Strona 1 z 1

miles middleton

: 05 lut 2024, 01:15
les middleton
Odkąd pamiętam miałem w sobie dużo złości - sam nie wiedziałem najbardziej na kogo. Na ojca, który zniknął mniej więcej w tym momencie, jak na świat przyszła najmłodsza z nas, Lilibeth - tak jak królowa angielska, naprawdę nie pytajcie dlaczego - i nagle stwierdził, że on się z tego wypisuje, zabiera swój mandżur i tyle my go widzieliśmy. Może na mamę, że pozwoliła sobie na to wszystko, że nie otrząsnęła ojca z tego jego fantazji, bycia wiecznym Piotrusiem Panem, który widocznie nie przetrzymał odpowiedzialności z racji posiadania rodziny, a ona sama ciągle go jeszcze usprawiedliwiała. Podobnie jak usprawiedliwiała Rizza - mojego starszego brata, dla którego też trochę złości w swoim sercu potrafiłem znaleźć. Może dlatego, że za bardzo przypominał mi ojca, wiecznie oderwanego od rzeczywistości w pogoni za łatwym pieniądzem, którego nie było. Bo nie ma czegoś takiego jak łatwy pieniądz, po prostu. I chyba też na jakąś siłę wyższą, że wpakowała mnie w ogóle taką sytuację, gdzie wśród tego bałaganu obdarowała mnie krztyną zdrowego rozsądku i jakoś starałem się być wsparciem dla matki i młodszej siostry - wsparciem, którego ja nie czułem, nie tak w pełni. Bo kiedy Rizz zniknął, gdy zostaliśmy sami z rozpadającym się domkiem, a ojciec jakoś nie przysyłał tych milionów, których tak uparcie szukał, to wiedziałem, że będę musiał złapać tego krokodyla za paszczę, co nie? Dlatego chociaż uczyłem się nieźle i całkiem dobrze szkła mi gra w rugby - nawet jedna z mniej prestiżowych uczelni zaproponowała mi stypendium - to zrezygnowałem z tego wszystkiego, aby jakoś zarobić na życie. Bo powtarzam - nie ma czegoś takiego jak łatwy pieniądz. Ja miałem może odrobinę szczęścia, że bez wcześniejszego doświadczenia dostałem robotę w firmie remontowo-budowlanej państwa Winslow. Byłem w miarę kumaty, siły też mi nie brakowało - może charakter trochę jeszcze niepokorny, ale żar lejący się na kark z nieba i długie godziny na budowie szybko ostudziły temperament. Do tego stopnia, że coraz rzadziej moja dłoń zaciskała się w pięść, chociaż dalej zdarzało mi się wdawać w bójki po kilku piwach w lokalnym pubie.
Obecnie? Nadal pracuję, wiem już trochę więcej i chyba jak na razie nikt nie narzeka na moją pracę, staram się jakoś wiązać koniec z końcem i w wolnym czasie jeszcze nie zwariować. Zajmuję się mamą, siostrą i domem, bo jak to wygląda, że pracuję w budowlance, a dach przecieka? No, ale jak to mówią - szewc bez butów chodzi. Nie mam jakichś wielkich oczekiwań, nie myślę o przyszłości dalej niż do następnej wypłaty.
miles "les" middleton
22/03/2001
cairns
pracownik fizyczny
c.w. construction
saphhire river
heteroseksualny, kawaler
Środek transportu
Porusza się starym pick upem, którego powoli zjada rdza, ale nadal jest sprawny i przydaje się w pracy, gdy trzeba przewieźć materiały (albo chłopaków na pace).

Związek ze społecznością Aborygenów
Zależy kogo spytasz - jeżeli Teddy'ego to z pewnością odpowie ci, że nie, zresztą przecież nie wyglądał nawet na takiego co by z rdzenną ludnością miał coś wspólnego, ale z ust jego starszego brata może wypłynąć już nieco inna wersja.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Najczęściej na budowie albo przed domem, grzebiąc pod maską samochodu/wykonując przydomowe prace/wynosząc po raz kolejny węża z werandy sąsiadki.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Zapewne mamę, panią Middleton i można spróbować powiadomić brata, ale raczej nie odbierze.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
miles middleton
rudy pankow

: 05 lut 2024, 08:25
lorne bay
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!