i wish i didn't give a fuck like you
: 10 mar 2024, 12:01
009.
Oczywiście kilka razy przeszło jej przez myśl, że wszystko to, co stało się po przespaniu się pierwszy raz z Marcy’m (a może nawet łącznie z pierwszym razem) było błędem godnym tej Eleny, którą już nie chciała być. Tej nastawionej na szukanie w życiu tylko i wyłącznie przyjemności, bez baczenia na konsekwencje i wpływ, jaki jej decyzje miały na najbliższe otoczenie. Nigdy nie da sobie zapomnieć do czego to doprowadziło. Nie była z tych, co szukają w życiu znaków i to nimi się kierują, nie wierzyła w horoskopy ani manifestację, ale no, jeśli by miała zacząć to to wszystko można było interpretować jako jeden wielki czerwony stop na drodze. Co wcale jej humoru nie poprawiało. Nawet jakby mu powiedziała, że to koniec to nic by się nie zmieniło. Nash jeszcze przez pewien czas by ją wkurwiał, może nawet wymyśliłby coś, co by jej uprzykrzyło życie, na przykład rozpowiedział wszystkim pracownikom o tym, co widział. Nikt by jej nie zwolnił, ale sympatii by tym sobie nie zaskarbiła też. Mogłoby się skończyć tym, że by musiała sobie szukać innej roboty, bo byłaby tą odstającą częścią, a w dobrej restauracji wszyscy muszą być zgranym zespołem. Na Marcy’m by to się tak nie odbiło, bo, po pierwsze, był facetem, a po drugie, dużo łatwiej wymienić kelnerkę, nieważne jak dobrą niż znaleźć przyzwoitego szefa kuchni. A nazywanie go przyzwoitym było gigantycznym niedopowiedzeniem. Nie dało się więc nic za bardzo zaradzić na obecną sytuację bez pogarszania jej. Nie zmieniało to jednak faktu, że Lenny była wkurwiona i przy pierwszej okazji, kiedy się mocniej przerzedziło, uciekła na fajkę.
— Hej — burknęła do Marcello, który oczywiście też tam już był, bo i on miał mniej do roboty. Jej wybitnie chujowy nastrój dało się od niej wyczuć na kilometr. Nie mieli ze sobą wcześniej za bardzo styczności, mijali się praktycznie całą zmianę. Na jego widok wcale nie zrobiło jej się lepiej, właściwie to wręcz odwrotnie. Kilka razy próbowała odpalić papierosa swoją zapalniczką, ale coś nie szło, nie chciała zaskoczyć. — Kurwa — przeklęła i schowała ją ze złością do kieszeni, aż fartuch jej się przekrzywił. Poprawiła go szybko i wyciągnęła zamiast tego niewygodną do odpalania fajek zapalniczkę, którą odpalali świeczki jak się robiło ciemno. Nie miała zamiaru prosić Marcy’ego dzisiaj o nic.
marcello f. reddington