second date or something
: 23 lut 2024, 23:18
007.
Wiedział, że układ, który posiadali z Franky, nie był dla niego zdrowy. Miłe chwile przypłacał zawsze naprawdę paskudnym samopoczuciem — zawsze wtedy, gdy emocje trochę zdążyły opaść, a kobieta opuściła jego mieszkanie. Nie potrafił czerpać w pełni z przyjemnej części tej relacji, skoro za każdym razem, na sam koniec, czuł się nieco jak wrak. Zamiast jednak zrezygnować, pełen obaw, że tym sposobem pożegna ją na zawsze, po prostu to ciągnął.
Randka z Pri miała być czymś w rodzaju prezentu dla samego siebie. Ostatnim razem bawił się w jej towarzystwie naprawdę dobrze i — czego prawdopodobnie nie powinien robić, stale uciekając myślami do Franky — chciał sprawdzić, czy może mógłby polubić kogoś innego. Kogoś miłego, potencjalnie nim zainteresowanego i dostępnego. Kogoś, z kim nie łączyła go nieudana historia, kto nie czuł do niego żalu i po prostu chciał sprawdzić, razem z nim, czy z pojedynczych spotkań może wykluć się coś sensownego.
Tym razem to on zaproponował zorganizowania spotkania. Poprzednim to kobieta zaskoczyła go wspólnym nurkowaniem, więc Booker chciał się jakoś odwdzięczyć, oferując coś więcej, niż dobra kolacja, w jednej z miejscowych knajpek. Odebrał ją spod domu o umówionej porze i ruszył w stronę Cairns, nie zdradzając na tym etapie, gdzie dokładnie ją wywoził. Mogła wierzyć na słowo, że zabierał ją tylko na randkę i nie planował w jednym ze zjazdów do lasu rozkradać jej organów.
— Mam nadzieję, że lubisz — przyznał, gdy zatrzymali się na parkingu przed budynkiem. Szyld jasno zdradzał docelowe miejsce ich podróży. Zawiesił na niej spojrzenie, starając się wyczytać, czy ewentualna reakcja na pewno będzie szczera, czy może okaże się przypadkiem, że naprawdę trafił kulą w płot. — Kupimy w środku watę cukrową i popcorn, ale musimy zachować umiar — zdradził dość poważnym tonem. Booker na szczęście nie był mężczyzną, który był gotów rozliczać kobietę z tego, co je podczas spotkania z nim. Wydawało mu się to absurdalne i obrzydliwe, chodziło o coś innego.
— Później zaznamy trochę świata i Ameryki. Shake, frytki i burger albo co tam sobie wybierzemy — wyjaśnił, bo widział w opiniach, że ludzie polecali miejsce znajdujące się stosunkowo niedaleko. A przecież trochę wysiłku i konkurencji na pewno zaostrzy im dość mocno apetyty. Nie upierał się jednak przy swoim planie, byłby gotów go dostosować i zmienić, gdyby miała zamiar kręcić nosem, bo ugodowy z niego gość. I staraniami chciał chyba uciszyć wyrzuty sumienia, które podpowiadały mu, że zachowywał się trochę nie fair w stosunku do niej.