Burn it to the ground
: 24 sty 2024, 01:36
To cud, że w ogóle tutaj była.
Cały poprzedni rok szkolny był jedną, wielką katastrofą - począwszy od tego, że dołączyła w środku semestru i już na samym stracie miała zaległości, przez totalny brak zaangażowania w naukę i zawalanie wszystkich egzaminów po kolei, na wagarowaniu i żałośnie niskiej frekwencji kończąc. Zwieńczeniem tego wszystkiego było zagrożenie z dwóch przedmiotów - Ismena nie wierzyła w cuda, ale inaczej nie dało się wytłumaczyć faktu, iż finalnie zdołała zdać do ostatniej klasy.
Ostatniej.
Jak to pięknie brzmiało. Przemęczy się jeszcze rok, poudaje, że czasami się uczy, wciśnie nauczycielom kilka ckliwych historyjek o tym, jak to musi po szkole zajmować się młodszym rodzeństwem i jakoś dotrwa do tego upragnionego zakończenia szkoły, a później... no właśnie, później co? Na to pytanie niestety nie potrafiła sobie odpowiedzieć. To nie tak, że w ogóle nie myślała o swojej przyszłości - czasami myślała, ale póki co nie udało jej się wymyślić, co właściwie zamierzała zrobić ze swoim życiem po skończeniu szkoły. Studiów nawet nie brała pod uwagę, bo skoro już w szkole miała problem z nauką, to dalej mogło być tylko gorzej. O wiele bardziej przemawiała do niej opcja zrobienia jakichś specjalistycznych kursów, które nie będą trwać zbyt długo i zagwarantują jej papierek, poświadczający, że coś potrafi - problem polegał na tym, że kompletnie nie miała pomysłu, w którym kierunku pójść i w jakiej dziedzinie mogłaby być dobra. Ewentualnie, w ostateczności, jeśli nic innego jej nie wyjdzie, ożeni się z jakąś bogatą panną i będzie żyła na jej utrzymaniu, bez przejmowania się czymś tak (w jej mniemaniu) trywialnym jak nauka czy praca. Tak - to ostatnie wydawało się właściwie nienajgłupszym pomysłem.
Póki co jednak musiała przeżyć jeszcze rok w znienawidzonym liceum i zrobić wszystko, żeby z niego nie wylecieć.
Stała za szkołą, paląc papierosa (od czasu do czasu załatwiała je sobie od swoich pełnoletnich kolegów) i czekając na Viper, swoją towarzyszkę niedoli. Viper działała jej na nerwy zdecydowanie mniej, niż reszta jej rówieśniczek, poza tym była chyba jedyną osobą w szkole, o której Ismena mogła powiedzieć, że faktycznie ją lubi. Miewały lepsze i gorsze momenty (tak bywa, kiedy trafią na siebie dwa silne charaktery), ale zwykle dobrze się dogadywały; poza tym Ismena uważała, że stanowią niepokonany duet w starciu z tymi wszystkimi kretynami z ich rocznika. Ani trochę nie tęskniła za nimi przez wakacje i nie uśmiechało jej się, że po takiej przerwie znowu będzie musiała oglądać ich wszystkich niemal dzień w dzień.
T r a g e d i a.
Jedyne, co poprawiało jej humor to myśl, jakich spazmów dostaną nauczyciele na widok jej krótkiej spódniczki, rozpiętej do połowy koszuli i makijażu, którego nie powstydziłaby się żadna metalówa. Zwłaszcza pan Harrington - starszy, mocno konserwatywny i zawsze najgłośniej krytykujący ją za "wulgarny i nieprzyzwoity wygląd" - z całą pewnością będzie miał do wygłoszenia dużo niepochlebnych komentarzy na temat jej dzisiejszej stylizacji. Ismena mimowolnie uśmiechnęła się na tą myśl, rzucając niedopałek na okalający szkołę trawnik i gasząc go czubkiem buta.
A przecież miała robić wszystko, żeby nie wylecieć ze szkoły...
viper monroe
Cały poprzedni rok szkolny był jedną, wielką katastrofą - począwszy od tego, że dołączyła w środku semestru i już na samym stracie miała zaległości, przez totalny brak zaangażowania w naukę i zawalanie wszystkich egzaminów po kolei, na wagarowaniu i żałośnie niskiej frekwencji kończąc. Zwieńczeniem tego wszystkiego było zagrożenie z dwóch przedmiotów - Ismena nie wierzyła w cuda, ale inaczej nie dało się wytłumaczyć faktu, iż finalnie zdołała zdać do ostatniej klasy.
Ostatniej.
Jak to pięknie brzmiało. Przemęczy się jeszcze rok, poudaje, że czasami się uczy, wciśnie nauczycielom kilka ckliwych historyjek o tym, jak to musi po szkole zajmować się młodszym rodzeństwem i jakoś dotrwa do tego upragnionego zakończenia szkoły, a później... no właśnie, później co? Na to pytanie niestety nie potrafiła sobie odpowiedzieć. To nie tak, że w ogóle nie myślała o swojej przyszłości - czasami myślała, ale póki co nie udało jej się wymyślić, co właściwie zamierzała zrobić ze swoim życiem po skończeniu szkoły. Studiów nawet nie brała pod uwagę, bo skoro już w szkole miała problem z nauką, to dalej mogło być tylko gorzej. O wiele bardziej przemawiała do niej opcja zrobienia jakichś specjalistycznych kursów, które nie będą trwać zbyt długo i zagwarantują jej papierek, poświadczający, że coś potrafi - problem polegał na tym, że kompletnie nie miała pomysłu, w którym kierunku pójść i w jakiej dziedzinie mogłaby być dobra. Ewentualnie, w ostateczności, jeśli nic innego jej nie wyjdzie, ożeni się z jakąś bogatą panną i będzie żyła na jej utrzymaniu, bez przejmowania się czymś tak (w jej mniemaniu) trywialnym jak nauka czy praca. Tak - to ostatnie wydawało się właściwie nienajgłupszym pomysłem.
Póki co jednak musiała przeżyć jeszcze rok w znienawidzonym liceum i zrobić wszystko, żeby z niego nie wylecieć.
Stała za szkołą, paląc papierosa (od czasu do czasu załatwiała je sobie od swoich pełnoletnich kolegów) i czekając na Viper, swoją towarzyszkę niedoli. Viper działała jej na nerwy zdecydowanie mniej, niż reszta jej rówieśniczek, poza tym była chyba jedyną osobą w szkole, o której Ismena mogła powiedzieć, że faktycznie ją lubi. Miewały lepsze i gorsze momenty (tak bywa, kiedy trafią na siebie dwa silne charaktery), ale zwykle dobrze się dogadywały; poza tym Ismena uważała, że stanowią niepokonany duet w starciu z tymi wszystkimi kretynami z ich rocznika. Ani trochę nie tęskniła za nimi przez wakacje i nie uśmiechało jej się, że po takiej przerwie znowu będzie musiała oglądać ich wszystkich niemal dzień w dzień.
T r a g e d i a.
Jedyne, co poprawiało jej humor to myśl, jakich spazmów dostaną nauczyciele na widok jej krótkiej spódniczki, rozpiętej do połowy koszuli i makijażu, którego nie powstydziłaby się żadna metalówa. Zwłaszcza pan Harrington - starszy, mocno konserwatywny i zawsze najgłośniej krytykujący ją za "wulgarny i nieprzyzwoity wygląd" - z całą pewnością będzie miał do wygłoszenia dużo niepochlebnych komentarzy na temat jej dzisiejszej stylizacji. Ismena mimowolnie uśmiechnęła się na tą myśl, rzucając niedopałek na okalający szkołę trawnik i gasząc go czubkiem buta.
A przecież miała robić wszystko, żeby nie wylecieć ze szkoły...
viper monroe