32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
straciłam dziecko, a wraz z nim swoje małżeństwo i nie wiem co mam teraz zrobić
Powiedzenie, że ostatnie trzy dni były ciężkie to takie małe kłamstwo. W życiu Charlie kilka ostatnich miesięcy było ciężkich i na horyzoncie nie było widać żadnej poprawy. Piękne, idealne, a przede wszystkim normalne życie zniknęło i nie wróci tak szybko. Blondynka każdego wieczoru modliła się o to aby po obudzeniu się rano to wszystko było tylko snem, w który zapadła nieświadomie. Nad ranem okazuje się, że jest to rzeczywistość z którą musi się pogodzić, ale ona nie potrafiła.
Nie umiała się pogodzić z tym, że dziecko, którego tak pragnęła, o którym tak marzyła nie żyje. Nie umiała też rozmawiać i spojrzeć na swojego męża tak samo. Czuła w głębi serca, że go zawiodła, czuła, że jest na nią zły, ale jeśli nie jest to powinien. Ona siebie nienawidzi za to, że ta mała kruszynka nie miała szansy na życie i poczucia tej miłości, którą mieli dla niej w nadmiarze.
Właśnie trzy dni temu Charlotte wyjechała z miasta na szkolenie dla ratowników medycznych. Po powrocie z pracy spakowała torbę i wsiadła w swoją niebieską strzałę i pojechała. Kilka godzin po dojechaniu do hotelu zastanawiała się czy zadzwonić do Samuela z informacją o szkoleniu, przez kilka dni wcześniej nie miała okazji mu o tym wspomnieć, a wiedziała, że kartki na lodówce na pewno nie przeczyta dlatego takiej nie zostawiła.
Nie chciała zawracać mu głowy w pracy bo był zajęty, ale prawda była taka, że chyba bała się nie dostać odpowiedzi, bała się, że wtedy to będzie oznaczało jeszcze większy koniec ich związku oraz małżeństwa.
Szkolenie minęło szybko i nawet bardzo przyjemnie, fajnie też było porozmawiać z innym ludźmi i powymieniać się doświadczeniami zawodowymi. Dzięki temu szkoleniu blondynka chociaż na chwilę mogła zapomnieć o swoich problemach życiowych i poczuć się tak jak dawniej.
Nadszedł czas powrotu do domu, od wyjazdu Samuel ani razu do niej nie zadzwonił, nie wysłała nawet smsa z zapytaniem czy żyje i czy coś się stało, nic kompletnie. Czuła się zawiedziona, w prawdzie spodziewała się tego ale i tak bolało, cholernie.
Po kilku godzinach jazdy samochodem zatrzymała się przed domem, wysiadła i zabierając z tylnego siedzenia sportową torbę, w której miała ubrania skierowała się do środka domu. Zapaliła światło w korytarzu i ściągnęła płaszcz. Torbę z ubraniami położyła tuż przy wejściu do kuchni i weszła do pomieszczenia w celu poszukania wody. Z lodówki wyciągnęła upragnioną butelkę z płynem i odkręcając korek upiła z niej łyka.
Wtedy usłyszała jakiś hałas na górze domu, zastygła z butelką wody w dłoni i przeniosła spojrzenie na sufit tak jakby był przeszklony i mogła przez niego dostrzec tego kto się kręci na górze.
- Sam? To ty?! - zawołała z kuchni odkładając ostrożnie butelkę na blat. Nie wiedziała czy to on jest w domu bo nie zna jego grafiku. Tak się właśnie kończy brak komunikacji, która kiedyś była na super poziomie.

Samuel Callister
powitalny kokos
Charlotte
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Glina przed czterdziestą, od zawsze w Lorne Bay, od kilku lat żonaty, niedawno stracił dziecko.
01

Może i to głupio zabrzmi, zważywszy na to, że faktycznie nie kontaktował się ze swoją żoną, ale naprawdę martwił się o nią podczas jej nieobecności. To, że do niej nie dzwonił i nie pisał miało swoje trywialne podłoże - nawalił mu telefon, przestał reagować na jakikolwiek dotyk, więc musiał oddać go do naprawy, a niestety nie znał numeru swojej żony na pamięć. Może powinien, w końcu to numer małżonki... ale niestety, nie znał go i nie mógł nic na to poradzić. Chyba po tych trzech dniach nieobecności Charlie będzie musiał się go nauczyć, tak na przyszłość.
Tego dnia był po nocnej zmianie na komisariacie, więc trochę odsypiał, a potem kręcił się po domu w sumie bez żadnego celu. Zastanawiał się nawet nad zgłoszeniem zaginięcia żony, ale uznał, że to byłby głupi pomysł - przecież mogła chociażby potrzebować wolnego, chwili odpoczynku od swojego męża. Nie zdziwiłby się, bo oboje ostatnio sporo przeszli przez stratę dziecka.
Jej głos wyrwał go z zamyślenia i tak szybko jak tylko zdołał zbiegł po schodach na dół. Widząc Charlie poczuł przeogromną ulgę, zupełnie jakby wszystkie dotychczasowe troski zniknęły i bez namysłu przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Boże, Charlie, jak się cieszę, że jesteś cała - wymamrotał, przytulając policzek do jej włosów i pogładził ją czule po plecach, po czym odsunął się minimalnie, dłonie kładąc na jej ramionach i przyjrzał jej się z troską. - Gdzieś ty była?

Charlie Davies-Callister
powitalny kokos
potworek#6021
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
straciłam dziecko, a wraz z nim swoje małżeństwo i nie wiem co mam teraz zrobić
Nie wiedziała co ją bardziej zaskoczyło, obecność Samuela w domu czy może to z jaką czułością się na nią rzucił. Co prawda w małżeństwie takie chwile są normalne tak samo jak dotyk i przytulenie, ale nie u nich. Od momentu, w którym stracili dziecko odsuwali się nad siebie coraz bardziej, mniej rozmawiali i zachowywali się conajmniej jak współlokatorzy, którzy mało co informują siebie nawzajem o swoich planach czy kalendarzu.
Ale w tym momencie pojawił się też pewien promyk nadziei, że to co było dla się odbudować. Kiedy objął ją swoimi dużymi ramionami znów poczuła się bezpieczna, a jej ciało oblała błogość i spokój, który uwielbiała czuć w tym momencie.
- J-ja.. - zająkała się przez chwilę nie mogąc wydusić z siebie słowa. Uniosła spojrzenie na jego oczy i poza swoim odbiciem zobaczyła w nich troskę, odrobinę niepokoju, ale jednocześnie wielką ulgę.
Kobieta zacisnęła usta w wąską kreskę i cicho przez nos wypuściła powietrze z ust.
- Byłam na szkoleniu dla ratowników medycznych, miałam o tym wspomnieć, ale oboje mieliśmy dużo na głowie. - ostatnią część zdania powiedziała ciszej i odwróciła się w stronę blatu tym samym odsuwając od mężczyzny. Na nowo chwyciła butelkę wody, z której upiła łyka bo w gardle momentalnie jej zaschło.
- Próbowałam się też dodzwonić, ale kompletnie nie miałam zasięgu, poza tym ciągle były tylko szkolenia i zero chwili na oddech. - uśmiechnęła się delikatnie. Trochę skłamała z tym dzwonieniem, ale co miała powiedzieć? Że nie dzwoniła bo bała się, że nie odbierze i ją całkowicie zignoruje? Nie była na to gotowa.
Odłożyła butelkę na blat, chwyciła za korek i zakręciła ją na wypadek gdyby miała się przewrócić i spowodować kolejne szkody.
- Jadłeś coś? Może zrobię coś do jedzenia? - dopytała jako dobra żona swego męża i podeszła do lodówki otwierając ją, nie mogła się nie uśmiechnąć widząc, że lodówka pełna była jedzenia co znaczy, że brunet jakoś sobie radził. To nie tak, że miała go za fajtłapę czy coś po prostu martwiła się, że przez te trzy dni znów siedział w pracy i jedyne co jadł to jakieś tłuste żarcie, które popijał kawą, ale piwem po zmianie z kumplami w jakimś barze.
Samuel Callister
powitalny kokos
Charlotte
ODPOWIEDZ