trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
002.

a purrfect night for a walk
{outfit}
Z jednej strony ceniła sobie spokój, jaki panował w Tingaree, z drugiej - miała ochotę rozpłakać się za każdym razem, kiedy nad uchem słyszała bzyczenie jakiegoś komara. Mieszkanie w środku lasu miało swój urok, ale miało też ogrom przekleństw, których nieurok Laney dostrzegała na przełomie ostatnich miesięcy. Dudley także sprawiał wrażenie, jakby niekoniecznie odpowiadała mu ta okolica, choć może za to winę ponosiła głównie pogoda, która ostatnio wybitnie dawała mu się we znaki. Nie znosił upału, Salberg zresztą też za nim nie przepadała, szczególnie w obliczu tego, że jako naczelna panikara obawiała się pootwierać na oścież drzwi i okiennice, nie mając najmniejszej ochoty na to, aby do jej domu zakradł się jakiś gad czy pająk, z którym później musiałaby się uporać - nie zrobiłaby tego sama, zamiast tego wybierając numer do kogoś z sąsiadów, kto skłonny byłby przybiec jej na pomoc.
W związku z pogodą spacery z Dudleyem także stały się ostatnio czymś, na co wybierała się głównie wieczorami. Nie chciała za bardzo męczyć jego drobnych nóżek, które i tak były już obciążone przez sporą masę, którą na nich dźwigał. Wyprowadzała więc świnkę wtedy, kiedy upał ustawał, a przyjemne, wieczorne powietrze roztaczało się po okolicy. Dziś zresztą postąpiła dokładnie tak samo, w dodatku mając zamiar skorzystać z tego, że miała wieczór wolny od pracy, więc nie musiała stawiać się w barze. Po powrocie planowała sięgnąć po laptopa i rozsiąść się z nim na tarasie, aby tam w końcu zacząć grzebanie w kolejnej powieści, która znów miała okazać się powrotem do dobrze jej znanych tematów. Niesmak, który wywołały ostatnie niepochlebne recenzje, nadal w niej pozostał, a Salberg bała się rzucić na głęboką wodę i zaryzykować, że po raz kolejny się przejedzie.
Przekraczając granicę lasu deszczowego, pozwoliła sobie odpiąć smycz od szelek Dudleya, aby ten trochę podreptał sobie własnymi ścieżkami. Cały czas go nadzorowała, choć na krótką chwilę wymknął jej się spod kontroli, kiedy nagle postanowił swoim włochatym noskiem obwąchać przechodzącą niedaleko blondynkę. - Cholera, Dudley! - zawołała za świnką, która miała być miniaturką, a w rzeczywistości wielkością przypominała dorosłego dzika. - Przepraszam, szuka sobie przyjaciół, chociaż czasem jest nieobliczalny - wyjaśniła od razu, kiedy podeszła bliżej i postanowiła zakończyć samotny spacer Dudleya ponownym przypięciem smyczy. Wolała nie sprawdzać, jak na jego towarzyskość zareagują inni przechodnie, a tych najwyraźniej nie brakowało pomimo dość późnej pory.

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
#14

Tingaree było wyjątkową okolicą miasteczka, w którym Stasia mieszkała przez całe swoje życie. Nigdy nie wyjechała na dłużej poza granice tego miasta, nie ciągnęło jej do tego. Nie do końca była osobą, która dobrze odnajdywała się w nowych okolicznościach, co było tak naprawdę związane z tym, że nie miała zbyt dobrego zdania na własny temat. Nie uważała, że jest kobietą, która nieważne czy by się waliło, czy paliło, to by sobie poradziła ze wszystkim. Mogła się oszukiwać, że dlatego nowe miasto byłoby dla niej nowym początkiem, gdzie ludzie nie wiedzieliby o jej rodzinie i o tym, jaka jest w życiu. To było coś, jednak tylko jedna strona medalu.
Choć chwilami czuła się, jakby w Tingaree miała czuć się lepiej, jakby to miejsce bardziej pasowało do jej osoby. Pewnie, jej miłość do natury, prostych wierzeń i wszystkiego, w co wierzą Aborygeni tutaj mieszkający, to była zdecydowanie jedna sprawa, druga była taka, że jednak była wielką fanką wszelkich udogodnień, takich jak prysznic, klimatyzacja w domu, dostawy jedzenia pod same drzwi. No i nie miała tak naprawdę co się zastanawiać, czy się przeprowadzić, czy nie. Nie miała nic wspólnego ze społecznością Aborygenów, poza jakimiś znajomymi ze szkoły - ale kto mieszkający w Australii nie znał choć kilku rdzennych mieszkańców? No właśnie. Jedynie mogła liczyć na to, że ktoś by ją przygarnął i wynajął jej jeden pokój w jakiejś większej chatce. Kuszące, ale właściwie lubiła mieszkać z Ellą w Opal. No i tam nie trzeba było się obawiać (aż tak) wszelkich żyjątek, zwłaszcza tych lubiących zacienione i ciepłe lasy tropikalne.
Blondynka musiała swoje chęci obcowania z naturą zaspokajać odwiedzinami w tej dzielnicy. Mogło wydawać się to głupie, ale młoda kobieta czuła jakąś magię w powietrzu i lubiła tutaj przychodzić, zwłaszcza, jeśli miała o czymś rozmyślać. A ostatnio zdecydowanie miała co rozkładać na części pierwsze i główkować nad tym. Wieczory były najlepsze na udanie się na spacer. Nie należała do osób, które idą obcować z naturą i w związku z tym zakładając słuchawki na uszy i telefon w rękę. Ona chłonęła otoczenie całą sobą. Od razu zauważyła świnkę dziarsko spacerującą z przeciwnej strony ścieżki. Niby nie było nic dziwnego, żyjemy w XXI wieku i raczej nie powinno to nikogo dziwić, że traktuje się takie zwierzątko jak domowe, a nie gospodarcze, ale to było Tingaree, mimo wszystko.
-Cześć, maluchu-pochyliła się, patrząc na ten uroczy ryjek, którym została trącana. -Z przyjemnością zostanę Twoim przyjacielem. Przynajmniej ze mną masz pewność, że nie skończysz w kanapce-powiedziała kucając przy zwierzaku. Zadarła głowę w stronę Laney, przyglądając się jej nieco dokładniej-Mogę pogłaskać?-zapytała. Co do tej szynki na kanapce, to to było kłamstwo. Niestety. Oficjalnie Stasia mówiła, że jest weganką i jeśli miałaby zmienić swoją dietę, to na wegetariańską, ale nieoficjalnie to uwielbiała cheesburgery z maka i czasem sobie na nie pozwalała. Tylko, że to było jej guilty pleasure i niewiele osób w ogóle sobie zdawało z tego sprawę. I niech tak zostanie.

Laney Salberg
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Laney należała do grona tych osób, które uwielbiały wszelkiego rodzaju udogodnienia, zatem powrót w rodzinne strony, w dodatku do miejsca, które niegdyś zamieszkiwali jej dziadkowie, nie wydawał się strzałem w dziesiątkę. To miejsce kompletnie do niej nie pasowało, a jednocześnie brzmiało jak coś, w czym naprawdę miała szansę się odnaleźć. Mogło się również okazać, że właśnie tego teraz potrzebowała, bo odkąd przeczytała ten ogrom niepochlebnych recenzji na temat swojej najnowszej książki, coś się w niej zablokowało i miała wrażenie, że wszystko, co wychodzi spod jej palców, nadaje się wyłącznie do śmieci. Czuła się koszmarnie, ponieważ jedyna rzecz, jaką uważała za swoją pasję, i która, jak się szczęśliwie okazało, stanowiła dla niej źródło zarobku, teraz była w jej oczach koszmarem, do którego bała się wrócić. Nie mówiła o tym na głos, nie dzieliła się tymi obawami ze swoimi bliskimi, ale naprawdę obawiała się, że wszystko, co związane z pisaniem, będzie musiało pójść w odstawkę. Czy dałaby sobie radę, gdyby aż tak drastycznie zmieniła swoje życie?
Zastanawiała się nad tym w momencie, w którym Dudley wymknął jej się spod kontroli i zaczął zaczepiać przypadkowego przechodnia. Nigdy nie był zbyt dobrze wychowany, a wszystko to dlatego, że do tego Salberg też nie miała ręki. Całe szczęście, że udało jej się trafić na kogoś, kto najwyraźniej nie miał zacząć panikować na widok przechadzającej się tutaj świnki, dzięki czemu brunetka odetchnęła z ulgą. Zwykle ludzie zachowywali się tak, jakby ten niegroźny kudłacz miał ich zjeść. - Pewnie, jeśli się nie boisz - odparła, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak mogło to brzmieć. - To znaczy… On nie jest groźny. Nie gryzie, ani nic, tylko zwykle ludzie panikują, że coś im zrobi. O to mi chodziło - wyjaśniła, nie chcąc, żeby blondynka nagle się wycofała, bo Dudley ewidentnie domagał się pieszczot. Chyba z jakiegoś powodu ją sobie upodobał, co zresztą podkreślił teraz głośnym chrumknięciem. Laney nie miała pojęcia, na jakiej zasadzie wybierał sobie znajomych, ale tak to już u niego wyglądało. Może po prostu czuł, kto emanował pozytywną energią? Zwierzęta rzekomo miały do tego nosa.

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Tingaree miało swoje plusy i minusy. Plusem było to, że wiele osób tego najzwyczajniej w świecie nie rozumiało, jak na własne życzenie można chcieć cofnąć się w czasie do .... Właściwie, to do kiedy? Poprzedniego stulecia? Bardzo prawdopodobne, bo nie bójmy się pamiętać o tym, że lata dwutysięczne, te dwadzieścia lat temu, to był już poprzedni wiek! A wtedy na pewno nie wszyscy jeszcze mieli stabilne łącza internetowe, telefony i inne takie. Choć z drugiej strony brak ruchu kołowego to bardziej lata dwudziestce, ale jeszcze poprzedniego stulecia... Skomplikowane! Jednak ktoś tak szajbnięty jak Stasia, a także ktoś, kto chciał widzieć czasem świat w jasnych barwach,  czasem myślała, że Tingaree byłoby miejscem dla niej. I tak po miasteczku jeździła na rowerze!
Gdy ludzie mówią, że rób to co kochasz, to nie będziesz pracować ani dnia w życiu, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakie to było kłamstwo! Stasia w to nie wierzyła, uważała że praca jest tak naprawdę po to, aby zarabiać. A reszta... Cóż, żyć trzeba tak, żeby czuć się dobrze ze sobą. Nie potrafiłaby nic poradzić Laney, mogłaby co najwyżej zaproponować małego skręcika  na rozluźnienie i odgonienie myśli gdzie indziej. Choć akurat nie miała trawki przy sobie. Całe zapasy były schowane w jej camperze.
Biegnąca świnka poniekąd mogła wydawać się groźna, czy przerażająca, ale czy tak naprawdę była niebezpieczna. Raczej nie była skoczna jak pies, a dodatkowo nie była w stanie unieść głowy do góry, więc... co tak naprawdę mogła złego zrobić? Oprócz naprzykrzania się, trącania mokrym noskiem i czasem utytłanym w błocie.
Blondynka musiała unieść wzrok do góry, aby spojrzeć na właścicielkę, bo te słowa trochę ją ... zastanowiły. Choć  jednej strony mogła się spodziewać tego, że to groźba w stylu "nie, piesek nie gryzie, połyka w całości", ale nie bójmy się tego powiedzieć... Laney nie wyglądała na starego, obleśnego dziada. Ładne panie z reguły nie mają tak suchych tekstów.-Hej... Czy Ty...My... -zawahała się, nie bardzo wiedząc jak ubrać w słowa to, co wpadło jej do głowy. Po prostu miała wrażenie, że rozmawia z osobą, która w ostatnim czasie wszędzie się pojawiała gdzieś w zasięgu wzroku. Po pierwsze, czytała książki, gdzie na odwrocie było zdjęcie kobiety. Tej kobiety, choć akurat bez świnki. Słyszała o niej, bo przecież wcale nie tak dużo Lorneńczyków zostaje cenionymi... popularnymi autorami. -Widziałyśmy się w klubie tenisowym ostatnio, prawda?-zapytała, drapiąc lekko świnkę pomiędzy uszami, totalnie nie wiedząc, co tak naprawdę takie zwierzęta lubią. Bo na przykład psy lubią być drapane po brzuchu, a koty nie znoszą. A świnie? Trudno stwierdzić!

Laney Salberg
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Do niedawna naprawdę nie umiała wyobrazić sobie życia bez wygód i perspektyw, które oferowały duże miasta. Była przekonana, że nie odnalazłaby się znów w mieścinie takiej, jaką było Lorne Bay, jednak kiedy jej życie zaczęło się sypać, Salberg nie wyobrażała sobie tego, że mogłaby na nowo zacząć je w innym miejscu. Mogła przecież wrócić tam, gdzie wcześniej mieszkała z mężem i wynająć coś dla samej siebie, na co byłoby ją stać z jej ówczesnymi zarobkami. Nie zdecydowała się na to, bo chyba naprawdę bała się tej samodzielności. Bała się, że nie poradzi sobie w dużym mieście na własną rękę i wówczas jeszcze bardziej odczuje poniesioną porażkę. Tutaj nie miała być ona tak dotkliwa, a poza tym wierzyła chyba też, że zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. Wierzyła, że ta nietypowa, ale nadal tętniąca życiem dzielnica stanie się dla niej inspiracją, która na nowo rozbudzi w niej wenę. Chciała przecież w końcu napisać coś, co spotkałoby się z uznaniem w gronie szerszym niż pozbawione uwagi kury domowe. Nie jest to jednak tak proste po tym, jak raz już spróbowała i spotkała się z rozczarowaniem.
Mogła być przez to trochę rozkojarzona, jednak ostatecznie wydawało jej się, że pobyt tutaj dobrze jej zrobił. To miejsce miało szczególny klimat, który naprawdę polubiła, i który ewidentnie służył też Dudleyowi. Można wręcz odnieść wrażenie, że z ich dwójki to on radził sobie lepiej, ponieważ nie miał żadnych oporów przed zawieraniem nowych znajomości. Laney przyglądała się temu z łagodnym uśmiechem błąkającym się po jej twarzy, będąc nieco zaskoczoną, kiedy z ust blondynki padło późniejsze pytanie. Zamrugała gwałtownie i omiotła ją spojrzeniem, starając się powiązać jej twarz z jakąś konkretną postacią. Teraz rzeczywiście wydała jej się znajoma. - Cholera, rzeczywiście. Uczysz tam, prawda? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Kilkanaście dni temu rzeczywiście wzięła udział w zajęciach z tenisa, jednak prędko okazało się, że nie było to dla niej. Laney nie posiadała zbyt dobrej koordynacji ruchowej, przez co nie radziła sobie dobrze z tymi sportami, które jej wymagały. - Mam nadzieję, że nie przyłożyłam ci wtedy piłeczką - przyznała, co mogło zabrzmieć jak żart, jednak wcale nim nie było. Naprawdę koszmarnie radziła sobie z tą grą, a gdyby tego było mało, potrafiła być niezwykle niezdarna, dlatego podczas jej rozgrywki piłka trafiała wszędzie, poza miejscami, w które rzeczywiście powinna trafić. Gdyby więc sama nie podjęła decyzji o zaprzestaniu treningów, prawdopodobnie w końcu zasugerowałby jej to ktoś inny.

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Wyjście ze swojej strefy komfortu było zazwyczaj ciężkie. A czasem jeszcze trudniejsze było stwierdzenie, gdzie ta strefa się znajduje. Nie było to przecież takie oczywiste, bo dla większości były to rodzinne strony, bo tam byli bliscy, tam się wiele działo dobrego, tam były wspomnienia. Jednak dla innej osoby byłoby to miejsce, gdzie było się szczęśliwym w innym momencie życia. Stasia nie znała tak naprawdę nic poza Lorne Bay, ale była w stanie uwierzyć Laney, że to właśnie tu ją podświadomie ciągnie, nawet jeśli jest to dla niej dziwne. Miała szansę poznać świat, inne zakątki Australii, różne sposoby na życie - to już dużo i nie ma się co wstydzić, że po kolejnych kilku krokach naprzód w swoim życiu, trzeba zrobić również krok w tył. Było to mocno filozoficzne podejście, głębokie, o które pewnie nikt Stasi by nie podejrzewał. A jednak miała takie złote myśli, które przychodziły jej do głowy całkowicie na trzeźwo.
Tingaree dla świnki to musiał być raj! Pewnie dla większości zwierząt, poza takimi, które bały się swojego cienia, pająków, węży i wszelkich innych zwierzaczków, które uwielbiały tropikalną dżunglę i tutaj znalazły sobie dom. Przecież Dudley na pewno lepiej się czuł brudząc swoje raciczki w lekkim błotku, które na pewno tu i tam się znajdowało, niż chodząc po gorącym asfalcie w wielkim mieście. To również dotyczyło ludzi, przynajmniej tych, którzy lubili naturę.
-Tak, uczę, gram, jak zwał tak zwał. -zaśmiała się. Prowadziła zajęcia dla dzieciaków, miała indywidualne lekcja z chętnymi, tak samo jak zdarzało się jej być czwartym do brydża, jeśli komuś brakowało osoby do debla, czy też singla, ale nie był zainteresowany nauką, czy ćwiczeniami, chciał tylko sobie popykać. -Nie widziałam Cię potem na kortach-przyznała, choć nie miała wyrzutów. Trzeba czasem parę razy zmienić trenera, czy przeciwnika, aby znaleźć odpowiednią osobę dla siebie. A to, że jednego dnia komuś nie szło, nie musiało znaczyć, że trzeba się poddawać. Stasia wiele razy to mówiła, pocieszając jakieś dzieci, którym pierwsza lekcja nie wyszła. -Nie, nie pamiętam nic takiego-powiedziała. A jeśli już Laney trafiła rakietą w piłkę... Cóż, dla niektórych osób to właśnie to było największym problemem, więc brunetce nie szło wcale tak najgorzej. Nie każdy urodził się od razu Sereną Williams, Marią Sharapową, czy bardziej współcześnie - Igą Świątek. A i tak grając na najwyższym poziomie, były osoby, które potrafiły sobie rozciąć skórę na nodze, bo zamachnęły się zbyt mocno i po uderzeniu, walnęły się rakietą. Także, nie ma się co martwić, przejmować czy dołować, bo jedna lekcja nie wyszła!

Laney Salberg
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Jej dzieciństwo nie było szalenie szczęśliwe. Nie była jednym z tych dzieciaków, których marzenia rodzice spełniali z ogromnym zaangażowaniem, choć tak naprawdę to nie wartości rzeczowe były tutaj istotne. Laney po prostu nie zawsze mogła liczyć na ich zainteresowanie, ponieważ niekiedy na ich głowach spoczywał ogrom innych, ważniejszych rzeczy. Mimo to - mimo faktu, że nie mogła uznać swojego dzieciństwa za wzorowe, to właśnie w tym miejscu czuła się najlepiej. Lorne Bay było jej bezpieczną przystanią, dlatego to właśnie tutaj uciekła, kiedy jej życie zaczęło się sypać. Miała nadzieję, że to właśnie tutaj uda jej się poukładać wszystko na nowo, jednak z dnia na dzień coraz bardziej zaczynała rozumieć, że to nie miało być takie proste. Od czasu powrotu stała w miejscu i motała się, nie mając pojęcia, jaki powinien być jej następny krok. Życia nie da się przecież tak po prostu zaplanować.
Omiotła ją spojrzeniem, starając się przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach się spotkały. Blondynka nie była bowiem instruktorką, która prowadziła zajęcia, na które wybrała się Laney, jednak kiedy wspomniała o szkółce tenisowej, Salberg rzeczywiście zdołała przywołać pamięcią jej twarz. Miała jednak wrażenie, że później spotkały się jeszcze kilkukrotnie, co w zasadzie w miasteczku tak niewielkim, jak Lorne Bay, nie było nieprawdopodobne. Połowa społeczności znała się przecież między sobą. - Prawdopodobnie dlatego, że okazało się, że idzie mi koszmarnie. Nie jestem urodzona do tenisa, więc postanowiłam postawić na jogę i codzienne ćwiczenia. To bardziej do mnie pasuje - wyjaśniła, a każdy, kto obserwował ją na tamtych zajęciach, bez wątpienia uznałby, że postąpiła właściwie. Nie posiadała aż tak dobrej koordynacji ruchowej, przez co grając w tenisa mogła zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale też i wszystkim, którzy znajdowali się w najbliższym otoczeniu. Na pewno nie czegoś takiego oczekuje się od współgracza. - To dobrze, chociaż jedna z instruktorek nie może powiedzieć tego samego - stwierdziła, nieznacznie się przy tym krzywiąc. Nic dziwnego, że nie podjęła się kolejnej próby, skoro nawet po tak długim czasie doskwierały jej wyrzuty sumienia spowodowane jej niezdarnością. Nie chciała też, żeby wszyscy wytykali ją palcami, mówiąc, jak koszmarnym była przypadkiem.

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Czasem brakuje sensownego wytłumaczenia, czemu człowiek czuje, że dane miejsce jest dla niego domem, czemu czuje się bezpiecznie, czemu człowieka ciągnie w to miejsce. Stasia choć za to miejsce brała rodzinne miasteczko, z którego nigdy nie wyjechała, tak wiedziała, że tu chodzi o coś innego, o fluidy, o energię, o ułożenie gwiazd. Może nie była jeszcze na tym etapie wtajemniczenia, że była w stanie to przekonująco wytłumaczyć to wszystko. Trzeba było powiedzieć, że była wciąż początkującą hipiską wierzącą w siłę gwiazd, magię ziół i tym podobne. Choć ostatnio poznała Ell, która zdecydowanie była bardziej zaangażowana w te tematy i kto wie, ale może kobieta zdradzi jej trochę smaczków. Tylko blondynka tego nie traktowała tego jako ciekawostki czy smaczki, a coś, co jest niesamowicie pasjonujące i bardzo prawdziwe, nawet w XXI wieku.
Jeśli Lorne Bay było małe, to co dopiero powiedzieć o kompleksie tenisowym w miasteczku. Tam nawet jak się gra parę kortów dalej, to można się spotkać, widzieć, czy minąć, w korytarzu, w toalecie czy też może w niewielkim barze, aby kupić sobie tam szejka proteinowego, lub kawke przed zajęciami. -Totalnie rozumiem, że to nie jest sport dla każdego, ale nie ma co sobie wyrzucać od razu po pierwszej lekcji-uśmiechnęła się. Totalnie były to działania marketingowe, aby Laney wróciła na kolejne lekcje, nawet nie do niej. No ale też nie będzie mocno naciskać, bo można być beznadziejnym w jakiejś dziedzinie, ale się nie zniechęcać, albo można być w czymś beznadziejnym i totalnie czuć, że to nie jest dla niej. Stasia w gruncie rzeczy też należała do tej drugiej grupy osób, choć nie w temacie sportów. Mogła zrozumieć Laney, choć było jej to powtarzane, że takie szybkie rezygnowanie nie było niczym dobrym.
-Daj spokój, niczym się nie przejmuj-machnęła ręką, dalej będąc skupioną na tym, aby miziać Dudleya. Musiała przyznać, że pierwszy raz w życiu dotykała prosiaczka i totalnie nie spodziewała się tego, jaki on jest przyjemny w dotyku. -Osobiście uważam, że człowiek powinien zajmowąć się tylko tym, co czuje, a nie co inni mogą powiedzieć na jego temat. Nie wydaje mi się, że bardziej upokarzające jest nietrafienie rakietą w piłkę, czy przebicie piłki na kort obok, niż emerytowani panowie w lekko za ciasnych koszulkach, sapiący przy każdym uderzeniu-zaśmiała się. I z jednej strony, Stasia na pewno miała tutaj wiele racji, ale z drugiej strony trudno było powiedzieć, że nie plotkuje. Cóż, nikt nie jest idealny!

Laney Salberg
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Do pewnego czasu myślała, że to właśnie w niej leżał problem, bo kiedy wyjechała z rodzinnego miasteczka i zaczęła szukać pomysłu na siebie, nie była w stanie znaleźć dosłownie nic. Każda z rzeczy, których się podejmowała, wydawała się w pewnym stopniu niewłaściwa, przez co Laney porzucała je niebywale szybko. Patrząc na to z boku, ktoś bez wątpienia mógłby stwierdzić, że brakowało jej silnej woli i łatwo się poddawała, ale z czasem okazało się, że bynajmniej nie chodziło o to. Ona po prostu wiedziała, co nie jest dla niej dobre i najwyraźniej podobnie podchodziła do gry w tenisa, którą jej znajomi tak zachwalali. I pewnie, mieli ku temu prawo, podobnie jak ona miała prawo nie czuć tego i nie angażować się w to bardziej. Najwyraźniej tego rodzaju aktywności nie były w jej stylu i jeśli chciała pozostać w ruchu, musiała pozostać przy pilatesie. Tam przynajmniej nie ryzykowała, że wyrządzi komuś krzywdę.
- Wierz mi, próbowałam już w życiu tak wielu rzeczy, że dość szybko potrafię ocenić, kiedy coś nie jest dla mnie. Bezpieczniej będzie, jeśli pozostanę wierna swojej macie - stwierdziła z łagodnym uśmiechem. To zresztą też nie zawsze było proste, bo kiedy próbowała ćwiczyć w domu lub na werandzie, Dudley miał tę przedziwną tendencję do pchania się tam ze swoim zadkiem, który nie był przecież taki znów najmniejszy. Jeśli Laney nie była dostatecznie uważna, w końcu przejmował matę dla siebie, a nawet gdyby próbowała się postarać, nie miała dostatecznie dużo siły, by go stamtąd zepchnąć. Cóż, uroki łatwowierności, prawda? W końcu kiedy go kupowała, na ślepo zawierzyła właścicielowi w kwestii tego, że będzie miniaturką, podczas gdy po pewnym czasie okazał się świnką z prawdziwego zdarzenia. Na to wbrew pozorom nie zamierzała narzekać, ponieważ uwielbiała go w pełnej okazałości - nawet wtedy, kiedy podkradał jej miejsce do ćwiczeń.
Zaśmiała się, słysząc jej słowa. Jeśli Stasia chciała zrobić swojemu miejscu pracy dobrą reklamę, nie udało jej się, jednak sama sprzedawała się całkiem nieźle. Może i się nie znały, ale w chwili obecnej Laney odbierała ją jako naprawdę sympatyczną i kompletnie nie przejmowała się tym, że mogła wyjść na plotkare. W końcu czy Salberg również nią nie była? - To też działa trochę na waszą niekorzyść. No chyba, że kogoś to kręci… Moja koleżanka mogła odrobinę się przed nimi popisywać. Już się nie kumplujemy - choć zamiłowanie do starszych panów nie było powodem, dla którego ich drogi się rozeszły. - Chyba nie miałyśmy okazji oficjalnie się poznać… Laney - odezwała się, wyciągając w jej stronę dłoń. Skoro i tak ucięły sobie tu tę pogawędkę, nic nie stało na przeszkodzie temu, by poznały swoje imiona. Znając ich szczęście, niedługo pewnie znów na siebie wpadną.

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Każdy ma prawo decydować o sobie, wierząc, że siebie samego zna się najlepiej, czuje się to coś, zna się najlepiej cała sytuację, rzeczy i odczucia, o których inni nie mieli zielonego pojęcia. Czy się popełnia błędy - każdy popełnia błędy i nie było to tak naprawdę nic złego. Lepiej popełniać błędy własne, niż na cudze polecenie i żałować, że się posłuchało tej na pozór mądrzejszej osoby i wyszło się tym jak Zabłocki na mydle. Choć oczywiście, żadnego zapewnienia, że żyjąc według swoich zasad, zrobi się cokolwiek dobrego czy będzie się zadowolonym, nie ma i nie ma prawa być.
-No dobra, nie będę w takim razie więcej namawiać-przyznała, z lekkim uśmiechem. Nawet jeśli Laney po kilku lekcjach nauczyłaby się trafiać rakietą w piłkę, a piłką w karo, co było więcej niż prawdopodobne, bo to był tenis, a nie fizyka kwantowa, nie musiało wcale znaczyć, że to sprawiałoby jej przyjemność. Każdy lubił co innego, dlatego na świecie było tyle różnych sportów, od tenisa, przez triathlon, bierki i jogę z kozami, psami czy innymi zwierzątkami. To też była jedna z tych decyzji, przy której nie ma co słuchać innych, tylko głosu swojego serca!
Historyjka o Dudley'u, który podkradał matę do ćwiczeń była urocza! Na pewno robiła furorę na spotkaniach towarzyskich, bo była idealnym przykładem lodołamacza. Z tego miejsca rozmowa mogła pójść w tyle różnych tematów, od posiadanych, czy wymarzonych zwierząt, poprzez ulubiony sport, markę ubrań sportowych i tak dalej. Nawet wśród nieznajomych rozmowa totalnie by ruszyła z miejsca. Nawet Stasia, która w ostatnich czasach lubiła myśleć i rozmawiać o innych sprawach, dałaby się złapać i zaangażowałaby się w rozmowę!
Plotkowanie nie było przecież wcale takie złe... To dzieliło się na powtarzanie wiadomości, nie ubarwiając ich i nie chcąc komuś zaszkodzić. Wymiana prawdziwych wiadomości, bez konkretnych imion nie była przecież taka zła, prawda? No właśnie....-W każdym miejscu, gdzie są panowie i panie, przychodzi moment, że ktoś chce się przed kimś popisać, poderwać i tak dalej...-powiedziała. Nie uważała tego za nic złego, bo by krytykowała samą siebie. Parę lat pracowała już w klubie tenisowym i przez ten czas była głównie singielką, wiec skłamałaby, jeśli utrzymywałaby, że nie przeniosła żadnych znajomości poza kort, czy nie zaczepiła tam kogoś. Więc to zawsze działało w dwie strony.-Kojarzysz te tiktoki, hmm... kiedy czekanie na księcia na białym koniu się dłuży i to już czas wyglądać na zagubioną przed country clubem-zaśmiała się, trochę rozumiejąc te żarty, lecz niekoniecznie widząc się w sytuacji kobiety, która by się posunęła do takich rzeczy. Może jednak dlatego, że ostatnio jej myśli orbitowały w okolicy konkretnego mężczyzny, który nawet nie chodzi do country clubu. Chyba... Nieważne.
-Laney... Salberg?-zapytała. Przecież sądziła, że kojarzy skądś jeszcze brunetkę i znając imię, twarz, mogła skojarzyć że to z odwrotu książek, które cóż, Stasia lubiła czasem poczytać. -To znaczy, ja jestem Stasia, Haysworth. Po prostu skojarzyłam Cię z książek...-wyjaśniła. Nie była pewna, czy brunetka chciałaby to słyszeć, być rozpoznawalna. Może miała dość bycia rozpoznawalną? Kot wie, Stasia nie miała absolutnie nic wspólnego ze sławą i chyba nie chciałaby mieć.

Laney Salberg
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
31 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Nigdy nie była jedną z tych osób, które miałyby problemy z utrzymaniem jakiejkolwiek znajomości czy z rozpoczęciem nowej, ponieważ buzia nigdy jej się nie zamykała. Była naprawdę towarzyskim stworzeniem, co zmieniło się dopiero wtedy, kiedy sama w siebie zwątpiła. Nie miało to nic wspólnego z osobami, w których towarzystwie się obracała, jednak kiedy jej twórczość została obsmarowana w recenzjach, Salberg wmówiła sobie, iż sama musiała być równie kiepska co książki, które były odzwierciedleniem jej duszy. Straciła wiarę w siebie, a przenosząc się do Lorne Bay, w którym zdecydowała się zamieszkać na odludziu, nie miała szansy tego zmienić. Przez ostatni rok pogłębiała się w swoich kompleksach, dopuszczając do siebie jedynie nieliczne osoby, które jakimś trafem stanęły na jej drodze. Czuła się więc dziwnie, ponieważ jej życie wywróciło się do góry nogami, przez co nie umiała się w nim odnaleźć, ale jednocześnie nie robiła nic, by cokolwiek w nim zmienić. Przez cały ten czas zwyczajnie czuła się zagubiona.
Ściągnęła ku sobie brwi, a później lekko pokiwała głową. - Kojarzę, chociaż mam wrażenie, że nigdy w pełni ich nie rozumiałam. Przez długie lata byłam mężatką - przyznała luźno, bo chociaż wspominanie o rozwodzie do niedawna przychodziło jej ciężko, teraz starała się przekonać samą siebie do tego, że to wcale nie czyniło jej w jakikolwiek sposób gorszą. Prawda jest jednak taka, że przez ten związek Laney posiadała niemal zerowe doświadczenie na polu randek, bowiem dość prędko zaangażowała się w relację z Angusem, która zaczęła się rozwijać, aż koniec końców stanęli na ślubnym kobiercu. Wówczas nie w głowie było jej podrywanie kogoś innego, a teraz, kiedy ponownie była wolna, ciężko było jej wrócić do gry. Miała wrażenie, że jej reguły diametralnie się zmieniły, a dla niej lepiej było pozostać z daleka. Przynajmniej do czasu, aż w pełni pogodzi się z rozpadem własnego małżeństwa, co nie było dla niej takie proste. Podobnie, jak wszelkie powroty do przeszłości, więc kiedy usłyszała z ust blondynki swoje nazwisko, otworzyła szerzej oczy i zerknęła na nią niepewnie. - Och - wyrwało jej się, a kąciki jej ust wykrzywiły się w niezdarnym uśmiechu. - Czyli je czytałaś? - a to mogło oznaczać, że albo przypadły jej do gustu, albo ona również uważała, że ktoś taki, jak Laney, nie powinien brać się za pisanie. I może wcale by się wówczas nie pomyliła?

Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Stasia wręcz przeciwnie, przez całe życie była chcący, czy raczej niechcący przekonywana, że nie jest ważna, że jest mniej warta, dopiero w dorosłości, mimo że te słowa ludzie wcale nie przestały się pojawiać w jej życiu, dała radę poczuć, że jest coś warta. A przynajmniej może być coś warta, jeśli się postara. Czy jej to wyszło? Trudno powiedzieć, bo wciąż w wielu sytuacjach czuła się po prostu mała i niewiele warta ze względu na to, że nie miała planu na życie, stałego partnera, stabilnego zawodu, czy konkretnego pomysłu. Można było jej wiele wyrzucać, bo faktycznie, nie pasowała do tych sztywnych, przewidywalnych ram, które były normą. Ale szczerze? Trudno było w tym momencie powiedzieć, że nie bawiła się w życiu dobrze. I może to była metoda? W końcu to nie tak, że za wszelką cenę starała się wpasować w jakiekolwiek ramy. Brzmiało to naprawdę spoko i można by rzec, że inspirująco, bo na pewno były osoby na świecie, które potrzebowały takiego wzorca kobiecego, ale... Blondynka na pewno nie była osobą, która potrafiła przekazać jakieś mądrości życiowe, jakby zaczęła opowiadać o tym, jak życie i co nią kieruje, to by wyszło na pewno żałośnie i cóż, pewnie sama Stasia poczułaby się źle, bo nikt nie potrafi człowiekowi tak dosrać, jak on sobie sam. No może poza rodzeństwem, oni zawsze potrafią dać takiego gonga w nos, że żołądek się przewraca. Także lepiej będzie, jak będzie trzymać buzię na kłódkę. Aby kogoś inspirować, trzeba mieć to coś, być złotoustym. Tego na pewno brakowało pannie Hayworth i prędzej dinozaury ożyją (a patrząc na to, że mieszkali w Australii, to tutaj wszystko jest możliwe) niż zostanie jakimś coachem. Nie, żeby w to wierzyła, ale może jej coś takiego by się przydało. A jak nie coach, to psychoterapia. Nie bójmy się powiedzieć, nie było chyba osoby na świecie, która nie wyciągnęłaby z tego czegoś pozytywnego.
-A w szkole tak nie miałaś? Że specjalnie chodziłaś korytarzem, gdzie siedział na przerwie ten jeden chłopak, czy nie ubierałaś się ładnie, bo wiedziałaś, że macie wspólnie lekcje jakąś?-zapytała. Przecież to było dokładnie to samo, tylko na innym poziomie, takim pasującym do odpowiedniego wieku. To nie przechodziło, tak było przez całe życie, Stasia doskonale to czuła czasami. Była otwarta na nowe znajomości różnego rodzaju, ale miała problem z otwartym podejściem do mężczyzny i powiedzeniem mu "hej, podobasz mi się, nie spierdol tego". Do tego trzeba było mieć naprawdę dużo pewności siebie i szaleństwa.
-Chyba większość kobiet je czytała, choć część się do tego nie przyzna-zaśmiała się. No, były to erotyki, temat dość kontrowersyjny, choć od czasów 50 twarzy Greya znacznie bardziej mainstreamowy. Czy było to złe? Chyba nie, znudzone, samotne kobiety potrzebowały czegoś takiego, aby uprzyjemnić sobie życie. Kto tego nie potrzebował? -Ja nie mam z tym problemu, no ale kto jak kto, Ty chyba nie będziesz tego oceniać-zaśmiała się. No dziwne aby osoba, spod pióra której wyszły takie dzieła, uważała czytanie ich za coś zdrożnego! Po reakcji blondynki można było odczytać, że raczej samo wspomnienie książek wiąże się z czymś pozytywnym, no ale nie zapominajmy, ktoś kto ma skończone tylko liceum, nie nadaje się do roli krytyka literackiego. A jakby jej coś się nie podobało, to by znaczyło tylko, że nie wpadło w jej gust.

Laney Salberg
ODPOWIEDZ