social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
007.
Impreza na jachcie z każdym aspektem dopiętym na ostatni guzik brzmiała dokładnie jak Callie, więc Priyanka nie była zaskoczona, że niespodzianka, jaką jej sprawili zachwyciła szatynkę. Całość tego przedsięwzięcia koordynował jej narzeczony, więc kiedy już odsłonił jej oczy, zobaczyła wszystko i wszystkich i wyraziła swoje uznanie w formie pisków, śmiechu i chwalenia wszystkich, poszli na kilka minut na dziób, żeby porozmawiać na osobności. Albo zrobić coś innego. Pri nie wnikała, tylko ruszyła w poszukiwaniu przekąsek, bo przybyła na miejsce dość głodna i wiedziała, że musi coś przegryźć zanim celebracje na dobre się rozpoczną i pojawi się alkohol. W końcu była już dorosła i odpowiedzialna. No i nie chciała się za szybko upić, przegapić większości imprezy, a jutro cały dzień leczyć paskudnego kaca. Starość nie radość.
Upatrzyła stół zastawiony jedzeniem z cateringu i w drodze do niego kątem oka zobaczyła jak Callie i Bart całują się na dziobie. Przez jej głowę przemknęła myśl czy jeszcze kiedyś spotka kogoś, dla kogo będzie chciała się tak starać i kto będzie wkładał tyle wysiłku w to by ją uszczęśliwić. Niby spotykała się teraz z kimś, ale czuła, że to nie będzie żaden epicki romans ani nawet przyjemny związek na dłużej. Nie bawili się razem źle, ale miała wrażenie, że oboje próbują coś sobie samym udowodnić i nie jest jedyną kobietą w jego głowie. Tak jak on nie był jedyną w jej, ale o tym wolała chwilowo nie myśleć. Czy przegapiła swoją jedyną szansę na coś takiego, kiedy zbytnio nacisnęła na Marissę? Na szczęście mogła przestać o tym myśleć, gdy dotarła do uginającego się od jedzenia stołu. Ale najwyraźniej swoimi rozważaniami przyciągnęła jeden z obiektów tych przemyśleń. Ten, o którym starała się myśleć jak najmniej.
Cześć — przywitała się z Romeine, obdarzając ją ciepłym uśmiechem. Ich ostatnie spotkanie pozostawiło po sobie sporo pytań, na które Priyanka wciąż nie chciała udzielać sobie sama odpowiedzi, bo była pewna, że nie ma po co, skoro łączyła je dość skomplikowana przeszłość i facet, z którym jedna z nich zdawała się pozostawać w całkiem szczęśliwej relacji. Nie żeby Pri się temu przyglądała ani wypytywała ich wspólnych znajomych o to, co łączyło pannę Simmons i Chestera. Próbowała po prostu przeczekać te wszystkie mieszające się w niej emocje i ruszyć dalej. Nie oznaczało to jednak, że była gotowa się od niej całkowicie odciąć. — Myślisz, że nasz tort stanie na wysokości zadania? — zapytała jej, kiedy nakładała sobie spring rollsy na talerz. Nie chciała stać się powodem, dla którego Callie będzie miała jakiekolwiek gorsze wspomnienia z tej imprezy. Niektórzy by mogli powiedzieć, że jeden szkopuł w tym, we wszystkich innych aspektach wspaniałym, wieczorze nie robił różnicy, ale i tak, chciała by to wszystko dobrze się zapisało we wspomnieniach przyjaciółki.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
006.
Z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak Bart prowadził Callie z przepaską na oczach, aby utrzymać niespodziankę w sekrecie do samego końca. Zastanawiała się przez chwilę, czy zdradził jej cokolwiek, skoro dziewczyna była ubrana odpowiednio do poziomu tego przyjęcia, ale szybko uznała, że przecież to Callie. Nawet jeśli nie wiedziała, na co się szykować to miała swoje wymagania i zapewne spore przekonanie, że jej narzeczony je spełni. No i nie ma co się oszukiwać: często wyglądała tak, że mogłaby bez problemu po pizzy ze znajomymi iść na jakieś after party pełne celebrytów. Tym razem nie było inaczej. Wszyscy inni też wyglądali pięknie, chociaż Romy od razu w tłumie wyłapała osobę, która mocno wyróżniała się na tle innych gości. Może nie tym, że była najbardziej wystrojona, ale przyciągała jej wzrok. Nawet jeśli Romeine bardzo starała się na nią nie patrzeć i o niej nie myśleć. Miała w głowie spory bałagan odkąd tylko się spotkały ponownie po latach, a ich ostatnie interakcje sprawiły tylko, że to wszystko narastało. Nie miało żadnego sensu wytłumaczenie, że to, co się w niej obudziło w środku i sprawiało, że na jej widok serce zaczynało bić jej nieco szybciej, a na policzkach pojawiały się rumieńce, spowodowane jest jakimś dawnym sentymentem. W końcu to naprawdę było dawno i obie były jeszcze młode i głupie, nie wiedziały za dużo ani o budowaniu relacji i towarzyszących temu emocjach, ani też o sobie.
Znalezienie odpowiedzi na pytania, które przewijały się przez jej głowę zapewne byłoby prostsze, jeśli Romy w ogóle spróbowałaby na nie odpowiedzieć, a najlepiej zapewne porozmawiała z samą zainteresowaną. Zamiast tego jednak wybrała ignorowanie. Najlepszą (no ciekawe dla kogo) opcję radzenia sobie z trudnymi sprawami, których ruszanie wydawało się bardzo niebezpieczne. Aby trzymać się tego podejścia, zapewne powinna jej unikać — może nie tak zupełnie, ale na pewno nie pchać się za bardzo w jej kierunku, aby wdawać się w rozmowy sam na sam, zamiast w większej grupie. Czy umiała to zrobić? Oczywiście, że nie. Dlatego chwilę później była tuż obok, oczywiście bardzo zgrabnie usprawiedliwiając się w swojej głowie, że po prostu była głodna, a obok Priyanki były jej ulubione wytrawne tartaletki.
Cześć — odpowiedziała miękko, uśmiechając się do niej również i przyglądając przez moment. — Hmm… Mam nadzieję. Włożyłyśmy w to dużo wysiłku i poświęcenia — stwierdziła, rozglądając się, aby wyłapać wzrokiem jubilatkę, która krążyła między gośćmi wyraźnie zadowolona, czując się jak ryba w wodzie. — Nie wiem jak Ciebie, ale mnie mdliło na myśl o jakimkolwiek jedzeniu do końca dnia — przyznała, chociaż z lekkim rozbawieniem, a nie jakimś wielkim grymasem. — Wspaniale wyglądasz — dodała, nie mogąc się powstrzymać przed tym komentarzem, chociaż podejrzewała, że lepiej byłoby go zachować dla siebie. No ale z drugiej strony, co złego było w docenieniu tego faktu? — Pasuje Ci ten kolor — bardzo, podkreślał jej wspaniałą urodę i trochę sprawiał, że Romy miała ochotę po prostu się na nią patrzeć już do końca wieczoru.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Gdyby tylko było to takie proste jak co z oczu to z serca. Chociaż nawet wówczas nie potrafiłaby uniknąć spoglądania na Romy ukradkiem od czasu do czasu. Nie, nie potrafiła to było złe określenie. Nie chciała było zdecydowanie bliższe prawdy. Mogłaby natomiast trzymać się od niej z daleka, dla swojego własnego dobra. Bo co dobrego mogło przynieść jej rozmawianie z nią i spędzanie wspólnie czasu? W trakcie było niezaprzeczalnie przyjemnie, pomimo nerwów i niepewności, o czym zdążyła się przekonać. Natomiast później męczące ją myśli i uczucia, których nie powinno tam być tworzyły w jej głowie coraz większy bałagan. Jednak i tak nie odeszła, kiedy kobieta się do niej zbliżyła, zamiast tego wdając się z nią w rozmowę i czując ten delikatny dreszcz ekscytacji na samą myśl, że będą mogły znów spędzić razem chwilę, tylko we dwie, bo wszyscy zdawali się rzucać na alkohol, jak na zapracowanych ludzi po ciężkim dniu pracy przystało.
Mało kto zrozumie jakim poświęceniem było zjedzenie takiej ilości słodyczy — rzuciła żartobliwie, kiedy dokładała do swojego talerzyka kanapki z tatarem. Może i tacy ludzie by się tu znaleźli, ale większość pewnie by uznała, że przesadzały i to nie mogło być wcale takie męczące, bo kto nie chciałby spróbować kilkunastu (albo kilkudziesięciu, bo Pri straciła rachubę) smaków tortów? — Mnie wciąż wzdryga na myśl o zjedzeniu czegoś z bezą — wyjawiła jej i aż się skrzywiła, bo tyle jej wystarczyło. To wspomnienie cukru na cukrze z dokładką cukru miało zostać z nią na długo. I utwierdzić w przekonaniu, że czekolada jest najlepszą słodkością. Zarumieniła się, kiedy usłyszała komplement od Romeiene i jakoś odruchowo wygładziła materiał sukienki. Może po to by opuścić wzrok i ukryć swoje zakłopotanie? Sama nie była pewna. — Dziękuję — powiedziała i skubnęła jeden z kiełków zdobiących jej mini kanapkę. — Ty też — odwzajemniła ten komplement z pełną szczerością, a chwilę później zdobywając się na odwagę by jeszcze raz spojrzeć na to, co miała na sobie. Strój w bardzo ładny sposób podkreślał talię kobiety i jej długie nogi.
Idziesz do baru? — zapytała się, żeby zmienić temat i zorientować się czy będą jeszcze spędzać trochę czasu razem, czy też zaraz się rozłącza i wmieszają w tłum znajomych. To drugie byłoby z pewnością bardziej rozsądną opcją, ale to drugie było bardziej kuszące. — Zdążyłam już usłyszeć, że dzisiaj pijemy wina musujące na różne sposoby — podzieliła się z nią plotką. Która była całkiem prawdopodobna, skoro szampan był ulubionym napojem Callie. A dzisiaj całą noc kręciła się wokół niej. Chociaż dla Pri reszta mogłaby zniknąć na chwilę, żeby mogła zostać z Romy sam na sam.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
To, że ich relacja była tak bardzo nieokreślona, a napięcie między nimi z każdym spotkaniem rosło i sprawiało, że Romy czuła się jeszcze bardziej podekscytowana, nic nie ułatwiało. Nie musiała nawet na nią spoglądać, nie musiała nawet być w tym samym pomieszczeniu czy budynku, aby przestać o niej myśleć. Łapała się na tym w wielu przypadkowych momentach. Jak myła zęby, robiła kawę, szła na zakupy czy spacer, żeby oczyścić głowę. Nawet jak pracowała — była przekonana, że jedna z dwóch postaci, które wprowadzała do swojego komiksu aż za bardzo przypomina Priyankę. Druga Gaię, ale to akurat było działanie celowe, bo w święta obiecała przyjaciółce, że zrobi z niej superbohaterkę. Było to jednocześnie bardzo przyjemne, ale też niepokojące i frustrujące. Budziło też często poczucie winy, bo po pierwsze myślała o niej ostatnio zdecydowanie częściej niż o Chesterze to raz. A dwa docierało do niej często, że nawet gdy jej chłopak (który nie chciał zapuścić dla niej wąsa, żenujące) siedział obok, to jej myśli czasami uciekały w kierunku… Ich byłej? To dodatkowo sprawiało, że to wszystko było cholernie zagmatwane i Romy zupełnie nie potrafiła się w tym odnaleźć i zrozumieć, jak się wpakowała w coś takiego.
Rozsądniej byłoby trzymać się z daleka. Na dystans, rozmawiać z nią jedynie wtedy, gdy dookoła były inne osoby zaangażowane we wspólną dyskusję. Napisać do swojego chłopaka, z którym pokłóciła się kilka razy w ciągu kilku ostatnich dni na tyle, że nie zamierzał się pojawić na urodzinach Callie, która bardziej była jej przyjaciółką niż jego. Albo po prostu iść pogadać z kimś innym, skoro po drodze do Pri mijała sporo ich wspólnych znajomych, z którymi miała dużo wspólnych tematów. Niby wiedziała, że było o wiele więcej rozwiązań rozsądniejszy od tego, co właśnie robiła, ale i tak podeszła prosto do niej, zupełnie celowo.
Dobrze, że przynajmniej my dwie możemy się wspierać i doceniać — przyznała, przyglądając się jej nieco zbyt długo i nieco zbyt przeciągle, odwracając wzrok dopiero po chwili, aby zająć się oglądaniem jedzenia i wybrać coś jeszcze. Na chybił trafił tak naprawdę, bo wcale się na tym nie skupiła. — Rozumiem to dobrze — zgodziła się z nią nieco rozbawiona. — Czy Ty też teraz podejrzliwie patrzysz na malinowe rzeczy w słodyczach? — ona na przykład trochę przestała im ufać. Dlatego też pozostawało im tylko mieć nadzieję, że ich poświęcenie nie pójdzie na marne i Callie będzie zadowolona.
Dziękuję — uśmiechnęła się do niej, czując się jednocześnie bardzo przyjemnie i bardzo głupio. To drugie wynikało z tego pierwszego. To tylko komplement na temat jej stroju, na litość boską, Romy. Nie zachowuj się jak głupia nastolatka.
Taki miałam zamiar, ale mam wrażenie, że dopchanie się tam może graniczyć z cudem — spojrzała w stronę baru i na kolejkę po drinki, przygotowywane przez dwóch barmanów, którzy starali się uwijać jak najszybciej. Odwróciła się ponownie do Priyanki przez chwilę patrząc na jej twarz, jakby nie mogła podjąć jakiejś decyzji. I trochę tak było.
Ale wiem, gdzie w środku jest zapas prosecco, jeśli masz ochotę… — zaproponowała, trochę jakby nieśmiało, ale chyba tak naprawdę po prostu ją to zestresowało z jakiegoś powodu. Pewnie głupiego. Przecież nie miała nic nieodpowiedniego w głowie, co mogło tak na nią wpłynąć. Wcale.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Priyanka byłaby zachwycona jakby się dowiedziała, że jej osoba stanowi inspirację dla postaci w komiksie o superbohaterach. I dałaby naprawdę dużo za to by Romy pozwoliła jej go przeczytać. Być może wówczas uświadomiłaby sobie, że te wszystkie zagmatwane uczucia, jakimi ją darzyła i nie chciała o nich myśleć, żeby nie komplikować im dodatkowo życia, były odwzajemnione. Czasem coś przeczuwała i miała przebłyski w niektórych chwilach, ale zbywała je, bo robienie sobie nadziei było nie tylko niebezpieczne, ale i potencjalnie bolesne. Próbowała jakoś z tym walczyć – umawiała się na randki z Bookerem, starała się odwracać swoje myśli od kobiety, kiedy tylko mogła i była w stanie. Nie zawsze się to udawało, ale musiała próbować. Inaczej nie dało się ruszyć do przodu.
Najwyraźniej jednak te próby kończyły się w momencie, w którym stawała z Romeine twarzą w twarz. Wszystkie myśli o tym by unikać rozmów sam na sam, nie poruszać bardziej osobistych tematów i wszelkie inne temu podobne wyleciały jej z głowy. Ale nie ona jedna mogła to zrobić. Nie ona jedna mogła ominąć ten stół, podejść do znajomych, poczekać aż odejdzie gdzieś indziej. Więc może istniał cień szansy, że… Nie, nie powinna o tym myśleć. To była kolejna z tych rzeczy, w które próbowała się nie zagłębiać. Było to łatwiejsze, kiedy ona była obok, bo wówczas mogła skupić się na niej. Przychodziło jej to bez najmniejszego problemu. Roześmiała się na jej słowa i pokiwała głową. Czuła na sobie jej wzrok i sprawił on, że przeszedł ją lekki, przyjemny dreszcz.
Tak, przynajmniej jesteśmy w tym razem — zgodziła się z nią przygryzła delikatnie wargę w zamyśleniu. O co Romy chodziło z tym jak się jej przyglądała i dlaczego wzbudzało to w niej samej takie reakcje? Czy to kwestia tego, że napięcie między nimi rosło ze spotkania na spotkanie, a dzisiaj obie były odstawione i bawiły się na imprezie na jachcie? — Straciłam do nich zaufanie — przytaknęła kolejny raz, bo nie potrafiła chwilowo patrzeć na nie w taki sam naiwny sposób jak wcześniej. — Mam nadzieję, że niedługo to przejdzie — podzieliła się z nią swoim życzeniem. Lubiła maliny i nie chciała by to zostało z nią na zawsze. Może jak powiedziała o tym głośno to się spełni? Kiedy patrzyła na Romeine i z nią rozmawiała, w jej głowie pojawiały się kolejne życzenia, ale bała się wypowiedzieć je na głos. Po jej słowach odwróciła się i westchnęła głośno zrezygnowana na widok tego, co zobaczyła.
Masz rację — stwierdziła z wyraźnym zawodem w głosie, kiedy zwróciła się z powrotem przodem do kobiety. Nie zapowiadało się na to by mogły w najbliższym czasie napić się alkoholu. Popatrzyła na nią zaskoczona. Nie wiedziała czy bardziej z uwagi na to, że Romy wiedziała o sekretnych zapasach prosecco, czy też dlatego, że właśnie zaproponowała jej udanie się tam. Tylko we dwie. Przełknęła ślinę, czując jak na jej policzki wypływa rumieniec. Żadna siła nie mogła jej powstrzymać przed pokiwaniem głową. Nawet, a może w szczególności, nie zdrowy rozsądek. — Okej — zgodziła się więc bez zająknięcia. — Prowadź — zachęciła ją i głos jej się przy tym wcale nie zatrząsł, choć czuła ekscytację wymieszaną z obawami od chwili, w której wiedziała, że się na to zgodzi. — Skąd znasz takie wspaniałe sekrety? — zagadnęła ją. Nie czuła wyrzutów sumienia. W końcu tak czy inaczej by to musujące wino wypiły. Teraz po prostu omijały kolejkę.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
W głowie Romy doskonale do takiej roli pasowała. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że poza komiksami specjalizowała się w malowaniu aktów, to istnieje możliwość, że jeśli przestanie karcić się w myślach za to, że uciekają w takich kierunkach, to uzna, że chętniej namalowałaby Pri w takiej wersji. Na razie jednak była rozsądna. No dobra, umiarkowanie rozsądna. Gdyby była bardziej, to posłałaby jej uśmiech na powitanie i ewentualnie pomachała krótko na przywitanie, zamiast podchodzić do kobiety od razu, gdy tylko wyłowiła ją wzrokiem w tłumie, udając dziecinnie, że chciała coś zjeść. A w tym momencie stała dokładnie naprzeciwko, przyglądając się jej i nie do końca przejmując, czy stoi w stosownej odległości. Dystans między nimi co prawda nadal był komfortowy, ale jednak na tyle niewielki, aby Romy zupełnie zapomniała o tym, że kłótnia z chłopakiem nie oznacza, że można na imprezach flirtować z kimś innym. No ale ona nie flirtowała, prawda? Fantazjowała — a i owszem, ale przecież nie mogła zbyt wiele poradzić na swoje myśli. I na to, że miała bujną wyobraźnię. Bardzo, bardzo wybujałą wyobraźnię.
Pokiwała jedynie głową na jej słowa, przyglądając się jej odrobinę za długo, gdy przygryzła wargę. Czuła się w tym momencie nieco jak gówniara, która na szkolnej dyskotece nie wie, jak zagadać do swojej sympatii czy innego crusha. A przecież już dawno wyrosła ze szkolnych potańcówek. I z nieśmiałości w relacjach (no bo szanujmy się, to nie Chester ją wyrwał na pewno, tylko ona jego, a typ pewnie sobie pomyślał, że to tak na dłużej i głupio wyszło). Ale z Priyanką było inaczej. Chyba śmiało mogła założyć, że tak już po prostu z nią było. Przynajmniej dla niej, biorąc pod uwagę jej doświadczenia z Nadir-Mortensen. Trudno stwierdzić z czego to wynikało. Być może z tego, że bardzo ją to wszystko zaskoczyło i się tego nie spodziewała? A może dlatego, że nadal pamiętała, o tym, że kiedyś działo się między nimi dużo, a ona to zepsuła jak skończona gówniara? A może ekscytowało ją trochę to, że wszystko mocno się zmieniło, ale jednak niektóre rzeczy zostały bardzo podobne i chciała dowiedzieć się, co jeszcze mogło się zmienić lub nie? Może. Mogło też chodzić trochę o to, że widziała, jak Pri patrzyła na nią. Mogło jej się to wydawać, było to absolutnie możliwe, ale nie mogła odrzucić tak po prostu myśli, że to nie jest to, co jej się wydaje. A od tego, co jej się wydawało, robiło jej się zdecydowanie cieplej.
Tak, też mam taką nadzieję. Myślę, że powinnyśmy po prostu pójść na coś pysznego malinowego. Mogę Cię zabrać na mój ulubiony deser, a Ty na swój — zaproponowała, pod wpływem chwili, zupełnie się nie zastanawiając nad niczym do czasu, aż nie powiedziała tego na głos. — Z malinami oczywiście. W celu odczarowywania tego fantastycznego owocu — dodała więc, jakby co najmniej miało to cokolwiek zmienić. Brakowało tylko, żeby się zarumieniła niczym taka malinka (owoc, żadna inna, nie wiem o czym myślisz, śwituszku).
Tak myślałam, że się skusisz — uśmiechnęła się do niej ładnie i promiennie. A może raczej miała nadzieję i ta odpowiedź ucieszyłą ją bardziej, niż powinna, ale czy było to ważne? Zupełnie nie. — Zapraszam serdecznie — dodała bardzo kurtuazyjnie i uszyła w odpowiednim kierunku, powstrzymując się w ostatniej chwili przed złapaniem kobiety za rękę — co oczywiście byłoby usprawiedliwione, nie chciała jej zgubić, skoro szły na wspólną wyprawę. Ale byłoby też w jej głowie mocno nie na miejscu.
Hmmm… Mam swoich informatorów — rzuciła konspiracyjnie, gdy weszły przez odpowiednie drzwi i ruszyły wąskim korytarzem. Odwróciła się nawet przez ramię, aby puścić jej oczko, jakby co najmniej był to jakiś niegrzeczny sekret. — I jestem bardzo dobrym człowiekiem, więc byłam tu rano, żeby przypilnować wszystkiego, gdy Burt był z Callie — dodała już zgodnie z prawdą. — Ostrzegłam go, że być może będzie to kosztować kilka butelek, które nie dotrą nigdy do baru — także wszystko odbywało się całkiem legalnie, po prostu w sekrecie przed innymi gośćmi. Którzy nie mieli pojęcia, że one dwie dotarł właśnie do pomieszczenia służącego za magazyn, gdzie stały kartony z alkoholem i kilka lodówek nastawionych na odpowiednią temperaturę z butelkami processco.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Wcale nie flirtowały. Po prostu rozmawiały. Tyle. Koniec. Kropka.
To, co miały kiedyś było przeszłością. Taką, która skończyła się w bardzo mało przyjemny sposób, po którym Pri dość długo dochodziła do siebie i myślała, że zostawiła wszystkie uczucia, jakimi darzyła kiedyś Romeine, właśnie w przeszłości. Tymczasem okazało się, że wystarczyło by spędziły razem trochę czasu by coś w niej odżyło. Zrzuciła to na nostalgię, uznała, że nie ma się w to, co zagłębiać, żeby nie rozdmuchać tego ponad miarę, skoro z czasem miało przeminąć jak to z nostalgią bywa. Znów wyszło na to, że się myliła i była tego w pełni świadoma, gdy patrzyła na Romy, a ta spoglądała na nią z taką intensywnością, że Priyanka miała wrażenie, iż widzi wszystko to, co starała się przed nią ukryć. Nie zawsze jej to wychodziło, ale wydawało jej się, że uchodzi w tłumie innych doznań i emocji podczas ich spotkań. Jednak może i w tym przypadku nie miała racji i kobieta widziała to samo, co Pri czasem dostrzegała u niej. Dużo było w tym wszystkim niepewności i domysłów, ale niczego, co powstrzymałoby ją przed powiedzeniem tak na jakąkolwiek propozycję ze strony panny Simmons.
To może się udać — uznała, mrużąc lekko oczy w zastanowieniu. Wiedziała oczywiście jaki jest jej ulubiony deser z malinami i najlepszy był taki, jaki robiła w domu, ale to był tylko szczegół, który nie stał na przeszkodzie wcielenia planu Romy w życie. Planu tak samo niewinnego jak cała ich rozmowa i spojrzenia. Po przemyśleniu tego uśmiechnęła się szeroko do brunetki i pokiwała głową. — Jaki jest Twój ulubiony deser? — zapytała się jej z zainteresowaniem, żeby wybadać teren i chociaż częściowo odwrócić swoje myśli od zastanawiania się czy właśnie umawiają się na randkę, czy też ponosi ją wyobraźnia, podsycana pragnieniami.
Chociaż coraz mocniej wątpiła w to by była to jedynie siła autosugestii, niepokrywająca się w żaden sposób z rzeczywistością. Nie kiedy Romeine uśmiechała się tak jak to właśnie czyniła po tym jak usłyszała, że Pri pójdzie za nią do krainy prosecco płynącej. Ruszyła za nią, lawirując między innymi gośćmi z talerzykiem w dłoni, wpatrzona w kroczącą przed nią kobietę. W głowie miała dużo myśli, praktycznie żadna nie była niewinna i właściwa w tej sytuacji. Pozostawały jednak jedynie myślami, nie musiała ich wcielać w życie.
Bardzo tajemnicze — stwierdziła lekko rozbawiona, kiedy zamykała za nimi drzwi. Uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy Romy puściła jej oczko. — Och, rzeczywiście jesteś bardzo dobrym człowiekiem — uznała szczerze. Poranki nie były jej ulubioną częścią dnia. Odkąd miała Stitcha zyskała powód by się jednak z nimi zaprzyjaźnić, ale była to trudna relacja, pełna wzlotów i upadków. — Uczciwa zapłata za takie poświęcenie — pokiwała głową, czując się znacznie lepiej z tym co właśnie robiły. Podeszła do jednej z lodówek i wyciągnęła ze środka butelkę. Przez chwilę patrzyła na owinięty korek, przypominając sobie po kolei kroki, a potem je wykonała i udało jej się otworzyć prosecco bez głośnego trzasku. Uśmiechnęła się, dumna z siebie, a następnie podała butelkę kobiecie. — W takim razie Twoje zdrowie, skoro to dzięki Tobie mamy alkohol — powiedziała pogodnie. Znalazła też jakieś skrzynie, które kilkoma kopniakami udało jej się przesunąć tak, że mogły na nich usiąść. — Prawie jak w liceum, kiedy trzeba się było kryć z piciem — uznała rozbawiona tym porównaniem, które jej przyszło do głowy. Nieraz tak czyniły we dwie albo w grupce znajomych.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Oczywiście. Tylko rozmawiały, a że robiły to nieco inaczej, niż rozmawiały z innymi ludźmi to zupełny przypadek, po prostu takie miały flow, w którym bardzo miło się zgrywały, to przecież nic takiego. Oszukiwanie się w tej kwestii i nie robienie sobie z tego powodu żadnych nadziei byłoby o wiele prostsze, gdyby Romy nie wiedziała, jak się w tym momencie czuje względem Priyanki. Nie były to uczucia, które planowała, naprawdę. Nie spodziewała się też ich wcale i uważała, że ta sprawa powinna być dawno zakończona. I chyba w jakiś sposób była, bo im dłużej o tym myślała — a mimowolnie myślała o tym bardzo, bardzo często — tym bardziej czuła, że to nie do końca tak, że dożyły w niej te szczeniackie uczucia z liceum, chociaż nie należało oczywiście odbierać im wartości, bo była w niej wtedy naprawdę mocno zakochana. Teraz jednak to był zupełnie inny poziom, a one były zupełnie innymi osobami i chyba dlatego tak ją to przerażało. Bo im bardziej pozwalała sobie samej się na tym skupić, to tym bardziej widziała, jakie to było nagłe i mocne, i wyjątkowe. Wydawało jej się niejednokrotnie, że byłą zakochana, chociaż chyba częściej kończyło się tak naprawdę na zauroczeniu w jej przypadku, a to zdawało się być jeszcze inne. Może to przez to, że tak bardzo ciągnęło ją do Priyanki fizycznie? Byłoby to całkiem proste wytłumaczenie, ułatwiające sprawę i chyba chwytała się go po to, aby nie wpadać w panikę, która nie była wskazana, bo wtedy jeszcze trudniej było panować nad emocjami. A wbrew pozorom starała się to robić, naprawde. Po prostu szło jej średnio.
Jestem chyba dość nudna w tej kwestii — ostrzegła ją. — Malinowy to chyba czekoladowe galette z malinami — przyznała po chwili. Czy była w stanie znaleźć godną wersję tego w Lorne? Nie. Ale uznała, że nie stanowi to aż takiego problemu, skoro umiała to przygotować sama. No i zawsze mogły udać się na wyprawę, aby znaleźć takie miejsce poza miasteczkiem. To była dość ekscytująca wizja. — A Twój? — odbiła piłeczkę z zainteresowaniem, przekrzywiając lekko głowę, gdy już znalazły się w środku pomieszczenia z alkoholem, a ona mogła zamknąc za nimi drzwi, gdy Priyanka sięgała po butelkę z bąbelkami.
Nie będę odmawiać w takim razie tego toastu — przyznała z lekkim rozbawieniem, odbierając od niej butelkę, aby upić pierwszego łyka i oddać go jej. Po głowie chodziło jej też kilka innych, ale wydawały się one zupełnie nieodpowiednie. Tak samo, jak jej własne myśli. Przez to, jaki kierunek obierały, nie była w stanie określić, czy serce zaczęło jej bić szybciej dlatego, że usiadła bardzo blisko Pri — na tyle, że ich uda praktycznie się stykały i mogła czuć bijące od niej ciepło — czy może właśnie przez potencjalne scenariusze, jakie mogłyby się między nimi wydarzyć. — A jak minął Twój poranek? — zapytała, starając się znaleźć neutralny temat do rozwinięcia w tym momencie, odgarniając włosy na plecy, bo było jej z jakiegoś powodu gorąco.
Zaśmiała się lekko, spuszczając wzrok i przygryzając wargę, jakby bardzo interesujące rzeczy znalazła na tej butelce, podnosząc go dopiero po chwili. — To prawda, czujesz tę samą nutkę ekscytacji i lekkiego stresu? — zapytała, przekrzywiając lekko głowę i przyglądając się jej. Ona czuła, ale wcale nie ze względu na to, że piły w ukryciu.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
To prawda, obie dość sporo doświadczyły i mocno się zmieniły na przestrzeni tych lat, które spędziły osobno. Ich życia potoczyły się w zupełnie różnych kierunkach, choć ostatecznie wylądowały w tym samym miejscu, w którym zaczęły. Mimo to, Pri wciąż potrafiła w Romeine odnaleźć bardzo dużo tamtej dziewczyny, w której kiedyś się zakochała. Był to jednak tylko początek, to co na starcie ją przyciągnęło bliżej kobiety. Później zaczęła odkrywać coraz więcej na temat tego kim się stała i wpadła znacznie głębiej. I choć w środku wiedziała jak nazwać te wszystkie uczucia, obawiała się przyznać się do nich przed samą sobą. Może chodziło o łączącą je przeszłość, może o jej ostatnią związkową porażkę, przez którą nie chciała znów się narażać na ból? Nie było to jednak nic zdolnego ją powstrzymać przed brnięciem w to dalej, szczególnie, gdy zaczęła nabierać pewności, że nie jest to wszystko jednostronne.
Nie mam pojęcia co to galette, więc nie możesz nazywać się nudną — powiedziała bardzo szczerze z lekkim uśmiechem, wskazującym na rozbawienie. Nawet gdyby wiedziała co to za rodzaj placka, powiedziałaby Romy, że określanie samej siebie jako nudnej to gigantyczne kłamstwo, którym nie powinna karmić ludzi. Galette za to mogła i sama Nadir-Mortensen bardzo chętnie tego spróbuje. Nawet w ciemno, gdyby Romeine uznała za słuszne nie powiedzieć jej co to takiego. — Brownie z malinami na ciepło i lody — odrzekła bez zawahania. Widziała je już oczami wyobraźni i czuła znajomy smak na języku. Tak, to totalnie mogło na nowo zaczarować jej maliny po tym ostatnim fiasku. Wzięła od niej butelkę, usatysfakcjonowana przyjęciem zaproponowanego przez nią toastu i upiła kilka łyków. Bąbelki w przyjemny sposób rozbiły się na jej języku i podniebieniu, ale nie było to jedyne przyjemne odczucie w tej chwili. Bliskość kobiety sprawiała, że robiło jej się cieplej w środku, a myśli wędrowały w tym samym kierunku co w przypadku obiektu jej westchnień. Dopiero pytanie, które padło, wyrwało ją z tego niewłaściwego nurtu. — Pobudka, spacer, praca, śniadanie, praca — wymieniła po kolei przebieg swojego poranka w pigułce, bo nie do końca miała teraz ochotę się nad tym rozwodzić. Miała za to ochotę na inne rzeczy. Trochę zapatrzyła się na Romy, gdy odgarniała swoje piękne włosy na plecy. — Całkiem standardowo — dodała, byleby coś powiedzieć i przywołać się w ten sposób do porządku. Gdy zobaczyła jak przygryza wargę, nabrała głośno powietrza przez nos i musiała zacisnąć dłonie na materiale swojej sukienki w okolicach ud, żeby powstrzymać się od próby dotknięcia jej brody w celu podniesienia jej by móc spojrzeć na jej twarz.
Nie do końca taką samą — powiedziała po chwili, dość powoli. — Ale coś w tym stylu — pokiwała głową na boki z nieodgadnioną miną, przyglądając się przy tym Romy w napięciu. — Chciałabym Cię o coś spytać, ale trochę się boję — przyznała się pod wpływem chwili. Gęsta, napięta atmosfera sprzyjała takim pytaniom i alkohol nie miał z tym nic wspólnego w tym momencie.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Powodów do ostrożności i do obaw miał sporo, nawet jeśli część z nich wydawała się dość absurdalna, a część pewnie uważały, że została już daleko w tyle. Nie było to jednak nigdy do końca przepracowane, a już na pewno nie wspólnie, między nimi, więc takie rzeczy miały to do siebie, że potrafił odrobinę uwierać. Nie na tyle, że człowiek zwalniał albo nie mógł w ogóle iść dalej, ale jednak było to niekomfortowe momentami, niczym mały kamień w bucie, który czasami przesuwał się tak, że wbijał się dokładnie w najbardziej wrażliwe miejsce na podeszwie stopy. W przypadku Romy dochodził do tego wszystkiego jeszcze jeden drobny szczegół: była w związku. To, że jej się nie układało z Chesterm od jakiegoś czasu (odkąd Pri dołączyła ponownie do paczki znajomych po powrocie do Lorne jakoś bardziej, przypadek?) nie oznaczało, że miała prawo brnąć w coś nowego. A jednak, to wychodziło po prostu samo. Nie potrafiła nagle zapanować nad swoimi uczuciami i emocjami, brnąc w to bardziej, dając się wciągnąć w te wszystkie uczucia i emocje, którym próbowała zaprzeczać, ale robiło się to powoli zupełnie nierealne przy Priyance.
To taka… Ładna nazwa na brzydką tartę — stwierdziła po chwili namysłu, przekrzywiając lekko głowę, gdy zastanawiała się, jak to określić. — Ma więcej ciasta niż zwykła tarta na słodko i w środku są owoce i masa migdałowa — czy to dokładnie obrazowało ten francuski deser? Chyba nie do końca, ale lepszego opisu nie umiała jej przedstawić. Łatwiej byłoby jej to narysować, a najlepiej pewnie po prostu skorzystać z telefonu i wygooglować, ale tak właściwie to aktualnie nie pamiętała, że istnieje coś takiego jak telefony i internet. Zupełnie niepotrzebne środki komunikacji, skoro jedyna osoba, z którą aktualnie chciała się komunikować (niekoniecznie słowami, chociaż odsuwała to od siebie mocno) siedziała zaraz obok. — Pokażę Ci — obiecała jej, bo planowała ten plan, na który obie się zgodziły, zrealizować i rzeczywiście dołożyć starań, aby spróbowała jej ulubionego deseru.
Och, dobre brownie to wspaniała rzecz — rozmarzyła się. Musiało być odpowiednio klejące w środku i z lekką skorupką chrupiącą na wierzchu, a była to sztuka, która często się nie udawała. Przynajmniej jej.
Rozumiem — pokiwała głową na jej żołnierskie wręcz streszczenie tego, jak wyglądał poranek. Chciała ją o coś zapytać dodatkowo, chociażby o to, co robiła w pracy albo co jadła na śniadanie, żeby oderwać myśli od zakazanych kierunków, ale była chyba za bardzo już na nich skupiona, aby formułować takie przyziemne myśli w zdania.
Tak, coś w tym stylu — powtórzyła po niej, lekko nieobecna jakby, co było spowodowane tym, że bardzo próbowała zejść na ziemię.
Och — spojrzała na nią zaciekawiona lekko, czując jak bije jej serce jakoś mocniej. Sama nie wiedziała, czy dlatego, że się stresowała tym ewentualnym pytaniem, czy ekscytowała. Może jedno i drugie. — Czy pomoże, jeśli obiecam, że cokolwiek to będzie za pytanie, to się o nie nie obrażę i odpowiem Ci na nie szczerze? — zapytała dość ostrożnie, nie bardzo wiedząc, jak inaczej ją ośmielić. A jednak skoro już zaczęła, to Romy mocno potrzebowała, aby poznać szczegóły. Pozostawianie tego domysłom było dość szalone.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Priyance zdarzało się zapomnieć o istnieniu Chestera, mimo tego, że sama kiedyś z nim była. Nie zapisał się w jej pamięci tak żywo jak Romeine, bo i to, co ich łączyło nie było ani zbyt intensywne, ani długotrwałe. W tej chwili w ogóle o nim nie myślała.
Brzmi pysznie — uznała i pokiwała z uznaniem głową na wyjaśnienie kobiety. Dla niej brzmiało to wystarczająco obrazowo i zyskała pojęcie o co takiego chodzi. Tyle jej wystarczało dopóki nie dane jej będzie posmakować jej tego deseru samodzielnie. — Będę Cię trzymać za słowo — obiecała z lekkim uśmiechem, bo ona też miała zamiar dopilnować, że spotkają się jeszcze dwa razy po to by spróbować swoich ulubionych deserów. Jej uśmiech stał się szerszy, gdy Romy rozmarzyła się na wieść o brownie z malinami i lodami. Jej mina była bardziej słodka niż jakiekolwiek ciasto mogło by być i sprawiała, że Pri topniała w środku jak lody na gorącym wypieku.
Trochę pożałowała wypowiedzianych pod wpływem chwili słów. Musiała wyciągnąć rękę by kobieta podała jej alkohol, żeby pozbyć się gorzkiego posmaku strachu, który sprawiał, że wokół jej żołądka zawiązywał się supeł, a serce biło jej szybciej. Chociaż może to był tylko kwestia bliskości Romeine. Bała się ewentualnej reakcji kobiety na to z czym chciała się odsłonić. I tego, że może za pomocą zlepku kilku słów zniszczyć ich… przyjaźń? Nie wiedziała jak nazwać tę relację, która łączyła je odkąd Priyanka pojawiła się z powrotem w Lorne Bay. Upiła kilka łyków, a potem spojrzała na brunetkę.
Pomoże — przyznała i przełknęła ślinę poddenerwowana. Spojrzała na Romy spod opuszczonych powiek, zbierając się w sobie by zadać to męczące ją od pewnego czasu pytanie. No, może nie do końca konkretnie oddające sedno jej zagwozdki, ale dające odpowiedź na podobne pytanie. Odłożyła prosecco na pobliską skrzynkę i odwróciła się delikatnie by usiąść bardziej przodem do niej. Ręce trzymała przy sobie, na udach, wciąż zaciśnięte na materiale sukienki, co pomagało jej trochę ukoić nerwy. I utrzymać swoją ekscytację na wodzy. — Jakbyś się poczuła, gdybym Cię pocałowała? — zapytała w końcu, dość niezręcznie, ale nerwy wzięły górę i zrobiły swoje. Zaśmiała się nieco nerwowo, gdy dotarło do niej w jaki sposób zadała to pytanie. Ona, zwykle nieustraszona, spontaniczna i gotowa niemal na wszystko, a teraz znów czuła się tak jakby zapraszała swojego crusha na dyskotekę w licuem.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
To kiedyś sprawiało, że miała prawo wcale o nim nie pamiętać. W przypadku Romy sprawy nie prezentował się tak klarownie i zdecydowanie powinna się przemyśleć. Albo po prostu w końcu iść po rozum do głowy i zamiast o nim zapominać, to się z nim rozstać. I wtedy o nim zapominać już zupełnie bezkarnie. Teraz jednak nie było najmniejszej szansy na to, żeby w ogóle zagościł w jej głowie. Priyanka rozgościła się tam na dobre, zabierając całą jej uwagę, a Romeine wcale nie chciała z tym walczyć. Wręcz przeciwnie, zrezygnowała już z jakichkolwiek prób wrócenia na ziemię i poddała się temu. Odwzajemniła uśmiech kobiety, powstrzymując się przed powiedzeniem rzeczy, których absolutnie nie powinna mówić, zadowalając się jej bliskością i tym, że mogła przyglądać się jej pięknej twarzy z bliska, czując bijące od niej ciepło. Chociaż chwilę później, po jej słowach na temat pytania, które chciała jej zadać, zrobiło jej się tak ciepło od środka, że było to zdecydowanie mniej odczuwalne. Miała wrażenie, że jest jej odrobinę duszno aż w tym momencie. Zupełnie automatycznie i jakby bezwiednie oddała jej butelkę, przyglądając się jej w lekkim napięciu. Przełknęła ślinę, bo miała wrażenie, że z tego wszystkiego zaschło jej w gardle, ale nie chciała się teraz skupiać na tym, aby ponownie przejąć od niej butelkę.
Jej oczy otworzyły się nieco szerzej, gdy Pri w końcu zdobyła się na odwagę, aby powiedzieć na głos to, co chodziło jej po głowie. I nie tylko jej. Chyba w pierwszym odruchu nawet nieco zbladła, zupełnie zszokowana i zaskoczona tym, jakie słowa zostały przez kobietę wypowiedziane, ale była to dosłownie sekunda. Dość szybko zamiast tego wróciło znajome ciepło rozlewające się gdzieś w środku, a serce zaczęło bić jej zdecydowanie szybciej. A ona czuła się tak podekscytowana, jak zapewne czuły się wszystkie te nastolatki, które czekały na swojego wymarzonego partnera, który zdecydował się zaprosić je na bal i miał niedługo zjawić się pod ich drzwiami z kwiatowym korsarzem, dopasowanym do kwiatka wsadzonego w butonierkę jego marynarki.
To trudne pytanie — przyznała cicho. — Nie jestem pewna, czy potrafię w tym momencie odpowiednio to opisać — dodała, zupełnie instynktownie przysuwając się w jej stronę tak, że ich nogi się w tym momencie stykały. — Chyba po prostu wolałabym to sprawdzić, wiesz? — przyglądała się uważnie jej twarzy, błądząc wzrokiem od jej oczu do ust, zatrzymując się jednak na dłużej na tych pierwszych, aby utrzymać z nią kontakt wzrokowy i spróbować coś wyczytać z jej spojrzenia. A gdy wydawało jej się (miała nadzieję, że słusznie, ale naprawdę w tym momencie trudno oczekiwać od niej jakiejś super spostrzegawczości), to nachyliła się jeszcze bardziej w jej stronę. Zatrzymała się dosłownie milimetry od jej ust, unosząc dłoń aby najpierw powoli przesunąć wierzchem po policzku Pri, patrząc nadal w jej piękne oczy, zanim pozbyła się jakiegokolwiek dystansu między nimi, aby musnąć jej usta bardzo subtelnie swoimi i delikatnie przesunąć po jej dolnej wardze koniuszkiem swojego języka, zanim uznała, że to dla niej zdecydowanie za mało i pocałowała ją o wiele bardziej namiętnie i zdecydowanie.

priyanka nadir-mortensen
ODPOWIEDZ