Another Day in Paradise
: 16 kwie 2024, 00:53
/ po grach
Nazwisko Hargreeves zobowiązywało.
Nie wszędzie, owszem, nie we wszystkich sytuacjach, bo kiedy tak brało się pod uwagę jej brata, a jego ojca, można było dojść do wniosku, że zobowiązywało ono to bycia chamem, kretynem i idiotą, jednak z trójki dorosłego już rodzeństwa, tylko on przejął te cechy. No, może jeszcze Amanda, ale ona po ślubie zmieniła nazwisko, więc chyba już się nie liczyła. Pozostawała jeszcze Charlotte - ta, którą siostra lubiła się czasem pochwalić, ale oczywiście tylko wtedy, kiedy ściemniała innym, że Charlie jest cenioną specjalistką w sterylnie czystym szpitalu. Gdy trzeba było wspomnieć o tym, iż w rzeczywistości wolała zajmować się prowizorycznym zaopatrzeniem ofiar w polowych warunkach gdzieś na drugim końcu świata. To nie było trendy. Tym nie do końca wypada chwalić się w wyższych sferach. Tyle dobrego, że była ordynatorem, byłą żoną niezłego chirurga plastycznego z Brisbane. To ją ratowało.
W szpitalu w Carns niedawno pojawił się drugi Hargreeves. Bywał tu już jako student pierwszych roczników, jednak teraz miał odrywać nieco większą rolę. Los chciał, że w ostatnim czasie musiał przepracować trochę czasu na oddziale ratunkowym, a skoro trafił właśnie tam, to jego przełożoną będzie nie kto inny, tylko jego własna ciotka. Siostra ojca. Tego ojca, który był kretynem i skurwysynem. Charlotte była inna. Milsza. Przyjemniejsza. Fakt, być może zostawiała swoje dziecko pod opieką dziadków, ale to zupełnie inna sytuacja. A teraz...
Teraz przyszło jej zajmować się młodym, zapewne obiecującym lekarzem. Cosmo musiał taki być. Jakby na to ne patrzeć, dzielili jednak pewną pulę genów, nie będzie więc nic dziwnego w tym, że chłopak okaże się niezły. Dość szybko rozeszło się, że są ze sobą spokrewnieni, ale nie oznaczało to, że Charlotte zamierzała dawać mu taryfę ulgową.
- Cześć. Dzień dobry - zwróciła się do bratanka, gdy ten pojawił się na jej oddziale. Nie chciała udawać, że go nie zna, bo to byłoby bez sensu i dość szybko rodzinne powiązania wyszłyby na jaw. - Wygląda na to, że dziś razem pracujemy - zauważyła.
Cosmo Hargreeves
Nazwisko Hargreeves zobowiązywało.
Nie wszędzie, owszem, nie we wszystkich sytuacjach, bo kiedy tak brało się pod uwagę jej brata, a jego ojca, można było dojść do wniosku, że zobowiązywało ono to bycia chamem, kretynem i idiotą, jednak z trójki dorosłego już rodzeństwa, tylko on przejął te cechy. No, może jeszcze Amanda, ale ona po ślubie zmieniła nazwisko, więc chyba już się nie liczyła. Pozostawała jeszcze Charlotte - ta, którą siostra lubiła się czasem pochwalić, ale oczywiście tylko wtedy, kiedy ściemniała innym, że Charlie jest cenioną specjalistką w sterylnie czystym szpitalu. Gdy trzeba było wspomnieć o tym, iż w rzeczywistości wolała zajmować się prowizorycznym zaopatrzeniem ofiar w polowych warunkach gdzieś na drugim końcu świata. To nie było trendy. Tym nie do końca wypada chwalić się w wyższych sferach. Tyle dobrego, że była ordynatorem, byłą żoną niezłego chirurga plastycznego z Brisbane. To ją ratowało.
W szpitalu w Carns niedawno pojawił się drugi Hargreeves. Bywał tu już jako student pierwszych roczników, jednak teraz miał odrywać nieco większą rolę. Los chciał, że w ostatnim czasie musiał przepracować trochę czasu na oddziale ratunkowym, a skoro trafił właśnie tam, to jego przełożoną będzie nie kto inny, tylko jego własna ciotka. Siostra ojca. Tego ojca, który był kretynem i skurwysynem. Charlotte była inna. Milsza. Przyjemniejsza. Fakt, być może zostawiała swoje dziecko pod opieką dziadków, ale to zupełnie inna sytuacja. A teraz...
Teraz przyszło jej zajmować się młodym, zapewne obiecującym lekarzem. Cosmo musiał taki być. Jakby na to ne patrzeć, dzielili jednak pewną pulę genów, nie będzie więc nic dziwnego w tym, że chłopak okaże się niezły. Dość szybko rozeszło się, że są ze sobą spokrewnieni, ale nie oznaczało to, że Charlotte zamierzała dawać mu taryfę ulgową.
- Cześć. Dzień dobry - zwróciła się do bratanka, gdy ten pojawił się na jej oddziale. Nie chciała udawać, że go nie zna, bo to byłoby bez sensu i dość szybko rodzinne powiązania wyszłyby na jaw. - Wygląda na to, że dziś razem pracujemy - zauważyła.
Cosmo Hargreeves