Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
W głowie Ainswortha irracjonalnie brzmiały jego własne myśli, ale jednak musiał przyznać sam przed sobą, że w ostatnim czasie to zwykła zmiana w Shadow dawała mu najwięcej spokoju. Wbrew pozorom podawanie drinków szemranym typom, użeranie się z pijanymi pannami i węszenie za plecami groźnego gangstera przynosiły mu odpoczynek od tysiąca głupich i skomplikowanym problemów jakie sam sobie zorganizował. Jeszcze bardziej rozkoszował się chwilą przerwy, gdy w samotności mógł spalić papierosa i nie rozmawiać, ani nie widzieć się z nikim. Naprawdę zaczynał tracić kontrolę nad każdym aspektem swojego życia i nie wiedział, czy za moment nie będzie musiał się w popłochu ewakuować z miasta ciągnąc za sobą niczego nie świadomych bliskich. Wolał nawet nie poddawać się takim rozważaniom, a jednak coraz częściej zaglądał do swojego magazynu odkładając na czarną godzinę coraz większą ilość gotówki. Co więcej, chociaż sam bał się tego co robił, wiedząc jaką niesie to za sobą symbolikę to pokusił się o wyrobienie kilku fałszywych dokumentów dla ważnych dla niego osób. Miał jednak szczerą nadzieję, że nigdy nie przyjdzie mu skorzystać z przygotowanych zabezpieczeń.
W każdym razie, tamtej letniej nocy po prostu rozkoszował się chwilą ciszy. Smak palonego tytoniu wypełniał jego usta, a w uszach dudniła przytłumiona muzyka dochodząca z klubu. Nawet nie chciał sięgać po telefon, aby nie pozwalać fali stresujących doznań dobrać się do jego świadomości w razie, gdyby odczytał na ekranie jakieś mało przyjemne powiadomienie. Właśnie dopalał jednego papierosa i sięgał po kolejnego, aby jeszcze przez moment pobyć poza Shadow, gdy dosłyszał jakiś hałas. W zasadzie nie powinien się dziwić temu, że coś w tym miejscu wydawało mu się podejrzane. Dla własnego dobra zwykły Kowalski nigdy nie powinien węszyć dalej podejrzewając, że przy klubie dzieje się coś nieodpowiedniego, ale Jasper do takich osób nie należał. Zamarł się w pół ruchu i ostatecznie zamiast odpalić sobie papierosa ostrożnie skierował się w stronę ogrodzenia, gdzie za niezbyt wysokim, drewnianym płotem znajdowały się śmietniki. Nie chciał, aby jego obecność kogokolwiek zainteresowała, więc starał się być niewidoczny, ale dla pewności wymacał dłonią chwyt pistoletu. Wreszcie wyjrzał ostrożnie ponad ogrodzeniem spodziewając się dostrzec tam jakiś ludzi Nathaniela, ewentualnie nakryć kogoś na dokonywaniu mało szlachetnych aktów, ale ku swojemu zaskoczeniu raczej nie miał czego się obawiać, bo kolejny żebrak szukający resztek alkoholu w przyklubowym śmietniku nie wyglądał na żadne zagrożenie. Jasper wyśmiał samego siebie za to jakim tajniackim krokiem podchodził tego człowieka, po czym podszedł bliżej i z niemałym impetem uderzył w metalową ścianę kontenera.
- Prędzej się naćpasz od zużytych strzykawek, aniżeli znajdziesz tam jakieś chlanie! Wypieprzaj stąd - fuknął, po czym asekuracyjnie odszedł na kilka kroków i sięgnął po papierosa czekając aż jego skipowiec wynurzy się ze śmietnika.



mia ginsberg
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Wiedziała, że prędzej czy później tak się skończy. Przedłużająca się nieobecność właściciela zakładu pogrzebowego doprowadziła do tego, że jego myszki zaczęły harcować i znamienne było w tym wszystkim to, że najbardziej odpowiedzialną i zazwyczaj trzeźwą osobą była Mia, która dopiero niedawno skończyła dwadzieścia jeden lat. Być może wynikało to z tego, że podczas, gdy oni traktowali pracę przy trupach jako dodatkowe zajęcie, ona walczyła o życie. Dosłownie, bo nadal nie znalazła odpowiedniego lokum i pomieszkiwała na zapleczu kostnicy starając się udawać tak bardzo martwą jak tylko się dało. Czasami ochroniarze jej w to wierzyli, a czasami puszczali tylko porozumiewawczo oczko. Nie mogła stracić więc źródła utrzymania i własnego domu, więc tak, najbardziej panikowała ona, gdy okazało się, że stracili trupa.
Dobrze, to brzmiało dramatycznie, a chodziło o to, że gdzieś się zawieruszył w lodówkach i podczas standardowego odliczania jednego zaczęło im brakować. Oczywiście, że najpierw padł śmiały projekt, że najwyraźniej sobie poszedł i nie ma co robić hałasu, ale potem zdali sobie sprawę, że rodzina jeszcze nie zdążyła się z nim pożegnać i teraz pewnie oczekuje na ten ostatni moment.
A oni nie mają co im wystawić.
Te słowa były jak zimny prysznic dla każdego pracownika i do świtu przeczesywali okolice zastanawiając się, jakim cudem można było zgubić zwłoki. Brzmiało to tak niedorzecznie, że Mia zaczynała najlepiej odnajdywać się w tej konwencji. Może dlatego, że ostatnio oskarżono ją o morderstwo przyjaciółki, bo ją pomalowała, więc czymże w obliczu tragedii było jakieś zaginione ciało? To się wyklepie.
Z tego też powodu rozesłała wici, a sama postanowiła skupić się na miejscu, gdzie ktoś kradnący trumnę (nie wnikała po co mu ona) pozostawiłby ciało. Znała tylko jedno miejsce o tak podejrzanej reputacji i choć nie bywała fanką tych wszystkich panienek, którym nie starczało do pierwszego, postanowiła poszperać w pobliskich kontenerach. Tak naprawdę musiała przyznać, że było to niemal wołanie o pomoc, bo jeśli trup nie położy się grzecznie na stół sekcyjny, to mogą już pakować manatki. Z tego powodu niestraszne jej były wszelkie odpadki, butelki i igły, które faktycznie walały się wszędzie krzycząc o HIV. Nigdy jednak strachliwą dziewczyną nie była i przypuszczała, że da sobie radę nawet w tak ekstremalnych warunkach, choć nie sądziła, że ktoś ją na tym przyłapie.
Na dodatek, ktoś, kto faktycznie nie uzna jej za bezdomną i nie da jej spokoju.
Świetnie.
Doskonale.
Właśnie liczyła na ciepłe powitanie za pomocą pięści, która wbita w metal, narobiła więcej hałasu niż ona sama nadziewając się na zgniłą skórkę banana. W tym pieprzonym śmietniku było wszystko poza ciałem, więc mogła już odnotować, że straciła nadzieję. Z tym zamierzeniem właśnie wyłoniła się z kontenera, bo przecież nie dlatego, że panicz z papierosem raczył zwrócić jej uwagę.
- Czy ja wyglądam na ćpunkę i alkoholiczkę? Weź mnie nie porównuj do tej hołoty, jestem całkiem normalna. Zgubiłam tylko zwłoki- tak, mama ją zawsze uczyła, żeby niektóre myśli trzymać tylko dla siebie, ale najwyraźniej nie zadziałało za dobrze i właśnie ta dziewczyna w podkoszulku, zarzuconym nonszalancko na mikroskopijne szorty przyznawała się Jasperowi do swojej zguby.
Chyba powinna już wystawić rączki po odpowiedni kaftan bezpieczeństwa.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Czekał, aż z metalowego pojemnika odpowie mu mały wyraźny i zachrypnięty głos jakiegoś pijaka, lub sepleniącej pod nosem ćpunki. Tylko, że wydarzyło się coś zgoła innego, a oto przed nieco zszokowanym, ale przede wszystkim zaintrygowanym Jasperem stanęła młoda, zdecydowania za młoda jak na szperanie po śmietnikach, panienka z buńczuczną miną. Ewidentnie urażona jego postawą postanowiła wyjaśnić czemu przekopywała się przez tony śmieci, a tym samym całą ta sytuacja stała się jeszcze bardziej dziwna.
Ainsworth przez chwilę milczał paląc przy tym papierosa i przyglądając się temu nietuzinkowemu widokowi jaki przed sobą miał. Dziewczyna wyglądała na około dwadzieścia lat, a jej kusy strój idealnie pasował do Shadow, chociaż z drugiej strony coś w tej zaciętej minie jaką przyozdobiona była jej buźka, kazało Jay'owi kombinować dalej. Szukała ciała... Pojebane, ale w sumie ten klub obfitował w tego rodzaju osobowości. Sęk w tym, że raczej każde ciało znajdujące się w Shadow byłoby jakkolwiek powiązane z Nathanielem, a ten nawet nie znajdował się w środku. Co więcej jego ludzie nie kręcili się w pobliżu, a więc musiało chodzić o coś innego... Z drugiej strony kto mówi o szukaniu trupa jakiejś nieznajomej osobie. Wariatka.
- Totalnie normalna sprawa - odparł więc zaciągając się kolejną porcją tytoniu i nie zaprzestając swoich obserwacji. - A sprawdzałaś w szatni? Może ktoś je tam zaniósł i czekają na właściciela - zakpił, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. W sumie całkiem przyjemnie było się zrelaksować i na moment zaprzątnąć myśli jakąś przypadkową, lekko nienormalną panienką, a nie własnymi problemami. - A tak serio to spadaj stąd, bo następna osoba, na którą trafisz może być mniej sympatyczna ode mnie - dodał, bo mimo wszystko wokół kręciło się masę niebezpiecznych ludzi, a taka laska, która niekoniecznie lubi się z rzeczywistością mogłaby szybko stać się dla nich ofiarą. - Jak potrzebujesz podwózki mogę ci wydzwonić taksówkę, bo nie wiem, czy to mądrze, abyś wracała sama... jeszcze okażesz się swoją własną zgubą - dorzucił, niby lekko żartobliwym tonem, ale w jego głosie dało się wyczuć swego rodzaju stanowczość.
Mimo swojej przykrywki, nadal czuł się wewnętrznie odpowiedzialny za ludzi wokół, a taka młoda dziewczyna nie powinna kręcić się w Shadow. W zasadzie to Jasper z ochotą zabroniłby każdej kobiecie przychodzić do tego przybytku szatana wiedząc jak bardzo uprzedmiotowiane są przez mężczyzn. Z drugiej strony i ci niejednokrotnie stawali się ofiarami bezdusznych gnojków goszczących w klubie i nie każdy z tych demonów nosił spodnie.

mia ginsberg
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Nie miała instynktu samozachowawczego. Być może wynikało to z bardzo bliskiego obcowania ze śmiercią, ale Mia uznawała zawsze, że zgon to po prostu kolej rzeczy. Czasami zaś objawiała się znacznie wcześniej niż powinna, ale i na to nie można było nic poradzić. Kiedyś z babcią chodziła gorliwie do kościoła tłumacząc sobie w ten sposób samobójstwo własnej matki i dziś nadal wierzyła w to, że pewne kwestie są po prostu jej pisane.
Dobrze, ale śmierć w śmietniku na zapleczu nocnego klubu z powodu poszukiwania jakiegoś ciała zastępczego brzmiała dość idiotycznie i nawet Ginsberg musiała to przyznać. Być może dlatego skusił ją głos mężczyzny, którego rzecz jasna, otaksowała wzrokiem.
Zawsze miała słabość do starszych i choć zazwyczaj przybierała ona patologiczne oblicze (bo kto normalny chodzi na randki z policjantem, który ją oskarża o zabójstwo przyjaciółki), ta fascynacja fizyczna nieznajomym wydawała się całkiem normalna dla dziewczyny w jej wieku. Pewnie co druga dwudziestolatka zapiszczałaby na widok tych ciemnych i przepastnych oczu pana od papierosa, ale Mia miała swoje standardy. Poza tym- jak zostało ustalone wcześniej- szukała zwłok.
- Co ty, myślałam, żeby zajrzeć pod natryski, bo pewnie zażywają kąpieli- odpowiedziała mu równo ironicznie, ale nie była idiotką i wiedziała, że ma wszelkie prawo uznać ją za szaloną. Z tego też powodu postanowiła się zreflektować. - Pracuję w zakładzie pogrzebowym. Mój kolega ostatnio wyjechał karawanem w teren. Dokładnie tutaj, bo lubi sobie pooglądać dupy na rurach- wytłumaczyła unosząc ręce w geście cudzysłowu, bo to on się tak wyrażał o tych ciężko pracujących paniach, nie ona. - Chłopak zostawił brykę na podjeździe, a po powrocie ogarnął, że zniknęły mu zwłoki. Dosłownie ktoś mu je ukradł- parsknęła, bo cała sytuacja mimo wszystko ją bawiło. - Tak więc nie, nie martwię się, że trafię na kogoś mniej sympatycznego niż ty, przyjemniaczku, ale śmiertelnie boję się szefa, gdy dowie się, że nie mamy czego chować- i gdy wreszcie wytłumaczyła mu wszystko (a jak widać, była dziewczęciem szczerym i dość naiwnym jak przystało na dwudziestolatkę), zapaliła papierosa i spojrzała na niego uważnie.
- Czyli to prawda? Te wszystkie opowieści, że jest tutaj niebezpiecznie? Inaczej nie zamawiałbyś mi taksówki- zauważyła i nadal przyglądała się mu, zupełnie jakby chciała przypomnieć sobie, skąd mogła go znać, choć nie było to możliwe.
Mia Ginsberg nigdy nie zaszczycała tego miejsca i jasnym było, że jak skończy te swoje poszukiwania, to ucieknie stąd jak najdalej. Może i instynktu samozachowawczego nie miała za grosz, ale nie była głupia i właśnie po jego słowach zaczynała się bać.
Tyle, że jego plan miał dwie istotne luki. Nie stać ją było na taksówkę i technicznie rzecz ujmując nie miała dokąd wracać. Miała tylko zakład pogrzebowy, a jak nie znajdzie zwłok to może się pożegnać z pracą w tym miejscu.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ