Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
035.
Zaplanowanie tej randki wcale nie było takie proste dla Joela. Na szczęście do pomocy miał najlepsze relacje jakie ja miałam na tym forum – te, które miałam z moimi własnymi postaciami. Hehe. Żartuje, żeby nie było. Nie wysyłaj mi tego na DC i nie pisz, że jestem okropna. Już to wiem. XD
Wszystko było zaplanowane co do najmniejszego szczegółu. Joel pojawił się w Barbie House około 17:30. Wymienił się z ochroniarzem, który był dzisiaj przydzielony do Luny, wymienił z nim kilka słów odnośnie dzisiejszego dnia, pożegnał go i wszedł do środka. Tutaj zadziałała relacja z Gaią, która oczywiście poza tym, że darzyła Lunę największą na świecie miłością, to chciała dla niej jak najlepiej. A tym najlepiej (mimo tego koncertu) był właśnie Joel. Skierował się do sypialni Luny, z którą się przywitał i poinformował ją o tym, że teraz to on będzie się nią zajmował (w kwestii ochrony). Wyjaśnił też, że to był jedyny sposób, żeby ta randka wypaliła i żeby nie musieli martwić się tym, że ktoś ich na czymś przyłapie. Joel oczywiście skomplementował Lunę, że wyglądała prześlicznie i nawet ją trochę ucałował. Ale nie za bardzo, bo nie chciał jej rujnować makijażu i przy okazji nakładać na siebie jej szminki czy coś.
Zeszli na dół i skierował się w stronę Jaguara Gai, którego również dzisiaj użyczyła. DeWitt wyjaśnił Lunie, że Gaia absolutnie nie chciała dać mu kluczyków do Porsche, ale obiecała, że Jaguar jest godnym zastępstwem. No i wyjaśnił też, że to wszystko ze względu na monitoring i śledzenie, które miał w aucie służbowym. Dzięki temu mogli sobie załatwić anonimowość i alibi. Według monitoringu oboje, Joel i Luna, przez cały wieczór będą siedzieć u niej w domu. Nie będzie to nic szokującego i podejrzanego, więc obędzie się bez problemów. W razie co, na straży będzie stała Gaia, która będzie Joela o wszystkim informowała. Luna niestety musiała swój telefon zostawić w domu. Nie wiadomo czy jej nie namierzają. No i wsiedli do tego Jaguara i sobie pojechali do docelowego miejsca.
Docelowe miejsce na idealną [spóźnioną] walentynkową randkę, zasponsorował dobry przyjaciel Joel – Ronan. Udostępnił im na ten wieczór swoją latarnię morską. Joel dosyć sprawnie dojechał do tej latarni i zaparkował auto.
- Okej, dłużej już nie będę w stanie ukrywać całej niespodzianki. – Ciężko byłoby ukryć całkiem sporą latarnię morską, a nie chciał, żeby Luna jechała z zamkniętymi oczami. Miała zbyt piękne oczy, żeby je chować za powiekami, lol. – Mój przyjaciel kupił tą latarnię parę lat temu. Wrócił do miasta, remontuje ją teraz i w sumie uznałem, że zapytam czy zgodzi się ją udostępnić na coś takiego. – Ronan był romantykiem. W końcu sama latarnia była jego symbolem miłości dla narzeczonej. Także nie miał problemu z tym, żeby się zgodzić i jeszcze pomóc Joelowi w organizacji tego wszystkiego. – Zjemy na samej górze. Przygotowałem stolik. Mamy około dwóch godzin zanim latarnia się włączy. Wtedy będziemy musieli uciec, żeby nie oślepnąć. – Wyszczerzył się no i w sumie jak wyszli z tego auta to poprowadził ją do środka. – Mam nadzieję, że nie będziesz miała problemu z wejściem do góry. – Dodał, bo tego się obawiał. Nie, żeby wątpił w jej kondycję. Po prostu była to dosyć ciężka wspinaczka. – Tylko, że najpierw odgrzeję jedzenie, bo jednak będę potrzebował twojej pomocy z tym. – Wskazał na kuchenkę, na której już było przygotowane jedzenie. Dobrze, że Ronan zajął się tutaj takimi priorytetowymi rzeczami jak właśnie ogarnięcie kuchenki czy toalety. Co prawda obiad Joel przygotował u siebie w domu, tutaj chodziło bardziej o odgrzanie tego wszystkiego, żeby nie musieli jeść zimnego. – Zrobiłem kurczaka teriyaki w sosie orzechowym z kaszą bulgur i warzywami. – Chciał się trochę pochwalić tym, że nie dość, że ugotował to wszystko sam, to jeszcze potrafił zrobić proste danie, ale jednocześnie takie, które, no nie jest randomowym, spalonym kotletem schabowym. A wiadomo, że Joel był Polakiem, więc pewnie opierdalał często takiego schabowego.
- Ronan jest w trakcie renowacji, więc obecnie nie wygląda to imponująco, ale obiecuje, że na górze jest lepiej. – Stał i patrzył na jej reakcję, bo stresował się tym, że typa nagle uzna, że w sumie to jest chujowo i jej się nie podoba i wolałaby wrócić do domu i gapić się w sufit niż przebywać w takiej ruinie.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
019.
{outfit}
Luna była oczywiście podekscytowana całym tym wyjściem nawet jeżeli początek dnia miała dość ciężki, bo leczyła kaca po tym jak to się wybrała samotnie w miasto. Całe szczęście nie rzygała więc to był plus, przynajmniej nie bolała ją klatka piersiowa ani brzuch. Co innego głowa. Musiała wziąć tabletkę i pić bardzo duże ilości soku pomarańczowego i elektrolitów, żeby jakoś względnie się ogarnąć. Gdzieś koło 14 wzięła sobie kąpiel, bo jednak nie chciała iść na randkę śmierdząc. Trochę się stresowała, bo nie wiedziała czego może się spodziewać, chociaż jasne, że spodziewała się wszystkiego co najlepsze. Problem był tylko taki, że nie miała pojęcia w co się powinna ubrać. No, bo nie chciała iść w dresach, a to byłoby najwygodniejsze... to jednak była randka miała wyglądać ładnie, reprezentacyjnie. Miała zawrócić Joelowi w głowie, a nie wyglądać jakby wróciła z siłowni. Gdy wiec wyszła z kąpieli to przerzuciła pół szafy zanim wybrała coś co wydawało jej się, że bedzie okej. Nie jest przesadnie wyjściowe, ale też nie jest typowo sportowe. Miała nadzieję, że trafiła w punkt.
W każdym razie była gotowa gdy Joel przyszedł i oczywiście, gdy tylko wszedł to (skoro to dzisiaj takie modne) oczy jej się aż rozjaśniły, a uśmiech pojawił się na jej twarzy. Bądźmy szczere, Luna cieszyłaby się z każdej możliwości spędzenia czasu z Joelem, ale teraz? Gdy to była ich pierwsza oficjalna randka i to jeszcze, nieco spóźniona, ale jednak walentynkowa? Prawie, by się posikała, gdyby nie fakt, że nie chciała robić przypału.
Słuchała tego jak jej opowiadał o przygotowaniach i już sobie zanotowała, że kolejny raz podziękuje Gai za pomoc. Była jej cholernie wdzięczna za wszystko co dla niej robiła. Luna nawet nie wiedziała czy kiedykolwiek będzie w stanie jej się jakoś odwzajemnić. Co prawda chciało jej się śmiać z tej całej intrygi, ale nic nie powiedziała, bo Joel wydawał się być trochę zestresowany. Jej natomiast cały stres wyleciał jak już go zobaczyła.
- O cholera - wyrwało jej się, gdy zobaczyła dokąd jadą. Latarni Morskiej to się nie spodziewała. - Wow... wiesz, że nigdy tu nie byłam? Niby ją widziałam nie raz i nie dwa, bo ciężko jej nie zauważyć, ale jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy żeby tu przychodzić. - To pewnie był element krajobrazu, do którego się już po prostu przyzwyczaiła. Spojrzała na niego będąc absolutnie pod wielkim wrażeniem tego jak wszystko tu zaplanował. - Randka z elementem adrenaliny, lubię to - rzuciła posyłając mu kolejny już rozbawiony uśmiech i wesołe spojrzenie. Nie spodziewała się latarni morskiej, ale już nie mogła się doczekać aż zobaczy jej wnętrze. - Poradzę sobie, chodzę na siłownie - tak mi się wydaje, że coś takiego chyba było, że ona chodzi na siłownie. Niech tak będzie. Luna rozglądała się dookoła gdy weszli już do tej latarni, bo no nigdy nie była w takim miejscu, to była dla niej wielka nowość. - Jasne - powiedziała, ale trochę ją zatkało to jak powiedział, że sam ugotował. - Serio? Zrobiłeś sam? Dla mnie? - Najwyraźniej jeszcze nigdy żaden mężczyzna jej nic nie ugotował tak sam z siebie. Podeszła więc do niego i chwyciła w dłonie jego twarz, by go pocałować, bo było to coś cholernie słodkiego, według niej. - Jest idealnie - powiedziała szczerze, jak dla niej było idealnie. Nawet na potwierdzenie tego jeszcze raz go pocałowała, a odrzuciła włosy na plecy i podeszła do kuchenki. - Dobra to grzejemy - problem był tylko taki, że to pewnie nie była kuchenka indukcyjna do jakiej Luna była przyzwyczajona więc odpalenie tego było dla niej chyba zbyt ciężkie, bo nie chciała zapalić tej latarni więc poczekała na Joela, bo ktoś jej kazał nie ruszać. - Czyń honory - dodała, żeby nie wyjść na idiotkę, że niby po prostu tak o na niego czeka.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Oczywiście, że Joel był zestresowany. Naprawdę trzeba mieć na uwadze to, że on jest najnudniejszym człowiekiem na tej planecie. Nie był jakiś super rozrywkowy, nie miał pragnienia robienia dziwnych szaleństw i korzystania z życia na maxa. Cenił sobie spokój i to jakie jego życie było. Teraz jednak miał zagwozdkę, bo chciał zaimponować dziewczynie. I to jeszcze nie byle jakiej. Luna była młodsza, zakładał, że wiodła bardziej imprezowe życie niż on (bazując na tym w jakich okolicznościach ją poznał i na tym jak zachowuje się jej najlepsza przyjaciółka), no i była też bogata. A wiadomo, że bogatym ciężko zaimponować, bo mogą mieć wszystko. Więc co mógł zrobić taki Joel, żeby utrzymać zainteresowanie Luny? Polecieć w taką randkę… nieco nietypową, ale z nutą romantyzmu. A przynajmniej miał nadzieję, że Luna ten romantyzm wyczuje.
- Z tego co Ronan mi mówił, to latarnia była wyłączona z użytku. W sensie lampa działała, bo wszystko jest zautomatyzowane, ale sam budynek przechodził z właściciela na właściciela. Nikt nie chciał się zająć wyremontowaniem tego. Więc Ronan to kupił i obiecał sobie, że to wyremontuje żeby stworzyć symbol miłości dla swojej narzeczonej. – Biedny Joel nie wiedział, że ta historia miłosna Ronana wcale nie jest już taką szczęśliwą miłością. Teraz Ronan będzie patrzył na wyremontowaną latarnię i myślał o tym jak stracił kobietę, którą kochał. Przynajmniej miasto będzie cieszyło się ładną latarnią. – No ale w takim razie to się cieszę, że mogłaś przyjść tutaj ze mną. – Uśmiechnął się i delikatnie, opuszkami palców przejechał po jej dłoni.
Zaśmiał się zdziwiony jej reakcją. – Tak. Zrobiłem dla ciebie kolację. – Nadal się śmiał. Dlaczego jesteś tym taka zdziwiona? Nie wyglądam na kogoś kto potrafi gotować? – Ale go tym rozbawiła. W sumie to nie była też tak do końca w błędzie. Joel może nie był jakimś wybitnym kucharzem, ale takie podstawy jak kurczaki z ryżem, makaronem czy kaszą, był w stanie zrobić. A to? Kurczak teriyaki z kaszą bulgur? Wymieszanie tak różnych kuchni świadczyło tylko o tym, że nie miał zielonego pojęcia o gotowaniu. Ale czy było dobre? Owszem. Próbowałam.
Odwzajemnił pocałunek i oczywiście cieszył się z tego, że jej się podobało. – Ty jesteś idealna. – Wypowiedział swoje myśli na głos. Luna pod każdym względem była spełnieniem jego marzeń i był naprawdę szczęśliwy w związku z tym, że mógł być z nią tutaj teraz. Pocałował ją jeszcze raz i przeszedł do tej kuchenki. – Nie, nie. Ja będę grzać. Ja się wszystkim zajmę. Ty… ty masz się relaksować i odpoczywać. I tylko pomóc mi wnieść niektóre rzeczy do góry. – Tą częścią stresował się najbardziej. Ale dadzą radę. No i rzeczywiście Joel zaczął podgrzewać tą całą kolację, żeby wszystko było ciepłe. A nawet gorące, bo zanim tam dojdą, to zdąży wystygnąć. Żartuje. Tak nie będzie.
- Dobra, weź proszę to. – Wręczył jej coś z jakimiś przystawkami, a sam wziął piętrową paterę, na której postawił ich talerze. W drugiej ręce też coś pewnie niósł, ale nie jestem w stanie wymyślić, więc jak coś się przyda później, to to będzie to. No i pokierował Lunę gdzie ma iść i zaczęli się wspinać. – Przepiękne widoki. – Skromnie pochwalił jej tyłek oraz łydki, które miał przed sobą. Schody były wąskie, więc musiał iść za nią. Nie narzekał. Było warto.
Dotarli w końcu do góry, gdzie był ustawiony niewielki stolik i dwa krzesła. Było nieco ciasno, ale myślę, że dla nich nie będzie to problemem. Przynajmniej będą blisko siebie. – Siadaj proszę. – Wskazał jej miejsce i od razu postawił przed nią talerz, drugi postawił obok i zajął też drugie krzesełko. – Dla ciebie wino. – Oznajmił i jej nawet polał. Wino czekało już u góry, więc bez przypału. – Dla mnie woda, bo chyba nie jeździłem jeszcze tak drogim autem. – Zażartował i pewnie sam zaczął marzyć o takim Jaguarze, ale wiadomo, że nigdy sobie takiego nie kupi. Nie szkodzi.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Nie było się co stresować. Lunie było bardzo łatwo zaimponować. Najwyraźniej wystarczyło być dla niej miłym i zrobić po prostu rzecz, która byłaby tylko dla niej. Ta latarnia nie była jakimś sztampowym wyjściem do restauracji, było widać, że Joel musiał się trochę zastanowić nad tym wszystkim i załatwić parę spraw. I zrobił to. Dla niej. Jak mogłoby to jej nie zaimponować?
- Owww to brzmi jak bardzo romantyczna historia, pewnie na jej podstawie nakręcą kiedyś film na Hallmarku - nie drwiła sobie z nich żeby nie było. Naprawdę sądziła, że to piękna historia, która pokazuje jak człowiek jest wiele w stanie zrobić dla miłości i żeby mieć jakiś symbol tego uczucia. Mimo tego, że Luna nie znała Ronana to kibicowała mu i jego narzeczonej. Musieli się bardzo kochać i to było cholernie piękne. Dashwood była naprawdę uczuciową romantyczką. - Ja też się cieszę - odparła szczerze, bo fajnie, że miała jakiś swój pierwszy raz z nim. Ciekawiło ją to, czy Joel będzie miał jakiś "pierwszy raz" z nią, bo jakby nie patrzeć był starszy, bardziej doświadczony, miał już na koncie jakieś bardzo poważne związki. Nie to co ona.
- Nieee to nie tak - odpowiedziała pospiesznie żeby sobie czegoś złego nie pomyślał. - Wyglądasz na kogoś kto nie ma czasu na gotowanie - no, bo przecież ledwo co wrócił więc wcale, by się nie dziwiła gdyby jedzenie przywiózł z jakiejś restauracji już gotowe. Tym bardziej jej zaimponował, że poświęcił swój czas żeby ugotować coś specjalnie dla niej. - Poza tym jeszcze żaden mężczyzna dla mnie niczego nie ugotował - taka była prawda i dla Luny to była nowość, miła nowość. Poza tym obstawiała, że pewnie będzie pyszne, bo skoro jadłaś to juz wiesz, ze było dobre, więc jeszcze sie dziewczyna naje.
Zarumieniła się słysząc jego odpowiedź. Nie uważała sie za idealną miała wady, z którymi sie albo bardzo dobrze kryła, albo które starała się jakoś przekuć w zalety. - Dziękuję - wiedziała jednak, że nie powinna teraz zgrywać czegoś na zasadzie "nie no co Ty ja idealna? Weź przestań", bo to było debilne. Jeżeli on miał o niej takie zdanie to mogła się tylko cieszyć, najwyraźniej widział w niej więcej pozytywów niż ona sama w sobie widziała. - Oj no dobrze - nie będzie się z nim przecież kłócić. Stanęła więc z boku i mu się przyglądała jak tam podgrzewał. - Zdecydowanie uważam, że mężczyźni powinni gotować, bo jest to bardzo pociągający widok - oznajmiła z zawadiackim uśmiechem na ustach. Gdyby nie fakt, że mieli przed sobą jeszcze całą randkę, nad którą się napracował to, by go tutaj zaczęła teraz całować i nic, by nie zjedli. Musiała się jednak powstrzymać.
Wzięła od niego to co miała wziąć i ruszyła po schodach na górę. Była ciekawa jak długo im zajmie wchodzenie i czy dostanie zadyszki. Nie spodziewała się jednak usłyszeć takiego komplementu więc zatrzymała się i spojrzała na niego przez ramię. - Dziękuję bardzo - powiedziała śmiejąc się trochę pod nosem i ruszyła dalej przed siebie. - W sumie to bogu dzięki, że tak mówisz, bo inaczej wyszłoby, że wylewam poty na brazylijskich pośladkach zupełnie na nic - no nie po to ćwiczyła, żeby to nie przynosiło żadnych efektów. Teraz przynajmniej miała pewność, że działa.
Gdy już dotarli na górę to usiadła na wskazanym miejscu ciągle się uśmiechając. - Dziękuję - no miała pełen serwis, lepiej niż w niejednej restauracji. - Podoba Ci się ten samochód? - Zapytała zaciekawiona, bo nie każdy lubił takie bryki. Ona na przykład... no tak średnio. Ona wolała duże auta. - Mi się wydaje, że to jest auto tylko dla szpanu, a żeby nim pojechać gdzieś dalej to sobie idzie rozwalić kręgosłup - Gai to pewnie też powiedziała, bo przecież była z nią szczera. - Dobra spróbujmy tego Twojego dania - poruszała brwiami i złapała za widelec żeby nabrać porcję jedzenia i wpakować sobie do buzi. Przez chwilę jadła mrużąc lekko oczy. - Hmm... - mruknęła jak już przełknęła porcję - jest bardzo dobre, ten sos jest przepyszny - żeby sobie nie myślał, że teraz po prostu chce być miła to wzięła kolejną porcję, którą ze smakiem zjadła.

come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
No sory, ale Joel nie wiedział, że Lunie jest tak łatwo zaimponować. Gdyby wiedział to by ją zabrał na trzepak zjeść nuggetsy z McDonald’sa. Żartuje. Nie zrobiłby tego. Nawet jakby wiedział, że łatwo jest jej zaimponować to by się postarał. Joel nie jest człowiekiem, który sobie randkował hobbystycznie tak jak na przykład najserdeczniejsza przyjaciółka Luny. On jak już randkował to z kimś z kim chciał się związać na dłużej. I takie też plany żywił wobec Luny. Zdawał sobie sprawę z tego, że ich sytuacja była nieco skomplikowana, ale wierzył, że coś wymyślą. Na razie jednak nie wybiegał tak daleko w przyszłość.
- Przekażę Ronanowi. Jestem pewien, że chętnie sprzeda prawa do stworzenia czegoś takiego. – Pewnie Ronan za długo by się nad tym nie zastanawiał, bo jednak potrzebował hajsu. A taki Hallmark, który jest wyprany z oryginalnych pomysłów, to na bank zapłaciłby spore pieniądze za oryginalną myśl. Luna w ogóle się powinna cieszyć, że Joel to nawet ma romantycznych przyjaciół, a nie takie przeciwieństwa jakie miała ona i Gaia.
- W sumie to nie jesteś w błędzie. Nie mam za bardzo czasu gotować. – A nie mógł sobie nawet zainwestować w dietę pudełkową, bo czasami to go kilka dni w domu nie było, więc to jedzenie to by tylko stało pod drzwiami jego mieszkania i się psuło. A jak miał okazję, no to próbował coś gotować. Głównie kurczaka, bo jednak było najszybciej. – Poważnie? – Prychnął z niedowierzaniem. – Przykro mi to mówić, ale w takim razie spotykałaś się z niewłaściwymi mężczyznami. – No bo co to za facet, który w ogóle nie chce gotować dla wybranki swojego serca. Joel od razu wiedział, że będzie dla niej gotował. Wolałby odpuścić sobie otoczenie latarni morskiej i spędzić ten dzień w domu i jej ugotować niż jakby miał brać żarcie z restauracji. To był tak prosty sposób na wyrażenie uczucia. – Teraz tak mówisz… powinnaś mnie zobaczyć w moim fartuszku. – Zamachał brwiami, ale tak naprawdę to nie miał żadnego fartuszka. Chociaż może powinien zainwestować chociażby po to, żeby dopełnić fantazję Luny o mężczyźnie, który wygląda pociągająco jak gotuje.
- Absolutnie nie przerywaj. Treningi bardzo się opłacają. – Nawet nie żartował. Miał piękne widoki. To, że się zatrzymała, żeby na niego spojrzeć też było błogosławieństwem. Miał te widoki przez parę sekund dłużej.
- Oczywiście. Komu nie podobałby się Jaguar? – Wiadomo, że jakby ktoś miał wybierać między Jaguarem, a jakimś randomowym, pospolitym autem, to każdy wybrałby Jaguara. Joel miał służbowe auto, które dostał też do użytku prywatnego, więc nie miał za bardzo z czego wybierać. Nie narzekał, bo przynajmniej jeździł sobie za darmo, ale taki Jaguar to zawsze fajna rzecz do posiadania. – Uważasz, że Gaia kupuje auta dla szpanu? – Nie był ślepy. Oczywiście, że zauważył zielone Porsche stojące pod domem. Poza tym Gaia też mu powiedziała, że Porsche nie dostanie. A przynajmniej nie na tym etapie relacji z Luną.
- Czekam na werdykt. Smacznego. – Trochę się stresował, bo może zaraz wyjdzie, że przecenił swoje umiejętności i tak naprawdę to danie jest tragiczne i Luna będzie miała łzy w oczach jak będzie jadła. Na szczęście do niczego takiego nie doszło, więc Joel się ucieszył i kamień spadł mu z serca. Też sobie zaczął jeść. – Jak kłamiesz, żeby nie sprawić mi przykrości to nie musisz. – Zażartował sobie jeszcze, chociaż nie wyglądała na taką, która przełykałaby z trudem. Iks de.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Uff czyli jednak trochę Cię znam - wiedziała, że nie ma czasu gotować, to już było coś. Ona na przykład może i ten czas, by znalazła, ale jakoś nie czuła potrzeby gotowania samej dla siebie. Gai w większości i tak nie było w domu, więc nawet nie miałaby się z kim tym jedzeniem podzielić. Pewnie gdyby chciała poczęstować jakiegoś swojego ochroniarza to, by jej powiedzieli, że nie mogą jeść od swoich klientem więc skończyłaby z garem jedzenia sama. Luna nie lubiła marnować jedzenia, które prędzej czy później, by się zepsuło. Wolała sobie coś zamówić albo zrobić sobie kanapkę z pasztetem. Pewnie częściej jej się zdarzało gotować jak mieszkała z ojcem i bratem, bo tam jednak miała kogo tym później nakarmić i nawet jak było niedobre to mówili, ze jest pyszne. - No w to akurat nie wątpię - gdyby jakiś był właściwy to być może teraz, by tutaj nie siedzieli. Może w ogóle mieszkałaby gdzieś indziej i miała zupełnie inne życie. Z drugiej strony, jak to śpiewała Christina Perri musiała przejść wiele kroków i przez piekło, żeby w końcu być z tym właściwym. Parafrazując. - Kurde... to mówisz mi takie rzeczy i nie wziąłeś tego fartuszka... - pokręciła głową - będę musiała uruchomić wyobraźnię, a nie jestem w stanie Ci obiecać jak to się wszystko w mojej głowie potoczy - dodała żartując sobie, nie była małym zboczuszkiem. Chyba. Tak mi się wydaje.
- Myślę, że jeżeli już jesteśmy w takim położeniu to powinieneś mi podziękować za te mordercze godziny treningów - zarzuciła żenującym żartem prowadzącego. Dobrze, że się nie zarumieniła i nie speszyła jakby miała 12 lat. Chyba tak bardzo nie była przyzwyczajona, że Joel może mówić t a k i e komplementy, że aż zapomniała o tym, że powinna zgrywać kobietę o bardzo niskim poczuciu własnej wartości.
- Mi? W sensie z wyglądu jest śliczny, ale jeżdżenie tym? Nawet nie ma gdzie nóg wyciągnąć. - A nie oszukujmy się, Luna była mała, nie potrzebowała zbyt wiele miejsca. - Myślę, że tak, chociaż to jej nowe Porsche już i tak jest nieco lepsze. Myślę, że powinnyśmy kupić porządne, duże auto, które nam się przyda przy prowadzeniu fundacji. No, bo wiesz... czasem trzeba będzie coś komuś zawieźć, albo pójdziemy kupić jakieś rzeczy dla biednych dzieci, duży samochód się przyda. Mój jest nieco bardziej pakowny, ale też bez przesady. - No nic, będzie musiała poszukać w świecie jakiegoś większego auta. Nawet nie musiał być nowy, bo przecież nie będą nim jeździć każdego dnia. Nie było po co tracić pieniędzy. Będzie to jednak musiała z Gaią przegadać zanim postawi busa w jej ogrodzie, bo nie będzie miejsca w garażu.
- Ejj nie kłamie - i skoro siedzieli obok siebie to lekko go szturchnęła. - Jest naprawdę bardzo dobre, odrobinę wiary w siebie - pokręciła lekko głową z rozbawieniem i wróciła do jedzenia od czasu do czasu zerkając na swojego towarzysza z uśmiechem. - Widok też jest boski - dodała przyglądając się tafli morza. - Chociaż jakbyś miał jednak ten swój fartuch i tam stanął to jeszcze byłby lepszy - w sumie to miała szczęściara dwa, dobre, piękne widoki. Jeden przed sobą, a drugi obok siebie, tak żeby nie było.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Zaśmiał się unosząc brwi w lekkim zdziwieniu.
- Trochę? – Próbował udawać zranionego. – Miałaś tyle samo czasu co ja, żeby mnie poznać. – Dodał, ale wiadomo, że to tak trochę nieprawda. On mógł sobie przez ten czas obserwować jej życie. On sam nie dawał się jej poznać, bo przecież musiał zachować profesjonalizm. Miał teraz tylko nadzieję, że nie przejdą na rozmawianie o tym, bo ostatecznie wyjdzie, że będą gadać o pracy, a najbardziej na świecie chciał tego uniknąć. Pewnie dlatego tak dobrze się bawią, bo nie rozmawiają o tej konkretnej rzeczy. – Mam ci opisać ten fartuszek? Dobra. Sama o to prosiłaś. – Nie dał jej nawet poprosić, albo zaprzeczyć. – To to jest jeden z tych super fartuszków, który ma narysowaną męską klatkę piersiową. Taką wiesz, na opór wyrzeźbioną. Co sprawia oczywiście wrażenie, że to moja klata. – No i na bank wszyscy w to wierzyli, bo przecież taki fartuszek nie pokrywał absolutnie nic, a klata na fartuszku była bardzo rysunkowa. Dobrze chociaż, że Joel nie miał jakiejś tej klaty najgorszej. Dzięki bogu, że miał mięśnie, a nie że był jakimś suchoklatesem, który powinien się wstydzić tego co tam chowa pod koszulkami.
Zaśmiał się cicho pod nosem i tylko pokręcił głową. Nie mógł powiedzieć nic więcej, bo jedyne komentarze jakie mu przychodziły do głowy, były niezbyt odpowiednie na pierwszą randkę. Poza tym nie oszukujmy się, Joel nie za bardzo był typem, który na takim etapie znajomości serwował jakieś obleśne komplementy. Chociaż ten nie byłby obleśny. Po prostu nie na miejscu. Joel za bardzo szanował Lunę, żeby powiedzieć jej coś takiego.
- Co ty opowiadasz. Jest tam pełno miejsca na nogi. – No on był troszkę wyższy i czuł się dobrze w takim aucie. No, ale to też inna sprawa. Był facetem i jednak trochę imponowały mu takie zabawki. Zazdrościł delikatnie, że taka Gaia mogła sobie pozwolić na Porsche mając już Jaguara. Dobrze, że Joel nie poznał Sameen, bo wtedy miałby obsesję na jej punkcie, a wiadomo, że tam obsesje nie kończą się dobrze. – I o jakim aucie myślisz? Coś w stylu vana czy raczej na przykład niewielki bus? – No bo to były dosyć istotne kwestie. Właściwie to przy rozwijaniu się fundacji powinny przemyśleć czy nie powinny posiadać jakiejś floty aut. Tym bardziej, że ich fundacja ma się skupiać na dzieciach. Chociaż z drugiej strony dobrze byłoby na przykład angażować zewnętrzne firmy transportowe. Boże, zaraz Joel tam zacznie pracować, bo już kminił pięcioletni plan dla fundacji.
- Ale ja wiem, że jest dobre. Dla mnie jest wyśmienite. To jedno z moich ulubionych dań. Bardziej mi chodziło o twoje wrażenia. – Nie zrobiłby jej czegoś czego sam wcześniej nie wypróbował. Nie ryzykowałby. Tym bardziej, że tak naprawdę nie wiedział za bardzo co Luna lubiła jeść. Pewni nic jak kurwa wszystkie twoje postacie. Tą lasagne co jej zrobił w safe house to też pewnie musiał sam wpierdalać.
Zaśmiał się. – Przeceniasz mój fartuszek. – Uśmiechnął się i jeszcze przez chwilę patrzył sobie na widok, ale później wrócił do jedzenia. Może na górze nie pizgało jakoś mocno, ale lekki wiaterek wiał i jedzenie stygło, a zimny kurczak był średni. – Miałem ci nic nie mówić. A przynajmniej nie tak od razu. Planowałem to powiedzieć bardziej pod koniec tej randki. – Odłożył widelec i spojrzał na Lunę. – Jest bardzo spora szansa, że pod koniec dnia, może nawet szybciej, zacznę się w tobie zakochiwać. – Oparł się i spojrzał na nią, zachował powagę przy tym wyznaniu, bo to jednak była poważna sprawa. – Już od jakiegoś czasu czuję, że jest to nieuniknione. I chciałem, żebyś wiedziała. – Teraz nawet lekko się uśmiechnął i wyciągnął dłoń w jej stronę, żeby go złapała, albo ewentualnie zajebała mu plaskuna za tak odważne słowa.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Uniosła brew, bo dobrze wiedziała, że to nie jest tak do końca prawda. Czasu może i miała tyle samo, ale czy on się chciał z nią dzielić czymkolwiek poza ty jej znienawidzonym słowem P R O F E S J O N A L N I E. Jezu serio, nie chciała już tego nigdy więcej słyszeć z jego ust. No chyba, że miałby to być jakiś komplement, to wtedy okej. Kontekst był ważny. – Bardzo proszę, tylko proszę dokładnie żebym miała pełne wyobrażenie – zaśmiała się pod nosem i skupiła się rzeczy rzeczywiście soboe to wyobrazić. Śmiać jej się chciało ale starła się być względnie poważna. – Tak, okej… mam to w głowie. Myślisz, że powinnam sobie kupić do pary taki z kobiecym ciałem o idealnych kształtach? Wiesz, żebyśmy od siebie nie odstawiali jak kiedyś przyjdzie nam coś razem gotować. – Już raz prawie robili wspólnie pierogi więc kto wie, może się jeszcze to wydarzy. Chciała powiedzieć, że zamiast jej dawać sobie wyobrażać taki fartuch to powinien po prostu ściągnąć koszulkę, bo wtedy byłoby łatwiej, ale nie chciała tak mówić, nie aż tak. Nie na ich romantycznej randce.
- Spróbuj nim jechać dłużej niż 20 min – nikt nie zmieni podejścia Luny do tego typu samochodów. Były dla szpanu nie dla komfortu jazdy, ani tym bardziej bezpieczeństwa. Miały być szybkie, wyglądać trochę jak jakiś statek kosmiczny, a nie samochód i kosztować zdecydowanie za wiele. – Myślę raczej o vanie, żeby można było przewozić i ludzi i rzeczy, chociaż nie wiem jeszcze jak to będzie wyglądać. Może nie będziemy mieć wielu beneficjentów i ta fundacja nie wypali. Może to był taki dobry pomysł tylko w mojej głowie. – Teraz, gdy prace nad tym były już coraz to bardziej na finiszu to zaczęła się stresować, że to nie wyjdzie. Uważała to za idealną rzecz dla niej, mogłaby podzielić się odrobiną tego, co sama kiedyś dostała. Sama była jak te dzieciaki, potrzebowała pomocy i w jej wypadku w stu procentach dobrze się to nie skończyło. Dlatego teraz chciała nad tym panować. Mieć pewność, że te dzieci będą mieć to czego naprawdę potrzebują bez żadnych kruczków w postaci ojca gangstera.
- Moje wrażenia są bardzo pozytywne. – Pokiwała głową, bo Luna nie była jak Gaia, ona wolała proste dania, a nie takie, które się gotowało godzinami brudząc wszystko dookoła. Poza tym, bardziej w tej chwili doceniała to, że mu się chciało poświęcić czas na to, by zrobić coś specjalnie dla niej. To było cholernie miłe i poczuła się trochę tak wyjątkowo. Do tego jeszcze ta piękna latarnia i widoki, które zapierały dech w piersiach. Wszystko było idealne. Odwróciła wzrok w jego stronę, gdy zaczął mówić. Zmarszczyła lekko czoło, bo trochę się nawet zestresowała, że nagle jej powie, że jutro wyjeżdża na pół roku do Londynu, a ona nie była spakowana i miałaby mało czasu żeby zapakować walizkę na pół roku. Takiego obrotu spraw się jednak nie spodziewała. Początkowo była trochę zdziwiona, ale z każdą sekundą na jej ustach pojawiał się coraz to większy uśmiech. Tak dawno nie słyszała takich słów. Już nie pamiętała kiedy ostatnio ktoś mógłby się w niej zakochać i to w taki rzeczywiście romantyczny sposób. No, bo wiedziała, że Gaia ją kocha, ale wiadomo, że kochała ją tak jak przyjaciółkę, w końcu już nawet Luna wiedziała, że Zimmerman była zakochana w kimś innym i tym kimś nie była ona. Nawet biorąc pod uwagę to co wydarzyło się w walentynki. To przecież nic nie zmieniało. Patrząc teraz na Joela naprawdę rozumiała, że on jest jej jedyną opcją na to, by mogła być z kimś w normalnym, szczęśliwym związku. A najlepsze było to, że Luna wcale innych opcji nie potrzebowała. – Myślę, że mogę z tym jakoś żyć – odpowiedziała łapiąc go za rękę i wpatrując się mu w oczy z szerokim uśmiechem na ustach, a później na chwilę przeniosła spojrzenie na widok za oknem. – W końcu mój pięcioletni plan podrywu zaczyna działać – dodała żartując sobie trochę wracając do spoglądania na Joela. – A co jeśli ja się w Tobie zakocham przed końcem tej randki albo wcześniej? – Zapytała unosząc lekko brew. – Będzie to coś złego? – Obstawiała, że nie, ale wolała się upewnić, jednak zanim odpowiedział to bardzo mi przykro, ale Luna była szybsza i złapała go za kawałek koszulki, żeby go do siebie przyciągnąć i pocałować.


joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Zaśmiał się i pokręcił głową w zaprzeczeniu. – Nie widzę takiej potrzeby. – Uśmiechnął się. Wolał, żeby nie kupowała takiego fartuszka, bo on ten swój to wymyślił. Nie miał fartuszka, bo jednak ja nie wiem czy takie fartuszki to są w ogóle przez kogoś używane. Może jak człowiek grilluje to używa. Ale Joel nie miał ogródka, żeby sobie grillować. A w domu to jak sobie ujebał czymś ciuchy to przecież miał pralkę. A jak się nie wyprało to wypierdalał. Nie był jakimś typem, który będzie na chacie trzymał poplamione ciuchy. Miał trochę szacunku do siebie, chciał się ładnie prezentować nawet jakby miał być wzięty z zaskoczenia.
- Nie miałbym nic przeciwko. – On to pewnie nawet mógłby jeździć takim cały dzień. Nie zgadzał się z Luną, że były niewygodne czy nieporadne. Może będzie musiał porozmawiać ze swoim szefem, że powinni do floty dołożyć właśnie takie auta, żeby ich klienci, którzy nie są gwiazdami, poczuli się jak gwiazdy. A dzięki temu Joel będzie sobie mógł jeździć fajnym autkiem i nie będzie musiał liczyć na łaskę typiary, której nawet nie znał. Dobrze, że to był pomysł psiapsi Luny, a nie jego, jeszcze by wyszło, że uprosił ją o tego Jaguara. – No to chyba musicie pomyśleć o dwóch. Bo masz vany pasażerskie i vany dostawcze. W pasażerskim za bardzo nic nie przewieziesz, mają małe bagażniki, a w vanie dostawczym nie przewieziesz za bardzo ludzi. To po prostu pusta przestrzeń na tyłach. – No chyba, że kupią vana z takimi siedziskami jak zawsze na filmach przewożą ludzi, co ostatecznie jest jakiś wybuch i skok i uwalniają tych ludzi uwięzionych tam. Lol, ale nie mam głowy do pisania, że to jedyny opis jaki przyszedł mi do głowy. – Jestem pewien, że wypali. A jak nie wypali… to po prostu nie wypali. Próbowała. Nie udało się. Tak się czasem dzieje. – Joel był zbyt pozytywny, żeby dać się wciągnąć w takie niepotrzebne zamartwianie się. Lepiej ponieść porażkę, niż później żałować, że w sumie to nigdy nie spróbowała i nie wie czy by się jej udało czy nie. A tak to przynajmniej nabierze doświadczenia.
Ucieszył się, że jedzenie jej smakowało. Nawet jeżeli kłamała, to robiła to tak dobrze, że Joel nawet by nie rozpoznał tutaj fałszu. Nie miał za bardzo czasu myśleć nad czymś bardziej wystawnym i skomplikowanym. Pewnie miałby czas, ale no nie wyszło mu przez ten koncert, o którym zapomniał, a nie mógł wystawić ani Cat, ani Luny. Także postanowił spotkać się z obiema i teraz cierpieć konsekwencje. Chociaż nie cierpiał. Był dumny z siebie, że nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby jednak coś zamówić. A to byłoby spore ułatwienie, bo nawet podgrzewanie tego na kuchence w latarni morskiej nie było komfortowe i fajne.
- W sensie… – Zmarszczył brwi, bo musiał zrozumieć logikę. – Ten plan się zaczął jak się poznaliśmy czy zaczął się teraz czy zaczął się pięć lat temu jak jeszcze mnie nie znałaś i jak byłem w innym związku? – Może Luna była jakimś prorokiem, który sobie przewidział, że taki Joel pojawi się w jej życiu. No i nie zdążył nic powiedzieć, bo go pocałowała, więc nawet przez chwilę ten pocałunek odwzajemniał, ale w końcu, z lekkim uśmiechem (ale też niechętnie) przerwał go. – Myślę, że nie będzie w tym nic złego. – Nie miałby nic przeciwko. Przynajmniej byliby w czymś zgodni i nie mieliby dramatów i wybojów i wszystko byłoby normalnie. Tak jak Joel sobie tego chce. Jemu żadne dramaty nie są potrzebne.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
-Dwa to już za dużo. Nie będzie gdzie tego pomieścić. – W końcu trzeba byłoby to trzymac jednak gdzieś w domu, a już i tak miały sporo samochodów. – Myślałam o takim zwykłym osobowym, ale żeby miał skłądane siedzenia. Wtedy coś tam też będzie można przewieźć, a przecież nie będziemy wozić bóg wie czego – pewnie jakies drobne rzeczy, nawet jakiś drobne meble, a do większych spraw to po prostu się wynajmie coś. Tak jej się przynajmniej wydawało. Nie znała sie na tym, wiele rzeczy się jeszcze musiała nauczyć. Ale wszystko małymi kroczkami. Nie musiało być idealnie od samego początku.
Uśmiechnęła się nieco smutno, bo bardzo chciała żeby wypaliło. To był projekt, który nie był w żaden sposób powiązany z jej rodziną. Ojciec nie załatwił jej przy tym niczego i czuła, że to jest jej pierwszy krok do tego, by się usamodzielnić i wyrwać z łap starego, któremu nawet obecną robotę zawdzięczała. To była jej szansa i chciała z niej skorzystać. – Niby tak, ale jednak trzymaj kciuki żeby się udało – co prawda najpier trzeba było jeszcze rozgłosić, że taka fundacja w ogóle istnieje i znaleźć jakiś beneficjentów, później będzie można myśleć jeszcze o sponsorach, bo w pewnym stopniu zasób finansowy też był nieco ograniczony.
Zaśmiała się i pokręciła głową. – Nie, tak się tylko mówi – machnęła ręką. – Oczywiście, że się zaczał jak się poznaliśmy – wtedy co prawda flirtowała z nim, bo chciała zobaczyć jak bardzo ochroniarz może czuć się niekomfortowo, ale skoro zaczął jej na to odpowiadać to chyba, nie było z nim aż tak źle. – W takim razie się cieszę – coż, może wszystko się jednak jakoś ułoży. Wróciła do jedzenia, bo jednak nie chciała jeść nic zimnego, ani zostawić coś na talerzu, żeby mu nie sprawić przykrości. Nawet winem popiła patrząc jeszcze przed siebie na piękny widok. – Mogłabym miec taki widok z okna, chyba by mi się nigdy nie znudził – chociaż kto wie, może w końcu miałaby dość pieknych zachodów słońca nad wodą. Mało prawdopodobne. – Chociaż trochę tu jest za mało miejsca żeby zorganizować dobre mieszkanie – dodała żartując sobie, no na upartego jakieś małe łóżko, by się dało tu wstawić. – Mamy jakies plany na później? Zanim oślepniemy od światła latarni? – Zapytała zerkając na niego ciekawa czy wymyślił coś jeszcze.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Pokiwał głową, bo rozumiał o co jej chodzi.
- To wychodzi na to, że może na dobry początek styknie wam mini van. – Przecież nie będzie kretynem, który im zaproponuje Multiple. Ja myślałam, że te samochody już na przykład nie istnieją, ale okazuje się, że one są jak najbardziej żywe i jak wracałam z tatuażu ostatnio to widziałam jedną na żywo i prawie się przeżegnałam. – Jak chcesz to będę mógł wam pomóc z wyborem. Trochę się na tym znam. – Co prawda sam auta nie posiadał, ale po prostu takowego nie potrzebował. Miał służbowe, więc nie było sensu w wydawaniu hajsu po to, żeby dodatkowe auto stało w garażu. Poza tym Gaia była frajerką, która mu pożyczyła Jaguara. Żartuje. Nie była frajerką. – Ewentualnie mogę ci kiedyś pokazać auta jakie mamy w firmie. Mamy jakieś furgonetki i vany, więc przynajmniej będziesz mogła sobie co nieco zwizualizować. – Pewnie nikt w firmie nie miałby problemu z tym jakby Joel przyprowadził Lunę do firmowego garażu. W końcu była klientką i to dosyć ważną.
- Oczywiście, że będę trzymał za ciebie kciuki. – Co do tego nie było żadnych wątpliwości. Widać było jak Lunie na tym zależało, a on jako dobra randka i fantastyczny człowiek, miał zamiar ją w tym wspierać. Złapał ją nawet za rękę i splótł jej palce ze swoimi. – Będę trzymał kciuki nawet za was obie. – Dodał z uśmiechem, bo był taki super, że wiedział, że czasami, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to nie tylko będzie randkował z Luną, ale też jej najlepszą przyjaciółką. Może nie dosłownie, ale jednak w jakimś tam pewnym kontekście.
- No to zobacz. Jak taki plan ci wypalił, to plan z fundacją tym bardziej powinien wypalić. – Oczywiście sobie żartował, ale jeżeli ona nie żartowała i planowała go podrywać od samego początku i w końcu jej się udało no to cały świat stoi przed nią otworem. W końcu tutaj musiała manipulować uczuciami człowieka. Przy tworzeniu fundacji musiała po prostu zaproponować dobry plan. – Poważnie? – Zapytał i spojrzał sobie na morze. Dzisiaj było wyjątkowo spokojne. Szumiało ładnie, fale nie były jakieś dojebane, ale poza tym… widok był całkiem zwykły. Dobra, wiedział, że niebo codziennie ma inny kolor i pewnie znajdowałby radość w tym, ale tak jakoś… dla niego nie. – Ja bym chyba wolał widok na miasto, albo na las. Kiedyś jak byłem w Hiszpanii to miałem świetny widok z pokoju na ulicę. Pokaże ci kiedyś zdjęcie. – On to lubił sobie patrzeć na ludzi malutkich jak mróweczki i na światła aut.
- Ronan organizuje sobie przestrzeń do spania na dole latarni. Co prawda nie planuje tutaj mieszkać, ale opowiadał mi, że woli dmuchać na zimne. Latarnie są teraz zautomatyzowane, ale uznał, że w razie jakiejś awarii osoba, która by tu pracowała powinna mieć gdzie spać. – Joel tak bardzo pasowałby na takiego latarnika. Dobrze, że miał pracę, bo jeszcze zacząłby to rozważać i wmawiać sobie, że Luna będzie jego Alicią Vikander. – Nie mam. Nie dotarłem tak daleko. – Uśmiechnął się smutno. – Ale tak sobie przy okazji myślałem, że może wykorzystamy to, że mamy całą noc i auto i pojedziemy gdziekolwiek będziesz chciała? Oczywiście lokalizacje ograniczone, bo musimy wrócić na czas. – Prawie jak kopciuszek przed północą. Tylko, że teraz powrót był wyznaczony przez koniec jego zmiany.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Naprawdę mógłbyś? Nie znam się na tym absolutnie więc byłabym wdzięczna jakbyś miał czas i chęci na to zerknąć - Gaia pewnie, by wiedziała co wybrać, bo Gaia wie wszystko, ale Luna nie byłaby sobą gdyby nie mogła wyciągnąć jak najwięcej możliwości spotkania się z Joelem. Wyszarpywała każdą możliwą chwilę, by z nim pobyć. - Dobrze to umówimy się na to, pokażesz mi co macie i spróbujemy coś wybrać podobnego, ale to za jakiś czas. Najpierw musimy ogarnąć jeszcze parę istotniejszych spraw. Musimy niedługo złożyć papiery, a nie mamy nawet wymyślonej nazwy. - Nie miały zbyt wiele czasu żeby się nad tym głowić i zastanawiać. Jakieś decyzje musiały zostać podjęte, a Lunie nic chwytliwego nie przychodziło do głowy oprócz "Gana" albo "Luia" i każda z tych wersji brzmiała tragicznie.
Zaśmiała się słysząc jego słowa i pokiwała głową. - Przekaże Gai, pewnie się ucieszy - no bo czemu miałaby się nie ucieszyć? To dobrze, że ktoś w nie wierzył! Nawet jeżeli to był "ten głupi chłopak". - Ale dobra, nie gadajmy już o tej fundacji, bo zaraz się okaże, że będę cały wieczór o tym mówić, a to nie o to chodzi w randkach. - Nie tylko ona miała mówić, a czasem sie chyba zapominała. Powinna też poznać Joela, bo tak naprawdę on wiedział o niej o wiele, wiele więcej niż ona o nim i to był ich czas żeby się poznali.
Spojrzała na niego zszokowana, bo kto jak kto, ale Joel nie wydawał się być człowiekiem, który lubi mieć widoki na ulicę, mieć jednak mniej prywatności przez to, że było tam dookoła pełno ludzi no i hałas, który przecież był obecny na takich zatłoczonych miejscach. - Teraz to mnie zaskoczyłeś, wydawałeś mi sie człowiekiem, który ceni sobie spokój, a nie widok ludzi z okna - no tego się nie spodziewała. - Jak Ci się podobała Hiszpania? - Wiadomo, że z Hiszpanii do Portugalii to już niedaleko, a Luna była z Portugalią związana więzami krwi. Bywała u dziadków, ale oni nie mieli okien na ulicę. Znaczy mieli, ale ich ulice były puste, bo mieszkali w małym miasteczku kilkadziesiąt kilometrów od Lizbony. Luna bardzo chciałaby tam znów polecieć.
- Widzę, że masz pomysłowych znajomych. Może zapoznaj Ronana z tym kolegą co u Ciebie mieszka, znajdzie sobie inspirację do napisania romansu z akcją w latarni morskiej - no chyba, że się już znali. Luna nie miała pojęcia czy tak jest. - Cieszę się, że mnie tu zabrałeś. Piękne miejsce z pięknym widokiem, restauracja też bardzo dobre, towarzystwo bez zastrzeżeń, normalnie wszystko 10 na 10 - powiedziała przyglądając mu się z uśmiechem. - Wystawię pozytywną opinię na googlach - Luna pewnie miała ten rank "lokalny przewodnik" tyle opinii wystawiała w necie. Teraz sobie oczywiście żartowała, bo nie będzie wystawiała Joelowi opinii na necie, jeszcze jakaś pizda, by chciała też zobaczyć czy może się z nim wybrać na taką rankę. Nie ma opcji. - Pasuje mi to... to w takim razie teraz ja Cię zabiorę na mini randkę w randce. Pojedziemy w jedno miejsce. - Już ona miała coś w głowie. - W poradnikach piszą, że czasem kobieta musi przejąć inicjatywę, więc się będę stosować - zażartowała, bo nie czyta takich rzeczy! Chyba, że jej to Gaia powiedziała. To jedyny poradnik jaki Luna miała. - To co, zbieramy się? - Pewnie trzeba było nieco posprzątać, a Luna wolała żeby ich światło nie oślepiło.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ