewnie nikt by jej nie uwierzył, a ona raczej nie była z tych co chodzi i rozpowiada na blogach, i wszystkich portalach społecznościowych o tych dość intymnych przeżyciach, ale no.
Fajna ta gra. Chociaż jej uśmiech zadowolenia to nic przy takim Danonie czy Kangu.
No ale nie tylko ona z Isaaciem miała mieć swój moment. Nadszedł pocky challenge i chociaż nie wiedziała za bardzo na czym to polega, to szybko załapała zasady. I nie musiała ich stanować od debiutu, aby wiedzieć minutę po ich przybyciu co jest między tą dwójką. Dlatego zainterweniowała, aby dać Kanonowi nieco więcej swobody, bez wpierdalania się Chiary, która przeżywałaby tą akcję… no długo. I głośno. I na pewno nie cofnęłaby się przed opisaniem na blogu, że Kanon jest prawdziwy, bo widziała to na własne oczy! A nie mógł być prawdziwy, bo Damon był w związku z Abigail. Na całe szczęście Chiara, zwłaszcza podpita, nie błyskał inteligencją i jak Lilith zachwycona pokazywała im jakieś coś tam z tyłu, to ta chciała to odnaleźć. Może Bekon przyszedł w odwiedziny! No nie, dobrze, że plan zadziałał. Shelby odwzajemniła z lekkim, zadowolonym uśmiechem na mordzie sniki low five i zerknęła za siebie, akurat w momencie pocałunku tej dwójki. Wtedy kąciki ust jeszcze bardziej się jej podniosły.
A Damon? Zawsze całował Kanga z pasją. To akurat się nie zmieniało nawet jak był na niego zły czy zawiedziony, po prostu nie potrafił inaczej, nawet jeśli ta wymiana czułości była krótka. Kto jak kto, ale oni się już przyzwyczaili i wyszkolili w krótkich, szybkich gestach, które musieli ukrywać oficjalnie, więc chociaż to było tylko kilka sekund, to już zdążył w ciągu nich Kanga rozpuścić. I dobrze!
Uśmiechnął się krótko na stwierdzenie przyjaciela.
- A czemu rok temu akurat? - spytała zaciekawiona Chiara, bo przecież znali się o wiele dłużej! Mieli jakiś przełom o którym nie wiedziała? Nie rozumiała. No ale Danon tylko spojrzał na nią i jej nie odpowiedział, Lilith jedynie wywróciła oczami w niedowierzaniu, nie komentując. Na całe szczęście teraz Damon kręcił butelką i wylosował nikogo innego jak Chiarę, którą oddelegował gdzieś w pizdu. Może należało jej dodać, aby była sniki i nie dała się nikomu zauważyć, ale jak sąsiedzi raczej nie powinni robić problemu, każdy z nich pewnie robił tego rodzaju akcje w ukryciu przed wytwórnią, tak ochrona już mogła mieć problem. Chociaż oni chyba też już wielokrotnie musieli znosić niektóre odpały gwiazd i trzymać gębę na kłódkę, wiedząc, że idole to też ludzie, którym należy się odrobina spokoju i wytchnienia wśród ludzi, którzy nie są celebrytami. Ale wiadomo, nie wszyscy pracownicy apartamentowca musieli być wyrozumiali!
No nic, należało mieć nadzieję, że Chiara nie wpadnie na nic głupiego.
- Zazdrościsz po prostu. - odpowiedział Damon do Rhysa, kiedy ten ironicznie mu odpowiedział na zadane mu wyzwanie. No tak, Isaac i Lilith polizali, Kanon też miał swój moment, Mingi i Chanhee tam cisnęli shoty z pępka Echo, więc jako takie zbliżenie też mieli, a biedny Rhys, Q i Sunwoo został na uboczu. Zawsze była jeszcze Kiki. Ta to raczej nie będzie wybrzydzać.
No ale zadanie wykonał pięknie. Lilith musiała przyznać, że świetni z nich byli kompani do zabaw, bo nie odmawiali wyzwań! Jak każdy pił zamiast podejmować się zadań, to było nudno. Uśmiechnęła się szerzej widząc ten super widok, zwłaszcza jak puszczono mu teledysk z inną gwiazdą kpopu, której też nie znała. I jak Moon jadł, tak Lilith wróciła do swojego ramyunu, gdy Rhys już wracał po całowanku z telewizorem. Damon to pokazał mu okejkę i pokiwał z uznaniem głową, bo się też chłopak do tego przyłożył!
I wtedy jebło.
Damon prawie się zerwał na równe nogi, Lilith drgnęła wystraszona, bo huk był niesamowity i przeniosła spojrzenie w kierunku Mingiego oraz wielkiego telewizora, który jeszcze nie tak dawno wisiał na ścianie. Ten telewizor był wart więcej niż jej samochód.
– …o matko. - mruknęła, widząc płaski ekran na ziemi. Sąsiedzi to pewnie pomyśleli, że jest zamach czy cholera wie. Zerknęła po wszystkich, po Echo i Isaacu, zatrzymując spojrzenie na mocno porobionym Mingim, który ledwo trzymał się na nogach.
– Ta, Echo ma do tego talent. Zabiła już nie jednego. - odpowiedziała Rhysowi. Z Echo się nie piło jak się nie miało wprawy, bo miała ksywkę wśród znajomych jako seryjna morderczyni i nie dlatego, że faktycznie była psychopatką, ale dlatego, że ludzie nie wytrzymywali jak z nią pili i zawsze zgonowali! – Chyba należy go już położyć.
- Chodź Mingi, ziomeczku, zostaw ty już ten telewizor, pójdziemy do łóżka. - powiedział po koreańsku Danon, zbierając Mingiego z ziemi, bo ten klęczał przy sprzęcie chyba próbując naprawić szkody, ale był w takim stanie, że kiwał się nawet na kuckach.
- Nie moszemy iś do uszka, Hang bensie sasdrosny, a ja was tah rasem hoham. Jeseśsie tasy super rasem wiesie? - powiedział Mingi, opierając się o ramię Danona. Wycelował nawet palcem w Kanga. - Tyy, ty jeseś super i to s nim. Ale hoham was szyskich. Jeseście moimi braśmi, rosiną.
- Wiemy, wiemy, więc chodź, położysz się na chwilę. - powiedział Danon, podtrzymując go, bo się trochę zataczał powoli prowadząc go na kanapę.
- Ajsah, Ajsah szepraszam, ja nie chsiauem, odhupię si, szehaj, chsie mój portfel…- dodał , odsuwając się od Kima. Q i Sunwoo stali obok w gotowości. Mingi chciał już przeszukiwać swoje kieszenie, ale nagle zakręciło mu się w głowie. - Ej chopaki, niedobsze mi.
- O NAWET O TYM NIE MYŚL. Już jedne buty mi załatwiłeś! - powiedział Danon, a Q i Sunwoo go złapali, bo znowu się zatoczył.
- Dobra, weźmiemy go do łazienki. - powiedzieli, powoli kierując się w jej kierunku z Mingim.
Lilith w międzyczasie, kiedy oni rozmawiali ze sobą po koreańsku i próbowali oddelegować chłopaka do kibla, przeskakiwała spojrzeniem z jednego na drugiego. Zerknęła na Echo, śpiącą Kornelię i instynktowne zaczęła tu już nieco ogarniać, bo impreza raczej zmierzała ku końcowi. Muzyka ucichła, a ludzie zaczynali odpadać. Dodatkowo było już po trzeciej, oni mieli koncert tego dnia i… no Mingi raczej musiał iść już w spanko, bo jutro będzie dramat. Tylko co oni mieli teraz zrobić z tym telewizorem?
I wtedy wróciła Chiara.
- Nie ma takiej figur… ooo, co tu się stało? Isaac-Oppa? Już koniec imprezy? - spytała zawiedzionym, smutnym głosikiem. Czyli co? Nie grają już w butelkę z całowaniem?
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  Pozbycie się Chiary było naprawdę dobrym zabiegiem. Isaac może o tym głośno nie powie, ale trochę się rozluźnił od jej zniknięcia. Trochę bo jednak myślami był też przy niej, martwiąc się o to, by nic się nie narobiło w tym lobby. Tu jednak nie mieszkały tylko gwiazdy a też po prostu aktorzy i bogaci ludzie, wobec czego raczej nie chcieli, żeby pałętał im się tutaj jakiś mały, pijany przychlast. Ale to był Isaac – on działał na takiej zasadzie. Naprawdę miał umysł matki, takiej mocno nadopiekuńczej. Albo nie miał umysłu rebela i zasady „fuck the consequences”. Ale tak – i Kang odżył, i Isaac i cała reszta. No może poza Mingim, który był napierdolony i bardziej nie żył niż żył, podobnie też Kornelia. Może to niemiłe, ale no Chiara najwyraźniej zatruwała atmosferę a to nie powinno nikogo zaskakiwać. Wstawiona była bardziej bezczelna, dociekliwa i zapominała o wszelkich zasadach kultury osobistej panujących w Korei, a przecież kto jak kto ale ona powinna o tym wiedzieć najlepiej.
  Rabanu narobił jednak Mingi, który jakimś cudem zdołał jednym gestem zdemontować profesjonalnie zawieszony telewizor o wadze ośmiuset kilogramów i warty około pięćset pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Potężna plazmówka, która spotkała się z ziemią w towarzystwie głośnego huku, który na pewno zwrócił uwagę sąsiadów z dołu.
  Isaac podniósł się i upewnił się, że Mingiemu nic się nie stało, a zaraz pieczę nad nim przejął Damon. W tym czasie Moon sięgnął po telefon by napisać maila ze zleceniem, bo ktoś ten bajzel będzie musiał posprzątać a na pewno nie oni. Znów trzeba będzie ściągnąć całą ekipę by pozbyć się sprzętu. No przecież sami tego nie wyniosą. No i trzeba będzie zamówić nowy telewizor. Tego osobiście użył raz. Dzisiaj.
  Chiara wróciła, Isaac jedynie skinął głową, by zaraz potem odwrócić się do Lilith.
  — Chyba będzie trzeba zabrać ich do domu. — Powiedział, uśmiechając się do niej, by zaraz potem zabrać się za sprzątanie. No przecież nie wyjdzie z mieszkania dopóki nie doprowadzi go do porządku po imprezie. Kang też się ruszył by pomóc, podobnie Rhys. I właśnie temu było łatwiej – więcej osób do roboty to to wszystko szło sprawnie.
  — Tyle jedzenia wam zostanie. — Westchnął Kang z zazdrością, pakując przełożone do miseczki skrzydełka do lodówki. Przynajmniej będą miały co jeść jutro. — I ten ramyun. — Westchnął żałośnie, również wtykając mniejszy garnek z zupą do lodówki. — Chyba przyjdę na śniadanie. — Oświadczył, naturalnie w ramach żartu. Wątpliwym było by udało mu się wymknąć znowu. A poza tym to nie on powinien uciekać z domu do towarzystwa Lilith.
  Isaac przemieścił się pod drzwi łazienkowe, skąd wydobywały się przeróżne, średnio przyjemne dźwięki, wskazujące na to, że Mingi pozbywał się tego wszystkiego co zjadł i to nie dlatego, że miał bulimię. Zapukał więc i zapytał czy wszystko w porządku. Chłopaki powiedzieli, że tak, ale zaraz krzyknął Mingi, tonem mocno załamanym, jakby się rozklejał.
  — Ajsah, jeseś na mnie sły?
  — Nie, Mingi. Nie jestem.
  — Naprafdę si oddam.
  — Spokojnie, Mingi. — Rzucił, uśmiechając się pod nosem, jednocześnie wzywając im transport powrotny. Przeszedł do salonu by spojrzeć na pobojowisko, a potem odwrócił się do Lilith. — Jutro pewnie pojawi się ktoś, żeby to załatwić. — Wskazał ruchem głowy na plazmówkę rozłożoną na podłodze. Znów przeniósł wzrok na nią, by zaraz potem rzec: — Dziękuję za dzisiaj.
  Pershing dość szybko pojawił się przy nich, żeby pilnować Isaaca. Dziewczyna dołączyła do ich rozmowy, ustawiając się obok dwójki:
  — To my dziękujemy, było super, oppa! — Odezwała się, by zaraz potem zakręcić sobie loczka i dodać: — Nie będziesz miał nic przeciwko jeśli będę spała w twojej sypialni, prawda?
  Isaac powoli wzruszył ramionami, na ustach mając swój standardowy, uprzejmy uśmiech.
  — Proszę, jesteś moim gościem.
  — Ha! Słyszałaś, Lilith? Zamawiam! — Zawołała, by zaraz pobiec zaciągnąć swoją walizkę do pokoju. Moon odprowadził ją spojrzeniem, a zaraz potem zerknął na Lilith.
  — Nawet nie wiem, która jest moja. Jeszcze nigdy nie spałem tutaj. — Powiedział, uśmiechając się teraz już nieco bardziej wiarygodnie. A wszystkie sypialnie wyglądały podobnie – w sensie: żadna nie była jakoś bardziej fancy. Wszystkie były fancy, żadna się nie wyróżniała. Temu nie przeszkadzało mu, że Chiara zapakuje się do „jego łóżka”. Pokręcił tylko głową, odwracając się by zerknąć na Mingiego, który wytacza się z łazienki z asystą kolegów. Rhys z kolei zabrał się do dobudzania Kornelii, a to nie było łatwe zadanie. Moon nie ruszył się od Lilith. — Wyśpij się, potrzebujesz tego. — Odezwał się. — Odezwę się potem. — Pewnie jak wstanie, czyli za jakieś trzy-cztery godziny. Wychodzi na to, że będzie żył na kawie, ale to nic! Wiedział na co się pisze proponując imprezę. Oni wszyscy wiedzieli. Co prawda nie wiedział, że pisze się na spadający telewizor, aleee.. No.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Wszyscy poczuli się lepiej jak Chiara zniknęła, Danon odetchnął bo już nie czuł, że musi sie ukrywać. Znaczy, jasne, Lilith nie znał, ale po jej zachowaniu i stosunku do Kanona nie tyle co wywnioskował, że dziewczyna się domyśla, ale… zwyczajnie ma to gdzieś. Nie było to dla niej sensacją, a Kiki nie spuszczała z nich spojrzenia. Była typową, napaloną fanką z rodzaju „muszę o tym napisać”, więc kiedy zniknęła, wszystkim to wyszło na dobre. I impreza pewnie by się fajnie rozwinęła, zwłaszcza ta ich zabawa w butelkę, gdyby nie fakt, że Mingi się porządnie wstawił i rozbił wielki, ogromny telewizor. Dobrze, że Lilith była nieświadoma tego ile faktycznie kosztował, bo wtedy to jej by się słabo zrobiło i miałaby wyrzuty sumienia, chociaż wypadek nie był z jej winy. No, może jej winą było to, że przywiozła ze sobą Echo, która tak załatwiła Mingiego.
Lilith przytaknęła na słowa Isaaca. Fakt, to już koniec imprezy, chłopaki musieli się zwijać, bo alkohol wchodził za mocno, a i godzina była dość późna. Dobrze, że Chiara wróciła bez żadnego przypału, bo jeszcze tego by im brakowało do zwieńczenia tego wieczoru. W każdym razie należało sprzątnąć i spakować jedzenie do lodówki.
- A nie możemy czegoś zabrać? Nawet nie posmakowałem tego ramyunu… - a Danon był karmiony wieloma rzeczami przez Kanga, tylko nie tym! A kochał ramyun, mógłby go jeść całymi dniami gdyby nie fakt, że mieli diety, których musieli się trzymać. Przez większość czasu.
– Weźcie jak chcecie, my w życiu tego wszystkiego nie zjemy. - powiedziała, ustawiając pudełka w lodówce tak, aby wszystko się ładnie zmieściło, mimo, że lodówka była ogromna. Nawyk, okay? Jedzenia zostało w cholerę, jak dla jedenastu, no dobra, teraz już tak z ośmiu osób, a one były trzy!
- Nah, spoho, jeśśie. - powiedział, wpychając sobie do ust kawałek czegoś, co potem przykrył i wsadził do lodówki. To nie tak, że podjadał jak mógł, ale podjadał.
Kiedy wszyscy byli zorganizowani i zaangażowani w sprzątanie, to ogarnięcie mieszkania po imprezie szło bardzo sprawnie! Wszystko już było popakowane, to co się rozlało zostało starte, a wszystkie okruszki zebrane. Naprawdę nieźle… gdyby nie fakt, że wielki telewizor leżał ekranem do dołu psując nieco estetykę miejsca, ale na to już nic nie mogła poradzić, bo nie było szans, aby jakkolwiek go chociaż podniosła. Nawet z pomocą Echo, Chiary i chłopaków. Poza tym, lepiej chyba było tego na razie nie ruszać.
Zerknęła na Moona, który pojawił się obok niej i uśmiechnęła się wdzięcznie na podziękowania.
– To ja dziękuję. I przepraszam za…
To my dziękujemy, było super, oppa!
Nią.
Lilith przerzuciła spojrzenie na Chiarę, która znowu się pojawiła, kiedy tylko Shelby rozmawiała sam na sam z Isaaciem dłużej niż sekundę. Brew jej drgnęła, gdy ta już wpakowywała się Moonowi do łóżka, ale nic nie powiedziała. Już chyba nie miała na nią siły, zostało jedynie wzdychanie i wywracanie oczami na to dziecinne, wkurzające zachowanie. Pokręciła jeszcze z niedowierzaniem i chyba politowaniem głową, kiedy ta wtarła Lilith w twarz, że zajęła sypialnię Moona, zaraz potem gnając w kierunku jednej z nich. Skąd ona wiedziała, która jest jego?
– …jak mnie wkurzy to jej o tym powiem. - a pewnie będzie przeżywać jak to cudownie było spać w pościeli Moona, że wszystko nim pachniało i w ogóle! Placebo było silne w tym przypadku! Mina jej pewnie zrzednie jak się okaże, że Isaac jest w tym mieszkaniu rzadszym gościem niż one.
Zerknęła też w kierunku Mingiego, który ledwo chodził i wyglądał na totalnie zmęczonego życiem, ale co się dziwić, nie miał na sobie kolorów i chłopaki musieli go trzymać po obu stronach.
– Ty potrzebujesz snu bardziej ode mnie. - bo to on mial koncert! Był jak taka niewyspana matka, która musiała o wszystko zadbać, a potem iść do pracy na dwie zmiany, ale nigdy na nic nie narzekała, bo miała zbyt dobre i ciepłe serce. – Będę czekać. - dodała.
Chłopaki już się ubrali do wyjścia, pomogli Mingiemu założyć buty, aby przypadkiem się nie schylał, zwłoki Kornelii też dali radę ogarnąć. Lilith to pewnie na pożegnanie, jak to miała w zwyczaju, by się do takiego Moona przytuliła, ale była dość ostrożna jak chodziło o relację z nim. I to nie tylko dlatego, że był Koreańczykiem! Jakby nie było już się z nim całowała, ale no… to było podczas gry! Dalej nie bardzo wiedziała jak działa ta cała ich kultura, a nie chciała się narzucać czy być niegrzeczną, ok?
Pożegnali się, Chiara wyskoczyła z sypialni, aby wszystkim pomachać i z szerokim, zadowolonym uśmiechem powiedzieć, że nie może się doczekać kolejnego spotkania, bo na pewno nie mogli się już doczekać kolejnej imprezy z nią, a potem drzwi się zamknęły i dziewczyny mogły szykować się do spania. Szybki prysznic i łóżko. Lilith wzięła pierwszą lepszą sypialnię, bo jej akurat nie robiło różnicy w którym pokoju tymczasowo zamieszka, skorzystała z łazienki i walnęła się pod kołdrę, aby w końcu iść w spanko. To był długi, męczący dzień, musiała go odespać.
Nie spała jednak długo, chociaż chciała. Uroki spania w nowym, nieznanym miejscu. I kraju. Obudziła się po około pięciu godzinach i to całkiem wyspana! Ogarnęła się sprawnie w łazience i przeszła do wielkiego salonu połączonego z kuchnią, aby usiąść na jednym z hokerów przy wielkiej wyspie, wcześniej wyciągając sobie jedzenie z wczoraj, które dzisiaj służyło jej za śniadanie. Pałeczkami wcinała podgrzane kawałki kurczaka z warzywami i przeglądała telefon, czytając newsy o wielkim powrocie międzynarodowych gwiazd na które mimowolnie uśmiechała się pod nosem.
- Dzień dobry, Koreo! - pojawiła się ChiChi w swojej koszuli nocnej, jakby chciała kogoś uwieść. - O, Lilith. Jak tam? Wczorajszy wieczór był cu-do-wny, nie uważasz? Poza niektórymi kwestiami. - spojrzała się tu wymownie na przeżuwającą Shelby. - Myślisz, że chłopaki już za nami tęsknią? - zaśmiała się. Hihihihi. Za tobą to każdy z nich. Usiadła na hokerze i przeczesała palcami włosy. - Lilith, posłuchaj, wiem, że zachowałam się wczoraj słabo, ale chciałam cię powstrzymać od błędu.
– Jakiego błędu?
- Całowania Isaaca… potem się zakochasz, on ci złamie serce mimo, że nie chce, bo jest kochany, ale jest też gwiazdą i kontrakt zabrania mu się wiązania z jakąś szarą, biedną, nic nie znaczącą myszką z Australii. No i może mieć każdą, nie oszukujmy się, czemu miałby wybrać ciebie? Dlatego chciałam ci tego oszczędzić, misiu.
– Nie zakochałam się.
- Jeszcze, ale zmierzasz w tym kierunku. Potem sobie przypomnisz moje słowa i przyznasz mi rację… nie warto. - mówiła, bo chyba sama była zazdrosna, że to nie ona była całowana. Każdy pamiętał jak się wczoraj po pijaku do niego ostentacyjnie podwalała. Echo, gdzie jesteś.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  Trzeba było wiedzieć, kiedy przerwać. No spadający telewizor był dobitnym sygnałem do końca imprezy. Tak jakby słaniający się na nogach Mingi i śpiąca Kornelia nie byli. Echo przynajmniej mogła poimprezować z Chanhee, który chyba sprawiał wrażenie jakby ogarniał – ciekawe czy tak dobrze pił czy jednak jakoś w tym kantował. Niemniej – jak to się mawiało: wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Temu też Isaac zarządził odwrót. Nie tylko temu, że Mingi rozwalił telewizor – pal sześć telewizor. Wiedział, że muszą wstać wcześnie, że czeka ich kolejna próba i potem koncert, no i że dziewczyny też potrzebowały odpoczynku po długiej podróży. To, że sam był zmęczony było na drugim, jeśli nie trzecim planie.
  No kwestia pożegnania to taki śliski temat. Bo Isaac uczył się innych kultur i rozumiał, że niektórzy się przytulają, a nawet cmokają w policzki na pożegnanie. A on… no dla niego było to raz, że nienaturalne, a dwa, że akurat w przypadku Lilith miał jakąś dziwną blokadę. Nie miał pojęcia na ile sobie może pozwolić, no i… Tak jakoś wychodziło.
  Kang na przykład momentalnie uwiesił się na Lilith, zamykając ją w uścisku pożegnalnym. Ale ją i tylko ją, bo na przykład takiej Echo tylko przybił piąteczkę, a jeśli chodziło o Chiarę to pomachał jej i to bez większego entuzjazmu, a kiedy tamta chciała go capnąć w uścisk to nagle niby Sunwoo go zawołał do pomocy, więc zrobił zgrabny unik i poleciał do chłopaków. Musieli Mingiego przemycić do ich transportu unikając przyłapania, bo jeszcze tego brakowało, żeby pisano o tym, że Mingi wrócił z hiatusa i już jest napierdolony.
  A Isaac to właśnie niby postąpił w stronę Lilith, by chyba ją też przytulić, ale możliwe, że w ostatniej chwili zmienił zdanie i po prostu pożyczył dziewczynie dobrej nocy, jeszcze poklepując ją po ramieniu. Klep-klep. Pewnie potem zbierze za to reprymendę od chłopaków, o ile którakolwiek część Kanona to zarejestrowała. Generalnie wyszło jakoś tak floppy, niezręcznie i całe szczęście dla Isaaca, że i tak właśnie się ewakuowali. Pomógł Rhysowi w transportowaniu Kornelii w kierunku windy.
  I tyle ich widzieli. Poza tym, że chwilę potem wysłał jeszcze Lilith SMS-a, w którym życzył jej słodkich snów. Klasyk – ledwie z imprezy wyszedł a już się odezwał. Przynajmniej w jego kulturze było to dość… no normalne. Zwłaszcza, jeśli kimś się interesowało! W sensie lubiło No.
  Echo to najmniej należało na sypialni. Ona to się rozwaliła do spania na kanapie, na której nie tak dawno temu pili. W salonie z rozwalonym telewizorem i wyrwanym kawałkiem ściany w miejscach, gdzie były uchwyty. Nie przeszkadzało jej to – zawinęła jakąś narzutkę i tyle jej do szczęścia potrzeba było. Temu też, kiedy Lilith jadła, Echo jeszcze sobie drzemała w spokoju, przynajmniej do momentu, w którym nie pojawiła się gwiazda ich wczorajszego wieczoru. Niech sobie Chiara nie myśli, że Echo nie wie co odpierdalała tylko dlatego, że była z inną grupką. Parkówna pilnowała i też swoje widziała. A widziała tyle, że ich gwiazda to wszystkich do szału doprowadzała. I rzucała butelkami.
  — Jezu, Chiara. Miałam nadzieję, że obudzę się i ciebie nie będzie, że to wszystko jest tylko koszmarem, ale nie – obudziłam się a ty dalej jesteś. — Westchnęła ciężko, dźwigając się do siadu na kanapie, żeby spojrzeć na dwójkę zza oparcia. Przeczesała palcami włosy, a zaraz potem telefon Lilith się odezwał, na co Parkówna wycelowała palcem w Chiarę i rzuciła: — Założę się, że to ten, który może mieć każdą napisał, a jeśli mam rację, to masz zakaz odzywania się przez najbliższą godzinę. — Rzuciła, opadając z powrotem na sofę.
  No i miała rację, bo tak jak Moon się zapowiedział tak napisał. Z klasycznym zapytaniem – czy się wyspała i czy jadła. Ba, nawet wysłał zdjęcie, że są na próbie – w sensie ich sali treningowej. Bo oni już dawno na nogach. Ciekawe jak tam Mingi, czy też z nimi baletuje.
  — Anyway… — rzuciła Echo, gapiąc się na sufit, dalej chillując na kanapie. — Jakie mamy plany na dzisiaj? — spytała. Wiadomo – ona to najchętniej by sobie pozalegała, ale Kazimierz (który spał pewnie w jakimś hotelu obok) to by najchętniej ich powoził.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Z Kangiem i z Damonem pożegnała się naturalnie, przytulaskiem, bo obydwoje byli otwarci i tego nie ukrywali, a Danon to chyba już zaadoptował Lilith do ich środowiska, bo jakby nie było, całowała się już z Isaaciem! Była rodziną. No, prawie. Znaczy, Kim i Song wiedzieli, że coś się święci nawet jak tamta dwójka o tym nie wiedziała, albo sami chcieli aby się coś święciło, więc zwyczajnie uznali Shelby za swoją! No i Danon to się też dobrze bawił w jej towarzystwie i był wdzięczny, że odwróciła uwagę Chiary w kulminacyjnym momencie pocky challenge, ok? W każdym razie, poza nimi, pożegnanie z Moonem było dość niezręczne, bo… no właśnie. Jak przy Kanonie wiedziała, że może być swobodna, bo ta dwójka przecież była ze sobą i nimi się nie interesowała, tak z Isaaciem nie chciała przesadzać z jakiegoś powodu. Niemniej morda jej się ucieszyła jak tylko dostała smsa na którego odpowiedziała z życzeniem tego samego.
Dzień nastał szybko i jak Lilith liczyła na odrobinę spokoju, uważając przy okazji, aby nie obudzić Echo, tak Chiara już miała wyjebane, bo skoro księżniczka wstała, to wszyscy muszą wstać. I jeszcze od rana męczyła bułę chyba chcąc wyjaśnić sytuację z Lilith. Podobno z troski, chociaż Shelby nie odbierała tego w ten sposób. Widziała jej spojrzenie i słyszała syk ukryty za tą całą słodyczą, ok? Znała Chiarę nie od dzisiaj, więc nie dawała się oszukać. Miała w sobie jednak mocne pokłady cierpliwości i wyrozumiałości, bo chociaż teraz zachowywała się jak szmata, to kiedyś faktycznie były blisko i wiele jej zawdzięczała.
Jak dobrze, że Echo w końcu się obudziła, bo Lilith nie wyrabiała z wywracaniem oczami.
- Oho, ktoś tu wstał lewą nogą. Czyżbyś miała kaca? I to moralnego? Za to jak upiłaś Mingi-oppę i przez to zniszczył telewizor? W ogóle, Echo, naprawdę… shoty z pępka? Widziałaś ich pierwszy raz, to idole, a ty schodzisz do poziomu łatwej ulicznicy. - prychnęła, bo nie podobało jej się, że Chanhee i Mingi byli w nią tak zapatrzeni. Pewnie tylko dlatego, że im się dawała tak macać i pić z pępka!
– Te, Chiara, weź miej więcej szacunku, bo od wczoraj to go gdzieś zatraciłaś.
- JA zatraciłam? To wy zachowujecie się niekulturalnie. Widzieliście ich miny wczoraj?
– Tak i to nie my ich wkurzaliśmy swoją obecnością.
- Och, taka pewna jesteś? - rzuciła Chiara, która chyba nie zauważała swoich błędów, bo ona przecież była nienaganna, każdy ją lubił i zrobiła wrażenie na chłopakach. Przynajmniej tak uważała i żyła w błogim wyparciu, że jakkolwiek mogłaby zrobić z siebie pośmiewisko i nieznośną jędzę. Nie łapała aluzji najwyraźniej.
Już miała odpowiedzieć, kiedy telefon Lilith wydał dźwięk. Dziewczyna sprawdziła wiadomość i uśmiechnęła się lekko pod nosem.
– Chiara, milczysz przez godzinę.
- Ale
– Shhhhh. - uciszyła ją, przykładając jej palec do ust i zaraz potem odpisała na smsa, że wyspała się i właśnie je, zaraz potem pytając się czy on chociaż trochę wypoczął, czy jadł oraz jak tam Mingi i chłopaki się trzymają po wczoraj, bo to było ważne, zwłaszcza, że wieczorem mieli mieć drugi koncert z trasy.
Odłożyła telefon i spojrzała na Echo leżącą na kanapie.
– Isaac się wczoraj pytał czy nie chcemy dzisiaj też przyjść na koncert, bo może załatw-
- IIIIIIIIIIIIIIIIIIII, omg tak! Proszę! Chodźmy na koncert! Wczoraj było taaaaaak super! Jak wy nie pójdziecie, to ja sama pójdę!
– Och, naprawdę? A skąd weźmiesz wejściówki? - spytała, unosząc przy tym złośliwie brew. – Miałaś siedzieć cicho, więc shh. - dodała, raz jeszcze przenosząc spojrzenie na Echo, sięgając po kolejny kawałek kurczaka z warzywami. – Możemy też pozwiedzać nieco Koreę jak ci się chce. Nie wiem co tu jest do zobaczenia, ale zgaduję, że wszystko. - bo Lilith nigdy tu nie była, a była mocno ciekawa tego kraju, ok? – Chyba, że masz inny pomysł na dzisiaj. - dodała, bo nikt się Chiary chyba nie zamierzał o to pytać. Ciekawe czemu.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  Ktoś powinien kiedyś opowiedzieć genezę znajomości z Chiarą i podać powód, dla którego dalej się z nią trzymały. Na pewno chłopaki się nad tym zastanawiali – pewnie też taki Isaac zachodził w głowę o co chodzi z tą znajomością. Chiara była nieprzyjemna i pasywno-agresywna, więc czemu Lilith dalej z nią przebywała? Czemu jej nie odcięła? Była niegrzeczna! Ale co on tam wiedział o relacjach i przyjaźniach skoro, jak mówił, sam był przez większość czasu a jak już nie był to nie za bardzo mógł przebierać i kogokolwiek odcinać. Na chłopaków był skazany do końca.
  Isaac jak mógł to odpisywał od razu – jak nie mógł, to informował, że nie będzie mógł lub przepraszał w momencie, w którym już był w stanie coś napisać. Tym razem odpisał momentalnie, co znaczyłoby, że lubił z dziewczyną pisać i „nie brał jej na przeczekanie”. W Europie to było modne, nie? Zasada trzech dni. Zreferował tylko, że jadł, że czuje się dobrze, ale Mingi to tak średnio wygląda i chyba dalej jest lekko pijany jeszcze, więc go „suplementują” wodą. Zapytał nawet co u Echo, a raczej – napisał, że Chanhee pyta co u Echo. Mingi pewnie też by zapytał. Gdyby nie był martwy.
  — Ha — zawołała triumfalnie Echo, celując palcem w Chiarę, kiedy Lilith oświadczyła, że ma ona milczeć przez godzinę, co jednocześnie potwierdzało słowa Parkówny o tym, że ta wiadomość, którą dostała Lilith to była właśnie od Isaaca. — Tak właśnie ma ją w dupie, tak właśnie może mieć inną, tak właśnie cię pozamiatałam. — Wywołała momentalnie po całym tym oświadczeniu i rytuale uciszania Chiary. Naprawdę, gdyby była bardziej koreańska to by się trzymała tych postanowień! Jak „jej koledzy”. No Echo wczoraj przecież bawiła się z takim Mingim i Chanhee i oni ustalonych zasad się trzymali. Tutaj Parkówna miała wątpliwości, a w zasadzie nie wierzyła wcale, że tamta będzie siedziała z zamkniętą mordą. To by było za piękne.
  Cuda się nie zdarzały. Nawet gdyby jej zapłaciła to tamta pewnie by nie przestała gadać. Wyłamałaby się po niecałej minucie. No ciekawe czy w ogóle zdołała chociaż tę minutę uciągnąć. Bo znowu rozdarła mordę i zakłóciła spokój. Ciekawe czy jak ją zamorduje to zdoła przekupić tutejszą policję, żeby nie pisnęła ani słówka.
  — Jak na koncert? Byłyśmy już na koncert. Po co znowu? Coś się zmieni? — rzuciła Echo, rozparta na kanapie, wgapiona w sufit. Nie to, że jej się nie podobało na tyle, że już nie chciała iść, ale no po co! Skoro były wczoraj! Coś się zmieni! Znaczy atmosfera to była spoko, bawiła się dobrze, zwłaszcza, że mieli polskie wstawki w piosenkach jak Kasia czy Kasandra czy nawet afrykańskie Hakuna Matata czy Oasemina czy Omamaue. — Jak chcecie iść to możemy iść, ale tym razem zabieramy Kazika ze sobą. Coś mu się od życia należy. — Echo to dbała o swoich pracowników, nie ma to tamto. Może się okaże, że Kazimierz to jednak też był Traumas. — No i możemy pozwiedzać, ale dajcie dospać. Jest za wcześnie. Chiara, nie drzyj ryja już więcej. — Ogarnijcie jakieś miejscówki gdzie warto podjechać czy coś.
  No a może Chiara by się chciała wypowiedzieć gdzie jechać. Może miała większe pojęcie co warto zobaczyć! Z drugiej strony ona by je pewnie zabrała na rajd po kawiarniach z PTS(D) i innych miejscówkach, które jakkolwiek nawiązywały do zespołu. Albo żeby stać pod wejściami do wytwórni i polować na wchodzące gwiazdy tylko by je zobaczyć przez pięć sekund, przy dobrych wiatrach. A Echo? Ona to by pewnie przespała do samego koncertu pewnie po to by mieć siłę na imprezowanie po nim. No jakby nie patrzeć w nocy też się spoko zwiedza! Hongdae na przykład! Znaczy o tym jeszcze nie słyszała, ale to by było pewnie pierwsze co by zasugerowała.
  Zawsze można było się rozdzielić! Chociaż może lepiej tego nie robić, bo jak się któraś zgubi to już pozamiatane, zwłaszcza że raczej Echo i Lilith to szlaczków samodzielnie nie ogarniały. Gorzej jak Chiara sama postanowi je zgubić.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Ich znajomość była naprawdę skomplikowana i Chiarze odwaliło głównie przez to, że miała teraz bliski kontakt ze swoimi idolami. Dodatkowo była mocno zazdrosna, że nie miała takiej relacji z Moonem co Lilith, a to przecież ona powinna go mieć, bo była największą fanką na świecie i jej się to należało! Wszystko zaczęło się walić od czasu tej nieszczęsnej pomyłki w dniu picia, bo jak wcześniej z Chiarą dziewczyny miały dobry kontakt, tak potem ta nie mogła powstrzymać swojej zawiści, która jedynie odwracała się przeciwko niej. I Lilith zaczęła tracić swoją cierpliwość, bo naprawdę zachowywała się karygodnie, nie tylko w stosunku do niej, ale też do chłopaków i nawet to, że wypiła trochę za dużo nie dawał jej odpowiedniego usprawiedliwienia. Jak się nie pożrą całkowicie w Korei to będzie dobrze… tylko, że jak się pożrą, to Echo bez większych skrupułów zostawi dziewczynę samą, bez samolotu powrotnego do domu.
No tak, nic dziwnego, że Mingi dalej jest pijany jak skończyli pić o trzeciej, a chłopak był wtedy w apogeum alkoholowym. Byle tylko wytrzeźwiał do koncertu, albo chociaż się lepiej poczuł. Odpisała więc, że ma nadzieję, że wszystko z nim będzie dobrze, a Echo dopiero co wstała i już mają pierwsze starcie z ChiChi.
– Chanhee się pyta co u ciebie.
- U MNIE?
– U Echo. - dodała, spoglądając na Chiarę z politowaniem. Naprawdę, nawet z nim nie rozmawiała tego wieczora, na cholerę miałby się pytać co u niej? No ale dziewczyna żyła w jakimś swoim świecie.
Kiki prychnęła pod nosem i wywróciła oczami, zaraz potem patrząc na drugą z przyjaciółek.
- Boże, Echo, pisze do niej, bo jesteśmy jego gośćmi, jest po prostu miły, jak zawsze. To nie znaczy, że jakkolwiek się nią interesuje. Jest idolem, a my jesteśmy w jego mieszkaniu, nic dziwnego, że ją sprawdza. - rzuciła, jakby to była oczywista oczywistość. Dookoła przecież były gwiazdy, więc wolał z nią pisać cały czas, aby wiedzieć co robią i czy przypadkiem nie jest to nic głupiego! Na pewno tak było.
Lilith wywróciła oczami chyba mając już dosyć gadaniny Chiary, bo chociaż miała siedzieć cicho, to oczywiście nie potrafiła wytrzymać minuty mimo ciągłego uciszania. No ale jak ta usłyszała, że mogą iść znowu na koncert to wybuchła, bo jaka Traumas mogła być dwa dni z rzędu na takim wydarzeniu? Jak ChiChi raz jeszcze powie, że Lilith była beznadziejną przyjaciółką, to jej wyjebie. Zapewniła jej przelot do Korei, poznanie idoli, koncerty, afterki z nimi w roli głównej, a ta jeszcze była bezczelna i wyszczekana. Ciekawe kiedy Shelby będzie miała dość. Oby szybciej niż Echo, bo ta to ją zabije bez mrugnięcia okiem.
Lilith więc wolała się skupić na prawdziwej przyjaciółce. Na Echo.
– A źle się bawiłaś? Podobno nie będzie tak samo. - odpowiedziała, bo Isaac mówił, że nie będzie powtórki! Znaczy wiadomo, koncert szedł swoim zaplanowanym torem, ale chyba żaden koncert nie był taki sam! Więc kiedy dziewczyny, albo raczej Echo powiedziała, że mogą w sumie iść, Lilith uśmiechnęła się pod nosem. – Dobra, weźmiemy Kazika. - powiedziała i napisała do Isaaca z zapytaniem czy te wejściówki na koncert to dalej aktualne, bo chętnie by poszły. I to niestety wszystkie trzy. Chiary zostawić nie mogły, a to głównie dlatego, że Lilith by się bała co ta może sama odjebać bez pilnowania. W mieszkaniu Moona. W apartamentowcu pełnym gwiazd.
- Iiiiiiiii! O matko! To najlepsze dni mojego życia! Dwa koncerty PTS(D) pod rząd! - prawie się zapowietrzyła nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
– Tylko Chiara, jak chcesz z nami jechać, masz się zachowywać i wyłączyć swój bitch mode.
- Oczywiście! Obiecuję! Będę super grzeczna i miła! Dziękuję! - powiedziała zachwycona i pobiegła do pokoju, aby się ogarniać. Nikt chyba nie wierzył w jej zapewnienia, że faktycznie powstrzyma się od sabotaży oraz swoich sarkastycznych docinków, ale może przez chwilę faktycznie będzie spokój.
Shelby spojrzała na Echo.
– To dośpij. Pójdziemy pozwiedzać, zjemy coś na mieście i pójdziemy na koncert wieczorem. - taki był plan. Shelby dojadła więc swoje śniadanie, wstała i sama poszła się na powoli ogarniać, nie chcąc przeszkadzać Parkównej w spanku. Wzięła prysznic, ubrała się, posiedziała jeszcze trochę w telefonie pisząc z Isaaciem, informując go przy okazji, że idą zwiedzać do czasu koncertu i pytając o to co jest ciekawego do zobaczenia w Seoulu. Kiedy dziewczyny się dobudziły i ogarnęły, mogły w końcu wezwać Kazika, aby pojechać na miasto! Ten to chyba nie mógł się doczekać wezwania. Chiara oczywiście chciała ich ciągać po słynnych kafejkach idoli, ale Lilith i Echo jakoś do nich nie ciągnęło. Ciekawe czemu.
Zobaczyli ciekawsze miejsca jak Seoul Tower, Cheonggyecheon, odwiedzili Itaewon i tam też zjedli. Nawet się wyrobili w czasie, aż w końcu mogli pojechać na miejsce koncertu gdzie już, niezmiennie znajdowała się cała masa Traumas, które nie mogły się doczekać spotkania z chłopakami. Lilith wzięła ze sobą swoją czapeczkę wpierdolkę z wyszytym białym napisem „Traumas” i super lightstick, swoją super bluzę przewiązując w pasie. Teraz były bardziej przygotowane niż wczoraj! Chiara wyskoczyła z samochodu ze świecącymi oczami i tuptała w miejscu jak zachwycony piesek.
- Omg, jaram się tak samo jak wczoraj! Chodźcie! Niedługo przyjadą! - rzuciła i nie czekając na nie, pognała do barierek, aby zacząć przedzierać się przez tłum fanek, bo musiała stać jak najbliżej, nie?
– Chyba dalej tego nie rozumiem… ale hej, dzisiaj wyglądamy bardziej wiarygodnie. - powiedziała do Echo, zaraz potem zerkając na stoisko z merchem. – Dzisiaj też zamierzasz wykupić wszystko na złość Traumas? Tylko odbierz swoje rzeczy potem, bo aż szkoda. - a przecież tyle super bluz i czapek z różnymi nadrukami mieli! Nie mówiąc już o naklejkach, poszewkach na poduszki czy kocami!
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  — Który to Chanhee bo nie pamiętam. — No ona aż tak nie skupiała się na imionach i nazwiskach, nawet jeśli z tymi ludźmi piła, albo i oni pili z jej pępka. Powinna niby kojarzyć, ale te wszystkie skosy to takie same! Najśmieszniejsze jest, że całą imprezę balowała z typami, który po angielsku ledwo mówili. Zwłaszcza taki Mingi i jego „i cannot englishie”. Ale dawali radę! Chyba, że to picie szotów z pępka to nie miało być tym a wyszło w wyniku nieporozumienia. Ale nie no, czuwała nad nimi Kornelia, która pewnie przekładała co trzeba. Dopóki żyła. No a potem po alkoholu to każdy się dogadywał. Nawet pan cannot englishie.
  Rzecz jasna Chiara wydała z siebie umęczony jęk zawodu na to pytanie, bo jak można było nie rozpoznawać idoli, no naprawdę. Zwłaszcza takich, którzy cię lizali po pępku! No obrzydliwe! Musiała ich omamić, że się w ogóle na to zgodzili, biedni chłopcy. Wykorzystani przez Echo, wiedźmę z Polski.
  W tym wszystkim należy się uznanie dla Echo, która dbała o swojego pracownika. Czterdziestopięcioletni Kazimierz miał możliwość wybrania się na koncert jakichś tam gwiazd k-popu. Wcześniej jakoś nie wykazywał zainteresowania tym konkretnym gatunkiem, ale Kazimierz to był człowiek postępowy i pewnie tak jak im – spodoba się. Zwłaszcza te polskie wstawki w piosenkach.
  Dostosowali się do planu Lilith – Echo dospała, mordodrzecz poszedł się szykować na kolejną randkę, na której jej ukochany (a raczej ukochani) nie zwrócą na nią uwagi, zupełnie jak wczoraj i jak na dziesiątki tysięcy innych takich jak ona. Ale przynajmniej kawałek Seoulu obejrzały, kiedy miały okazję I podjadły nieco kuchni, mimo tego, że w lodówce to pewnie obiad im został. Ale będzie na wieczorne gastro, nic się nie zmarnuje przecież! Ewentualnie wpuści się Damona, który płakał za ramyunem.
  Więc Chiara się znowu jarała, a Echo w czapce z rocznikiem Mingiego przyglądała się jej uważnie, nie mogąc uwierzyć. Nawet ją małpowała, ten jej entuzjazm. Ale tak prześmiewczo.
  — Naaah, co najwyżej wykupiłabym i sprzedawała trzy razy drożej na złość, ale szkoda mi czasu. I nerwów na te rozdarte flądry. Za to zobacz Kazika, ten to się odstawił. — Wskazała na mężczyznę, który wystąpił w koszulce PTSD i to jeszcze z nadrukiem twarzy Rhysa. Taką mu wybrała. Rhys na pewno się ucieszy.
  Limuzyna znów nadjechała a chłopaki wyszli z niej. Tłum raz kolejny oszalał, ochrona walczyła z napierającymi fankami i psychofankami. Tylko jeden z ośmiu – teraz wysiadło już ośmiu, bo nie ukrywali powrotu, skoro to już było oficjalne – nie wyglądał za dobrze, nawet jeśli miał maseczkę na twarzy. Wyglądał na mocno zmęczonego. Tak, to był Mingi.
  Echo hehnęła głośno, między okrzykami innych Traumas, które wołały do niego czy on gwenchana.
  A potem mogli już wszyscy wejść na stadion Oczywiście Chiara popędziła naprzód, żeby zająć miejsca pod sceną, nawet jeśli wejściówki znów miały na golden circle. Ale ona musiała być całkowicie pod sceną. Stadion zapełnił się cały. Znów. Czyli frekwencja była. Ciekawe czy się utrzyma przez pozostałe cztery koncerty w Seoulu!
   Raz jeszcze światła zgasły. I faktycznie występ się zaczął. Tym razem od innej piosenki, bo zaczęło się od Ognia. I Kazimierz już zaczął się świetnie bawić. Nawet baunsował do muzyki, mając obie ręce wyrzucone do góry. I śpiewał razem z chłopakami od drugiego refrenu. Lalalalalala. I Bow-Wow-Wow. Ostatecznie zaczął gibać się razem z Chiarą i jej nowymi koleżankami, bo ta znów wymieniła Lilith i Echo na prawdzie Traumas. Takie co wiedziały o chłopakach wszystko. Z neta.
  Z Ognia przeszli płynnie do piosenki Nie Dzisiaj, co by znaczyło, że idą z nieco innym repertuarem, ale to, co jest na najnowszej płycie na pewno się pojawi. No i nie byli w tych samych mundurkach, tylko czarnych techwearowych outfitach. Zaraz po tej piosence przywitali się z Traumas – oni, całkiem żywy, nawet taki Mingi. Jak gdyby nie mieli za mało snu czy imprezy za sobą. Ciekawe ile kawy wypili. Potem wskoczyli w kilka kolejnych piosenek, włącznie z tymi, które były na nowym albumie. Cudoziemia czy Dzięx. Potem było też jakieś Łamanie Dona. Kimkolwiek był Don i za cokolwiek go mieli łamać. Połamali Dona, by następnie wskoczyć w Ukazanie. A po Ukazaniu mieli słynne Giddy Up. A potem przerwę na pogadankę. W jej trakcie wyszło, że będą grali w jakąś grę z Traumas. I oczywiście podniósł się rumor z jakiegoś powodu, bo Rhys, po podzieleniu ich na dwa zespoły, podszedł do krawędzi sceny by pokazać, że się rozgląda a następnie wybrać jakąś dziewczynę, która tak energicznie się zgłaszała. W tym czasie Kang, który rozstał kapitanem drugiej drużyny (bo głośnym wykłócaniu się z chłopakami, oczywiście w ramach żartu) w podskokach przeszedł do tej części sceny, która była najbliżej Lilith, Echo, Chiary i Kazika. Niby się rozglądał, ale wskazał na Lilith, by zaraz potem wyciągnąć rękę w jej stronę z zamiarem wciągnięcia jej na scenę. W tym czasie Rhys dobrał już kolejne trzy potrzebne osoby do zadania i zaczął popędzać Kanga. Ten się odwinął i nakrzyczał na niego, że ma go nie poganiać. Wszystko po koreańsku.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
– Ten słodziak, nie ten co rozwalił telewizor. - nie żeby Mingi nie był słodziakiem, ale… no Chanhee miał w sobie nieco więcej uroku, bez urazy dla nikogo. W każdym razie Echo musiała go skojarzyć! A jak nie, to na pewno ogarnie jak go znowu spotka, okay? No i akurat Lilith się nie dziwiła, że dziewczyna nie ogarnia kto to, bo za dzieciaka to nawet Shelby myliła z randomowymi skosami z ich osiedla, a było chyba tylko dwóch więcej. I to chłopców. Przyjaciółka dla której życie by oddała! Pewnie w razie wypadku to ratowałaby jakiegoś randoma myśląc, że to Lilith. Dobrze, że w Korei wśród tylu skosów ją wciąż rozpoznawała.
W każdym razie, każdy się ogarnął, oczywiście Chiara się odjebała jak na roraty, bo przecież jechała wieczorem na koncert i musiała zrobić swoim outfitem wrażenie na idolach, aby ją zauważyli. Wczoraj na nią nie patrzyli bo pewnie byli zawstydzeni i bali się odrzucenia. Mama jej tak zawsze mówiła jak jej jojczyła, że nie ma chłopaka. No w każdym razie trochę pozwiedzali, a Seoul bardzo podpadł Shelby do gustu, bo był piękny. I kultura zupełnie inna, ludzie inni, a jedzenie było fantastyczne. Takie czyste to miasto było, nowoczesne… zupełnie różne od Australii, dlatego się cieszyła, że udało im się trochę zobaczyć. No ale ostatecznie musieli się skierować w kierunku stadionu, gdzie mieli raz jeszcze zobaczyć chłopaków w akcji.
Cała masa fanek już koczowała czekając na przybycie idoli i jak ci się pojawili, bębenki słuchowe Lilith raz jeszcze zostały podrażnione. Ale nie mogła nie zauważyć Mingiego, który był… no mocno wczorajszy. Parsknęła cicho pod nosem na ten widok i pokręciła z niedowierzaniem głową. No, zachlał pałę, była tego świadkiem!
Poszła z Echo za Chiarą i stanęły w okręgu Golden Circle. Chyba nikt nie miał problemu z tym, aby Kiki się od nich odłączyła do swoich nowych koleżanek. Raczej nie zamierzały płakać, a miały chwilę spokoju, no i Didi mogła się pobawić z dziewczynami, które dzieliły jej zainteresowania. Wszyscy byli wygrywami w tej chwili. Niedługo później wszystko się zaczęło. Leciały piosenki, których jeszcze nie grano, więc dziewczyny mogły poznać nowe utwory i oczywiście bawiły się bardzo dobrze. Chwytliwe teksty i muzyka do których łatwo było tańczyć i powtarzać słowa piosenek! Lilith co prawda w dalszym ciągu nie znała tych całych fanchantów, ale miała się kiedyś nauczyć, a Isaac powiedział, że jak coś to jej pomoże w nauce! Tak więc to tylko kwestia czasu zanim będzie super pełnoprawną Traumas, której nikt nie zagnie.
Nie musiała znać tekstu i znaczenia słów, aby śpiewać wymyślone teksty. Jak to Moon powiedział, ważne, że się bawi razem z nimi! A kiedy doszło do przerwy to Chiara chyba musiała im trochę tłumaczyć bo chłopaki jak zawsze gadali po koreańsku, ale co się dziwić, byli w Seoulu, a nie w mieście za granicą. I ta to się podjarała jak usłyszała, że będzie jakaś gra, która miała brać Traumas pod uwagę. Lilith to chyba nie spodziewała się tego co miało nadejść. Po prostu lustrowała spojrzeniem to co robi i kogo wybiera Rhys i kiedy Kang podszedł bliżej sceny od ich strony, a potem wyciągnął w jej stronę rękę, to spojrzała na niego z takim „chyba sobie jaja robisz”, a potem „ni chuja”, ale słyszała jak Traumas drą się jej za plecami. I piszczą z zachwytu. Chyba była jedyną osobą tutaj, która nie chciała wejść na scenę z chłopakami. Przecież to spełnienie marzeń! No…
Ostatecznie ktoś ją popchnął lekko, a ona chwyciła rękę Kanga, aby wejść na scenę. Chciała mu przekazać, że go zabije za to co odwala, ale to wieczorem mu tyłek skopie. I jak była na tej scenie i spojrzała na tłum ludzi, to miała lekkie „wow” na mordzie. Trema? Trochę… Zachowuj się Lilith, masz tonę kamer i tysiące par oczu na sobie. Pewnie nawet jakby niemo przekazała Songowi, że go zniszczy za ten odpał, to ktoś by to wyłapał i potem by ją nękano! Zerknęła jeszcze na Echo z takim „halp”, potem na drużynę przeciwną… Dobra, Lilith, to gra, pamiętasz? Nie wiedziała jeszcze jaka dokładnie, ale kochała rywalizację, więc cokolwiek to nie będzie, to chciała wygrać! Szkoda tylko, że nie rozumiesz co mówią.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  Chłopaki naprawdę starali się by każdy koncert był wyjątkowy. Były oczywiście elementy, które się powielały – jak na przykład występowanie z piosenkami, które były najświeższe i na promowanym albumie. Ale tak to przecież nie chcieli klepać koncert w koncert to samo. To by było nudne! Zarówno dla nich jak i dla Traumas, które wymieniały się przeżyciami. Jednocześnie też, ze strony wytwórni, zachęcało do tego, by zaglądać na więcej niż jeden koncert a to oznaczało przecież zysk. Było to dla chłopaków męczące bo musieli zapamiętać mnóstwo kombinacji, być na bieżąco z wieloma piosenkami i choreografiami – również z tymi starymi i no… Ale dzięki temu też się wybijali. Właśnie tym, że mieli świeże podejście, mnóstwo energii i wprowadzali zróżnicowanie do swoich programów, czym zachęcali do zainteresowania się tym, co robią. Wiadomo, że nie nakłoni to do polubienia kpop genre, no ale.
  I tutaj nowość – jakaś gra. Na wczorajszym koncercie tego nie było! Ich koncerty to takie jajko niespodzianka bo nigdy nie wiadomo na co się trafi, nie?
  Kang wyciągnął Lilith na scenę. Na dobrą sprawę, gdyby powiedziała nie to po prostu by odpuścił, bo też nienaturalnym było aby idol zbyt długo się upierał, żeby ktoś wszedł na scenę. A powody odmowy były różne, od social anxiety po zwykłe złe samopoczucie. I tego się nie kwestionowało, nie naciskało. Tak więc dobrze, że ktoś tam popchnął Lilith, możliwie że Kazik, bo inaczej musiałby sobie szukać innej ofiary. Akurat jak Rhys się uwinął bo u niego nikt oporu nie stawiał. Kang uzbierał swoją ekipę, losując do kompletu takiego Kazika, którego aż nie dało się nie wybrać bo tak się facet zajarał. Miał też w zespole tego The Rocka, któremu Isaac podobnież puszczał oczko. I jeszcze jakąś laskę. No i poza nimi to także Q, Sunwoo i Chanhee. Kang zamienił słowo z każdym by wybadać czy wszyscy mówią po koreańsku by w razie czego tłumaczyć, a zaraz potem Kazikowi i Lilith przekładał na angielski zasady, które właśnie tłumaczył Rhys.
  Brzmiało prosto. Trochę jak taki głuchy telefon, jednak zamiast mówienia musieli pokazywać. Piosenkę, którą miał odgadnąć kapitan drużyny. Jak? No to proste – wyświetlany był kawałek teledysku, najpewniej z choreografią i to trzeba było przekazać osobie dalej, i to w miarę czytelnie by ona zrozumiała i mogła to podać dalej. Bez zakłóceń w międzyczasie. Wygrywała drużyna, która jako pierwsza uzbierała pięć punktów. Dwa wężyki ustawiono w pewnej odległości od siebie, tak żeby nie było podglądania i ustawiono kolejność. Na samym końcu stali kapitanowie, a kolejność to byli naprzemiennie idole i Traumas. A Kang załatwił Lilith w ten sposób, że ona otwierała całą kolejkę. Zaraz za nią był Chanhee, więc to jemu musiała wszystko przekazać.
  Pierwsza rzecz jaka poleciała to była choreografia do Ognia, czyli banał. Bo raz, że pokazało się na teledysku, a przy okazji z tą piosenką otwierali. Na telebimie wyświetlił się moment z refrenu, gdzie chłopaki tańczyli charakterystyczny dla tej piosenki moment. Na podłapanie mieli pięć sekund i potem padł sygnał do pokazywania dalszej osobie. I teraz kto pierwszy.
  Kang to oczywiście liczył na Lilith. Co prawda wiedział, że nie była zagorzałą Traumas, ale co z tego! Niech się dziewczyna bawi, bo widział że potrafi się bawić. A co taki Kazik? On jeszcze gorzej! No chyba, że się okaże taką Bailey, która choreografie chwyta w lot i idealnie odwzorowuje.
  Do roboty Lilith! Nie zawiedź Kanga! Zwłaszcza, że przeciwna drużyna to była przepotężna! Znaczy nie ubliżając ani Q, ani Sunwoo, ani Chanhee. Ale no po drugiej stronie był Damon z Isaaciem, oni byli biegli w tej grze akurat. Mieli za to skacowanego Mingiego też, to istniała jakaś szansa, że koleś zanim przeprocesuje to minie całkiem sporo czasu! Może wygrają!
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Jak tak dalej pójdzie to Lilith nie będzie chciała rezygnować z koncertów chłopaków, bo jak na razie bawiła się wyśmienicie, nawet jeśli nie znała słów jak niektórzy. I choreografii. Ale dodatkowego kopa do wspierania idoli dawał jej fakt, że znała ich wszystkich osobiście! I chociaż poznała ich dopiero wczoraj, no poza Isaaciem, to już ich polubiła. Zwłaszcza taki Kanon, który był cholernie charakterystyczny i wyrazisty, nie dało się ich nie lubić! Chiara chyba to wiedziała i przez lata znajomości próbowała jej to wpoić, ale wiadomo, Shelby chyba wolała sama ocenić jej zaburzony pogląd, woląc nie opierać się na jej zachwalaniu. Wystarczył jej jeden wieczór! Dlatego dzisiaj bawiła się jeszcze lepiej, to jak oglądanie swoich ziomeczków, którzy są super sławni i bycie częścią tego całego tłumu pełnego wsparcia… szczerze mówiąc, niesamowite uczucie. Duma ją rozpierała!
Nie spodziewała się jednak gry i wciągania na scenę. Wiadomo, Lilith była pierwsza jak chodziło o odpierdalanie, gry i dziwne akcje, pewnie jakby byli w tym samym gronie co wczoraj, to nie miałaby większego problemu, aby zagrać, ale… tu miała wejść na środek sceny, gdzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi będzie wlepiać w nią spojrzenie. No, nie przywykła do tego, ok? Występowanie na zajęciach z tańca z choreografią przed kilkunastoma, może kilkudziesięcioma ludźmi było spoko, ale tutaj czuła jakiś taki dziwny stres, który ściskał jej żołądek. Nie była gwiazdą. To był jej, heh, pierwszy raz przed taką publiką, nic dziwnego, że spękała i nie chciała iść. Jej wieczna odwaga gdzieś tam poszła się schować, ale starała się tego jakoś specjalnie nie pokazywać! Jak dobrze jednak, że miała za sobą Kazika, który ją popchnął. Jeszcze brakowało tego, aby kopa w dupę jej sprzedał na szczęście.
Dobra, gra brzmiała naprawdę prosto. Nic trudnego… heh, Lilith, trzeba było jednak ćwiczyć te nieszczęsne choreografie, kiedy ChiChi cię o nie nękała. Pewnie po powrocie do Australii będzie je cisnąć na zajęciach i potem jej nie zagną, ale teraz to była świeża w tym wszystkim. Pewnie trzy czwarte stadionu znało każdy ruch piosenki! A Kang ją jeszcze ustawił na samym początku wężyka. Jak dobrze, że od dzieciaka trenowała taniec, więc łatwiej jej było zapamiętać i łapać wszelkie ruchy, no ale tych kilka sekund, które jej pokazali to było i tak za krótko, aby ogarnęła perfekcyjnie co ma odwalić. Znaczy, widziała jeszcze chłopaków z tym na scenie, ale nie wiedziała, że będzie musiała część potem odtwarzać! Jakby wiedziała, to by zwracała na ruchy większą uwagę, ok? Zapamiętałaby chociaż część! A tak to musiała lecieć na żywioł.
I hesu, jak dobrze, że musiała to pokazać Chanhee, a nie Isaacowi, bo już totalnie by się spaliła.
Zerknęła na teledysk i miała takie „oh god”, starając się ogarniać ruchy jednocześnie z tym co było pokazywane na telebimie, ale to było trochę krótkie. Zanim zaczepiła Chanhee powtórzyła sobie część, ale się trochę gubiła. Na moment schowała twarz w dłoniach „ja pierdole w co ja się wpakowałam, zaraz umrę”, ale na całe szczęście Traumas to wychwyciły i wrzaskiem skupiły jej uwagę na sobie. Te najbliżej sceny nawet próbowały jej pomóc, widząc, że biedna się stresuje! To było przekochane. Chiara pewnie by jej jeszcze kłody pod nogi rzuciła, lepiej było nie patrzeć w jej kierunku bo zapewne ją w tej chwili przeklinała, że to Shelby jest na scenie, a nie ona. Zerknęła na randomowe dziewczyny i te, które ogarniały taniec raz jeszcze pokazały jej ruchy, więc na szybko się uczyła, powtarzając to co one. Czy to oszustwo? Na pewno nie! Z jakimś takim rozbawionym, nieco zawstydzonym uśmiechem, ale nie mogła się poddać, bo kurwa chciała wygrać! Nawet jeśli w środku umierała ze stresu, chociaż już mniej, bo fanki okazały wsparcie nawet jej. Naprawdę fajne uczucie! Dobra, ostatecznie, trochę chaotycznie, ale ogarnęła co ważniejsze ruchy. Podziękowała grzecznie, pokazała im okejkę i szturchnęła Chanhee, aby pokazać mu w miarę sprawnie część refrenu z ich piosenki. Dobra, ziomeczku, jak mnie wyśmiejesz to powiem Echo, że wcale nie jesteś taki fajny i Mingi zyska przewagę! Znaczy pewnie nie, ale cicho.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
ODPOWIEDZ