: 19 mar 2024, 14:05
Taka forma prezentacji może i była modna, ale zupełnie niepotrzebna. Może Tristan był staroświecki i już nie do końca pasował do ery w której wszystko jest na instagramie czy tiktoku, a cały przewodnik Michelin był dla starych wyjadaczy. Jedzenie zawsze powinno obronić się samo. Inaczej to nie miało żadnego sensu, a ktokolwiek nazywał się szefem kuchni po prostu nim nie był. Przynajmniej według jego standardów, a chyba znał się na rzeczy, skoro miał swego czasu gwiazdkę Michelin. Najwyższe osiągnięcie w światowej gastronomii. Może nie powinien był się tak tym podpalać, ale niektóre rzeczy były po prostu silniejsze od niego. Ten problem pojawił się jeszcze kiedy rzeczywiście miał własną restaurację. Już wtedy był silnym adwokatem tradycjonalnych wartości w gastronomii. Akredytacji, a nie tego wszystkiego, co można było zobaczyć w internecie. Wielu powielało kompletnie błędne schematy, co oczywiście krzywdziło restauracje i osoby, które w ten sposób po prostu próbowały się dorobić. Oczywiście nie chodziło tylko o pieniądze, one były tylko dodatkowym bonusem i powiedźmy sobie szczerze, jest wiele, bardziej lukratywnych biznesów jeśli ktoś chce się wzbogacić. Dla niego to po prostu była pasja, sposób na życie. Dlatego nie potrafił koło takiego komentarza przejść obojętnie.
Chociaż mógł się zdradzić, wydawało mu się, że w porę odwrócił jej uwagę swoim podrywem? Nie, bardziej zachowaniem. Nie miał już w sobie czegoś takiego, jak rzeczywiste nawiązanie relacji romantycznej z inną osobą. Mógł sobie delikatnie poflirtować, tak jak to robił z Addie. Bo tak, to nie było do końca jego naturalne zachowanie. Nie robił tego z każdą klientką. Bez przesady. Addie wpadła mu w oko, ukrywał to przed nią, ale nie przed samym sobą. Wiedział, do czego mogłoby dojść, dlatego do tej pory dawkował im obojgu te przyjemności. Dzisiaj to się trochę zmieniło. Może to wino, może cała ta sytuacja, która rzeczywiście mogłaby być scenariuszem do jakiejś komedii romantycznej, ale pozwolił sobie na nieco więcej niż do tej pory.
Może robił to też częściowo dla siebie. Widząc, jak na nią działa, że nadal potrafi ją onieśmielić na pewno nieco podbudowywało to jego podupadłą samoocenę. Od dawna nikt na niego nie patrzył tak jak Addie, a przynajmniej tak mu się wydawało. To w sumie zabawne, że mówił o zrzucaniu ciuchów, kiedy to on częściej się przy niej obnażał. Nawet jeśli całkowicie przypadkowo, taka była prawda i tak będzie utrzymywał do samego końca. Nie zamierzał jej zwodzić na manowce. Wiedział, że nie jest w żadnym miejscu by zbudować coś, co mogłoby przetrwać, więc ten delikatny flirt to wszystko, co mógł jej zapewnić. Wiedział też kiedy to skończyć by nie zaszło za daleko, jak chociażby teraz, sprowadzając resztę wieczoru do kwestii raczej służbowych niż randkowych. Wino się skończyło, a razem z nim ten mały epizod.
- Dziękuję szefowo, że zaszczycisz mnie poświęceniem temu chwili swojego czasu. - uśmiechnął się do niej zadziornie przez ramię słysząc jak trochę duka za jego plecami, może ten żartobliwy ton i roześmiane spojrzenie sprawi, że poczuje się trochę lepiej, znów swobodniej.
- Jasne, sprawdź na drzwiczkach w lodówce. Powinien być sok, woda, może jakaś puszka coli, sam już nie pamiętam. - odpowiedział jej wyciągając już w salonie laptopa na stolik oraz rozkładając tam też wydrukowane plany, miał nawet jedną wizualizację.
Był wyjątkowo przygotowany. Bazował częściowo na planie swojej własnej kuchni. Wiedział, że dobrze działała dla niego, więc powinna być też świetna dla niej. Zbudowana według wszystkich zasad panujących w gastronomii. Do tego się oczywiście nie przyzna. Ponownie, to taki mały prezencik, o którym nigdy nie będzie miała pojęcia. Sam klapnął sobie na wygodnej sofie, a kiedy podeszła bliżej poklepał miejsce obok siebie.
- Zobacz i powiedź, co myślisz. - wskazał na plany rozłożone na stoliku.
Addie Callaghan
Chociaż mógł się zdradzić, wydawało mu się, że w porę odwrócił jej uwagę swoim podrywem? Nie, bardziej zachowaniem. Nie miał już w sobie czegoś takiego, jak rzeczywiste nawiązanie relacji romantycznej z inną osobą. Mógł sobie delikatnie poflirtować, tak jak to robił z Addie. Bo tak, to nie było do końca jego naturalne zachowanie. Nie robił tego z każdą klientką. Bez przesady. Addie wpadła mu w oko, ukrywał to przed nią, ale nie przed samym sobą. Wiedział, do czego mogłoby dojść, dlatego do tej pory dawkował im obojgu te przyjemności. Dzisiaj to się trochę zmieniło. Może to wino, może cała ta sytuacja, która rzeczywiście mogłaby być scenariuszem do jakiejś komedii romantycznej, ale pozwolił sobie na nieco więcej niż do tej pory.
Może robił to też częściowo dla siebie. Widząc, jak na nią działa, że nadal potrafi ją onieśmielić na pewno nieco podbudowywało to jego podupadłą samoocenę. Od dawna nikt na niego nie patrzył tak jak Addie, a przynajmniej tak mu się wydawało. To w sumie zabawne, że mówił o zrzucaniu ciuchów, kiedy to on częściej się przy niej obnażał. Nawet jeśli całkowicie przypadkowo, taka była prawda i tak będzie utrzymywał do samego końca. Nie zamierzał jej zwodzić na manowce. Wiedział, że nie jest w żadnym miejscu by zbudować coś, co mogłoby przetrwać, więc ten delikatny flirt to wszystko, co mógł jej zapewnić. Wiedział też kiedy to skończyć by nie zaszło za daleko, jak chociażby teraz, sprowadzając resztę wieczoru do kwestii raczej służbowych niż randkowych. Wino się skończyło, a razem z nim ten mały epizod.
- Dziękuję szefowo, że zaszczycisz mnie poświęceniem temu chwili swojego czasu. - uśmiechnął się do niej zadziornie przez ramię słysząc jak trochę duka za jego plecami, może ten żartobliwy ton i roześmiane spojrzenie sprawi, że poczuje się trochę lepiej, znów swobodniej.
- Jasne, sprawdź na drzwiczkach w lodówce. Powinien być sok, woda, może jakaś puszka coli, sam już nie pamiętam. - odpowiedział jej wyciągając już w salonie laptopa na stolik oraz rozkładając tam też wydrukowane plany, miał nawet jedną wizualizację.
Był wyjątkowo przygotowany. Bazował częściowo na planie swojej własnej kuchni. Wiedział, że dobrze działała dla niego, więc powinna być też świetna dla niej. Zbudowana według wszystkich zasad panujących w gastronomii. Do tego się oczywiście nie przyzna. Ponownie, to taki mały prezencik, o którym nigdy nie będzie miała pojęcia. Sam klapnął sobie na wygodnej sofie, a kiedy podeszła bliżej poklepał miejsce obok siebie.
- Zobacz i powiedź, co myślisz. - wskazał na plany rozłożone na stoliku.
Addie Callaghan