nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
MÓGŁ MIEĆ NIESAMOWITĄ KARIERĘ, ALE TE RZECZY ZROBIŁ ŹLE. ZOBACZ JAKIE, ŻEBY NIE POWTÓRZYĆ JEGO BŁĘDÓW! [SZOK] [NIEDOWIERZANIE] [GALERIA]

1. Urodził się w rodzinie pastora
Jeśli tylko masz wybór, postaraj się nie popełniać tego podstawowego błędu. Trzecie dziecko z czwórki, przeciętnie radzące sobie w szkole, trochę leniwe, z tendencją do gadania na nudnych lekcjach – jak w takich warunkach zostać niby gwiazdą? Riley H. Coleman, wtedy głównie znany jako Riles lub „ten od pastora Colemana”, był co prawda znany w lokalnym chórze kościelnym, ale tylko do rozpoczęcia mutacji, potem szybko przestali wystawiać go do solówek. Co poza tym? Jego rodzice byli bardzo konserwatywni i bardzo długo mieli nadzieję, że ich syn (jedyny, warto dodać) pójdzie w ślady ojca. Nie wspierali specjalnie jego zamiłowania to pisania opowiadań i nagrywania wszystkiego, co popadnie, starą kamerą, którą dostał od wujka. Byli ludźmi bardzo praktycznymi, więc artystyczne zapędy ich jedynego syna wydawały im się dużo mniej sensowne niż nauka matematyki albo chociaż studiowanie Biblii. Za całkiem przydatne uznawali tylko lekcje pianina, ale wyłącznie pod warunkiem, że Riley zastąpi organistę, gdyby ten się rozchorował. Nie się więc co dziwić, że postanowił zwiać, kiedy tylko natrafiła się ku temu okazja.

2. Uciekł z domu, żeby studiować na innym kontynencie!
Niewyobrażalne! Zaraz po skończeniu liceum wyjechał do Stanów Zjednoczonych i za odkładane od kilku lat pieniądze udało mu się wynająć jakąś klitkę. Po paru przeprowadzkach wylądował wreszcie w wymarzonym Nowym Jorku, dzieląc mieszkanie z siedmioma innymi osobami i wyjątkowo waleczną rodziną szczurów. Pracował w kawiarniach, piekarniach, a nawet na budowie, jednocześnie starając się dostać na uczelnię artystyczną, na której mógłby się rozwijać w kierunku, który sobie wymarzył. W tym czasie szukał też innych amatorów i amatorek, którzy pomogliby mu nagrać coś według jego scenariusza, komponował jingle do reklam i próbował jakoś utrzymać się na powierzchni między imprezami, na których „nawiązywał kontakty”. Udało mu się wreszcie dostać na studia, które porzucił w połowie drugiego roku, kiedy okazało się, że jego imprezowe znajomości przyniosły jakiś efekt, a on dostał propozycję… z Hollywood.

3. Dostał kilkanaście nominacji i... ani jednej nagrody
Jeśli nie chcesz iść w jego ślady, postaraj się, aby napisany przez ciebie film dostał chociaż jedną nagrodę w sezonie. A jeśli już musi przegrać, spróbuj nie nastawiać się zbyt pozytywnie i nie stawiać na niego za dużo pieniędzy w zakładach.
To nie tak, że nie pracował ciężko. Riley Coleman wypruwał sobie żyły, żeby nie zepsuć swojej pierwszej szansy. Wysyłanie scenariuszy gdzie tylko popadnie najwyraźniej się opłacało, bo odezwał się do niego umiarkowanie znany producent z ofertą pracy. Wprowadził co prawda kilka znaczących zmian w scenariuszu, ale w napisach końcowych pojawił się Riley H. Coleman (to "H" zabrał ze sobą już na stałe), więc pierwszy sukces mógł uznać za odhaczony. Kolejne przychodziły w różnym tempie: dołączył do zespołu piszącego jedenasty sezon serialu o łowcach duchów, wraz z ówczesną dziewczyną napisał coś do teatru, w którym pracowała (ten motyw najwyraźniej lubił się w jego życiu powtarzać), tu adaptował jakąś książkę, a tu próbował opchnąć komuś autorski dramat o dwóch adwokatach, którzy prowadzą razem kancelarię, biorą ślub, ale jeden z nich choruje na białaczkę. W międzyczasie pisał też dalej melodyjki do reklam, napisał też motyw przewodni do jednej sztuki (w której grała jego kolejna dziewczyna), udało mu się też sprzedać dwie linie melodyczne jednej młodej gwiazdce. Cały czas próbował też stworzyć swoje arcydzieło, ten film, który sprawi, że każdy o nim usłyszy. I wreszcie się udało. Dwa lata w produkcji, trochę zmian, na które kręcił nosem, ale finalnie wyszło. Na porządną kampanię zabrakło środków, ale nominacje i tak posypały się w niespodziewanej liczbie. To miało być to. Jego trampolina do wielkiej, prawdziwej kariery. Wreszcie mógł przestać się zapożyczać, mógł nawet przestać wspierać swój rosnący nałóg hazardowy (przecież kiedyś w końcu wygra ten miliard na nowy film, okej? Tylko rzuci jeszcze raz).
I nie zgarnął ani jednej nagrody.

4. Kompletnie mu odwaliło
Naturalne, komu by nie odbiło po tak wielkim... sukcesie? Trudno powiedzieć - opus magnum Rileya H. Colemana co prawda nie zgarnęło żadnej nagrody, ale nadal mógł opowiadać, jak to był nominowany do Oscara, z kim to nie pił na after party i że kolejny film prawie wynagrodził mu straty z zakładów, które stawiał na poprzedni. Bo chociaż nie mógł postawić sobie na szafce nocnej żadnej statuetki za najlepszy scenariusz, zwrócił na siebie uwagę wystarczająco, żeby zaistnieć w hollywoodzkim światku trochę bardziej. Młody Australijczyk udający, że nie ma akcentu, piszący te swoje łapiące za serca dramaty, umawiający się z tą ładną aktorką z tego kontrowersyjnego serialu. Czy można chcieć od życia więcej? Niekoniecznie, może nawet tego było trochę za dużo. Szybko okazało się bowiem, że Riley H. Coleman nie do końca się w tej całej sławie odnajduje. Przestał co prawda szlajać się po podejrzanych kasynach, ale za to wdawał się w coraz więcej sprzeczek z producentami, którzy chcieli zmieniać mu scenariusze, zdarzało mu się pokłócić na twitterze z jakimś krytykiem, a imprezowy styl życia uderzył mu do głowy trochę za bardzo. Pieniądze, które zarobił, znikały tajemniczo szybko, a jedna głupia kłótnia z pewnym znanym producentem z dnia na dzień zamknęła mu drzwi do dużych wytwórni. I pomyśleć, że chodziło tylko o to, że całował się z jego dziewczyną na imprezie w jego domu. A może po prostu Riley zwalał na tę kłótnię to, że nie był w stanie napisać niczego tak dobrego po raz drugi?

5. Wrócił do Australii z podkulonym ogonem
Jeśli nie chcesz zniknąć raz na zawsze z pamięci hollywoodzkich twórców filmowych, W ŻADNYM RAZIE nie wracaj do rodzinnego miasta! Wystarczy spojrzeć na Rileya H. Colemana (naprawdę zawsze chciało mu się tak podpisywać?). Próbował tylko kolejny rok, może dwa. Pisał coraz gorsze seriale albo bajki dla dzieci, z muzyką nie szło mu też dużo lepiej. Z jednej strony nie miał chętnych pracodawców, a z drugiej nie wiedział, co miałby jeszcze napisać. Przecież nigdy nie dostanie już tylu nominacji i nie wróci na szczyt. A nie dostał nawet żadnej nagrody - nie mógł więc być tak dobry, jak mu się wydawało. Próbował jeszcze trochę podróżować i zaczepić się to tu, to tam, ale brak jednego miejsca zamieszkania wymusił na nim pracę zdalną. Najpierw jeszcze tworzył scenariusze, a potem kolega załatwił mu pracę w jakimś magazynie. Miał coraz mniej wiary w siebie i chęci, a clickbaitowe nagłówki o innych gwiazdach (które dostawały nagrody) pisało mu się idealnie bezmyślnie. Osiadł wreszcie w rodzinnym Lorne Bay, chyba głównie po to, żeby ukarać się jeszcze bardziej za ten popisowy upadek kariery. A może po prostu lubi mieć w okolicy rodziców i siostry, żeby pożyczać od nich kasę, kiedy akurat kończy się miesiąc? Nie wie. Wie, że czasem siada jeszcze do pianina, wzdycha i myśli o tym, co mógłby stworzyć. Czasami nawet otwiera ten zahasłowany, schowany głęboko folder i patrzy na dziesiątki zaczętych pomysłów. Któreś z nich mogłyby wypalić. Niektóre czasem zamienia na jakieś reklamy, spektakle czy tanie filmy, na które dostaje chwilowe zlecenia. Tęskni za byciem docenianym, tęskni za swoim talentem i za momentami, w których porywała go wena. Ale najbardziej ze wszystkiego tęskni za jakimkolwiek celem w życiu.

6. Dodatkowa lista rzeczy, których warto unikać:
- z jednej strony niechętnie opowiada o tym, jak faktycznie było mu w tym krótkim momencie sławy, a z drugiej to jego ulubiony sposób na podryw, kiedy randka nie do końca się klei. Opowiada wtedy, jaki to jest znany i o swoich nominacjach, ale nie wspomina, ile lat temu miały miejsce i że absolutnie niczego nie wygrał.
- nie ma jakiegoś dramatycznego wyczucia stylu, ale trochę za bardzo lubi nosić koszulki ze swoich ulubionych seriali. Jego szafa jest więc pełna t-shirtów z The Office, Alfa, BoJacka czy Parks&Recreation.
- kilka lat temu kupił stary motocykl. Nie miał wtedy pojęcia ani jak się na nim jeździ, ani jak go naprawić, ale z pomocą kolegi mechanika udało im się postawić go na nogi. Chociaż często nie domaga i pewnie stanowi zagrożenie na drodze, Riley kocha go szczerą miłością.
- ma spory talent muzyczny: dobrze śpiewa, gra też na fortepianie, gitarze, skrzypcach i perkusji. W dodatku uwielbia komponować (ale już tylko dla siebie, ewentualnie w ramach mało ambitnych zleceń), zawsze nuci coś pod nosem, a z odsłuchiwania nowych płyt, na które czekał, robi małe święto.
- nie jest zbyt przesądny, ale szczęścia w miłości ma dokładne zero, za to doskonale idą mu karty. Generalnie lubi hazard, gry na pieniądze i zakłady, chociaż aktualnie nie ma czym szastać i bardzo się przed tym powstrzymuje.
- mało komu o tym opowiada, ale napisał pod pseudonimem kilka naprawdę kiepskich horrorów, które szybko stały się uwielbiane przez fanów kina klasy... bardzo niskiej. Czasem nawet są puszczane na maratonach najgorszych horrorów wszechczasów i z jednej strony chciałby się do nich przyznać, ale z drugiej z jakiegoś niezrozumiałego powodu wciąż posiada resztki dumy.
- wciąż ma niespełnione marzenie o napisaniu jakiegoś genialnego autorskiego kryminału. Słucha audiobooków kryminalnych na potęgę, lubi też całkiem dokumenty true crime i zdecydowanie więcej czasu niż powinien spędza na planowaniu idealnej zbrodni. Do scenariusza, ma się rozumieć.
Riley Harrison Coleman
7 lutego 1990
Cairns, Australia
scenarzysta, kompozytor, aktualnie autor clickbaitów
tam, gdzie go zatrudnią
sapphire river
kawaler
Środek transportu
motocykl, samochód, ewentualnie pieszo, jak nie ma za co zatankować

Związek ze społecznością Aborygenów
brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
kawiarniach z nadzieją, że nie wyrzucą go za siedzenie od czterech godzin nad jednym espresso

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
najbliższą rodzinę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
tak
Riley H. Coleman
Oliver Jackson-Cohen
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
lorne bay gotowe!
+ poproszę od razu o zmianę nicku na: Riley H. Coleman <3
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ