Parker nie byłby w stanie wyobrazić sobie lepszego sposobu na uhonorowanie czyjegoś życia. Nie dość, że Damien zajmował się zwierzakami, co już było w oczach takiego Guillebeaux bardzo honorowym czynem, to jeszcze w przepiękny sposób pozwalał, żeby pamięć o zmarłej żonie żyła wiecznie. Oczywiście pomijając to, że dodatkowym utrzymaniem pamięci o żonie jest córeczka Hope.
-
To prawda. – Zgodził się z uśmiechem. No bo czym byłoby życie bez przyjaciół? Posiadanie rodziny było super, ale jak znasz się z kimś właściwie od momentu, w którym przyszedłeś na świat to takie osoby potrafią grać na nerwach. A przyjaciele? To trochę taka lepsza rodzina, bo to rodzina, którą człowiek dobiera sobie sam. Bazujesz na tym jak się z taką osobą dogadujesz, ile macie wspólnego, aż w końcu zostajecie przyjaciółmi. No i z przyjacielem jednak nie spędza człowiek czasu non-stop, więc jest mniejsza szansa na to, że zacznie cię wkurwiać swoją obecnością.
Pokiwał głową. Nie wiedział jak to jest, bo sam nigdy nie doczekał się potomstwa. Niby miał parę jednorazowych przygód, ale nikt nigdy nie pojawił się u jego progu z dzieckiem twierdząc, że to jego własny, mały łowca krokodyli. Albo mała! To nie miało znaczenia. Parker zaakceptowałby jakiekolwiek dziecko. Obawiał się jednak, że szybciej Robert DeNiro dorobi się kolejnego dziecka niż Parker jakiekolwiek partnerki, z którą o bombelka mógłby się starać.
-
Mogę się tylko domyślać. – Zdawał sobie sprawę z tego, że jego praca wcale nie jest taka łatwa. Sam fakt, że jednak musiał ryzykować życiem był dosyć kontrowersyjny. Jeszcze jak weźmie się pod uwagę, że miał córeczkę. –
W razie co to pamiętaj, że ja zawsze się chętnie zajmę Hope. – Zaproponował. On był swoim własnym szefem, więc wzięcie wolnego, albo niepojawienie się w pracy nie byłoby dla niego problemem, gdyby doszło do sytuacji, że musi rzucić wszystko, żeby zająć się córką przyjaciela. –
Planuję zakup kucyka, więc jak go trochę wytrenuję to będziesz mógł wpaść z Hope, żeby sobie pojeździła. – Zakładała, że na konia była jeszcze za mała, a nie miał zamiaru ryzykować zdrowiem czy życiem córki kumpla. Konie potrafiły być nieprzewidywalne.
-
Co masz na myśli mówiąc „głupie przeczucie”? – Zmarszczył brwi wyraźnie zmartwiony. Spojrzał też na przyjaciela. –
Głupie, że może jednak Alice nie jest odpowiednią osobą? – Dopytał.