wije wianki — i rzuca je do falującej wody
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
pechowa florystka, próbująca udowodnić całemu światu, że podejmowane przez nią decyzje wcale nie są tymi z kategorii fatalnych

To moje zdjęcia zajmowały lwią część wszystkich rodzinnych albumów. Jako jedynaczka, skupiałam na sobie całą uwagę najbliższych, co niestety bardzo często było definiowane przez moich rówieśników jako nadopiekuńczość. Ja nie widzę nic złego w tym, że ktoś może się o kogoś martwić. W zasadzie tylko rodzice się o mnie kiedykolwiek martwili. Dawałam im oczywiście ku temu milion powodów, będąc posiadaczką największego pecha na całym kontynencie. Każde wyjście z domu sprawiało, że mojej mamie podskakiwało ciśnienie, a ojciec ze zmartwienia zamykał się w garażu i grzebał przy aucie. Seria złamań, zakrwawione kolana, obecność tam, gdzie zawsze działy się jakieś problemy - tak wyglądało moje dzieciństwo. I naprawdę - przyrzekam na mały paluszek - nigdy nie robiłam tego intencjonalnie.

W szkole szło mi całkiem nieźle. Może nie byłam orłem, ale na pewno nie sprawiałam przykrości rodzicom bywającym na wywiadówkach. Starałam zawsze przygotować się do lekcji, być aktywną oraz nie sprawiać problemów. Oczywiście nie licząc tych wszystkich incydentów, podczas których wybuchła mi na ścianę pomarańczowa farba plakatowa, mój obiad wylądował na suficie stołówki czy też rower znalazł się na dachu auta dyrektora. Nie miałam pojęcia, jak do tego wszystkiego dochodziło! W pewnym momencie, gdy coś działo się w szkole, bez prowadzenia szkolnego dochodzenia, ja stawałam się winną. Z pokorą przyjmowałam każdą karę, przeświadczona o tym, że moja linia obrony nie będzie miała wpływu na wyrok. Jedyne co mi pozostawało, to dumne znoszenie wszelkich konsekwencji.

Nie sprawiło to jednak, że ludzie zaczęli mnie unikać. Moi znajomi szybko zrozumieli, że mój pech nie jest zaraźliwy, a w ogólnym rozrachunku moje poczucie humoru i umiejętność zjednywania sobie ludzi, wygrywało z klątwą. Czasami nawet udawało mi się umówić z bardziej popularnym chłopakiem, przez co wzbudzałam ogromną zazdrość u swoich konkurentek. Każda z tych relacji jednak szybko się kończyła i każda bardzo spektakularnie - jak ten obiad na suficie. W liceum jedna z moich koleżanek zabrała mnie nawet do lokalnej wróżki, która potwierdziła tylko moją tendencję do pecha. Pocieszające było jednak to, że moje przykrości miały rzekomo sprawiać radość innym, tak jakby moje niedobory szczęścia materializowały się w życiu obcych mi ludzi.

Moja mama była nauczycielką fizyki, tata zaś pracował jako fotograf. To naturalne, że zależało im, abym zdobyła porządne wykształcenie. Od moich pierwszych urodzin ciułali każdy grosz, abym mogła wyjechać i studiować ukochaną psychologię. Wtedy jeszcze wydawało mi się, że złapałam Boga za nogi przy samych kolanach. Na trzecim roku zrozumiałam, że nie była to ścieżka, którą chcę podążać przez swoje życie. Ku wzburzeniu rodziców i ogólnej dezaprobacie rodziny, wprowadziłam się do starego domu po dziadkach, a także otworzyłam swoją pracownię. Nie przepracowałam w wyuczonym zawodzie ani godziny, poświęcając się eustomom, eukaliptusom i całej palecie różnobarwnych roślin. I nawet mój życiowy pech nie przybierał na wielkości podczas realizowania moich pasji. Wręcz przeciwnie - stał się on kartą przetargową wielu transakcji, po przesądne panny młode wierzyły w to, że moje nieszczęście da im szczęśliwe małżeństwo.

Pięć lat temu zmarła moja mama. Od tamtej pory nikt ani nic nie było w stanie zalepić tej ogromnej wyrwy w moim sercu. Nie pogodziłam się z jej śmiercią, chociaż wieloletnia choroba mogła mnie do niej przygotować. Od tamtej pory moje relacje z tatą poprawiły się. Spotykamy się na niedzielnych śniadaniach i spędzamy wspólnie wakacje. Mamy tylko siebie, bo on stracił miłość swego życia, a ja chyba jej już nie spotkam.
Ella Laidman
12 marca 1992
Lorne Bay
Florystka ceremonii ślubnych, właścicielka
FLEURISTE
fluorite view
Panna, heteroseksualna
Środek transportu
Najczęściej porusza się rowerem. Ceni sobie zdrowy styl życia. Często jednak jeździ na zlecenia czy po towar swoim starym volkswagenem caddy.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Złośliwi twierdzą, że nie wyściubia nosa z pracowni. Czasami jednak mignie w kawiarni czy w dzielnicy, którą zamieszkuje jej ojciec.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Ojciec.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale proszę po konsultacjach.
Ella Laidman
Brianne Howey
sumienny żółwik
Hania
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany