rzuciła studia, bo startuję do zespołu baletowego — dorabia w rodzinnym moonlight bar
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i'm terrified of passive acquiescence, i live in intensity
Zbliżał się już wieczór. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, pozostawiając po sobie bladą łunę, która z każdą, kolejną minutą ginęła, wchłaniana przez granat nadchodzącego wieczoru. Gdzieniegdzie tliły się dogasające ogniska, pozostałości po wycieczkowiczach, chwytających się resztek dnia.
Brodziła w kamieniach. Nie bez celu, idąc drogą znaną tylko swoim stopom, które nadawały kierunek. Zbierała myśli, ale bezskutecznie, bo te lawirowały i wymykały się gdy tylko próbowała je nieśmiało pochwycić. Żadna głębsza analiza nie wchodziła w grę. Zostawało tylko błądzenie, ale nie bez celu.
Być może wybór tego miejsca o tej porze nie należał do najlepszych, ale lubiła je. Było inne, majestatyczne i sprawiało, że tętno przyspieszało jej za każdym razem kiedy stawała u podnóża ruin.
Przymknęła powieki, na chwilę dłuższą niż zazwyczaj. Pozwoliła wedrzeć się zapachom wilgoci, kamienia i pobliskiego lasu do płuc, a kiedy je otworzyła nieopodal zamajaczyła niewyraźna sylwetka. Grzechem byłoby nie pozwolić wiedzionym ciekawością nogom obrać nowego kierunku. Odwrócić się - ot tak - i wrócić do domu, nie mogła. Nie po przejściu tych wszystkich kilometrów, przez które miała wrażenie, że zaraz odpadną jej nogi. Zaryzykowała więc, skradając się wśród gęstwin i nadgryzionych czasem kamieni, w razie gdyby miało okazać się, że to jakiś duch, psychol albo ktokolwiek, kto nie ma najlepszych zamiarów.
- Huck? - jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Była pewna, że to jakaś fatamorgana, że go tam nie ma, a jej umysł jest przejarany do tego stopnia, że tworzy teraz za nią obrazy. Zamrugała dwa razy, a on nadal tam stał, wyglądając na równie zaskoczonego co ona. - Postanowiłeś dla odmiany spróbować życia Indiana Jonesa? - czuła jak zaczyna się denerwować. Nie była przygotowana na to spotkanie, a już na pewno nie na to, że serce podskoczy jej do gardła, a mózg odmówi posłuszeństwa, podsyłając ustom jakieś bzdurne słowa. - Tylko wiesz, że on wyjeżdżał do Indii i takich tam... No i... - zamilkła. Nie wiedziała czy udawać zaskoczoną, czy jednak nie.

Huckleberry Langford
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont