: 21 mar 2024, 23:39
Zaśmiała się. - Ale się dzieje w świecie, w sumie pod nosem Twoich dziadków. Trzeba wiedzieć co sie dzieje w Europie w razie jakbyś musiała ich szybko ewakuować - w końcu jak wszyscy dobrze wiedzą Niemcy zawsze stali po przegranej stronie konfliktów wojskowych. Nie wiem co prawda czy w tym uniwersum jest jakaś wojna w Ukrainie, ale cóż. Zakładam, że tak. Trudno. - Chciałabyś się umawiać z córką prezydenta? Albo premiera? - Zapytała trochę się śmiejąc, bo chyba by umarła z zażenowania jakby się okazało, że jej stary rzeczywiście zostałby premierem albo prezydentem Australii o ile Australia ma takie stanowiska, bo się w sumie nie interesuje więc nie wiem. Na pewno wyznają Royalsów, tyle wiem. Zoey wtedy byłaby jak Amanda Bynes w Czego Pragnie Dziewczyna... pewnie drugiej dziewczyny iks de.
- To może tego... jak to się nazywa... Tik Tak? - Nie znała się na tym tak bardzo, ona pewnie przeglądała pinteresta, bo tam można było znaleźć inspiracje, które czasem się mogły przydać przy robieniu projektów wnętrz, no i przy okazji tam oglądała sobie kotki i pieski. Taka była stara duchem. Nie miała jednak problemu z tym, że nie ma social mediów, pewnie tylko facebooka posiadała i na bank miała tam jeszcze fotki z czasów liceum albo wczesnych studiów. - No już niestety będzie sie robić coraz szybciej ciemno - Zoey też wolała lato niż jesień czy zimę. Wolała słońce i upały niż chłód. Jestem prawie pewna, że nie mam postaci, która wolałaby chłód. W mojej głowie nie istnieje nawet opcja, że ktoś może woleć chłodne dni, niż upały. Okropne.
- No czy będziesz moją modelką - wyjaśniła w sumie niewiele wyjaśniając, ale poczekała aż Gaia skończy sprawdzać telefon. - Do mojego obrazu, który namaluję - dodała i zaśmiała się dość głośno jak Zimmerman się na niej położyła. Ułożyła swoje na plecach dziewczyny delikatnie ją głaszcząc. - Bądź moją Mona Lisą - zachichotała, a później kiwnęła głową. - Chętnie zostanę - Sameen jeszcze nie było w domu więc pewnie nie będzie się martwić, ze Zoey nagle zniknęła. - Widziałam gdzieś w internecie jak jakiś kangur złapał psa i nie chciał go puścić i właściciel się szarpał z tym kangurem żeby tego psa uratować. Naprawdę żyjemy w dziwnym miejscu świata. - Gdy Gaia wstała to i Zoey zwlekła się z łóżka podchodząc do Gai żeby ją objąć w pasie, chociaż pewnie w tym wypadku to McTavish musiała ręce do góry dać, bo jednak była nieco niższa. Oparła sie głową o plecy Gai. - Już niedługo w Europie będzie lato. Może się gdzieś wybierzemy jak już ogarniecie sprawy związane z fundacją, a ja z wieżowcem? Mogłybyśmy popływać jachtem przy Portofino i Cannes. Opalać się. Pływać. - Teraz to nie było co tam lecieć, bo jeszcze było zimno, ale gdy tutaj będą najchłodniejsze miesiące to tam będzie pięknie i ciepło. - Zastanów sie - dodała, bo nie chciała na niej w tej chwili wymuszać jakiejś odpowiedzi. Nie wiadomo jak się jeszcze potoczą ich prace, chociaż McTavish miała nadzieję, że udałoby im się ogarnąć kilka dni na mały wyjazd. Poza tym, ja jej bardzo dobrze wybrałam, bo to już wiosna w Australii więc wszystko się budzi do życia i potrzebuje słońca. Także idealny czas, proszę mi to nie pisać takich smutnych okropności.
Zoey puściła ją i poszła założyć na siebie spodnie, bo na spacer z psem w samych gaciach to, by nie poszła, Nie wypada. - Jesteś gotowa na spacerek? Kto jest dobrym pieskiem? - Zadawała oczywiście głupie pytania psu kucając przy Ponyo i głaszcząc ją. - Możemy obejrzeć później tą bajkę o Ponyo, o której ostatnio mi opowiadałaś - w końcu się dowie po kim piesek ma imię. Zoey czekała aż Gaia się zbierze do wyjścia i spojrzała przelotnie na swoje odbicie w lustrze. Było widać, że nie jest do końca wyspana. Dobrze, że już było ciemno, to przynajmniej nikt tego za bardzo nie zauważy. - Zastanawiałaś się kiedyś nad operacją plastyczną? - Zapytała naciągając sobie skórę w okolicach skroni żeby zobaczyć jakby wyglądała z takim liftingiem. - Nie żebyś potrzebowała, ale tak wiesz... masz coś takiego w swoim wyglądzie co się tak irytuje, że chciałabyś się tego pozbyć? - No ludzie mieli takie rzeczy. Niektórzy nosy albo usta, inni nie lubili swoich polcziczków czy kształtu żuchwy. Teraz medycyna estetyczna potrafiła robić cuda i Zoey o tym wiedziała, bo w końcu jej mama była dyrektorką takiej placówki. McTavish jednak nigdy się nie odważyła na tak inwazyjną korektę swojej twarzy. Już wolała makijaż.
gaia zimmerman
- To może tego... jak to się nazywa... Tik Tak? - Nie znała się na tym tak bardzo, ona pewnie przeglądała pinteresta, bo tam można było znaleźć inspiracje, które czasem się mogły przydać przy robieniu projektów wnętrz, no i przy okazji tam oglądała sobie kotki i pieski. Taka była stara duchem. Nie miała jednak problemu z tym, że nie ma social mediów, pewnie tylko facebooka posiadała i na bank miała tam jeszcze fotki z czasów liceum albo wczesnych studiów. - No już niestety będzie sie robić coraz szybciej ciemno - Zoey też wolała lato niż jesień czy zimę. Wolała słońce i upały niż chłód. Jestem prawie pewna, że nie mam postaci, która wolałaby chłód. W mojej głowie nie istnieje nawet opcja, że ktoś może woleć chłodne dni, niż upały. Okropne.
- No czy będziesz moją modelką - wyjaśniła w sumie niewiele wyjaśniając, ale poczekała aż Gaia skończy sprawdzać telefon. - Do mojego obrazu, który namaluję - dodała i zaśmiała się dość głośno jak Zimmerman się na niej położyła. Ułożyła swoje na plecach dziewczyny delikatnie ją głaszcząc. - Bądź moją Mona Lisą - zachichotała, a później kiwnęła głową. - Chętnie zostanę - Sameen jeszcze nie było w domu więc pewnie nie będzie się martwić, ze Zoey nagle zniknęła. - Widziałam gdzieś w internecie jak jakiś kangur złapał psa i nie chciał go puścić i właściciel się szarpał z tym kangurem żeby tego psa uratować. Naprawdę żyjemy w dziwnym miejscu świata. - Gdy Gaia wstała to i Zoey zwlekła się z łóżka podchodząc do Gai żeby ją objąć w pasie, chociaż pewnie w tym wypadku to McTavish musiała ręce do góry dać, bo jednak była nieco niższa. Oparła sie głową o plecy Gai. - Już niedługo w Europie będzie lato. Może się gdzieś wybierzemy jak już ogarniecie sprawy związane z fundacją, a ja z wieżowcem? Mogłybyśmy popływać jachtem przy Portofino i Cannes. Opalać się. Pływać. - Teraz to nie było co tam lecieć, bo jeszcze było zimno, ale gdy tutaj będą najchłodniejsze miesiące to tam będzie pięknie i ciepło. - Zastanów sie - dodała, bo nie chciała na niej w tej chwili wymuszać jakiejś odpowiedzi. Nie wiadomo jak się jeszcze potoczą ich prace, chociaż McTavish miała nadzieję, że udałoby im się ogarnąć kilka dni na mały wyjazd. Poza tym, ja jej bardzo dobrze wybrałam, bo to już wiosna w Australii więc wszystko się budzi do życia i potrzebuje słońca. Także idealny czas, proszę mi to nie pisać takich smutnych okropności.
Zoey puściła ją i poszła założyć na siebie spodnie, bo na spacer z psem w samych gaciach to, by nie poszła, Nie wypada. - Jesteś gotowa na spacerek? Kto jest dobrym pieskiem? - Zadawała oczywiście głupie pytania psu kucając przy Ponyo i głaszcząc ją. - Możemy obejrzeć później tą bajkę o Ponyo, o której ostatnio mi opowiadałaś - w końcu się dowie po kim piesek ma imię. Zoey czekała aż Gaia się zbierze do wyjścia i spojrzała przelotnie na swoje odbicie w lustrze. Było widać, że nie jest do końca wyspana. Dobrze, że już było ciemno, to przynajmniej nikt tego za bardzo nie zauważy. - Zastanawiałaś się kiedyś nad operacją plastyczną? - Zapytała naciągając sobie skórę w okolicach skroni żeby zobaczyć jakby wyglądała z takim liftingiem. - Nie żebyś potrzebowała, ale tak wiesz... masz coś takiego w swoim wyglądzie co się tak irytuje, że chciałabyś się tego pozbyć? - No ludzie mieli takie rzeczy. Niektórzy nosy albo usta, inni nie lubili swoich polcziczków czy kształtu żuchwy. Teraz medycyna estetyczna potrafiła robić cuda i Zoey o tym wiedziała, bo w końcu jej mama była dyrektorką takiej placówki. McTavish jednak nigdy się nie odważyła na tak inwazyjną korektę swojej twarzy. Już wolała makijaż.
gaia zimmerman