agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
/ po grach

Od rana była rozdarta pomiędzy jedną powinnością, a drugą; pomiędzy tym, co zrobić musiała, a tym, jak powinna się zachować. Teoretycznie nie powinna mieć takich dylematów, bo przecież należała do grona osób, które doskonale wiedziały, co trzeba i zawsze postępowały tak, jak należy. No i... O dziwo jedna sprawa była dla niej całkowicie oczywista. Decyzję podjęła w jednej chwili. Druga kwestia... By ją rozstrzygnąć, potrzebowała nieco więcej czasu, jednak gdy pojawiła się dziś w pracy, doskonale wiedziała już, jakie rozwiązanie wybierze.
W siedzibie agencji zameldowała się nieco wcześniej, niż powinna. Jej strój również różnił się nieco od tego, w którym zazwyczaj się tu pokazywała. Wygodny zestaw zamieniła na dość elegancką garsonkę, włosy, które zazwyczaj związywała, dziś były rozpuszczone, z jej twarzy zniknął również uśmiech od ucha do ucha. Była znacznie poważniejsza, bo i okoliczności były poważne. Czekało ją składanie zeznań przed przedstawicielami wydziału wewnętrznego. Chodziło oczywiście o ostatnią spektakularnie spieprzoną akcję Annie i Kierana, w czasie której Montgomery oddał strzały. Wszystkie tego typu sytuacje powinny być sprawdzone, jego współpracownicy powinni zostać przesłuchani, ich wersja wydarzeń powinna być zestawiona z wersją głównego "podejrzanego" i na tej podstawie zapadnie jakaś decyzja. Tej podjętej przez partnera Callaway kompletnie nie rozumiała. Nie zgadzała się z nią. Nie zachowałaby się w ten sposób. Musiała jednak schować na bok swoje własne zdanie i rozmawiać o faktach, a te...
Gdyby ktoś zastanawiał się, jakie dwa zagadnienia zaprzątały głowę blondynki, to owszem - jednym z nich było to, co powiedzieć wydziałowi wewnętrznemu. I uwaga - akurat to było dla niej oczywiste i nawet przez chwilę nie zastanawiała się nad tym, jak powinna się zachować. Uwaga numer dwa - chociaż mogłoby to wydać się wręcz niemożliwe, nie zamierzała pogrzebać Kierana. Kompletnie nie brała pod uwagę opcji, w której miałaby zeznać coś, co obciążyłoby mężczyznę. Zachowała się tak, jak zachowałby się chyba każdy funkcjonariusz. Odpowiadała krótko, rzeczowo, unikała własnych ocen i komentarzy.
"Tak, zapowiedział, że strzeli". "Strzelił w powietrze". "Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy podejrzany również miał broń. Straciliśmy na moment kontakt wzrokowy". "Jestem przekonana, że agent Montgomery podjął decyzję bazując na ocenie całej sytuacji."
To było proste. Dużo większy problem miała z tym, co powinna robić dalej. Czy mogła... Czy powinna wciąż pracować z kimś, kto wciąż traktował ją jak stażystkę na dorobku? Kto umniejszał jej rolę, porównywał do kujonki i ani przez chwilę nie traktował jej jak równorzędnego partnera? Zdaje się, że ostatnia sytuacja, a zwłaszcza reakcja mężczyzny, jeszcze tam, na jarmarku, była ostatecznym potwierdzeniem dla tego, co od pewnego czasu chodziło jej po głowie.
Kiedy wyszła z przesłuchania, była już w zasadzie spakowana. Na jej biurku stało już pudło z większością szpargałów, jakie trzymała w szufladach. Do schowania zostało jej chyba tylko fotografia z mężem i córką oraz zdjęcie Helenki, a także podstawowe przybory pisarskie. Mniej więcej taki widok zastawał każdy, kto mijał jej stanowisko pracy oraz ją samą, bo zrobiła sobie właśnie chwilkę przerwy, by napić się kawy po rozmowie z wydziałem wewnętrznym. Siedziała więc przy biurku rozkoszując się napojem, chłonąć przy okazji każdą z ostatnich chwil swojej pracy tutaj. To był fajny wydział, ale wyraźnie dano jej odczuć, że jednak nie dla niej. Nie zamierzała więc kopać się z koniem. Postanowiła odejść.

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Podczas gdy Annie targała cała masa wątpliwości i dylematów, Kieran w spokoju czekał na „sądny dzień”, czyli przesłuchanie w sprawie oddanych strzałów na świątecznym jarmarku. Był pewien tego, że postąpił słusznie, jak i tego że zrobiłby to samo drugi raz. Oczywiście musiał przełknąć przy tym gorzką pigułkę porażki związaną z tym, że ostatecznie cała akcja wzięła w łeb. Dopiero przegląd monitoringu obejmujący uliczki w okolicach centrum Opal Moonlane wykazały, że ich Święty Skurczybyk schował się w koszu na śmieci. W koszu, jak postać z kiepskiego filmu klasy B. Najwyraźniej tego typu filmy stanowiły jednak dobre źródło inspiracji, bo ostatecznie wynik wynosił 1:0 dla dilera, ich niedoszłego zatrzymanego.
Przesłuchanie Kierana przebiegało bez większych zaskoczeń. Opowiedział jak było, niczego nie ubarwiał, nie przekręcał. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że zanim oddał strzał, wykrzykiwał ostrzeżenia. Nie wiedział czy Annie, która zajmowała wtedy pozycję najbliżej niego, potwierdzi jego słowa. Nie wiedział tak naprawdę do końca co Halsworth do końca widziała, a czego nie, bo oczywiście nie rozmawiał z nią od tamtego felernego dnia. Po wyjściu z pokoju przesłuchań poszedł zrobić sobie kawę, a następnie ruszył w kierunku swojego biurka. Oczywiście nie mógł nie dostrzec wielkiego, wypełnionego po brzegi pudła leżącego na biurku Annie. I samej Annie, która wyłoniła się tuż za pudełkiem.
– Zmieniasz miejsce? – spytał jak gdyby nigdy nic, zdejmując marynarkę bo przecież trzeba było się jakoś prezentować przed wydziałem wewnętrznym. – Tamto wolne biurko przy Jagielskim wydaje się być spoko. Przy oknie i nie w ciągu komunikacyjnym. Nikt nie będzie ci chodził nad głową – kontynuowal siadając na krześle. Jego biurko znajdowało się po przekątnej w odniesieniu do biurka Annie, dlatego siedząc na swoim miejscu widział już tylko pudło. Oczywiście do głowy mu nie przyszło, że mogłoby kryć się za tym coś więcej. Że przyczynił się do tego, że Annie - której wydawało się przecież, że jest urodzona do pozostania agentka federalną - w końcu skapituluje. Dlatego w spokoju wziął się za zaległe raporty, których nie mógł podrzucić Annie - bo nie wypadało, skoro panowała między nimi zimna wojna.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Na tym właśnie polegał cały problem. Nie rozmawiał z nią. Ani teraz, ani wcześniej. W przeciwieństwie do pozostałych, nie próbował nawet wdrożyć jej jakoś do zagadnień, którymi zajmowała się ich jednostka. Początkowo jej to przeszkadzało, bo przywykła do innego systemu pracy, jednak z czasem przestało jej na tym zależeć. Czy przywykła do takiego stanu rzeczy? Chyba nie, bo to jednak nie leżało w jej charakterze, jednak musiała nauczyć się z tym żyć. Szło jej całkiem nieźle, bo nawet jeśli między nimi nie było najlepiej, to powoli pojawiały się pierwsze zalążki wyników. Szkoda tylko, że ten dzień na jarmarku zaprzepaścił w jej oczach wszystko to, co z mozołem zbudowali.
Nie chodziło o ten strzał. Chodziło o jego zachowanie. O to, że znów potraktował ją protekcjonalnie, niczym stażystkę, która nie miała wcześniej żadnego kontaktu ze służbami i nie miała zielonego pojęcia, o co w tym chodziło. O to, że znów zachowywał się tak, jakby pozjadał wszystkie rozumy, a tymczasem to jemu (bez)pośrednio uciekł podejrzany. Każdy, nawet ona, ma swoje granice cierpliwości i te zostały właśnie przekroczone.
- Nie.
Krótka odpowiedź. Bo nie, nie zmieniała miejsca. Nie zamieniała się z nikim na biurko, nie przejmowała też stanowiska pracy po innym pracowniku. Skąd on miał o tym wiedzieć? Inni zdążyli już poznać jej plany. Przede wszystkim ci, który siedzieli najbliżej, ale spójrzmy prawdzie w oczy - czy był ktoś, z kim Annie nie byłaby w miarę blisko? Z kim nie rozmawiałaby o sprawach codziennych, niekoniecznie związanych z pracą? Czy mogli ją polubić? Zdecydowanie! I to ich będzie jej najbardziej żal.
- Możesz je sobie zająć. Albo moje. Zwalniam je w poniedziałek. Rozmawiałam z szefem, poprosiłam o przeniesienie do innej jednostki, więc jeśli dobrze pójdzie, będziesz mógł otwierać szampana i wybierać pomiędzy trzema biurkami.
Tym "jej", tym obok Jagielskiego oraz swoim własnym. Może nawet każdego dnia zasiadać przy innym. Jej to już nie obchodziło.

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Kieran nie spodziewał się, że akurat tamta jedna sytuacja przeważy czarę goryczy. Nie kłócili się ze sobą od wczoraj, czy nawet od tamtego felernego wydarzenia, więc Annie miała mnóstwo innych okazji, żeby jebnąć papierem. Poza tym… on naprawdę uważał, że do tej pracy trzeba było mieć charakter. I mocną dupę. Oczywiście na ten moment jeszcze nie uzmysłowił sobie, jak bardzo przesadzał od samego początku. Chyba potrzebował takiego zimnego prysznica… szkoda tylko, że kosztem Annie. Nawet jego dziewczyna powtarzała mu, że powinien z niej zejść i być milszy. A on uparcie nie słuchał… no i masz babo placek.
Zdziwiła go jej zdawkowa odpowiedź. Kątem oka zauważył, że parę osób z biurek obok przygląda im się – część z zaciekawieniem, część z troską w oczach. Oczywiście to nie Montgomery był adresatem tej troski. W jego kierunku kilka osób pewnie wypowiedziała po cichu parę niecenzuralnych słów. Dopiero kiedy zaczęła mówić dalej, zaczęło do niego docierać to, co się właśnie działo. Odchylił się na krześle do tyłu jakby nie dowierzał w to, co słyszy.
– Że co? Odchodzisz z tego zespołu? – no dokładnie to powiedziała, ale musiał to przetrawić w swoim tempie. – Ale… – chciał spytać „czemu”, ale ten osądzający wzrok ich biurkowych sąsiadów mówił wszystko. Wyglądało na to, że tolerancja Annie na Kierana właśnie w tym momencie osiągnęła swój górny pułap. Przez chwilę drapał się po skroni, uważnie przyglądając się jej ruchom, zastanawiając się co powinien teraz powiedzieć. I czy w ogóle powinien coś więcej mówić…
– Chodź do tej salki przesłuchań na końcu korytarza, jest teraz wolna. Pogadamy – zaoferował po dłuższej chwili. Skłamałby mówiąc, że nie poczuł się w tym momencie źle. Ale nie chodziło mu o to, że chciał zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia – naprawdę miał nadzieję, że może pogadają i jakoś wszystko naprostują.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Aż ciśnie się tu na myśl kultowa w pewnych kręgach odpowiedź - "Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji!"
Decyzja blondynki nie była spontaniczna. Być może została podjęta pod wpływem niedawnych wydarzeń, jednak miała ona swoje głębokie uzasadnienie w tym, co działo się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie to, żeby od samego początku rozważała taką możliwość! Tak, trzeba zauważyć, że takowa zakwitła w jej głowie już na starcie, gdy wybitnie im się nie układało, ale porzuciła ją z nadzieją na to, że się dogadają, że może jednak coś "kliknie" i zostaną partnerami miesiąca.
Niestety, nic takiego nie miało miejsca. To dlatego zaczęła stawiać na krótką i zwięzłą komunikację.
- Tak, odchodzę.
Być może mogłaby powiedzieć, że zmienia przydział, że coś jej narzucono, ale dlaczego miałaby kłamać? To była jej decyzja, podjęta jak najbardziej świadomie i teraz nie zamierzała uciekać przed jej konsekwencjami. Nie była osobą, która rzucała słowa na wiatr. Nie zmieniała zdania pod względem chwili, w zależności od tego, co usłyszała od innych. Nie zwracała nawet większej uwagi na zachowanie swoich współpracowników. Jakby na to nie patrzeć, nawiązała już relacje z niektórymi osobami. Niekoniecznie chciała przechodzić przez to wszystko kolejny raz, znów poznawać swój nowy zespół, ale nie wyobrażała sobie, że miałaby zostać tutaj na takich samych zasadach, jakie panowały tu obecnie.
- Nie wiem, czy mamy o czym rozmawiać - odparła, ale mimo to uznała, że nie będzie robiła cyrku przy ludziach. Właśnie dlatego powoli ruszyła w stronę wspomnianego pomieszczenia, po czym weszła do środka, upewniając się jeszcze, że kamery są wyłączone, a za lustrem weneckim nie siedzi reszta ich zespołu. Ona sama nie zajęła miejsca przy stole. Stanęła przy nim, zaplatając ręce na wysokości klatki piersiowej i spojrzała na niego wyczekująco.
- Jeśli założyłeś się z kimś o to, ile tu wytrzymam, to chyba możesz już powoli iść po swoją wygraną - rzuciła ironiczną uwagę. Nie mogła się przed nią powstrzymać. Zresztą, była niemal pewna, że tak właśnie było, że już na samym początku jej pracy w agencji Kieran zaproponował taki zakład.

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Kieran już bardziej spodziewałby się hiszpańskiej inkwizycji niż tego, że Annie skapituluje. To nie tak, że dążył do takiego rozwiązania ich problemów z komunikacją. Nie liczył na to, ze Halsworth odejdzie tylko… że nabierze trochę pokory? Że nie będzie jedną z tych ambitnych nowicjuszek myślących, że pozjadała wszystkie rozumy? W żadnym ze scenariuszy nie spodziewał się, że ich konflikt aż tak eskaluje.
Lekko przygryzł wargę kiedy potwierdziła, że odchodzi. Zerknął na ludzi siedzących przy swoich biurkach obok, ale ci natychmiast uciekali gdzieś spojrzeniem, udając że to nie ich sprawa i nic ich to nie obchodzi. Ale obchodziło. Byli zespołem i konflikt dwójki osób w tym samym teamie zawsze odbijał się na pozostałych jego członkach.
– Annie… – zaczął, chyba po raz pierwszy zwracając się do niej pełnym imieniem. – Poświęć mi pięć minut, to przekonamy się, czy nie mamy o czym rozmawiać. Co ci szkodzi, skoro to być może będzie nasza ostatnia rozmowa – stwierdził wzruszając lekko ramionami, mając nadzieję że ten argument ją przekona. Poza tym… miała okazje wygarnąć mu wszystko na koniec. No kto by nie skorzystał z takiej szansy! I dopiero teraz doczytałam, że za nim ruszyła heh, więc nie musisz już odpisywać nic na te słowa, ale szkoda usuwać mi całego akapitu :lol:.
Kiedy znaleźli się już w pokoju przesłuchań, oparł się plecami o ścianę i wlepił w nią spojrzenie. Kiedy usłyszał jej słowa, zmarszczył brwi. – Oszalałaś? Z nikim się nie zakładałem, nie gadaj głupot – odparł natychmiast. -Nie ukrywam, od początku mi nie podpasowałaś tym swoim... klimatem – wskazał na nią dłonią. – Ale nie zawsze będziesz miała w pracy kolorowo. Tam gdzie przechodzisz możesz spotkać jeszcze gorszych ludzi niż tu – użył liczby mnogiej, ale oczywiście wiedział, że chodziło tylko o niego. – Mamy parę spraw do naprostowania między sobą, ale nie musisz od razu opuszczać całego zespołu. Możemy poprosić o innych partnerów. Po prostu robisz teraz straszną głupotę – dodał krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Nie zamierzała pozwolić na to, by ten konflikt odbijał się na innych. Uznała, że dołączyła do zespołu jako ostatnia, więc jej odejście będzie najprostszym rozwiązaniem, bo naprawdę nie wyobrażała sobie kontynuowania współpracy w takiej konfiguracji. Nawet jeśli Kieran W KOŃCU użył jej imienia. Jesli myślał, że cokolwiek tym ugra, to był w błędzie.
A wygarnięcie mu byłoby spełnieniem jej marzeń. Przynajmniej do niedawna, bo teraz nawet nie miała ochoty już tego robić.
- Ty naprawdę nie wiesz o co mi chodzi, prawda? - odparła po chwili. - Właśnie o to. O twój ton i o to, że na każdym kroku próbujesz mnie pouczać lub wmawiać mi, że nic nie wiem o tej robocie. O to, że od samego początku traktujesz mnie protekcjonalnie, jak jakąś stażystkę, która o niczym nie ma pojęcia i non stop próbujesz umniejszać moim umiejętnościom - odpaliła się, bo znów robił dokładnie to samo, co najbardziej jej przeszkadzało. - "Nie zawsze będę miała kolorowo w pracy"? Co to w ogóle za tekst? Czy ja kiedykolwiek prosiłam cię o jakiś komentarz albo o radę?
Mogła odpowiedzieć za niego - takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca i z pewnością nigdy już to nie nastąpi. Z dwóch... Nie. Z trzech powodów. Pierwszy - nie chciała z nim gadać, drugi - i tak nie będzie już okazji, bo zaraz odejdzie, a trzeci...
- Przeszłam przez tę samą akademię, co ty, więc naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy.
Jeszcze zmieniłaby się tak bezdusznego człowieka, jak on. Myślał, że pozjadał wszystkie rozumy i był najlepszy w tej jednostce? Dla niej był najgorszy.
- Kiedy zmieniałam policję na agencję, doskonale wiedziałam, co mnie czeka. Że będzie trudniej i odpowiedzialniej. Ale sama tego chciałam. Czułam, że to ma sens. Że właśnie to chcę robić. A ty... Ty zniszczyłeś wszystkie moje wyobrażenia o tej pracy i nie wyobrażam sobie, żebym miała pracować z tobą w jakimkolwiek charakterze.
Szkoda, że dopiero teraz zebrało mu się na prostowanie ich wzajemnych relacji. Może wtedy blondynka miałaby czas na jakieś przemyślenia - nie wspominając już o nim, bo jeśli któreś z nich powinno dojść tu do jakichś mądrych wniosków, to chyba nie byłaby to ona.
- Wygrałeś, Kieran.

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Nie chciał niczego ugrać. Nie chciał z nią gadać po to, żeby potem dumnie prężyć klatę przed szefostwem chwaląc się, że zdołał zatrzymać Annie w zespole. Po prostu po raz pierwszy od dawna w jego głowie pojawiła się myśl, że to wszystko za daleko zabrnęło. Nie chodziło mu o jakiekolwiek korzyści dla siebie.
Już chciał otwierać usta, żeby się odezwać, ale ostatnie pozwolił jej wyrzucić z siebie to wszystko, co miała mu do zarzucenia. I niestety w większości tych rzeczy nie mógł się z nią nie zgodzić.
– Byłem wobec ciebie nie fair, zbyt surowy i wymagający, przyznaję to, okej? – odparł dopiero wtedy, kiedy blondynka skończyła mówić. Mieli za sobą wiele kłótni, ale nigdy wcześniej nie miała „okazji”, żeby wprost wykrzyczeć mu wszystko, co leżało jej na wątrobie. A jak widać, leżało tego bardzo dużo. – Przepraszam, powinienem być dla ciebie łagodniejszy – dodał po dłuższej chwili. I w tym momencie proszę państwo bramy do piekieł rozstąpiły się, wypadło z niej czterech jeźdźców i nastąpiła Apokalipsa. Kieran wypowiedział magiczne słowo w stosunku do Annie. – A ty myślisz, że mnie tutaj na początku traktowali jak księżniczkę? Myślisz, że ja nie dostałem po dupie od przełożonych albo od kumpli z zespołu? To nie jest korporacja, gdzie wszyscy są dla siebie w chuj mili, bo wypada odbyć small talk w windzie – odparł, trochę jednak starając się jeszcze wytłumaczyć swoje zachowanie. Choć fakty były takie, że on sam nigdy nie był aż tak gnojony jak on robił to w stosunku do Halsworth.
– Wiem, że skończyłaś tę samą akademię, rozumiem to. Ale akademia a praca w terenie to dwie zupełne rożne skrajności. Tu nie ma testów, powtórek jeśli nie zdasz czegoś w pierwszym terminie – stwierdził, ale nie podnosił głosu. O dziwo mówił w sposób bardzo spokojny i wyważony, a jego słowa pozbawione były cienia ironii.
Za to na jej kolejne słowa nie odpowiedział. Było mu niewyobrażalnie głupio słysząc, że nazywa go niszczycielem jej marzeń i ideałów. Był gburowaty i nieprzyjemny, ale wiedział jak bardzo praca potrafiła być ważna dla człowieka. I sam stał się tym, który podcinał innym skrzydła do tego stopnia, że praca stawała się przekleństwem.
– Wygrałem? – powtórzył za nią unosząc lekko brew. – Ty myślisz, że to były dla mnie jakieś zawody? Kto pierwszy zrezygnuje, ten przegrywa? – no trochę się oburzył, bo akurat takich intencji nie miał. – Nie miałem na celu sprowokowanie cię do odejścia. Czy gdyby tak było prosiłbym cię o tę rozmowę? Starał się teraz z tobą to wyjaśnić? – dopytywał, no bo przecież gdyby faktycznie uznawał jej odejście za swój sukces, to pewnie świętowałby – sam ze sobą przy biurku, no bo z kim innym.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Była w ogromnym szoku, gdy usłyszała jego słowa, starała się jednak nie dać tego po sobie znać. Nie zamierzała dać mu tej satysfakcji, nie planowała również nagle zmieniać zdania tylko dlatego, że Kieran ją przeprosił. Fakt, było to miłe i pożądane, jednak blondynka nie mogła oprzeć się wrażeniu, że i tak wszystko to było mocno wymuszone. Nie ufała mu. Nie ufała mu zarówno jako człowiekowi, jak i zawodowemu partnerowi i nie potrafiła wyobrazić sobie nawet, że tak po prostu mogliby spróbować się dogadać.
Zdaje się, że intuicja jej nie zawiodła, bo kolejnymi słowami Montgomery udowodnił jej niejako, że wciąż był chamem.
- Czyli co? Kiedy zaczynałeś, dostałeś po dupie od współpracowników, więc uznałeś, że będziesz taki sam dla każdej kolejnej osoby, która dołączy do zespołu? – odparła. - Naprawdę, nie pogrążaj się już.
Gdyby Annie miała kiedyś układać listę najsłabszych tekstów Kierana, ten na pewno uplasował by się w TOP 5, zaraz pod wszelkimi uwagami dotyczącymi egzaminów, testów, zaliczeń, szlaczków w zeszytach oraz innych zagadnień związanych ze szkołą. Annie naprawdę nie pomyliła tej instytucji z placówką oświatową. Przeciwnie. Miała cel, miała swoje zawodowe plany, a przez niego naprawdę odechciało jej się niemal wszystkiego. Czy praca w takich warunkach była dla niej przekleństwem? Być może nie użyła by takiego słowa, ale z pewnością nie była to dla niej przyjemność.
- Myślisz, że twoje intencje mają dla mnie jakiekolwiek znaczenie? – wlepia w niego spojrzenie. – W tym momencie nie interesuje mnie już nic, co ma z tobą jakikolwiek związek.
Pewnie nie zdobyłaby się na te wszystkie słowa, gdyby mężczyzna nie zainicjował rozmowy. Ona sama nie wyszłaby z taką inicjatywą. Przede wszystkim nie widziała sensu w żadnej rozmowie z Kieranem. Nie zamierzała również tłumaczyć mu powodów decyzji, jaką podjęła. Tak naprawdę nie planowała nawet o niczym go informować. Chciała postawić go przed faktem dokonanym: chciała by po weekendzie Montgomery pojawił się w pracy i zobaczył jej puste biurko. Mało to eleganckie, fakt, ale czy ich relacje dawały jakieś podstawy ku temu, by ich zawodowe rozstanie przebiegało w normalnej atmosferze.

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Westchnął ciężko, bo nie o to mu chodziło. Nie robił żadnych postanowień w tym temacie… jego niechęć do Annie pojawiła się nieoczekiwanie. Nie zakładał, że tak samo będzie zachowywał się względem każdej kolejnej osoby rozpoczynającej pracę w tym zespole. Ale może Annie miała rację. Może ich relacja zawodowa była już pogrążona i nie było tu czego zbierać. Niemniej jednak miał pewną satysfakcję z tego, że chociaż próbował jej przemówić do rozumu. A co ona zrobi z jego motywacyjną gadką… to już zależało wyłącznie od niej. Chociaż już teraz dawała mu odczuć, że zmotywował ją tylko do upewnienia się, że jej decyzja była słuszna.
– Okej – odezwał się po chwili, a do głowy nie przychodziły mu już żadne argumenty, które mogłyby ją przekonać do pozostania. Niemniej jednak przynajmniej na koniec wygarnęli sobie wszystko. To znaczy ona bardziej wygarnęła jemu, więc Kieran będzie miał nad czym myśleć. I nawet nie spodziewał się, że naprawdę pochyli się nad tą rozmową, słowami Annie w jego kierunku i generalnie – swoim zachowaniem i rozwojem ich zawodowej relacji. – Skoro to jest twoja decyzja… powodzenia, Annie – rzucił, o dziwo znowu zwracając się do niej po imieniu, a nie po nazwisku, które dodatkowo by pomylił. – Ale gdybyś jednak zmieniła zdanie… to wiedz, że może być lepiej – dodał i nie chcąc już dłużej prowokować dalszego rozwoju kłótni, ominął ją i wyszedł z pokoju przesłuchań.
Po opuszczeniu pomieszczenia przeszedł do łazienki i obmył twarz zimną wodą. Wciąż nie mógł przestać myśleć o tej całej sytuacji. Był wobec niej chamski, to fakt, ale nigdy nie pretendował do miana niszczyciela czyichś marzeń i kariery. Kiedy wrócił do swojego biurka, rzeczy Annie zniknęły już z biurka po przekątnej. Kieran czuł na sobie spojrzenia innych współpracowników i niemal czuł, jak przypinają mu do czoła plakietkę „winny”. Trochę miał to w dupie, a trochę jednak pomyślał o tym, że dokończy robotę w domu. I tak też zrobił, zabrał dokumenty, nad którymi ślęczał i wrócił do swojej chatki, bo wtedy mieszkał jeszcze w Sapphire River.

/zt x 2
Annie Halsworth-Callaway
ODPOWIEDZ