: 18 lut 2024, 11:54
- To uważaj na pacjentów. Często ją podrywają. – Vittoria zaśmiała się wcale sobie nie żartując. Siostra często dzieliła się podobnymi historiami z Włoch i nawet tu w Australii zdarzały się przypadki, kiedy pacjenci (zazwyczaj drugiego dnia po przyjęciu do szpitala) próbowali swoich sił z doktor Bertinelli, która teraz spojrzała na Beverly i z zaprzeczeniem pokiwała głową. Nie twierdziła, że prób podrywów nie było. To kiwanie głową na – nie – oznaczało raczej, żeby się tym nie przejmować. Że Margo nie brała ów sytuacji na poważnie a nawet zdarzało się, że nie zauważała starań poderwania jej, bo bardzo mocno skupiała się na przypadku medycznym niż na samym człowieku.
- Całe życie się uczymy – mruknął Mateo nie zamierzając nazywać historii Beverly „nauką na błędach”, bo wcale takowego nie popełniła. Widział w tym raczej naukę płynącą z doświadczenia. Z próby życia po swojemu, która niestety nie wypaliła tak jak to sobie kobieta wymarzyła. Najważniejsze jednak jest wyciągnąć coś z tego, wziąć dla siebie i ruszyć dalej.
- Wiesz co jest nudne? Heteroseksualne związki. – Wszyscy spojrzeli na Nicollo, który bez przemyślenia palnął coś, co mogło sugerować jego ewentualną chęć zmiany. – Nie mówię o sobie. Halo! Chodzi mi o to, że te wszystkie historie są już takie same. Moi znajomi opowiadający o swoich kolejnych kobietach nie mają takiego dylematu, czy powinni kochać lub pożądać daną osobę. To straszne, że pierwsze co słyszy się od osób mających partnera tej samej płci to słowa „bałem się ci powiedzieć. Bałem się wyznać prawdę”. Margo też się bała i to jest straszne. – Westchnął i zaraz machnął ręką świadom, że zboczył z tematu. Jak na Włocha przystało miał milion myśli na sekundę.
Bertinelli wpatrywała się w partnerkę parę razy zerkając na śpiącego Olivera, którego spokój był przesłodki.
- Uuuuu. – Vittoria dosadnie skomentowała ostatnie słowa Strand. – To takie urocze. – Aż się rozczuliła, a potem spojrzała na Mateo wskazując na niego palcem; bardziej aby mu pogrozić i pokazać, żeby przestał być takim nadętym ochroniarzem całej rodziny.
- Też kiedyś wierzyłem w tę pierwszą i jedyną miłość. – Francesco nie bał się do tego przyznać. Był romantykiem podobnie jak większość ich rodziny. – Potem okazało się, że tą pierwszą i niby jedyną była bibliotekarka z liceum, w której się podkochiwałem, więc.. – Zaśmiał się, bo teraz patrzył na to z dystansem, ale wcześniej naprawdę był mocno zauroczony w starszej pani.
- Ona była starsza od naszych rodziców.
- Ale za to pięknie się uśmiechała!
- Chodziła o lasce.
- Tylko w wilgotne dni, bo miała problem ze stawami!
Francesco jak lew bronił dawnej ukochanej, ale na jego ustach dało się dostrzec delikatny uśmieszek. Dobrze wiedział, że dla wielu jego nastoletnie zauroczenie było powodem do żartów i też już się za to nie obrażał.
- To nie jedyna dziwna rzecz, która działa się w mojej rodzinie – szepnęła pochylając się ku Strand, którą uprzedziła przed kolejnymi podobnymi historiami. Niech się poważnie zastanowi zanim zdecyduje się wejść do tej rodziny.
Sprawdziła godzinę na telefonie i westchnęła niechętnie przyznając, że wreszcie powinna się położyć. I tak się zasiedziała razem z Oliverem, którego godzina spadania minęła dawno temu. Oboje oddali się zabawie.
- Pora na mnie. – Włosi choć bardzo rozrywkowi przyjęli tę informację ze spokojem i bez zbędnego jęczenia „napij się jeszcze z nami” albo „posiedź dłużej”. – Macie pomóc Bev posprzątać. – Wycelowała w nich palec wskazujący wiedząc, że kto jak kto, ale żona Mateo nie pozwoli im wyjść bez uprzedniego ogarnięcia. Taka już była i za to ją szanowano (między innymi).
- Ej, a zauważyliście, że teraz jak się na was patrzy - Vittoria wskazała na Margo i Bev oraz Mateo i jego żonę. – to wychodzi, że macie podobny gust co do kobiet? – Obie blondynki z jasnymi oczami z krajów Europejskich, gdzie dominowała Skandynawska uroda. Przypadek?
- Faktycznie! – Nicollo się zaśmiał na co Mateo z pobłażaniem pokiwał głową.
- To już zdecydowanie pora się zbierać – Dalszych podobnych teorii nie zniesie. Dobra, zniosłaby, ale jeśli teraz nie pójdzie na górę to zrobi to dopiero za trzy godziny. – Daj mi go – poprosiła Beverly sięgając po jej syna, którego wzięła na ręce. Młody coś mrukną, ale nie otworzył oczu czując uspokajający dotyk na plecach, po których Margo przesunęła góra dół. – Widzimy się jutro, tak?
- O ile będziesz miała dla nas czas.
- Dla rodziny – zawsze. – Uśmiechnęła się wiedząc, że nawet gdyby była bardzo zmęczona to spotka się z familią, o ile nie wyjdzie, że przez nagłą operację utknie w szpitalu.
Zrobiła parę kroków w stronę drzwi tarasowych zauważając, że Beverly idzie za nią. Dopiero będąc na schodach powiedziała, że sobie poradzi, ale nie o to chodziło blondynce, która śledziła ją aż do pokoju chłopca.
- Potrzebujesz odrobiny wytchnienia? – zapytała z uśmiechem w trakcie przebierania młodego w piżamę. Nie kłóciły się o to, bo Margo jasno stwierdziła, że panią oficer bolał bark, co oczywiście zdążyła wcześniej zauważyć i odnotować. – Jeśli chcesz, to mogę im zasugerować, żeby już poszli. – Nie chciała przemęczać Beverly, bo choć ta miała wolne, to zasłużyła na w miarę spokojne dni przed powrotem do pracy.
- Całe życie się uczymy – mruknął Mateo nie zamierzając nazywać historii Beverly „nauką na błędach”, bo wcale takowego nie popełniła. Widział w tym raczej naukę płynącą z doświadczenia. Z próby życia po swojemu, która niestety nie wypaliła tak jak to sobie kobieta wymarzyła. Najważniejsze jednak jest wyciągnąć coś z tego, wziąć dla siebie i ruszyć dalej.
- Wiesz co jest nudne? Heteroseksualne związki. – Wszyscy spojrzeli na Nicollo, który bez przemyślenia palnął coś, co mogło sugerować jego ewentualną chęć zmiany. – Nie mówię o sobie. Halo! Chodzi mi o to, że te wszystkie historie są już takie same. Moi znajomi opowiadający o swoich kolejnych kobietach nie mają takiego dylematu, czy powinni kochać lub pożądać daną osobę. To straszne, że pierwsze co słyszy się od osób mających partnera tej samej płci to słowa „bałem się ci powiedzieć. Bałem się wyznać prawdę”. Margo też się bała i to jest straszne. – Westchnął i zaraz machnął ręką świadom, że zboczył z tematu. Jak na Włocha przystało miał milion myśli na sekundę.
Bertinelli wpatrywała się w partnerkę parę razy zerkając na śpiącego Olivera, którego spokój był przesłodki.
- Uuuuu. – Vittoria dosadnie skomentowała ostatnie słowa Strand. – To takie urocze. – Aż się rozczuliła, a potem spojrzała na Mateo wskazując na niego palcem; bardziej aby mu pogrozić i pokazać, żeby przestał być takim nadętym ochroniarzem całej rodziny.
- Też kiedyś wierzyłem w tę pierwszą i jedyną miłość. – Francesco nie bał się do tego przyznać. Był romantykiem podobnie jak większość ich rodziny. – Potem okazało się, że tą pierwszą i niby jedyną była bibliotekarka z liceum, w której się podkochiwałem, więc.. – Zaśmiał się, bo teraz patrzył na to z dystansem, ale wcześniej naprawdę był mocno zauroczony w starszej pani.
- Ona była starsza od naszych rodziców.
- Ale za to pięknie się uśmiechała!
- Chodziła o lasce.
- Tylko w wilgotne dni, bo miała problem ze stawami!
Francesco jak lew bronił dawnej ukochanej, ale na jego ustach dało się dostrzec delikatny uśmieszek. Dobrze wiedział, że dla wielu jego nastoletnie zauroczenie było powodem do żartów i też już się za to nie obrażał.
- To nie jedyna dziwna rzecz, która działa się w mojej rodzinie – szepnęła pochylając się ku Strand, którą uprzedziła przed kolejnymi podobnymi historiami. Niech się poważnie zastanowi zanim zdecyduje się wejść do tej rodziny.
Sprawdziła godzinę na telefonie i westchnęła niechętnie przyznając, że wreszcie powinna się położyć. I tak się zasiedziała razem z Oliverem, którego godzina spadania minęła dawno temu. Oboje oddali się zabawie.
- Pora na mnie. – Włosi choć bardzo rozrywkowi przyjęli tę informację ze spokojem i bez zbędnego jęczenia „napij się jeszcze z nami” albo „posiedź dłużej”. – Macie pomóc Bev posprzątać. – Wycelowała w nich palec wskazujący wiedząc, że kto jak kto, ale żona Mateo nie pozwoli im wyjść bez uprzedniego ogarnięcia. Taka już była i za to ją szanowano (między innymi).
- Ej, a zauważyliście, że teraz jak się na was patrzy - Vittoria wskazała na Margo i Bev oraz Mateo i jego żonę. – to wychodzi, że macie podobny gust co do kobiet? – Obie blondynki z jasnymi oczami z krajów Europejskich, gdzie dominowała Skandynawska uroda. Przypadek?
- Faktycznie! – Nicollo się zaśmiał na co Mateo z pobłażaniem pokiwał głową.
- To już zdecydowanie pora się zbierać – Dalszych podobnych teorii nie zniesie. Dobra, zniosłaby, ale jeśli teraz nie pójdzie na górę to zrobi to dopiero za trzy godziny. – Daj mi go – poprosiła Beverly sięgając po jej syna, którego wzięła na ręce. Młody coś mrukną, ale nie otworzył oczu czując uspokajający dotyk na plecach, po których Margo przesunęła góra dół. – Widzimy się jutro, tak?
- O ile będziesz miała dla nas czas.
- Dla rodziny – zawsze. – Uśmiechnęła się wiedząc, że nawet gdyby była bardzo zmęczona to spotka się z familią, o ile nie wyjdzie, że przez nagłą operację utknie w szpitalu.
Zrobiła parę kroków w stronę drzwi tarasowych zauważając, że Beverly idzie za nią. Dopiero będąc na schodach powiedziała, że sobie poradzi, ale nie o to chodziło blondynce, która śledziła ją aż do pokoju chłopca.
- Potrzebujesz odrobiny wytchnienia? – zapytała z uśmiechem w trakcie przebierania młodego w piżamę. Nie kłóciły się o to, bo Margo jasno stwierdziła, że panią oficer bolał bark, co oczywiście zdążyła wcześniej zauważyć i odnotować. – Jeśli chcesz, to mogę im zasugerować, żeby już poszli. – Nie chciała przemęczać Beverly, bo choć ta miała wolne, to zasłużyła na w miarę spokojne dni przed powrotem do pracy.