I'm not a thief, I'm a treasure hunter
: 18 lut 2024, 18:26
Patrizia od zawsze miała wmawiane – to przez matkę, to przez babcię – że u kobiet nie liczy się nic innego, niż jej prezencja. Że może czegoś nie znać, nie wiedzieć, ale grunt by miała zrobioną fryzurę, paznokcie i była schludnie ubrana. Niestety, żyjąc z pokolenia na pokolenie w biedzie, ma się zupełnie inną perspektywę niż wykształceni ludzie z dobrych domów. I cholernie ciężko było wyjść z tej mentalności o własnych siłach, zwłaszcza że samemu nie miało się widoku na lepsze życie. Bez kombinowania, wiecznego zapożyczania się i… kradzieży. Bo niestety to ostatnie było sposobem Pati na to, by zdobyć dobrej jakości markowe ubrania, które w jej mniemaniu świadczyły o wartości człowieka. Kiedy była dzieckiem wystarczająco wiele razy była obiektem drwin, kiedy matka kazała jej zakładać ciuchy zakupione w lumpeksie, bo na nowe nie było jej stać. W paru sklepach była już spalona, ale miała jeszcze długą listę miejsc na zakupy, w których mogła spróbować swoich sił. Niestety, próbując przemycić pod swoją bluzą nieprzyzwoicie drogą bluzkę, nie przewidziała tego, że jedna z pracownic będzie miała na nią oko po tym, jak zapamiętała pannę Tribbiani jako niezwykle wyniosłą klientkę, kiedy Włoszka była tu po raz ostatni.
Niemałym szokiem dla niej było to, że pomimo tego, że odpięła od bluzki zabezpieczenie, to kiedy opuszczała sklep już podchodziła do niej ochrona prosząc o to, by rozpięła bluzę. Pati oczywiście odmówiła, a kiedy poproszono ją dodatkowo o otwarcie torebki, tak nią szarpnęła że niestety powypadały z niej inne pierdoły, które zawinęła przechadzając się po sklepie – jeden top, jedna szminka i okulary przeciwsłoneczne.
– Masz mnie w tym momencie puścić, ty gnido! Puszczaj, bo wezwę policję! – wrzasnęła do jednego z ochroniarzy, który złapał ją za ramię, a drugi wciąż nalegał, by rozpięła bluzę. To nic, że najbliżej wezwania policji byli właśnie ci ochroniarze. – Zgłosze was do waszego szefostwa, do… och santo cielo, nareszcie jesteś – aż złapała się teatralnie za serce, kiedy ujrzała młodego chłopaka, który właśnie wchodził do sklepu, przy wejściu do którego ochrona przetrzymywała Pati. – Powiedz tym niemiłym gorylom, że przyszedłeś zapłacić za to wszystko, kochanie – dodała wymierzając mu porozumiewawcze spojrzenie. I naprawdę licząc na to, że chłopak pomoże jej wykaraskać się z tych tarapatów.
Dennis Rosberg
Niemałym szokiem dla niej było to, że pomimo tego, że odpięła od bluzki zabezpieczenie, to kiedy opuszczała sklep już podchodziła do niej ochrona prosząc o to, by rozpięła bluzę. Pati oczywiście odmówiła, a kiedy poproszono ją dodatkowo o otwarcie torebki, tak nią szarpnęła że niestety powypadały z niej inne pierdoły, które zawinęła przechadzając się po sklepie – jeden top, jedna szminka i okulary przeciwsłoneczne.
– Masz mnie w tym momencie puścić, ty gnido! Puszczaj, bo wezwę policję! – wrzasnęła do jednego z ochroniarzy, który złapał ją za ramię, a drugi wciąż nalegał, by rozpięła bluzę. To nic, że najbliżej wezwania policji byli właśnie ci ochroniarze. – Zgłosze was do waszego szefostwa, do… och santo cielo, nareszcie jesteś – aż złapała się teatralnie za serce, kiedy ujrzała młodego chłopaka, który właśnie wchodził do sklepu, przy wejściu do którego ochrona przetrzymywała Pati. – Powiedz tym niemiłym gorylom, że przyszedłeś zapłacić za to wszystko, kochanie – dodała wymierzając mu porozumiewawcze spojrzenie. I naprawdę licząc na to, że chłopak pomoże jej wykaraskać się z tych tarapatów.
Dennis Rosberg