about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
005.
— Cześć — przywitał się, gdy weszła do środka, podnosząc na nią wzrok znad swojego ekranu. Nie mieli ustalonych dokładnie godzin pracy, więc absolutnie nie krzywił się na to, że był przy biurku przed nią. Jedyne, czego musieli się trzymać to deadliney i ewentualne terminy spotkań wewnętrznych, których na ten dzień nie mieli zaplanowanych.
— Callie była się przypomnieć chwilę temu, że mamy pamiętać o jutrzejszym podsumowaniu pierwszego etapu — poinformował ją od razu. Skrzywił się nieco, ale udało mu się powstrzymać przed przewróceniem oczami. Bo to nie tak, że irytowało go trzymanie się terminów. Po prostu on sam był człowiekiem na tyle terminowym i poważnie traktującym swoje zadania, że było dla niego zupełnie logiczne, że musieli się tego trzymać. Wiedział niby, że nie dla wszystkich, więc takie działania były potrzebne.
— Udało Ci się ogarnąć wczoraj wszystko, co chciałaś? — zapytał, odsuwając się lekko na krześle od swojego biurka, aby przerwać pracę i napić się kawy ze swojego kubka. — Jeśli tak, to jak się ogarniesz przed pracą na spokojnie, możemy do tego usiąść razem, bo potrzebuję tej części, aby pchnąć kilka swoich rzeczy do przodu — wyjaśnił, chociaż chyba o tym wiedziała. Nie chciał jednak wyjść tutaj na jakiegoś czepialskiego. Po prostu Darcy lubił mieć zrobioną swoją robotę na czas i był jakimś wybrykiem natury, który wolał, żeby został mu czas po tym, jak skończy, niż żeby musiał ogarniać wszystko na ostatnią chwilę w nerwach, że się nie wyrobi. W tym przypadku jego podejście mogło okazać się zbawienne, gdy już dowie się, że Teagan może potrzebować odrobinę pomocy ze swoimi zadaniami.
teagan reddington