the yogurt theory
: 06 mar 2024, 22:40
#numer
Rowan musiała przyznać, że jej projekt nowe życie póki co zaczynał się dobrze. Bo chyba właśnie coś takiego powinno się robić, kiedy się zmienia swoje życie, no nie? Zmienia się schematy. A jej schemat do tej pory wyglądał zupełnie inaczej. Zaczynając od mieszkania. W Cairns miała swoje własne mieszkanie, może i wynajęte, ale solo. Tutaj zaczynała mieszkać z gromadą lasek, które były tak samo zagubione życiowo jak ona. Ale może właśnie tego potrzebowała także i w swoim życiu, więcej perspektyw, więcej punktów widzenia, siedzenia i leżenia? I trochę innych dram, w których ona też może pomóc, bo no trzeba przyznać, że wiele jej związków okazywało się dość izolujących dla niej. Odcinały je od znajomości, a jej praca nie pomagała, bo przecież kiedy była w szpitalu, to właściwie żyła w szpitalu i nie było czasu na cokolwiek innego. Więc tak, musiała się nauczyć tego, obok życia na kulach i z połamaną ręką i nogą. Co przyjemne ani fajne nie było, przed byle prysznicem miała poważne zadanie logistyczne z owijaniem gipsu w folie ochronną, a potem myciu się tak, żeby się umyć, ale nic nie zamoczyć. I się nie zabić. Bo oczywiście nie zamierzała prosić o pomoc, z tym miała ogromny problem i cóż, to był schemat w jej zachowaniu, którego kompletnie nie była świadoma. No ale, teraz się nie myła. Teraz była w kuchni, przy otwartej lodówce i analizowała jej zawartość, kiedy Vanessa Corrente zeszła do niej.
- Um… cześć - odezwała się, zerkając na dziewczynę, a potem na lodówkę - mam poważny dylemat. Nie wiem czy to ja kupiłam te jogurty, czy tylko o nich myślałam, więc teraz nie wiem czy mogę je zjeść, czy ktoś mnie za to zabije - przyznała w ramach takiego własnego small talku, a do tego lekko zmarszczyła nos - powinnam się obawiać wojny o jedzenie? Podpisywać swoje? Czy ja właśnie mówię o zjedzeniu twoich jogurtów? - no musiała zapytać, wybadać sytuację, co nie. Może to właśnie Vanessa kupiła te konkretne, może dla niej jogurty to była sprawa życia i śmierci i właśnie nabawiała się największego wroga w nowej chacie? No nigdy nie wiadomo! To w końcu Zendaya, ona potrafi wyglądać albo bardzo słodko, albo bardzo groźnie.
Rowan musiała przyznać, że jej projekt nowe życie póki co zaczynał się dobrze. Bo chyba właśnie coś takiego powinno się robić, kiedy się zmienia swoje życie, no nie? Zmienia się schematy. A jej schemat do tej pory wyglądał zupełnie inaczej. Zaczynając od mieszkania. W Cairns miała swoje własne mieszkanie, może i wynajęte, ale solo. Tutaj zaczynała mieszkać z gromadą lasek, które były tak samo zagubione życiowo jak ona. Ale może właśnie tego potrzebowała także i w swoim życiu, więcej perspektyw, więcej punktów widzenia, siedzenia i leżenia? I trochę innych dram, w których ona też może pomóc, bo no trzeba przyznać, że wiele jej związków okazywało się dość izolujących dla niej. Odcinały je od znajomości, a jej praca nie pomagała, bo przecież kiedy była w szpitalu, to właściwie żyła w szpitalu i nie było czasu na cokolwiek innego. Więc tak, musiała się nauczyć tego, obok życia na kulach i z połamaną ręką i nogą. Co przyjemne ani fajne nie było, przed byle prysznicem miała poważne zadanie logistyczne z owijaniem gipsu w folie ochronną, a potem myciu się tak, żeby się umyć, ale nic nie zamoczyć. I się nie zabić. Bo oczywiście nie zamierzała prosić o pomoc, z tym miała ogromny problem i cóż, to był schemat w jej zachowaniu, którego kompletnie nie była świadoma. No ale, teraz się nie myła. Teraz była w kuchni, przy otwartej lodówce i analizowała jej zawartość, kiedy Vanessa Corrente zeszła do niej.
- Um… cześć - odezwała się, zerkając na dziewczynę, a potem na lodówkę - mam poważny dylemat. Nie wiem czy to ja kupiłam te jogurty, czy tylko o nich myślałam, więc teraz nie wiem czy mogę je zjeść, czy ktoś mnie za to zabije - przyznała w ramach takiego własnego small talku, a do tego lekko zmarszczyła nos - powinnam się obawiać wojny o jedzenie? Podpisywać swoje? Czy ja właśnie mówię o zjedzeniu twoich jogurtów? - no musiała zapytać, wybadać sytuację, co nie. Może to właśnie Vanessa kupiła te konkretne, może dla niej jogurty to była sprawa życia i śmierci i właśnie nabawiała się największego wroga w nowej chacie? No nigdy nie wiadomo! To w końcu Zendaya, ona potrafi wyglądać albo bardzo słodko, albo bardzo groźnie.