lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Pulsujące w nim napięcie było już nie do zniesienia, więc nie hamował ani tego, ani siebie – pozwolił sobie na to – na tych kilka silniejszych, bardziej gwałtownych szarpnięć biodrami, na przekleństwo rzucone pod nosem i w efekcie na ogłupiające uczucie spełnienia.
Oddychając szybko i ciężko, opadł na łóżko i przez moment zaciskał mocno powieki, marszczył gniewnie brwi, jakby próbując przywołać samego siebie do porządku, złapać rezon i zapanować nad całym tym szaleństwem, które chwilowo miał nie tylko w głowie, ale i w ciele. Podbrzusze pulsowało spełnieniem, a wzdłuż kręgosłupa raz po raz rozchodziły mu się elektryzujące dreszcze. Nie potrafił nad tym zapanować… Jeszcze. I wtedy usłyszał mamrotanie Ane. Przełknął łapczywie ślinę, uchylił wargi i powieki, przechylił głowę i spojrzał na nią wciąż spod gniewnie „zaciętego” czoła. Nie odzywał się przez moment, dwa, może nawet trzy. Po prostu patrzył. W końcu jednak, tuż po tym jak zwilżył wargi końcem języka, trochę zachrypniętym głosem się odezwał: - Obiecaj, że to ci się nigdy nie znudzi. Że ja ci się nie znudzę… – powtórzył dokładnie to, co powiedziała ona. Łapskiem odnalazł jej dłoń i mocno ścisnął ją w swojej. – Kocham cię, głuptasie. I nie widzę takiej możliwości, żebyś mogła mi się znudzić. Kiedykolwiek w życiu i bez względu na okoliczności. – dlatego… - Obiecuję. – podniósł sobie jej rękę do pyska i pocałował ją dwa, trzy razy. Mocno, ale czule. Zamknął na ten moment ślepia i znów spróbował zapanować nad oddechem i wyrywającym mu się z piersi serduchem. – Mam wrażenie jakbym przebiegł maraton. – sapnął rozbawiony po kolejnej chwili walki z płucami, spojrzał na ciemnowłosą i uśmiechnął się do niej nie dość, że ładnie to jeszcze jak drań i łobuz. Wypuścił jej dłoń z palców i obrócił się na bok, a jak tylko to zrobił – przysunął się natychmiast bliżej do Ane. Na tyle blisko, że między nimi praktycznie nie było wolnego kawałka materaca. Żadnego dystansu, nie potrzebowali go przecież. Dłonią dotknął jej policzka, palcami objął jej kark i potylicę… Wargami musnął jej wargi i na moment oparł skroń o jej czoło. – Cholernie za tobą tęskniłem, Ane. – wyszeptał pod nosem, ale musiała to wiedzieć. Po prostu musiała.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
W pierwszej chwili poczuła… irytację. Że nie obiecał, że odbił piłeczkę. Dlatego gniewnie ściągnęła brwi, ale to był impuls. Jedna głupia myśl, która zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła. Dotarło do niej, że to nie dlatego, że nie chciał jej tego obiecać. A dlatego, że to była idiotyczna prośba, bo… no właśnie. Jak mógłby? Tak samo jak ona mogłaby znudzić się nim? No jak? Jej zarumienione policzki, galopujące tętno i rozleniwiony uśmiech na twarzy mówiły wszystko.
- Trochę przebiegłeś – zaśmiała się pod nosem, spoglądając na niego i sięgając do jego ciemnej czupryny, lekko mierzwiąc jego przyklejone do czoła kosmyki i naprawdę nie mogąc się przestać do niego uśmiechać. Cieszyła się jego bliskością, cieszyła się jego obecnością i cholera… cieszyła się tym, że to nie było tymczasowe. Nie miała planu na resztę życia, nie miała planu nawet jak przeprowadzić tą przeprowadzkę, ale fakt, że on będzie obok ją uspokajała. Nie musiała mieć planu. Chyba pierwszy raz w życiu czuła się bezpiecznie pomimo jego braku – Mówisz o ostatnich miesiącach, czy o trasie z parkingu do pokoju? – zażartowała, powtarzając jego żart i zanim zdążył cokolwiek jej na to odpowiedź – pocałowała go. Złączyła ich usta, w krótkim ale pełnym uczucia pocałunku – Życie z dzieckiem pod dachem jest… inne. – przyznała, bo prawda była taka, że mieli się na wyciągnięcie ręki od początku jej przyjazdu do Lorne Bay, a mimo wszystko… - Nic nie przypomina czasu, który spędziliśmy razem w Kalifornii. I wiesz, że muszę zapytać… i obiecuję, że robię to ostatni raz. Czy jesteś tego całkowicie pewny? Nie gotowy, bo na to chyba nigdy nie można być gotowym… nie zawsze będzie łatwo i kolorowo, będzie trzeba się przystosować i zapomnieć o pewnych dawnych przyzwyczajeniach. Oświadczając mi się, decydując się na życie ze mną nie bierzesz tylko mnie. Bierzesz też odpowiedzialność za małego człowieka, jesteśmy w pakiecie. – uderzyła w trochę bardziej poważne tony, ale… musiała. Widziała, że radził sobie doskonale, a Lily go uwielbiała, ale chciał tego na zawsze? Chociażby seks… może nie po cichu, ciemku i pod kołdrą, ale… po prostu ale - I wiem, że jestem upierdliwa z tymi pytaniami i wątpliwościami, ale... chcę dobrze. Po prostu chcę dobrze.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przez moment wyglądał jakby nie do końca rozumiał. Bo jak to „życie jest inne”, kiedy masz w domu dziecko? No i… Chyba faktycznie tak było, chyba nie rozumiał, ale gdy tylko Ane zaczęła mu to tłumaczyć i mówić o swoich wątpliwościach – uśmiechnął się. Nie mógłby nie. Choć… Jasne, mógłby też po prostu się na nią wkurzyć, przewrócić oczami i kazać jej nie męczyć więcej o to buły. Mógłby, prawda? Tyle tylko, że nie był taki. Poza tym, zwyczajnie rozumiał, że i dlaczego Ackerman się martwiła. Była matką od czterech lat, wiedziała z czym i jak to się je. On… Dopiero wchodził w ten świat. Miała pełne prawo się martwić. – Wiem, że chcesz dobrze, Ane. Przede wszystkim dla Lily. Boisz się, żeby nie oberwała rykoszetem naszej niby dorosłej decyzji. – powiedział na głos to o czym sekundę wcześniej pomyślał. Dłonią dotykał jej policzka, a wzrokiem niespiesznie balansował od jej oczu do jej ust. – Pamiętam też co ci mówiłem, wcale przecież nie tak dawno temu. O moim… Ewentualnym ojcostwie. – że nie był pewny czy się nadaje i czy w ogóle tego chce. Czy poczuje bluesa jeśli już dojdzie tak zwane „co do czego”. – Rozumiem, że się martwisz i rozumiem z czego to wynika. Dobro Lily jest najważniejsze i nikt nie będzie z tym dyskutował. – to tak słowem wstępu. A teraz do rzeczy… - Poznałem twoją córkę i pokochałem ją, Ane. To cudowna, mądra dziewczynka i chcę… Zrobię wszystko, żeby sprostać wyzwaniu bycia jej… Wsparciem, oparciem, jej protektorem, jej przyjacielem… Kimś do kogo będzie mogła zawsze przyjść, z każdym jednym problemem, z każdą jedną wątpliwością, łzą, zmartwieniem… – bo, co najważniejsze, miał absolutną i w pełni świadomą świadomość, jakkolwiek głupio mogłoby to zabrzmieć, że… - Nie biorę was na chwilę. Biorę was na całe życie. Was, ciebie i ją. Biorę jej dziecięce smutki, nastoletnie bunty, wszystkie potencjalnie złamane serca w przyszłości… Biorę jej dorosłość, jej poważne decyzje, głupie i mądre wybory. Biorę to wszystko z całym pakietem konsekwencji. I tak, mam stuprocentową świadomość tego, że wychowywanie dziecka to kompletnie inna bajka od wszystkich, które dotychczas widziałem. Ale nie boję się tego, Ane. Nie martwię się tym, chcę tego. Ale nie dlatego, że to wydaje mi się fajne i że skoro ty, to i ona, nie. Kocham ciebie i kocham ją. Rozumiesz? Jeśli kiedyś w przyszłości zdarzy się koniec świata i coś stanie nam na naszej wspólnej drodze… – choć oboje wiedzą, że do tego nie dojdzie, bo po prostu nie może. – Ja nie zrezygnuję z Lily, nie zniknę z jej życia, Ane. Nie wyobrażam sobie tego. Chcę ponosić wszystkie możliwe konsekwencje bycia jej ojcem. Wszystkie. Chcę czytać jej do snu, chcę wycierać jej gila z zapłakanego nosa, chcę mierzyć jej temperaturę jak będzie chora, chcę przytulać ją po każdej wizycie u lekarza, chcę płacić za jej szkołę, studia, pierwsze auto i mieszkanie. Chcę dać w zęby gościowi, który złamie jej serce… Jestem na to gotowy. To nie jest zabawa. To najważniejsza decyzja jaką kiedykolwiek w swoim życiu podjąłem i… Czuję się niesamowicie szczęśliwy, że w ogóle mam ku temu okazję. Bycia ojcem dla twojej córki, Ane. – rozgadał się, ale to wszystko grało mu w duszy, więc to wszystko zasługiwało aby powiedzieć o tym głośno. No więc powiedział. A na koniec jeszcze cicho zapytał: - Wierzy mi, Ane? Ufasz? – że naprawdę-naprawdę tego chciał.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No mógł, mógł… bo była marudą, ale w tym momencie naprawdę robiła to tylko i wyłącznie dlatego, że chciała dobrze. Dla niego, dla Lily i dla siebie. Dla wszystkich. Bała się, że zacznie go to frustrować, że nie jest tak samo… że nie mogą po prostu spędzić weekendu na łódce, nie będą mogli po prostu wyjść z domu i iść na drinka czy zrobić jakiejkolwiek innej rzeczy, którą robią dorośli ludzie, gdy są tylko we dwoje. Zwłaszcza, że nie było nikogo obok, komu całkowicie bezproblemowo można było Lily podrzucić, ale to już zawsze będzie spora logistyczna przeprawa. I panicznie bała się, że zacznie mu tej normalności brakować. Może zupełnie niepotrzebnie? Na pewno zupełnie niepotrzebnie, bo przecież nowa rzeczywistość była inna, ale czy musiała być gorsza? Nie. Zwłaszcza, że to co mówił Skyler, to co próbował jej przekazać i wbić do głowy… to było dojrzałe. Tak cholernie dojrzałe, że wiedziała, że nie ma powodu by się martwić. Była głupiutka, że w ogóle miała jakiekolwiek wątpliwości – Oczywiście, że ci ufam – zapewniła i sięgnęła jego ust, żeby go pocałować. A zaraz po tym się po prostu do niego przytuliła, przylgnęła do niego i oparła głowę na jego torsie – Przepraszam… że w ogóle takie wątpliwości przeszły mi przez głowę, że mogłam pomyśleć, że prędzej czy później zatęsknisz za weekendami na łódce i spontanicznymi wyjazdami… gdy doskonale wiem jakim jesteś facetem. – przede wszystkim odpowiedzialnym. Wychował się i dorastał w przekonaniu, że musi być przeciwieństwem swojego ojca i… poniekąd tak właśnie było. Był nim. Był ciepłym, kochającym facetem, który potrafił zadbać o swoją rodzinę. Dlatego właśnie chciała ją z nim mieć. Chciała być jego rodziną – To idiotyczne… po prostu trochę się boję. Chcę ciebie, chce być z tobą, chce tu zostać… ale nie mam żadnego planu na przyszłość, nie wiem jak to zorganizować, że trochę się boję. Jestem spokojna tylko o jedną jedyną rzecz… to, że chcę być z tobą, że przyszłość z tobą będzie dobra. – uśmiechnęła się i podniosła się do siadu. Spojrzała na mężczyznę i przesunęła wzrokiem po jego sylwetce – Chodźmy pod prysznic… chcę iść z tobą na randkę. – co prawda tylko kolację w hotelowej restauracji, ale i tak! Cały ten weekend był trochę randką, a kolacja będzie swego rodzaju wisienką na torcie.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie chciał, żeby go przepraszała, nie zrobiła przecież nic złego, dlatego kręcąc głową cicho mruknął, że ma tego nie robić – nie przepraszać go. A już na pewno nie za to, że martwiła się o własne dziecko. Bo nawet jeśli – jak sama powiedziała – wiedziała jakim on jest facetem, nie spędzili ze sobą jeszcze dwudziestu wspólnych lat. Pewna wątpliwość… No cóż, uznajmy, że była naturalna. Pewna. Niewielka. Niemal znikoma, nie większa. – Zaraz pójdziemy, zaczekaj… – zatrzymał ją jeszcze, ale sam też usiadł na łóżku. Złapał Ane za rękę i pokręcił krótko głową. – Nie bój się. Jeśli naprawdę mi ufasz, nie bój się ani tego, że nie masz planu na przyszłość, ani tej przyszłości jako takiej. Sama zobacz… Najtrudniejszy krok masz już za sobą. Decyzję o przeprowadzce. Reszta to łatwizna, naprawdę. – on kompletnie się tym nie stresował. Kompletnie! – W dobie internetu wszystkie swoje sprawy w Kalifornii pozamykasz online. Dom możesz wynająć, ja swój sprzedałem, ale… – uśmiechnął się pod nosem. – Potrzebowałem gotówki. – na „nowy start” i takie tam. Między innymi na ten dom w Australii. Nie był tani, ale ujął go przy pierwszym spotkaniu, o ile można tak powiedzieć o domu. Dłoń Westona objęła kobiecy kark. Sam przysunął się do Ackerman bliżej, bardziej i pocałował ją raz i drugi, lekko i czule w jej szczupłe nagie ramię. Uśmiechnął się pod nosem i jeszcze musiał coś dodać… - Jedyne weekendy na łódce i spontaniczne wyjazdy jakie chcę w swoim życiu to takie, w których jesteś ty i Lily. Zrozum to i uwierz w to wreszcie, kocham twoją córkę jak własną. I mam nadzieję, naprawdę bardzo bym tego chciał, żeby… Ona może kiedyś… Choćby pomyślała o mnie jak o przyjacielu. – o więcej nie miał odwagi prosić. To było dziecko po przejściach, tęskniące i zakochane w swoim ojcu-przegrywie. Niestety Skyler nie miał tu większych szans. – Wiesz, że gdyby Marka nie było na obrazku to po prostu bym ją adoptował, prawda? – musiała to wiedzieć. Wiedziała… Tak? Wiedziała?

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No trochę miała za to przepraszać. Bo gdyby tylko martwiła się o własne dziecko to pół biedy, ale ona miała jakieś głupie, zupełnie bezpodstawne obawy i wątpliwości. Zwłaszcza, że to nie był pierwszy raz, gdy poruszała ten temat, powinna już wiedzieć… powinna raz na zawsze zrozumieć. A przynajmniej powinna przestać gadać głupoty.
Zatrzymała się, kiedy ją o to poprosił. Spojrzała na niego i pokiwała, bo tak miała… gdy coś jej mówił, gdy ją o coś prosił – po prostu się godziła. Zwłaszcza, gdy pytał o zaufanie. Oczywiście, że mu ufała. Jak nikomu innemu. Sobie samej tak nie ufała jak ufała jemu – Jeśli naprawdę w to wierzysz… – że uda jej się to wszystko bezproblemowo załatwić to kim ona była, żeby w to nie wierzyć, prawda? Zresztą zawsze jej się wydawało, że jest dość ogarnięta… potrafi załatwiać swoje sprawy, więc sama nie rozumiała, czego bała się tym razem.
- No wiesz… od czasu do czasu mógłbyś chcieć takich tylko ze mną. – dodała niby poważnie, ale jednak zaraz parsknęła i uśmiechnęła się pogodnie, więc chyba jej już przeszedł ten wisielczy nastrój ze wszystkim na nieI myślę, że już nim jesteś. Jej przyjacielem. Daj jej trochę czasu, a cię pokocha. – zapewniła, bo wbrew pozorom dzieci dość łatwo było do siebie przekonać. Więc szczerze wierzyła, że tak właśnie będzie. Zwłaszcza, że… był dla niej dobry, po prostu. I był, gdy jej prawdziwy ojciec dawał ciała. Nawet jeśli teraz za nim tęskniła to w końcu dorośnie na tyle, że zacznie rozumieć, co się wydarzyło – Wiem… – i jakaś cząstka jej żałowała, że ten nieszczęsny Mark ciągle w obrazku pozostawał i tylko wszystko psuł – I dlatego cię kocham. – bo był najlepszym facetem jakiego poznała. Który tak chętnie zdecydowałby się postawić swoje życie na głowie dla kobiety z dzieckiem? I to jeszcze z dzieckiem z traumami? – Chodź – pogoniła go, złapała za dłoń i pociągnęła za sobą, żeby ruszył za nią do łazienki.
Chociaż pod prysznicem było grzecznie, naprawdę grzecznie! Nawet jeśli się ze sobą droczyli, nawet jeśli się zaczepiali, śmiali się i całowali to… nie marnowali wody! A po wszystkim zaczęli się szykować i chociaż ostatnie dni spędzali aktywnie, dużo chodzili, pływali i generalnie byli… mało eleganccy to teraz chociaż założyła sukienkę. W końcu szli na kolację!
- Gotowy? – wyszła z łazienki, rozmasowała nadgarstki na które chwilę wcześniej rozpyliła perfumy i była gotowa do wyjścia.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Miło było po tych wszystkich długodystansowych spacerach, przedzieraniu się przez australijski busz, zwiedzaniu najdalszych zakątków parku narodowego – pójść na randkę w miejscu jak to. Weston spodziewał się, że restauracja w tym hotelu ugości ich nie tylko obszernym menu jedzeniowym, ale także drinkowym. Zdecydowanie miał ochotę na porządną porcję szkockiej z porządną porcją lodu i myślał o tym właśnie kiedy zapinał ostatnie guziki swojej śnieżnobiałej koszuli, która w połączeniu z ciemnymi spodniami, białymi trampkami i – uwaga – czerwonymi skarpetkami, no cóż… Po prostu robiła robotę. Choć tak naprawdę to Skyler Weston robił robotę, jego śliczność, opalenizna i tatuaże, nie oszukujmy się, tak? No. Także tego. ciuch
Drgnął kiedy usłyszał głos Ackerman tuż za sobą. Podniósł głowę, a ponieważ stał przed przeszklonymi drzwiami szafy to teraz patrzył na ich wspólne w tym lustrze odbicie. Uśmiechnął się, poprawił jeszcze oba podwinięte rękawy, zegarek na lewym nadgarstku i w końcu przytaknął: - Gotowy. – obrócił się powoli przodem do narzeczonej i nawet nie próbował ukryć tego jak bezczelnie i zuchwale zlustrował ją spojrzeniem. Nie krył też wpełzającego mu na pysk lisiego grymasu. Zdecydowanie jego wyobraźnia na widok takiej ładnej sukienki – robiła dobrą robotę. – Ślicznie wyglądasz. – skomentował po chwili i zrobił ten krok do Ane, a stanąwszy tuż przy niej i to na tyle blisko, że mimo obcasów (jeśli faktycznie je miała) musiała zadrzeć głowę, żeby popatrzeć mu w oczy, jak gdyby nigdy nic objął ją w biodrach i mocniej, bliżej do siebie przyciągnął. – Powinnaś częściej chodzić w sukienkach. Bardzo ci do twarzy… – mhmmm, a jego dłoń zsuwająca się na jej tyłek chyba miała tę opinie potwierdzić. Jakkolwiek! – Jak się ma takie nogi i takie… – błysnął kłami, a wzrok uciekł mu w okolice kobiecego dekoltu. – Wszystko… To żal to ukrywać. Czy będę zazdrosny? Jasne, że tak. Czy ty na tym skorzystasz? Jest taka szansa, nawet dość spora. – bo instynkt zwycięzcy i drapieżnika będzie jemu kazał jej nieustannie i uparcie udowadniać, że tylko on, on jeden jedyny na świecie, zasługuje na to wszystko co ona miała do zaoferowania światu. Na nią. Po prostu – na nią. – No dobrze, chodźmy już, bo… – zbliżył pysk do warg narzeczonej. – Znowu robię się głodny. – ehem i to raczej nie w kontekście ryby z frytkami, a… Deseru. Obfitego, soczystego deseru.
I faktycznie, Sky odnalazł łapskiem kobiecą dłoń i wspólnie w końcu wyszli z pokoju i zeszli, czy tam zjechali windą do hotelowej restauracji. No… Była naprawdę elegancka, wręcz luksusowa. Ceny pewnie też tam były luksusowe, ale ani Weston ani Ackerman nie zdawali się tym przejmować. Zamawiali już kolejną porcję alkoholu, który po naprawdę smacznej kolacji wchodził im wyjątkowo gładko. Siedzieli w jakimś, jak zwykle, ustronniejszym miejscu, może na kanapie więc mogli być blisko, mogli się na siebie gapić, jego łapsko mogło sunąć leniwie w dół i w górę kobiecego uda… Poza nimi w lokalu było jeszcze kilka innych osób, głównie par, ale nie tylko damsko-męskich. Hotel cieszył się dużą popularnością. Pewnie w sporej mierze zawdzięczał to sektorowi spa. – Naprawdę uważasz, że jak facet masażysta jest wyposzczonym singlem i ma do wymasowania piękną, super seksowną kobietę, to zachowuje sto procent profesjonalizmu i nic, a nic go to nie rusza? – Weston pytał, ale to dlatego, że być może od kilku ostatnich chwil rozmawiali właśnie o tym. O męskich instynktach, o tym jak i kiedy faceci potrafili nad nimi zapanować. A skoro byli w miejscu takim jak to… Tak, z pewnością byli tu też masażyści. Panowie masażyści. – Umówmy się, że moją zołzę będą masowały albo masażystki kobiety albo ja, ok? Żadnych pseudo podróbek Westona, jasne? Przecież wiem jakie robisz wrażenie na mężczyznach. Widzę jak się za tobą oglądają. – nie był głupi, wiedział, że Ane była piękną, super seksowną kobietą. Wiedział ile chciwych spojrzeń przyciągała kiedy szła ulicą albo alejką w centrum handlowym albo… Gdziekolwiek była – nawet tu, w tej knajpie. No właśnie, a propos: - Nawet ten kelner mało nie potknął się o własny język jak cię zobaczył. – bo autentycznie spalił buraka kiedy ich obsługiwał i kilka razy się przejęzyczył. Sky widział w jakim kierunku kobiecej sylwetki uciekał typowi wzrok. – Wykorzystywałaś to czasem w pracy? – zapytał jak gdyby nigdy nic. – Nie wiem… W przesłuchaniach na przykład? Nie sugeruję, że miałaś od razu kogoś uwodzić, ale… Szczerze? Gdybym ja był takim potencjalnym terrorystą i ty byś mnie przesłuchiwała, wystarczyłby jeden twój uśmiech albo przygryzienie wargi, już byłbym twój. Wszystko bym ci wyśpiewał. Wszystko, Ane. – bo miała go w garści. W każdy możliwy sposób.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Uśmiechnęła się, tak tak… wymownie. Zadarła głowę i oparła dłonie na klatce piersiowej mężczyzny, przy okazji rozprostowując jakieś wyimaginowane zagniotki. Zaraz jednak posłusznie wróciła spojrzeniem do jego twarzy – Zapamiętam i postaram się – chodzić częściej w sukienkach. Przekonało ją to, że miałaby na tym skorzystać! Chociaż faktycznie od czasu przyjazdu tutaj zdarzało jej się to… częściej. W końcu była na urlopie! W pracy przywykła do swojego garniturowego stylu, który po godzinach chętnie wymieniała na jeansy. Ale na wakacjach? Mogła zaszaleć. A że przy okazji jemu się to podobało… i widziała ten jego wzrok, ten jego uśmiech i to jego zadowolenie – była w stanie chodzić w sukienkach częściej – Chodź, przystojniaku. – bo no cóż… ona była pewna, że z ich dwójki to on robił większe wrażenie. Wysoki, przystojny facet z dziarami? Rzucał się w oczy i łamał kobiece serca. Gdyby przy jakimś stoliku był teraz wieczór panieński… byłby głównym tematem rozmów! Na szczęście nic takiego się nie działo, ona nie musiała się wkurzać i mogli w spokoju spędzać wieczór tylko we dwoje.
Zaśmiała się, głównie dlatego, że nie wyobrażała sobie wyposzczonego hetero singla płci męskiej pracującego w spa… mimo wszystko większość pracowników spa to kobiety, ale upiła spory łyk swojego drinka i zamierzała obstawać przy swoim – Myślę, że tak. Że nawet jeśli go to rusza to jest w stanie zachować profesjonalizm. Bo jednak mówimy o dorosłym człowieku przystosowanym do życia w społeczeństwie. To trochę jak z dziewczynami, które zostały napadnięte, bo miały krótką sukienkę… no nie, ta krótka sukienka, tak jak i ta seksowna klientka na stole do masażu, nie powinny mieć najmniejszego znaczenia. Nawet jeśli mu się podoba no to cóż… musi zachowywać się profesjonalnie. Jeśli nie… nie tylko powinien wylecieć z pracy, ale w ogóle powinien zniknąć ze społeczeństwa. – i w tym temacie miała dość jasno wyrobioną opinię. Dlatego nie bała się kontaktu z męskim masażystą, bo wierzyła, że ten będzie profesjonalny… a jeśli nie to akurat Ane nie miała problemów z powiedzeniem, co o tym myśli i narobieniem szumu. Więc Sky również mógł pod tym względem spać spokojnie – I myślę, że przesadzasz. – bo ona naprawdę tego nie widziała! Dbała o siebie, ale nie uważała się za niewiadomo jak seksowną czy atrakcyjną… dlatego tak doceniała błysk w jego oku! Gdy widziała, że podoba mu się to, na co patrzył – jej pewność siebie szybowała w górę – Więc nie… nie wykorzystywałam tego. Ale dobrze wiedzieć, że gdyby coś… łatwo będzie z ciebie wyciągnąć prawdę. – zaśmiała się i pochyliła się, żeby krótko i spokojnie go pocałować. Bo… mogła, bo był jej narzeczonym i po tych całych dwóch dniach aktywności dość szybko alkohol uderzał jej do głowy – Zanim mnie poznałeś… miałeś swój typ? Jakie kobiety ci się podobały? Za kim byś się obejrzał na ulicy?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sky zmarszczył śmiesznie brwi i uśmiechnął się tak trochę jakby już samym tym grymasem chciał powiedzieć „naaaaaaaah” w temacie zachowującego profesjonalizm wyposzczonego singla faceta masażysty. On sam nie szedłby tak daleko z porównaniem do zbyt krótkiej sukienki, choć akurat w tej kwestii absolutnie zgadzał się z Ackerman – krótka sukienka nie usprawiedliwiała zwyrolstwa, a ktokolwiek tak uważa jest pierdolnięty w dekiel, po prostu. Westonowi natomiast chodziło bardziej o to, że… Ten masażysta nie musiałby się od razu rzucać na swoją klientkę, ale powiedzmy ciśnienie w portkach mógłby czuć. A w związku z tym Skyler wcale nie mógłby spać spokojnie, gdyby taki typ zajmował się jego narzeczoną. Nie życzył sobie po prostu, żeby jakiemukolwiek kolesiowi na świecie – poza sobą samym oczywiście – cokolwiek stawało na baczność na widok JEGO kobiety. Nie i już. Ale nie brnął w to, bo naturalnie poszli level wyżej i temat dalej.
Mruknął zadowolony prosto w kobiece wargi i przyglądał im się jeszcze przez kolejny moment, kiedy Ane już odkleiła się od niego i pytała… O jego typ? Heh. Westo nie krył rozbawienia. Sapnął pod nosem, wyszczerzył kły, ale zaraz schował je za szklanką z grubego eleganckiego szkła. Upił łyk whisky i wpatrując się uparcie i bacznie w Ane, przez moment, dwa trzymał ją w ustach. Czuł jak parzyła w język, a potem gwałtownie rozgrzewała mu przełyk i żołądek. – Zanim cię poznałem byłem tylko jedną z wielu zagubionych owieczek na tym wstrętnym łez padole… – głupio sobie zażartował, dlatego od razu prychnął i natychmiast dodał: - Nie wiem. Chyba? Myślę, że każdy ma swój typ. Jakikolwiek by on nie był, nawet jeśli teoretycznie żaden szczególny. Zawsze jest coś, co wyróżnia kobiety… Lub facetów, do których dana osoba lgnie spośród całej reszty. Choćby drobny szczegół. – tak uważał. A czy sam miał jakiś typ? Hmmm… - Wbrew stereotypom, kolor włosów nigdy nie był dla mnie ważny. Jakbyś mnie wcześniej, zanim poznałem ciebie oczywiście… – błysnął kłami w tym przekornym wtrąceniu. – Zapytała czy wolę brunetki czy blondynki, powiedziałbym ci, że kręcą mnie i jedne i drugie. Lubiłem, lubię drobne kobiety, sporo niższe ode mnie. Nie wiem z czego to wynika, może z tej mojej nieuleczalnej potrzeby bycia tym cholernym protektorem i obrońcą niewinnej kobiecej duszy? – przewrócił oczami na własne niewyparzonego i przedmuchane ego. Ech. – Nie lubię plastiku, jakkolwiek brutalnie mogłoby to zabrzmieć. Dmuchane lale to nigdy nie był mój typ. Wargi na glonojady albo sztuczne lalkowate rzęsy to nie moja bajka, więc skarbie… Wiesz jak jest. Ja nie zakładam obcisłych portek, ty nie powiększasz ust, ok? – mrugnął do niej w imię tej postanowionej przez niego sztamy, a potem jeszcze dodał: - Lubię jak kobieta jest naturalna. Makijaż ok, ale nie taki, żebym jak już go zmyje, nie mógł rozpoznać kto to właściwie jest. No i zapach. Jestem… Uzależniony od twojego zapachu, Ane. – odruchowo opuścił wzrok na jej szyję. Tam bowiem zawsze czuł go, ten zapach, najintensywniej. – To taka super seksowna mieszanka ciebie, twoich perfum, kremu, którego używasz… No i trochę mnie, prawda? – skwitował przekornie i znów wyszczerzył cwanie białe kły. Sięgnął po szklankę z drinkiem i lekko stuknąwszy nią w szkło Ackerman, zatoastował: - Za dmuchane lale. Niech zmądrzeją.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Parsknęła. Bo oczywiście, że był jedną z wielu zagubionych owieczek! Był psem na baby… i do tego łamaczem kobiecych serc, gdy je odrzucał. Dopiero, gdy trafiła się ta, która tak wcale chętnie do związki z nim nie podchodziła – musiał postawić na swoim. I proszę, teraz na jej palcu błyszczał pierścionek, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Swoją drogą ta drobna (chociaż droga) rzecz dodawała jej mnóstwo pewności siebie… ogrom! Nawet jeśli ciągle nie uważała, że jest tą, za którą obracają się faceci to najważniejsze, że odwrócił się ten jeden najważniejszy. Wart więcej niż wszyscy inni razem wzięci – To tak jak ci mówiłam, że zawsze lubiłam… po prostu mądrych facetów. Inteligentnych, którzy potrafią się wypowiedzieć i potrafią powiedzieć czego chcą. Nie miałam nigdy konkretnego typu urody… pewnie nikt nigdy by nie podejrzewał, że skończę zakochana po uszy w facecie pokrytym tatuażami. – zaśmiała się, bo pewnie nikt tego nie podejrzewał, raczej wybierała grzecznych facetów – Ale… pewność siebie. Dlatego nie drżę z niepokojem, gdy twierdzisz, że jesteś zaborczy i terytorialny… tak długo jak nie będziemy się o to kłócić, bo nie będziesz mi ufał, co byłoby kompletną głupotą… jest to cholernie seksowne. – przyznała, uśmiechając się pod nosem i upijając kolejny spory łyk swojego drinka. Tequila uderzała do głowy, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Kompletnie! – I postaram się trzymać z daleka od medycyny estetycznej, chociaż… latka lecą, zmarszczki się pojawiają. – zażartowała, zaśmiała się i na szczęście nie planowała żadnych zabiegów, lubiła swoje czoło, którym można było ruszać – Ale dobrze… chociaż częściowo wpisuję się w twój typ. Przynajmniej nie będę drżała przez resztę życia, że wpadniesz na kogoś, kto nim jest, a ja nawet koło niego nie stałam. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Za ten wieczór! I za to, że znaleźliśmy swój typ! – dodała i wzniosła szklankę w geście lekko toastu, nie odwracając wzroku od narzeczonego i nie przestając się do niego uśmiechać. Dobrze było mieć znowu dobry humor.

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Lubiła mądrych, umiejących się wysłowić i nie bojących się mówić o własnych potrzebach, na dodatek pewnych siebie, ale nie za bardzo, tak w sam raz. No i nie tatuaże, tak? To znaczy – kiedyś. Kiedyś nie tatuaże, dziś jakby nie patrzeć trochę była na nie skazana. Weston słuchał uważnie i na bieżąco to sobie najpierw analizował, a potem układał w głowie. – Czekaj… To ty znalazłaś swój typ? – stuknął się z nią w imię toastu, który zaproponowała, ale zagrał to zaraz udawaną konsternacją. Cwaniacki lisi grymas gdzieś tam mu błądził po pysku i chyba nawet nieszczególnie próbował się z tym kryć. Upił łyk szkockiej i wygodniej rozsiadł się na kanapie. – Czyli twierdzisz, że jestem mądry, inteligentny, umiem używać języka, a moje ego jest nadmuchane tak w sam raz? – podsumował to co powiedziała wcześniej, bo skoro trafiła w typ, no to rozumiał, że on miał nim być. Heh. Zanim Ackerman zareagowała, Weston luźno dodał: - Kochanie… Nie. Totalnie nie. To… – wolną od szklanki z drinkiem łapą wskazał na swój zarośnięty (ale zadbany!) pysk. Teatralnie westchnął i przewrócił oczami. – To tylko śliczna buzia, nic więcej. Wierz mi mała, za tym naprawdę się nic nie kryje. Niiiic… No chyba, że wielki smok w portkach, no to tak, tu przyznam ci rację, a nie wiem jakim sposobem miałoby to się wpisywać w ramy mądrego, inteligentnego… – spauzował nagle, zmrużył ślepia i przez moment wyglądał tak jakby raptownie coś zrozumiał. Coś co było oczywiste, a co dotarło do niego teraz. Uśmiechnął się od ucha do ucha, jak kawał drania i to takiego fest! – Czeeekaj, czekaj… Z tym gadaniem to ja już rozumiem, wszystko już wieeem. Chodzi ci o to, że umiem ci powiedzieć… No wiesz, co ci będę robił tak? I co ty masz mi robić? – zgrywał się w najlepsze, a teraz zrobił krótką przerwę na ćwierć łyka alkoholu. Oblizał szybko wargi i przeciągle mruknął. – Cudownie być idealizowanym przez taką kobietę jak ty. Naprawdę, teraz mówię już zupełnie na poważnie. Nie wiem czym i jak sobie zasłużyłem, ale… Dziękuję. To naprawdę miłe. – o ile ona faktycznie piła do niego, bo w sumie nie powiedziała wprost „tak Weston, jesteś stuprocentowo w moim typie”. Najwyżej, no cóż, po prostu go wyśmieje. Tymczasem on zsunął wzrok na swoją rękę, która wróciła do leniwej podróży – w górę i w dół – trasą kobiecego uda. – O jaki typ właściwie mnie posądzałaś, co? – zapytał po kilku kolejnych chwilach. To pytanie pojawiło mu się w głowie znikąd, żeby nie powiedzieć, że z dupy. – Długonoga, wysoka, cycata blondynka? Huh? Tak mnie oceniasz? – niby „oskarżał”, niby wytykał, ale uśmiechał się przy tym, więc spokojnie i na luzie, żaden babski foch nie wisiał im w powietrzu.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ