: 19 lip 2021, 00:03
Tylko czy to po jakim czasie zaczął układać sobie życie z kimś innym jakoś umniejszało uczuciom do niej? Bo z jego perspektywy nie. Kochał ją i to do szaleństwa. Prawdopodobnie nadal nie wyleczył się z tych uczuć, ale wiedział też, że nie mógł siedzieć w miejscu i czekać na kogoś, kto nie miał już wrócić i to nie dlatego, że to nie było z jakichś powodów możliwe, tylko dlatego, że ona nie chciała tego zrobić. W takim razie dlaczego on miał rezygnować ze swojego życia dla niej? Dlaczego on miałby porzucać szansę na lepszą przyszłość dla osoby, która go nie chciała i pogardziła jego uczuciami? W jego odczuciu nie było warte. Dojście do takich wniosków nie było dla niego łatwe, ale pomimo uczuć do niej musiał stawić czoła rzeczywistości, a ta wyglądała tak, że ich moment minął dawno temu. Hogarth czekał na Gale, prawdopodobnie dłużej niż powinien na osobę, która podeptała jego uczucia, ale miał nadzieję, że się opamięta co wcale nie nastąpiło i najwyraźniej nastąpić nie miało, bo odkąd tutaj przyjechał nic nie sugerowało, że Hobart mogłaby chcieć o niego zawalczyć. Gdyby tu nie przyjechał prawdopodobnie nadal miałaby go gdzieś.
- No tak, bo oczywiście to ja byłem palantem, który pozwolił komuś uwierzyć, że go kocha, żeby później podeptać jego uczucia i odejść - rzucił z kpiną i wywrócił oczami, nie potrafiąc uwierzyć temu jaki miała tupet. - Posłuchaj się przez chwilę. Naprawdę myślisz, że ciągnąłem ją tutaj za sobą? I co? Upchnąłem ją pod łóżkiem kiedy do mnie przyszłaś? - nie miał pojęcia dlaczego w ogóle jej się z tego tłumaczył, ale był w tej chwili już na tyle zdenerwowany, że po prostu chciał za wszelką cenę udowodnić jak bardzo się myliła i jak niewiele tak naprawdę na niego miała. - I zastanów się, dla kogo tak naprawdę to zupełnie nic nie znaczyło? Dla gościa, który poleciał na inny kontynent po tym, jak ostatnich sześć miesięcy zmarnował na szukanie kretynki, która zostawiła go bez słowa i cały ten czas miała go gdzieś? I jeszcze miała czelność przyjść do niego w nocy, wmawiać mu jak bardzo tęskni, a później znów uciec. Swoją drogą gratuluję, udało ci się mnie wtedy nabrać - posłał jej wymuszony uśmiech, z trudem nie podnosząc głosu przez całą tą wypowiedź. Gale znów denerwowała go jak nikt inny i jeszcze miała czelność obarczać go winą za całe zło, jakby ona nie ponosiła za nic winy i była święta. Nie, nie była. I jeszcze stawiała go non stop w trudnych sytuacjach, jak na przykład teraz z tym pytaniem, które na chwilę zamknęło mu gębę. Nie potrafił odpowiedzieć od razu i teraz kiedy patrzył w jej oczy nie potrafił odpowiedzieć jej twierdząco, ponieważ byłoby to kłamstwem, które zaraz by rozgryzła. Mimo to i tak nie chciał dawać jej satysfakcji, że miała nad nim jakąś władzę, dlatego nie mógł pozostawić tego bez odpowiedzi. - Zależy mi na niej - odpowiedział po tym, jak przez tę krótką chwilę zwlekał z powiedzeniem czegokolwiek. Tego akurat był pewny, naprawdę zależało mu na Carlie, jednak nie, nie umiałby z pełnym przekonaniem przyznać, że ją kochał, ponieważ nadal nie wyleczył się z tej kretynki, która stała przed nim i to do niej należało jego serce, co zresztą udowadniał tą kłótnią i zupełnie nie był tego świadomy.
Gale Hobart
- No tak, bo oczywiście to ja byłem palantem, który pozwolił komuś uwierzyć, że go kocha, żeby później podeptać jego uczucia i odejść - rzucił z kpiną i wywrócił oczami, nie potrafiąc uwierzyć temu jaki miała tupet. - Posłuchaj się przez chwilę. Naprawdę myślisz, że ciągnąłem ją tutaj za sobą? I co? Upchnąłem ją pod łóżkiem kiedy do mnie przyszłaś? - nie miał pojęcia dlaczego w ogóle jej się z tego tłumaczył, ale był w tej chwili już na tyle zdenerwowany, że po prostu chciał za wszelką cenę udowodnić jak bardzo się myliła i jak niewiele tak naprawdę na niego miała. - I zastanów się, dla kogo tak naprawdę to zupełnie nic nie znaczyło? Dla gościa, który poleciał na inny kontynent po tym, jak ostatnich sześć miesięcy zmarnował na szukanie kretynki, która zostawiła go bez słowa i cały ten czas miała go gdzieś? I jeszcze miała czelność przyjść do niego w nocy, wmawiać mu jak bardzo tęskni, a później znów uciec. Swoją drogą gratuluję, udało ci się mnie wtedy nabrać - posłał jej wymuszony uśmiech, z trudem nie podnosząc głosu przez całą tą wypowiedź. Gale znów denerwowała go jak nikt inny i jeszcze miała czelność obarczać go winą za całe zło, jakby ona nie ponosiła za nic winy i była święta. Nie, nie była. I jeszcze stawiała go non stop w trudnych sytuacjach, jak na przykład teraz z tym pytaniem, które na chwilę zamknęło mu gębę. Nie potrafił odpowiedzieć od razu i teraz kiedy patrzył w jej oczy nie potrafił odpowiedzieć jej twierdząco, ponieważ byłoby to kłamstwem, które zaraz by rozgryzła. Mimo to i tak nie chciał dawać jej satysfakcji, że miała nad nim jakąś władzę, dlatego nie mógł pozostawić tego bez odpowiedzi. - Zależy mi na niej - odpowiedział po tym, jak przez tę krótką chwilę zwlekał z powiedzeniem czegokolwiek. Tego akurat był pewny, naprawdę zależało mu na Carlie, jednak nie, nie umiałby z pełnym przekonaniem przyznać, że ją kochał, ponieważ nadal nie wyleczył się z tej kretynki, która stała przed nim i to do niej należało jego serce, co zresztą udowadniał tą kłótnią i zupełnie nie był tego świadomy.
Gale Hobart