#9
: 08 lut 2024, 23:16
045.
Gaia dzisiaj postanowiła sobie poczilować bombę. Uznała, że ma dzień wolny to równie dobrze może z tego skorzystać i po prostu nigdzie nie wychodzić, za nikim nie latać, nie musi nawet palić żadnego zielska, a już na pewno nie będzie piła żadnego alkoholu. Wczoraj po pracy i tak już wróciła późno, bo w domu spokojnej starości panuje jakaś dziwna grypa czy ki chuj i wszyscy czują się źle i ogólnie jacyś osłabieni. Przez to Gaia nie miała nawet okazji sobie w tej pracy się pobawić. Nikt nie miał siły nawet na to, żeby pograć w bingo. Pod koniec zmiany nawet ona zaczęła się czuć osłabiona. Sama jednak nie wiedziała czy to przez to, że nikt nie chciał się z nią bawić czy przez to, że coś ją zaczęło chwytać. Szybko jednak rozwiała swoje objawy dotyczące choroby. Okazało się, że po prostu była przybita faktem, że wszyscy chorują. Jak tylko okazało się, że może iść do domu, bo nadszedł koniec jej zmiany to wystrzeliła jak z procy i do tego domu pognała. Umyła się i poszła spać, bo potrzebowała swojego beauty sleep, żeby później nie mieć worów pod oczami.
Rano wstała i odjebała sobie jakieś królewskie śniadanie, a później czilowała bombę na ogrodzie. Biegała sobie z Ponyo, trenowała ją, przyzwyczajała do siebie, poznawała ją. No tak się świetnie bawiły aż w pewnym momencie Gaia położyła się na leżaczku, żeby teraz zaznać słońca leżąc bezruchu. Podniosła telefon, żeby sobie popatrzeć Instagrama i prawie spadła z tego leżaka jak zobaczyła, że Luna miała Walentynki bez niej. Po napisaniu smsa zerkała w okna sypialni Luny oczekując, że ta będzie potajemnie również na nią zerkać. Nic takiego się nie wydarzyło. Pozostała im więc wymiana smsowa, aż w końcu doszło do tego, że mają się spotkać w łazience na piętrze. Gaia najpierw poszła do kuchni, gdzie przygotowała dla Luńci tego gofra z bitą śmietaną. Pewnie panienka Anioł Stróż wyczuła śniadanie jak Gaia robiła je dla siebie. Nic dziwnego. Pachniało zajebiście. Na talerz położyła również oliwki, ale upewniła się, że te nie będą dotykać gofra. W razie gdyby Luna zaczęła wymyślać i się sadzić, że teraz nie zje swojego słodkiego gofra, bo ten zalatuje oliwkami. Niestety nie miała stanika zrobionego z cukierków, ale miała na sobie coś lepszego. Chociaż to też nie tak, że Gaia naprawdę chciała zaburzyć linię czasu i poderwać Lunę po tym jak złamała serce innym twoim postacią. Gaia starała się być porządną. Lubiła Luńcie, chciałaby ją poderwać, ale nie robiła sobie z tego jakiegoś niewiadomo jakiego celu życiowego.
Poszła z tym talerzem na piętro, zapukała do łazienki i weszła do środka. - Twoje zamówienie przybyło, pani. - Postawiła talerz z gofrem na blat i pokłoniła się nisko jak nadworny błazen, którym była. - Gdzie się tak odwaliłaś? - Zapytała, bo przecież Luńcia wyglądała cudownie. Ogólnie zawsze wyglądała cudownie, ale teraz to prawie przechodziła sama siebie. Rozejrzała się też po tej łazience. - Hmm. Rzeczywiście nikogo tu nie ma. - Spodziewała się, że Luna jednak będzie kogoś tutaj kitrała.