India mówiła Rei, że pracuje u Layonella. Miała nadzieje, że sprawdzi się tam, ponieważ praca w kancelarii prawniczej jest trudna i wymagająca, nawet jeśli chodzi o porządkowanie akt. Ma się dostęp do bardzo wrażliwych danych i trzeba z tym uważać.
Rea nigdy nie patrzyła u drugiej osoby na zasób jej portfela czy wygląd zewnętrzny. Dla niej liczyło się to co człowiek miał w środku, zawsze tak było i będzie, ale z drugiej strony nigdy nie ma pewności, że poznamy drugiego człowieka w stu procentach. Nigdy się tak nie dzieje i to chyba dobrze, wtedy robiłoby się nudno, oczywiście jeśli to są rzeczy trywialne, a nie ukrywanie jakiś przestępstw czy chorób.
- To prawda, przed nami ostatnie formalności, ale to niczego nie zmienia, takie mam zasady - powiedziała Rea nadal się uśmiechając. Nie miała zamiaru być nie miła czy coś, ale takie miała zasady, bardzo one ułatwiały jej prace, ponieważ nie raz zdarzało się, że klient chciał coś więcej, a ona mimo odmowy dostawała dziwne propozycje. - Zamiast kolacji możemy się wspólnie cieszyć cudownym obiadem - dodała Rea.
Connor Zeimer
Connor był rozczarowany. Było to widać już na pierwszy rzut oka. Niby wiedział, że Rea da mu kosza, ale jednak się łudził, że jakimś cudem kobieta się zgodzi. Bardzo chciał zabrać ją na randkę z prawdziwego zdarzenia, ale skoro taka była jej wola, nie zamierzał przesadnie naciskać. Czy się poddał? Absolutnie nie. Za jakiś czas na pewno spróbuje jeszcze raz, ale chciał dać jej przestrzeń. Miał nadzieję, że z czasem Rea bardziej się do niego przekona. Skoro niebawem mieli zostać sąsiadami, to zapewne spotkają się jeszcze wiele razy. Poza tym Rea była siostrą żony jego najlepszego przyjaciela. Obracali się w podobnych kręgach, a to ułatwiało sprawę. Connor nie musiał się gimnastykować i wpadać na nią niby przypadkiem pod jej pracą. To byłoby dziwne, a on nie był żadnym creepem.
— Nie będę ukrywał, twoja odmowa łamie mi serce, ale nie będę naciskał. Szanuję twoje zasady — przyznał i uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Przyszło mu to trudno. Robił dobrą minę do złej gry. Obawiał się, że był na spalonej pozycji. Rea nie była nim zainteresowana, a on desperacko jej pragnął. Z każdą chwilą intrygowała go coraz bardziej. Miała w sobie coś magnetycznego. Przyciągała go. I nie chodziło tu tylko o jej ładną buzię. Chamberlein miała charyzmę i intrygującą osobowość. Podobało mu się to. Był w stanie ją zrozumieć, ponieważ sam nie umawiał się na randki ze swoimi klienktami. Wolał unikać problemów w pracy.
— Tak, cieszmy się chwilą — oznajmił i upił łyk zimnego napoju, a następnie wrócił do jedzenia. Makaron był przepyszny. Żałował, że porcja nie była większa. Rea i Connor rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Gdy skończyli obiad, każde z nich rozeszło się w swoją stronę. Connor wrócił do biura, żeby trochę jeszcze popracować.