Pierwsza dama LB - Burmistrz — Ratusz
43 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I'm still having difficulty writing about time; it does not appear to be the great healer that all of us say it is.
005.

Carter [jeszcze] wykonywał swoją pracę z uśmiechem na ustach. Czasami bywał zmęczony, ale zawsze sobie tłumaczył, że dzięki temu lepiej mu się spało. Szybko zasypiał i miał siłę, żeby wstawać z samego rana i walczyć o dobro tego miasta. Dobra, w sumie to nie musiał jakoś specjalnie o to dobro walczyć. Wbrew pozorom miasteczko miało się bardzo dobrze. Ludzie byli teraz zaaferowani żółwiami i Cartera bardzo to cieszyło. Sam nawet wybrał się popatrzeć na żółwie i zobaczył dwa. Cieszyło go też to, że nie było żadnych zgłoszeń odnośnie wandalizmu w tej kwestii czy znęcania się nad zwierzętami. Wiadomo, że ludzie byli posrani i potrafili się nad biedactwami znęcać. Nawet w takiej Australii gdzie człowiek by zakładał, że wszyscy są przyzwyczajeni do tego, żeby żyć w zgodzie ze zwierzakami. A przynajmniej żeby nie wchodzić im w drogę i interweniować tylko wtedy kiedy jest to konieczne. Na przykład wtedy kiedy uprzejmy miś koala prosi cię o wodę, bo panują wysokie temperatury i w ogóle jest zagrożenie suszy.
Dzisiaj miał dobry dzień, który zamierzał spędzić w ratuszu. Miał parę spotkań, ale przynajmniej nigdzie nie musiał łazić i się pocić. Mógł sobie siedzieć w klimatyzowanym biurze i popijać darmową kawkę z ekspresu. Prawie jak w jakimś wielkim korpo. Akurat rozmyślał czy teraz wypije latte czy może cappuccino kiedy przyszła jego asystentka poinformować go o tym, że pojawiła się kobieta, z którą jest umówiony na kolejne spotkanie. Szeptem przypomniała mu, że jest to dziennikarka, która chce przeprowadzić z nim wywiad. Ładnie jej podziękował i poprosił, żeby przyprowadziła tutaj kobietę. A jak już przyszła to nawet wstał z krzesła, żeby się przywitać i przedstawić.
- Witam, Carter Van Horn. - Wyciągnął dłoń, żeby ją uściskać, a po chwili wskazał na krzesło, żeby sobie wróciła. Asystentka w tym czasie podała mu kartkę z pytaniami, które Judith wysłała jakieś czas temu kiedy próbowała umówić się na spotkanie z burmistrzem. Carter już widział te pytania, ale w sumie to zdążył o nich zapomnieć. Miał nawet ze dwa spotkania, na których jego zaufani ludzie doradzili mu co powinien na to wszystko odpowiedzieć. Wrócił na swój fotel i rozsiadł się wygodnie, ale nie za wygodnie. Chciał sprawiać wrażenie zrelaksowanego, ale niezbyt przesadnie rozluźnionego. W końcu to poważny wywiad. A przynajmniej tak zakładał. - Masz może ochotę na kawę? - Zreflektował się, bo przecież sam miał właśnie jakąś wypić. - Miałem właśnie jakąś robić, ale uznałem, że nie będę cię zmuszał do czekania. - Dodał z uśmiechem.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
015.
{outfit}
Może nie była do końca przekonana czy jest gotowa znowu wypłynąć na szerokie wody swojej dziennikarskiej kariery, ale nie miała za bardzo wyjścia. Nie chciała spędzić reszty życia pisząc idiotyzmy w gazecie. Nie po to tyle studiowała i poświęcała swój wolny czas na to, by teraz sobie odpuścić. Musiała otrząsnąć się, wziąć w garść i robić to co kochała, czyli wynajdywać ciężkie i niewygodne tematy, które aż się prosiły żeby zostać upublicznione. Tak właśnie było ze sprawą mobbingu w ratuszu. Urzędnicy opłacani z publicznych pieniędzy dopuszczali się takich okropnych rzeczy? Nie ładnie. Miała swojego zaufanego informatora, który rozmawiał z kilkoma ludźmi z działu kadr, gdzie podobno ten precedens miał się odbywać. Ludzie nie byli zadowoleni z pracy, atmosfery jaka tam pasuje i szefa, który wywierał na nich presje i nie zachowywał się zgodnie z obowiązującymi standardami. No nic tylko o tym napisać i patrzeć jak wszystko płonie. Judith nie była jednak tego typu dziennikarką i zanim napisała cokolwiek chciała wiedzieć jak zaopatruje się na to sam ratusz, a przede wszystkim niedawno wybrany, nowy pan burmistrz. Mansley jeszcze nigdy go nie poznała, pewnie nawet na niego nie głosowała (upss), ale była ciekawa co ma do powiedzenia na ten temat.
Dlatego umówiła się na spotkanie, wysłała asystentce listę pytań, ale oczywiście nie wszystkich, bo wiadomo, że na te najbardziej niewygodne nigdy nie udzieliłby do końca szczerej odpowiedzi, gdyby mu je podała na tacy. Mniej więcej nakreśliła temat spotkania i czekała aż ktoś do niej oddzwoni z datą i godziną. Po kilku dniach dostała odpowiedź i mogła sobie zapisać w kalendarzu, że idzie na prywatną audiencję do pana burmistrza. Wydarzenie roku. Nie stresowała się jakoś wybitnie, bo to nie był pierwszy wywiad jaki w życiu przeprowadzała. Pewnie wcześniej rozmawiała też z ojcem Zoey hehe. Była przygotowana, miała swój notes i pióro, bo była typ typem dziennikarza, który wolał wszystko zapisywać w notesach, a nie koniecznie nosić ze sobą laptop. Może była nieco staroświecka. Gdy weszła do ratusza to od razu na recepcji powiedziała kim jest i po co przychodzi, pewnie dostała jakąś przepustkę i została zaprowadzona do gabinetu burmistrza przez kobietę, która jak Judith podejrzewała, była jego asystentką.
- Dzień dobry - odpowiedziała ściskając jego dłoń - Judith Mansley Cairns Post - przedstawiła się posyłając mężczyźnie lekki uśmiech. Chciała wydawać się bardzo przystępną osobą, żeby łatwiej było mu z nią rozmawiać. Dlatego dość często uśmiechała się podczas takich spotkań. - O tak, bardzo chętnie. Dzisiejsza pogoda za oknem wymaga nieco rozbudzenia - jesień już nadchodziła i wszystko stawało się nieco bardziej senne, łącznie z Judith. Chociaż ona nie była taka jak ja i nie miała aż takich problemów z niewyspaniem. - Poproszę o zwykłą czarną jeżeli można - dodała rozsiadając się nieco w fotelu i wyciągnęła z torebki notes razem z piórem kładąc je sobie na kolanach. - Udzielałeś już kiedyś wywiadu do gazety? -Zapytała i skoro on pierwszy przeszedł na "ty" to nie miała teraz zamiaru wracać do jakiegoś paniowania sobie nawzajem.

Carter van Horn
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Pierwsza dama LB - Burmistrz — Ratusz
43 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I'm still having difficulty writing about time; it does not appear to be the great healer that all of us say it is.
Na spokojnie. Carter nie był człowiekiem zadufanym w sobie. Miał świadomość tego, że nie wszyscy na niego głosowali. Nie miał stuprocentowego poparcia. Domyślał się, że mogło dochodzić do sytuacji, w których będzie spotykał się z ludźmi, którzy na niego nie głosowali, albo z takimi którzy otwarcie popierali jego konkurentów. Nie miał z tym problemu. Tak działały wybory i startując w nich, deklarował się na bycie people princess, a nie księżniczką tylko tych ludzi, którzy go wspierali. Poza tym to też nie tak, że on siedział i o tym myślał. W ogóle nie przechodziło mu to przez myśl. Liczyło się tylko wspieranie ludności, rozwiązywanie ich problemów (jeśli będzie w stanie), no i zajmowanie się wszystkimi obowiązkami burmistrza. Tymi, które były przyjemne i tymi, które do najprzyjemniejszych nie należały.
Od razu zauważył, że miała silny i pewien uścisk dłoni. Zawsze mu się to podobało. Niezależnie czy u kobiet czy u mężczyzn. Uścisk dłoni rzeczywiście mówił wiele o człowieku. A jednak Carter przez ostatnie parę miesięcy trochę się tych dłoni na ściskał. Umierał wewnętrznie za każdym razem kiedy ściskając czyjąś dłoń, odnosił wrażenie, że macha surową rybą. – Przyjechała pani specjalnie dla mnie aż z Cairns? – Zażartował, ale jednocześnie był troszkę zdziwiony. Nie wiedział czemu Cairns miałoby o nim pisać. Chociaż nie. Powinien się domyślić, że jednak oba miasta będą ze sobą w jakimś stopniu związane. Na pewno jest jakieś partnerstwo, o którym jeszcze nie zdążył się dowiedzieć. Wielu mieszkańców Lorne Bay, pracuje w Cairns. – To prawda. – Zgodził się chociaż w sumie tak nie do końca się zgadzał. Nie narzekał dzisiaj na pogodę. Ale też nie miał zamiaru kwestionować jej poglądów czy tam odczuć, bo kim on tutaj był. – To w takim razie za sekundkę wracam. – Poinformował ją jeszcze zanim zdążył usiąść i wyszedł ze swojego gabinetu. Przeprosił swoją asystentkę i poprosił ją o cappuccino dla siebie i kawę czarną dla reporterki Judith Mansley. Po chwili już wrócił do Judith i zajął swoje miejsce za biurkiem.
Zaśmiał się. – Oczywiście, że tak. To nie moje pierwsze rodeo. – Zażartował. Ten tekst z rodeo był jednym z jego ulubionych, bo w końcu rodzice mieli tą karczmę w stylu kowbojskim. No, ale o tym ludzie już wiedzieli. – Chociaż jak tak o tym myślę, to jednak nie. Udzielałem wywiadów, ale to były radia i telewizja. – No i pewnie też robili z nim wywiady na Instagrama czy TikToka, ale tego to Carter już absolutnie nie ogarniał i raczej nie miał zamiaru ogarniać. Miał w zespole młodych ludzi, którzy ogarniali dla niego takie rzeczy bardziej niż on. – Jest jakaś różnica? Jest problem z tym, że to mój pierwszy raz? – Uśmiechnął się ładnie, ale spoko, bo nie robił z tego jakiegoś obrzydliwego nawiązania do tracenia dziewictwa. Był poważnym człowiekiem na poważnym stanowisku.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Judith mogła mu tego szczerze współczuć. Ona nie chciałaby ściskać zbyt wielu dłoni, szczególnie, że nie wiadomo gdzie sobie ludzie wcześniej tą dłoń trzymali. Okropne. Pewnie jeszcze całkiem sporo tych rąk było obrzydliwie spoconych. Bleh. Doceniała, że musiała się witać z dość małą ilością osób i to zazwyczaj nie były jakies przypadkowe osobistości. – Mieszkam w Lorne Bay więc było mi po drodze – odpowiedziała na jego pytanie posyłając mu uśmiech. Była obywatelką tego miasta więc czy na niego głosowała czy nie, to był też jej burmistrzem. W sumie, może powinna złożyć jakiś wniosek o dofinansowanie do remontu starego domu. Może coś takiego istnieje. Kto wie czy ta chałupa nie była jakąs zabytkową zabudową. Pewnie nie. Była ruiną, nie ma się co oszukiwać. Żal. – Jasne, czekam –kiwnęła głową i gdy poszedł po tą kawę to rozejrzała się nieco dookoła, oczywiście nie wstawała i nie szperała nic, bo nie była upośledzona. Poza tym mama ją dobrze wychowała. Poza tym za krótko go nie było żeby mogłaby nawet wstać.
- To doświadczony z Ciebie kowboj – odpowiedziała śmiejąc się pod nosem. Całe szczęście, że nie była osobą, która oceniała ludzi przez takie żarciki. Wolała w nich uczestniczyć. Dzięki temu wydawała się być bardziej dostępna. – Nie, nie robi to wielkiej rożnicy, może tylko taka, że będę zapisywać co najwazniejsze rzeczy – miała niby dyktafon i mogła z tego korzystać, ale nie była jakąś wielką fanką. To dodawało pracy. Ona wolała wszystko zapisywac i później zredagować tak żeby mieściło się w formie artykułu. Poza tym od razu mogła sobie notować jakies inne uwagi. – Poradzisz sobie, wystarczy odpowiadać na pytania. Rozumiem, że dostałeś wcześniej listę z pytaniami, które wysłałam? – Trochę miała nadzieję, że nie, bo wtedy to wszystko byłoby bardziej żywiołowe i mniej przygotowane przez jego dział PRu. Nie lubiła tych ludzi, no ale już trudno. – Na początek chciałam zaznaczyć, że oczywiście jest to istotny temat i nie jestem tutaj po to żeby kogokolwiek o cokolwiek oskarżać. Chciałabym tylko zobaczyć jak sprawa wygląda od strony ratusza. – No, bo jej praca polegała na tym żeby być jak najbardziej obiektywną, dlatego obie strony musiały się wypowiedzieć.

Carter van Horn
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Pierwsza dama LB - Burmistrz — Ratusz
43 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I'm still having difficulty writing about time; it does not appear to be the great healer that all of us say it is.
To była właśnie jedna z tych mniej przyjemnych części tej pracy. Nie lubił tego. Lubił poznawać ludzi, ale nieco przerażało i przytłaczało go to ile tych dłoni musiał ściskać. Często nawet nie chodziło o zarazki, ale po prostu o to, że… no nie oszukujmy się, szło wyczuć kiedy ktoś dbał o swoje dłonie, a kiedy nie. Nienawidził dotykać szorstkich dłoni, zwłaszcza kiedy należały do kobiety. Budował sobie wtedy opinię na temat takiej osoby i próbował pamiętać, że były różne przypadłości i choroby i nie powinien na tym bazować, ale no… często nie mógł się powstrzymać. Poza tym niesamowicie fascynowało go to, że często ludzie mieli… tak słaby uścisk dłoni, że Carter zastanawiał się czy on przesadza czy może jest to spowodowane tym, że ludzie boją się za mocno ścisnąć dłoń burmistrza? Nie miało to sensu, ale znowu, nie mógł się powstrzymać przed rozmyślaniem o takich rzeczach.
- Cieszy mnie to. – Łatwiej rozmawiało się z ludźmi, którzy byli obywatelami tego miasta. Cieszyło go to, że byli ludzie, którzy mieli możliwość przeprowadzki do Cairns ze względu na pracę, woleli pozostać tutaj i tutaj mieszkać. Lorne Bay było bardzo urokliwym miejscem. Carter kochał podróżować, ale raczej nie porzuciłby miasta dla czegoś innego. Nawet za czasów kiedy nie był burmistrzem.
- Tak. Właśnie tak staram o sobie myśleć z każdym nowym, zdobytym doświadczeniem. – Zażartował chociaż było w tym niewielkie ziarenko prawdy. W sumie właściwie to nawet spore ziarno prawdy. Każde nowe doświadczenie pozwalało mu być lepszym burmistrzem, a także człowiekiem udzielającym wywiadu. – Oczywiście. – Pokiwał głową i zanotował sobie, żeby mówić w razie co nieco wolniej, żeby Judith nadążała z notowaniem wszystkiego co mówił. Bo oczywiście w jego głowie wszystko co zamierzał powiedzieć było niesamowicie ważne. Tym bardziej, że będzie opowiadał o swojej miłości do tego miasta. A przynajmniej taką miał nadzieję. – A jak działa to całe off the record? – Zapytał niby żarcikiem. – Kiedy powinienem tego użyć? Zanim coś powiem czy po tym jak to powiem? – Nadal żartował, bo absolutnie nie spodziewał się tego, żę prawdopodobnie mu się to przyda.
- Tak jest. Dostałem. – Poklepał kartkę, którą miał przed sobą. Nie było tutaj żadnych kamer, więc raczej nie będzie problemu z tym, że sobie w nie zerknie od czasu do czasu, prawda? Przecież to nie tak, że miał tam napisane odpowiedzi. Chociaż teraz jak tak o tym pomyślał, to nie byłby to jakiś specjalnie głupi pomysł.
Słysząc jej kolejną wypowiedź zmarszczył nieco brwi. Nie bardzo rozumiał o co chodzi z tymi oskarżeniami. – Przepraszam… chyba nie bardzo rozumiem. – Zaczął i nawet nie był w stanie ukryć tego jak zmieszany jest jej słowami. – Oskarżać o co? – Chciał nawet zerknąć na kartkę z pytaniami, bo może czegoś nie do końca zrozumiał i okaże się, że ten wywiad nie będzie taki przyjemny. Może Cairns było pentagonem i teraz próbowali odkryć jakieś sekretne rzeczy, które działy się na terenie ratusza w Lorne Bay. A Carter był za mało doświadczony, żeby coś w tym temacie wiedzieć. Ludzie mu nie ufali, jeszcze. Nie zdążył jednak dopytać bardziej, bo do drzwi zapukała kobieta, która wniosła tacę z gorącymi napojami. Carter uprzejmie jej podziękował i czekał aż ta tacę ustawi i sobie pójdzie.
ODPOWIEDZ