anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
#2
Piece of cake
Shannon & Charlotte
{outfit}
Pierwszy dzień w nowej pracy. Ekscytacja przeplatała się ze stresem, co skutkowało wcześniejszą pobudką, pierwotnie zaplanowaną na godzinę piątą rano. Richards wstała o czwartej. Poprzedniego wieczora porwała się na upieczenie drożdżowego ciasta, zmieniając początkowe plany co do sernika, albo czegoś bardziej kremowego. Wolała trafić w gusta większości personelu, bez pomijania tych uczulonych na laktozę, albo nabiał. Zdyskryminowani zostaną ci, nietolerujący glutenu, ale cóż… nikt nie jest w stanie zadowolić wszystkich.
Droga dojazdowa była prawie opustoszała, co zminimalizowało obawy o potencjalnie spóźnienie. Lubiła być punktualna. Dużą wagę przywiązywała do pilnowania czasu, co sprawdzało się również przy pieczeniu ciast oraz gotowaniu.
Jako pierwszego odwiedziła dyrektora, który przy pomocy jednej z pielęgniarek wskazał jej wydzieloną szafkę oraz skierował do pracy z ordynatorką oddziału ratunkowego. Ubrała przekazane, szpitalne ciuchy i założyła świeży kitel, opatrzony wyszytym imieniem, nazwiskiem oraz specjalizacją. Do zestawu odebrała jeszcze identyfikator, a także pager, ułatwiający kontakt z resztą personelu.
Potrzebowała dłuższej chwili, aby odnaleźć się w krętych, szpitalnych korytarzach. Wcześniej pracowała w niewielkiej klinice, o rozmiarach najmilejszego skrzydła, bodajże dermatologicznego. To spory przeskok, do którego musiała się przyzwyczaić. Izba przyjęć znajdowała się na samym parterze, podobnie jak oddział ratunkowy, zlokalizowany po drugiej stronie szpitala. Na korytarzach widywała głównie pielęgniarki, przygotowujące się do porannego obchodu: podmieniania pacjentom kroplówek, a także podawania kolejnych dawek przeciwbólowych specyfików.
Wraz z torbą wypchaną ciastem zatrzymała się przed drzwiami pokoju socjalnego, na docelowym oddziale. Widząc wychodząca z niego lekarkę podeszła do niej i uśmiechnęła się sympatycznie.
- Przepraszam czy… w środku jest może pani doktor Hargreeves? - nie widziała identyfikatora, ani wyszytych inicjałów, aby skojarzyć, z kim miała przyjemność. Liczyła na to, że przed przejściem do obowiązków uda się wypić nieco kawy oraz rozdać odrobinę ciasta każdemu, kto będzie miał ochotę na odrobinę słodyczy. Jeśli okaże się, że w socjalnym przebywało właśnie pół tuzina lekarzy oraz dwa razy tyle pielęgniarek, cóż… przynajmniej zrobi dobre wrażenie, wnosząc do środka całą blachę domowego ciasta. Postawiła wszystko na jedną kartę, bo przecież zawsze mogła wyjść na kompletną dziwaczkę, prezentując się w szpitalnym kitlu, obładowana wypiekami. Nie znała tutejszych zwyczajów i można powiedzieć, że skoczyła na głęboką wodę, modląc się, aby nie trafić na wijące wodorosty, chwytające za kostki.

ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Gdy zadzwonił jej budzik, blondynka czuła się zupełnie tak, jakby właśnie wyrwano ją z cudownej, spokojnej krainy wiecznej młodości i piękna i brutalnie zrzucono ją gdzieś na ziemski padół, w sam środek odwiecznej walki dobra ze złem. Być może opis ten niósł ze sobą zbyt wiele patosu, ale mniej więcej właśnie to kołatało się z rana w głowie doktor Hargreeves.
Ta noc była trudna. Zaczęła się w zasadzie jeszcze poprzedniej nocy, kiedy to blondynka pełniła dyżur w szpitalu. To nic, że przez cały czas trwania jej "warty", niemalże co godzinę (to nie było określenie mające na celu podkreślić trud jej pracy - tak było naprawdę; Charlotte sprawdzała to z zegarkiem w ręku) na izbę przyjęć zgłaszali się pacjenci, którzy niejednokrotnie mogliby poczekać do rana i odwiedzić swojego lekarza rodzinnego. Z jednej strony wszystko to kompletnie nie miało sensu, z drugiej... Ten dość płynny rytm dość skutecznie nie pozwalał jej odpłynąć, dzięki czemu praktycznie do rana udawało jej się utrzymywać czujność oraz skupienie, które były dość istotnymi czynnikami, gdy w grę wchodził ten konkretny oddział. Jedni lekarze działali tak, jak ona, inni wykorzystywali wolne momenty na regenerację organizmu. Każda metoda była dobra. Ta preferowana przez nią zakładała jednak nieco dłuższy wypoczynek następnego dnia, tuż po zejściu z dyżuru. Traf chciał, że jej kolejny dzień, ten po przepisowym wolnym po nocce, był dniem pracującym. Trudno, zdarza się. Tyle dobrego, że był to dzień powszedni, więc kobieta zamierzała skupić się przede wszystkim na papierkowej robocie.
Dyżury dyżurami, wciąż jednak pozostawała ordynatorem i do jej zadań należały chociażby sprawy związane z personelem. Mniej więcej to zaplanowała sobie na TEN dzień. Wiedziała również, że na oddziale zamelduje się nowa pani anestezjolog, jednak Charlotte nie zamierzała rzucać jej na pierwszy ogień. Taki przynajmniej był plan. Zamierzała powoli oprowadzić ją po swoich włościach, wprowadzić ją w problematykę miejscowego szpitala oraz opowiedzieć jej o przypadkach, z jakimi najczęściej będzie miała tu do czynienia. Pewne "standardowe" schorzenia są jednakowe niemal we wszystkich częściach świata, jednak nie wszystkie placówki mogą "pochwalić" się tym, iż trafiają do nich pacjenci ugryzieni przez rekina lub poparzeni przez meduzę. Może będzie okazja, by o tym pogawędzić, ale najpierw trzeba rozpocząć dzień pracy.
O dziwo dość szybko udało jej się dojechać do Cairns. Nie musiała martwić się o miejsce parkingowe, już jakiś czas temu wykupiła sobie stały abonament na jedno z nich. Było to o tyle przydatne, że przy jej trybie życia oraz mocno nieregulaminowym czasie pracy, zawsze mogła pozostawić swoje auto w stałym miejscu i nie zastanawiać się nad tym, gdzie by tu stanąć. Miejsce było może odrobinkę niefortunne, bo z jednej strony ograniczone przez betonowy filar, jednak jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by blondynka w jakiś sposób uszkodziła drzwi samochodu. Dziś ta sztuka również jej się udała, więc w stosunkowo dobrym nastroju pojawiła się w budynku szpitala.
Pozytywne nastawienie nieco zmalało, gdy zaraz po wejściu na oddział ratunkowy dopadła ją księgowa. Cwana bestia! Hargreeves wymykała jej się już od tygodnia. A to weszła bocznymi drzwiami, a to przyszła do pracy zdecydowanie wcześniej i zdążyła zamknąć się przed nią w swoim gabinecie, innym razem już od progu zaczęła mówić, że nie może teraz rozmawiać, bo dopadła ją Gorączka Zachodniego Toolonga, ciężka i mocno zakaźna choroba, której nazwę wymyśliła na poczekaniu ("To pewnie po leczeniu tego młodego turysty, który był u nas w zeszłym tygodniu. Słyszałam, że nie przyjęli go nawet w szpitalu zakaźnym w Brisbane. Biedactwo... Sama rozumiesz, porozmawiamy za kilka dni"). W chwili desperacji rozważała nawet zamknięcie się w czarnym worku i poproszenie kolegów ratowników, by niepostrzeżenie wwieźli ją na noszach na izbę przyjęć. Dziś, z uwagi na nową panią doktor, postanowiła nie kombinować i oto są tego skutki. Nie miała wyjścia, poświęciła więc kilkanaście minut koleżance z działu ekonomicznego i zajęła się porządkowa...
Ciężko powiedzieć, że Charlotte chciała porządkować teraz swój oddział lub cokolwiek pudrować, by wszystko wyglądało nieco bardziej profesjonalnie. Specyfika pracy w tej części szpitala zakładała chaos i chwilowe przerwy w porządku. Właśnie w takich warunkach najlepiej odnajdywała się Hargreeves i kobieta po cichu liczyła na to, że nie przerazi to doktor Richards.
Wypiła małą, ale mocną kawę, skubnęła kilka kęsów swojej kanapki (resztę zostawiła w lodówce w pokoju socjalnym, będzie na drugie śniadanie) i ruszyła do swoich zajęć, jednak tuż po wyjściu z pomieszczenia zatrzymała ją lekarka ze sporym pakunkiem.
- To ja. Charlotte Hargreeves - odparła natychmiast, zawieszając sobie na szyi swój stetoskop. Dopiero po chwili zerknęła na fartuch pani medyk, a przede wszystkim na wyszyte na nim nazwisko. - Doktor Richards, tak? Przepraszam - połknęła ostatni kęs szybkiego posiłku. - Myślałam, że da mi pani jeszcze chwilkę, ale zaraz sobie z tym poradzimy. Proszę, wejdźmy do pokoju socjalnego.
Otworzyła nawet drzwi. Część lekarzy wyszła już na obchód, jednak w pomieszczeniu wciąż przebywało kilka osób. Blondynka przedstawiła im nową koleżankę, skinęła im głową w kierunku drzwi i już po chwili zostały same.
- Kawy? Herbaty? Co prawda nasz ekspres trochę nie domaga, ale to wciąż znacznie lepsza kawa, niż ta, którą serwują automaty na korytarzach.

Shannon Richards
wybacz długość, potrzebowałam długiego posta do gry w bingo, ściaśnij mnie :oops:
anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
Prawdopodobieństwo wpadnięcia na ordynatora przy jednoczesnym pytaniu o jego lokalizację, było całkiem wysokie na oddziale ratunkowym. W końcu kapitan działał na jednym okręcie i nie spacerował po innych, chyba, że trzeba było zawinąć do portu, tudzież sali operacyjnych, usytuowanych na oddzielnym, nieco chłodniejszym bloku.
Miała nadzieję, że nie popełniła żadnego faux pas, przez które dostałaby niezły wycisk przy kolejnych dniach. Lekarze bywali różni, a ci na wyższych stanowiskach miewali kaprysy, zaczynające się od odpowiedniej temperatury wody do kawy, na kolorze rękawiczek kończąc. Shannon miała wątpliwą przyjemność pracowania z podobnymi jednostkami podczas stażu w Townsville. Po niemal wzorowym przebrnięciu przez pierwszy rok, nabrała nieco większej pewności siebie, gasnącej w obliczu osób z autorytetem, przewodzącym większej liczbie osób.
Na pierwszy rzut oka Charlotte wyglądała sympatycznie. Miała przyjazną aparycję, a ton jej głosu nie zdradzał znudzenia, albo planów, związanych z wrzucaniem świeżej anestezjolożki na głęboką wodę. Nawet, jeśli trafiłoby się porządne wyzwanie, Richards byłaby w stanie mu podołać. Była dobra w swoim fachu. Jak każdy człowiek, popełniała błędy, ale zawsze korygowała je na czas, co pozwalało na utrzymanie wzorowej wręcz opinii z poprzednich miejsc pracy.
- Och, przepraszam za roztargnienie - wymamrotała i uśmiechnęła się szeroko dla niepoznaki, próbując ukryć swoje zmieszanie. - Pierwszy dzień i… nigdy wcześniej nie miałam przyjemności bywać w tym szpitalu.
Wątpliwej przyjemności. Oczywiście zdarzały się osoby wręcz kochające szpitale, mające na ich punkcie niemalże obsesję, nie mniej, Shannon wolała utrzymywać zdrowe podejście do miejsca pracy. Nie unikała go, ale też nie traktowała jak drugiego domu.
Pomachała przechodzącym obok lekarzom, niektórym podała rękę i uniosła brwi nieco wyżej, znów nieco zbita z tropu.
- Powinnam być później? - przejęła się nieco, zerkając odruchowo na smartwatch, zaczepiony na nadgarstku. Co szpital, to obyczaj. - Jeszcze nie znam obowiązujących nawyków…
Zamknęła usta, poprawiając chwyta na torbie z ciastem, z uwagą słuchając propozycji napicia się czegoś ciepłego. Nawet jeśli to postęp, Richards nawinie dałaby się podejść, przekupiona zachęcającym podejściem szefowej.
- Z chęcią - ucieszyła się, podążając razem z doktor Hargreeves do pokoju socjalnego. - Właściwie to zrobiłam ciasto. Wczoraj. Pomyślałam, że przyniosę je do pracy, bo wyszło całkiem nieźle, nie chwaląc się.
Chyba miały jeszcze czas, aby do tej kawy/herbaty zjeść odrobinę ciasta, być może w towarzystwie reszty personelu, o ile ten nie był zajęty nagłymi przypadkami z nocnej zmiany.


Nie ma sprawy :>
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Charlotte zdecydowanie nie kaprysiła. Prawdopodobnie była już wystarczająco zahartowana spartańskimi warunkami, w jakich przyszło jej praktykować podczas swoich zagranicznych wyjazdów. Owszem, miała swój ulubiony kolor rękawiczek i starała się, by magazyn medyczny wydawał jej właśnie ten odcień, jednak nie marudziła, gdy musiała korzystać z innego sprzętu. Posiadała również kilka innych, trudnych do wyplenienia nawyków, jednak w żadnym stopniu nie sprawiały one, że blondynka była trudna we współpracy. Przeciwnie. W każdej sytuacji starała się pójść na rękę swojemu personelowi (oraz lekarzom przychodzącym na oddział ratunkowy celem udzielenia konsultacji), więc Richards nie powinna spodziewać się z jej strony większych problemów.
- Czasami można się tu zgubić, to fakt. Był taki moment, kiedy walczyliśmy z dyrekcją o jakieś skuteczne oznaczenie oddziałów i najczęściej odwiedzanych poradni. Wciąż jeszcze nie jest idealnie, ale i tak jest lepiej, niż było - odparła. Raz czy dwa zdarzali się jeszcze pacjenci, których trzeba było gdzieś pokierować, jednak byli oni już rzadkością. - Nie nie, to ja. Myślałam, że zdążę jeszcze dojeść szybkie śniadanie - uśmiechnęła się. - Miałam ciężką noc. W zasadzie to dwie ostatnie noce. Nie odespałam dyżuru i teraz trochę się to za mną ciągnie. Ale to nic - dodała jeszcze, żeby przypadkiem nowa pani doktor nie wysnuła na podstawie tego, co powiedziała Hargreeves, zbyt daleko idących i zdecydowanie mylnych wniosków. Charlotte bywała wylewna. Lubiła rozmawiać z ludźmi i czasami zdarzało się, że mówiła zbyt wiele. Wychodziła bowiem z założenia, że jednym z jej zadań było budowanie zespołu, a jego wyobrażenie opierało się przede wszystkim o doświadczenia wyniesione z czasów służby wojskowej. Nie to, żeby zaraz zamierzała stawiać tu namioty polowe i prowadziła zajęcia treningowe rodem z seriali, ale rozmowy z ludźmi orz wspólne celebrowanie pewnych chwil, jak na przykład poranna kawa (oczywiście tylko wtedy, gdy była ku temu sposobność), wydawały jej się niezbędną składową pracy na tego typu oddziale. Nie wszyscy wytrzymywali psychicznie zawodową stronę tej pracy, więc blondynka skupiała się na tym, by chociaż ta bardziej prywatna, międzyludzka, była odrobinę przyjemniejsza.
Przyjemniej będzie więc porozmawiać w pokoju socjalnym.
- Wow. Już teraz muszę powiedzieć, że ciasto zawsze jest u nas mile widziane. W każdej ilości - uśmiechnęła się. Postawiła również na kawę, która powoli parzyła się już w ekspresiku, ale niewielka szafeczka z wyborem (nieco ograniczonym) herbat zdecydowanie stała otworem. - To może... Ukroję kilka kawałków, a resztę schowamy w lodówce?
Tak też zaczęła robić. Kilka kawałeczków powędrowało na stół, a reszta będzie się chłodziła i czekała na odpowiedni moment.
- Jeśli mogę spytać, dlaczego akurat Cairns i nasz szpital?

Shannon Richards
anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
Współczuła Charlotte braku odpoczynku, co w przypadku lekarzy było bardzo ważną kwestią. Rozregulowany organizm nie pracował w tak dobrym skupieniu jak ten wypoczęty, co bywało kluczowe przy zabiegach oraz operacjach.
- Och, dużo pacjentów? - wywnioskowała, bo co innego mogłoby spędzić doktor Hargreeves sen z powiek? Jej pytanie było furtką do opisania co ciekawszych przypadków, którymi lekarza czasami lubili się chwalić. W profesji Shannon zdarzało się mało gwałtownych zwrotów akcji, chyba, że na OIOMie nagle wybudzał się ze śpiączki pacjent, albo na onkologii następował przełom w leczeniu przewlekłego bólu towarzyszącego nowotworom. Czasami Richards zastanawiała się nad dodatkową specjalizacją, co niestety oznaczałoby ponowne przejście przez staż oraz rezydenturę. Nie była w stanie jednoznacznie powiedzieć, że tak: potrzebowała nagłej zmiany w swoim życiu. Jako anestezjolog nie narzekała na nudę. Brała udział w najróżniejszych operacjach, jako strona nadzorująca pacjenta i rozwijała się w dziedzinie leczenia bólu przewlekłego, co czyniło z niej całkiem solidną specjalistkę, poruszającą się po szerokim polu obranej dziedziny.
- Dobrze wiedzieć. Czasami lubię zaszaleć w kuchni i zostaję z ogromną blachą ciasta, albo mnóstwem babeczek - przyznała z krótkim śmiechem, przypominając sobie, jak wiele razy przynosiła wypieki do kliniki ojca, jako poczęstunek dla zwierzęcych opiekunów. Teraz będzie mogła wciskać swoje specjały do lodówki w socjalnym.
Skinęła głową odnośnie krojenia ciasta i zaoferowała swoją pomoc w przygotowaniu kawy, tudzież wyjęciu kubków, aby zorientować się, co gdzie stało. Skoro miała przebywać w szpitalu częściej, lepiej, aby znała wyposażenie ogólnodostępnego pokoju.
Niekoniecznie przygotowała się na opowieści co do wyboru szpitala w Cairns. Podejrzewała, że cały dzień będzie tak intensywny, że ledwo znajdzie czas, aby coś zjeść, pamiętając jak wyglądał okres rezydentury w Townsville. Musiała jednak porównać oba miasta pod względem wielkości, a szpitale, pod kątem specjalizacji. Wcześniej pracowała w placówce typowo uniwersyteckiej, szkolącej przyszły personel medyczny, co wiązało się dosłownym wyciskaniem stażystów, niczym cytryny, przygotowując ich do pracy pod presją. Bywało, że nie wracała do mieszkania przez kilka dni z rzędu, byle tylko nie zostać w tyle, w porównaniu z całą resztą świeżo upieczonych lekarzy.
- Mój tato mieszkał już w Cairns i napomknął o wolnym etacie anestezjologa. Prowadzi klinikę weterynaryjną - kto wie, może Charlotte nawet go kojarzyła, jeśli miała psa/kota, albo inne zwierzę i zawoziła je w razie potrzeb do specjalisty, w Cairns.
Nie była stąd, w czym lekko zdradzał ją akcent, nieco bardziej przypominający amerykański. Już na etapie podstawówki uczyła się angielskiego, niekoniecznie tego w brytyjskim wydaniu, co skutkowało istnym miksem, nijak przywodzącym na myśl konkretny kraj, albo region.
- Potrzebowałam… zmiany - dodała jeszcze i pokiwała głową, przywołując na usta uśmiech. Nie wypadało, aby przy pierwszym spotkaniu zaczęła się zwierzać, co do zmiany otoczenia, związanej ze wspomnieniem zmarłego męża. Poprzez pracę z weteranami pogodziła się ze śmiercią Reeda i była gotowa iść dalej. Sęk w tym, że niezbędna była zmiana miejsca zamieszkania, zwiastująca rozpoczęcie nowego rozdziału.

ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
- Tak, to przede wszystkim. W dodatku mamy naprawdę gorący okres, zarówno pod względem pogody, jak i braków kadrowych, więc w miarę możliwości próbuję łatać grafik - przyznała. - Niektórzy ludzie powinni mieć dożywotni zakaz wstępu do szpitala. Proszę sobie wyobrazić, że zdecydowana większość osób, które odwiedziły nas w ciągu dwóch ostatnich dób, to przypadki, którymi śmiało mogliby zająć się lekarze w przychodniach. Nie neguję tego, że być może cierpią, że coś faktycznie im doskwiera, ale... Przepraszam, nie chciałam pani zniechęcić już na samym początku.
Miała nadzieję, że mimo wszystko nie odstraszy nowego lekarza. Oby tylko Richards zdawała sobie sprawę z tego, jak czasami wygląda praca w tym miejscu. Owszem, wypadki chodzą po ludziach, zdarzają się ataki rekina lub wściekłej kuoki, która właśnie rzuciła w człowieka swoim potomkiem, jednak zdecydowana większość przypadków nie wymagała hospitalizacji.
- My, tutaj, zjemy wszystko - uśmiechnęła się. Wiadomo, może nie od razu, ale w ciągu całego dyżuru zdecydowanie zniknie cała zawartość blaszki. A żeby dobrze zacząć ten dzień oraz ogólną współpracę, Charlotte od razu urządziła małe oprowadzenie po pokoju socjalnym: co leży w której szafce, których kubków można używać, a których lepiej unikać (bo doktor Brown zawsze lubił pić z jednego konkretnego i groźnie łypał okiem na każdego, kto mu go podkradł). To przecież podstawowa wiedza, ważniejsza nawet od wiedzy medycznej! Takową dysponują wszyscy zatrudnieni w tym szpitalu. Grunt to wpasować się do tej układanki, a to Hargreeves zdecydowanie zamierzała jej to ułatwić.
- W takim razie dyrekcja powinna chyba mu podziękować. Z tego, co wiem, szukali kogoś już od dłuższego czasu, ale nie każdy chce pracować w mieście wielkości Cairns. Spora część wybiera większe i bardziej renomowane ośrodki, dlatego cieszę się, że postawiła pani akurat na nas.
Charlotte zdecydowanie liczyła na udaną współpracę między nimi i naprawdę cieszyło ją to, że do szpitalnego zespołu dołączyła nowa osoba. Co prawda znały się zaledwie od kilkunastu minut, ale trzeba było przyznać, iż Richards zrobiła na niej naprawdę dobre wrażenie i bynajmniej nie chodziło tylko o ciasto.
- Tak, rozumiem - przytaknęła. Nie chciała ciągnąć jej teraz za język. Kiedy przyjdzie im wspólnie dyżurować, na pewno będzie wiele okazji do rozmowy. - Ma pani za sobą jakieś ciekawe zawodowe doświadczenia?

Shannon Richards
anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
Ze stażu oraz rezydentury kojarzyła momenty, w których SOR pękał w szwach, pełen przypadków, z którymi dawał radę lekarz pierwszego kontaktu. O ile logiczne bywało pojawienie się pacjentów w nocy, zaniepokojonych stanem zdrowia, bez możliwości odwiedzenia rodzinnego specjalisty, tak okupowanie krzesełka, mając zwyczajną chrypę, albo zwyczajną gorączką, to masochizm oraz dziwny plan na wypełnienie osobistego grafiku na dany dzień. Kto chciałby kwitnąć w poczekalni kilka godzin, jeśli mógł w tym czasie zbadać go lekarz, zatrudniony w okolicznej przychodni? Umysł ludzki bywał nieobliczalny…
- Nie tak łatwo mnie zniechęcić, proszę wierzyć - zapewniła, słuchając krótkiej opowieści o pacjentach-hipochondrykach. Pracę w szpitalu uznawała również za bardzo praktyczną, z punktu widzenia osoby, wypiekającej różne pyszności niekoniecznie z zamiarem późniejszego zjedzenia każdego kawałka, do ostatniego okruszka. Lubiła robić coś dla kogoś. Przynosić przyjaciółkom domowe babeczki na urodziny, albo poszczególnie święta, sprzyjające beztroskiemu konsumowaniu naładowanych cukrem dobroci do kawy, albo herbaty. Dopóki miała w swoim otoczeniu ludzi, nastawionych na jedzenie, z jeszcze większym zapałem podchodziła do gotowania czy też pieczenia. Jej potrawy cechowały się z reguły pikantną nutą, co nie każdemu odpowiadało w Australii, nastawionej raczej na łagodniejszą kuchnię. Wypieki tworzyła natomiast uniwersalne.
Szybko zapamiętała, co może znaleźć w poszczególnych szafkach pokoju socjalnego, usytuowanego najbliżej oddziału ratunkowego. Spodziewała się najczęściej wpaść tutaj na ratowników, chirurgów urazowych, ogólnych, innych anestezjologów oraz doraźnie pozostałych specjalistów z wybranych dziedzin, w zależności od obrażeń przywiezionego karetką pacjenta.
- W takim razie bardzo mi miło - przyznała, uśmiechając się na tak ciepłe przyjęcie. - Myślałam nad innymi miastami, ale… oferta Cairns najbardziej przypadła mi do gustu. Macie świetne dania na stołówce, a to również brałam pod uwagę.
Nie ukrywając, spędzała w pracy mnóstwo czasu, a to wiązało się z częstym spożywaniem miejscowych specjałów. Obecność anestezjologów była konieczna, najlepiej dwadzieścia-cztery godziny na dobę. Dodatkowo, lepiej było ich mieć jak najwięcej, aby nikomu nie brakowało przy stole operacyjnym legalnego dilera.
- Przez ostatnie lata pracowałam w klinice leczenia bólu, z weteranami - nie wstydziła się już mówić o tym głośno. To fakt, że śmierć Reeda pchnęła ją w stronę tego konkretnego miejsca, jednak ani trochę tego nie żałowała. Poprzez taką, a nie inną decyzję, poniekąd oswoiła się ze swoim wdowim losem, otaczając opieką tych, którzy wyjechali, ale przeżyli.
- Bóle fantomowe, czasami reumatyczne, współistniejące przy nowotworach i takie, występujące w czasie rekonwalescencji po operacjach - trochę tego było, czym niekoniecznie chwaliła się na prawo i lewo. Wiele osób jeszcze w czasach rezydentury wyśmiewało jej specjalizację i umniejszało, w zestawieniu z dumną kardiochirurgią, albo neurochirurgią. Nikt nie zawracał sobie wtedy głowy rolą anestezjologów oraz faktem, że bez nich operacje nie były możliwe, ze względu na przytomność pacjentów oraz doznania bólowe, znacznie wykraczające poza skalę. Żaden kardiochirurg nie przeprowadziłby operacji na nieznieczulonym delikwencie.
Ledwo zdążyła dziabnąć trochę ciasta i wypić dwa łyki kawy, gdy do pokoju wpadła pielęgniarka, gwałtownie nabierająca w płuca powietrza.
- Przywieźli pacjenta: pracownik produkcji, ma zmiażdżoną rękę i obrażenia klatki piersiowej. Najpewniej będzie wymagał natychmiastowej operacji.
Rzeczywiście, w tym szpitalu trudno było w spokoju napić się kawy. Richards nie miała jednak na co narzekać; zdaje się, że jej obecność na sali operacyjnej będzie niezastąpiona. Zastanawiała się również czy Charlotte osobiście zechce zoperować mężczyznę czy wyśle do niego innego specjalistę.

ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Na to waśnie liczyła - na to, że niebiosa w końcu wysłuchały jej modlitw i w końcu zacznie pracować tu ktoś, kto nie wymięknie po kilku trudniejszych dyżurach. Tak szczerze mówiąc... Charotte myślała przez chwilę o tym, by specjalnie naspraszać na izbę przyjęć jakichś swoich znajomych oraz znajomych tychże znajomych, by zrobić sztuczny tłum i sprawdzić nowa panią doktor podczas pierwszego dnia, ale na szczęście porzuciła te plany. Richards zrobiła na niej naprawdę dobre wrażenie, więc nie warto katować jej już na samym początku.
- Tak, to jedno trzeba przyznać. Dyrektor Wainwright dokłada starań, żeby nasz szpital był odbierany pozytywnie zarówno pod kątem medycznym, jak i pod innymi względami, często nie mającymi już nic wspólnego z prawdziwą medycyną. Chociaż... Wiele mówi się o tym, że warunki leczenia wpływają na jego skuteczność i zdecydowanie mogę się z tym zgodzić - przyznała. Ale fakt, możliwości terapeutyczne w tej placówce stanowiły dość obiecującą bazę, na której można było rozwijać swoją zawodową karierę. Może w innym miejscu dałoby się rozwinąć ją jeszcze bardziej, jednak tu, odrobinę na prowincji, też nie było źle.
- Wow - zdecydowanie przytaknęła ruchem głowy. Nawet kilkukrotnie. - Świetnie się składa. Ja sama zaliczyłam kilka zagranicznych wyjazdów z ramienia The Royal Australian Army Medical Corps. Znam też fantastycznego chirurga plastycznego, który pomagał weteranom w Brisbane.
Póki co nie mówiła jeszcze, że chodziło akurat o jej byłego męża, bo ten chwilowo porzucił praktykowanie medycyny i zajął się hodowlą owiec. Może to kryzys wieku średniego, może utracenie wiary w klasyczną medycynę, nie chciała w to wnikać. Nie wypadało.
Nie wypadało również dłużej siedzieć w pokoju socjalnym, gdy właśnie przywieziono pacjenta wymagającego interwencji medycznej. Westchnęła głośno, rzucając ostatnie tęskne spojrzenie na stół pełen pyszności. Co poradzić, taka praca.
- Chodźmy - zarządziła. Gdy były już na izbie, znów się odezwała. - Kiedy zostałam ordynatorem, spróbowałam uporządkować jakoś wszystkie sprawy związane z obiegiem dokumentów. Badania zazwyczaj zlecamy z tego komputera - wskazała na jedno z urządzeń. - Staramy się go nie blokować, a do rutynowej pracy używać innych, ale gdyby system zawiódł, w szufladzie obok mamy papierowe druki. Wystarczy wpisać ręcznie dane pacjenta i można działać.
Wypracowanie takiego systemu pracy było jednym z jej małych zawodowych osiągnięć, z których była dumna. Jej zdaniem tego typu praktyka powinna być powszechna - puste druki (oczywiście zgodne z procedurami stosowanymi w szpitalu) powinny być dostępne na każdym oddziale zabiegowym, by nagle, w trudnej sytuacji, laboratorium lub bank krwi nie musiały odbierać telefonów w stylu "bo mi nie działa". Bierzesz, wypełniasz, zanosisz.
- Znajdź Smitha - poprosiła pielęgniarkę. - To jeden z moich rezydentów. Ma talent - wyjaśniła jeszcze doktor Richards.

Shannon Richards
anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
Zdecydowanie warunki, w których świadczona była pomoc medyczna, oddziaływały w pewien sposób na pacjentów. Spalone żarówki, brak odpowiednich przycisków, wzywających personel, albo obdrapane ściany raczej nie napawały ludzi pozytywnymi odczuciami. Nie bez powodu na oddziale dziecięcym pełno było zwierzaków, słoneczek i innych, przyjaznych stworów, poniekąd uspokajających dziecięcą psychikę, wystawioną na ogromną dawkę stresu. Richards wyniosła ów szpitalny patent do własnego domu, przy czym jej uspokajającym tłem było akwarium z morskimi rybkami. Wpatrywanie się w wypełniony życiem, oddzielny ekosystem, sprawiało, że cała reszta ustępowała miejsca melancholii, wyciszającej nadmiar emocji.
- Medical Corps, to niesamowite - uniosła brwi, spoglądając na Charlotte z jeszcze wyraźniejszym podziwem. - Zawsze chciałam poznać kogoś, kto udzielał pomocy medycznej na samym polu walki.
W trakcie pracy z weteranami spotykała się jedynie z typowymi żołnierzami, działającymi na pierwszej linii, albo bliskim zapleczu zaopatrzeniowym. Afganistan czy też Irak nie kojarzyły jej się zbyt pozytywnie, ale bez medyków żołnierze mieli tam jeszcze ciężej. Bliski Wschód wydawał się znacznie mniej bezpieczny, w porównaniu do udziału w misjach pokojowych w Afryce, które chociaż niosły ze sobą pewne ryzyko, nie wiązało się ono z dosłowną śmiercią na froncie: oberwaniu granatem, miną, albo wystrzelona rakietą.
Musiała przyznać przez samą sobą, że ekscytowała ją możliwość pracy z doświadczonymi, znanymi nazwiskami. Niektórych specjalistów kojarzyła poprzez naukowe konferencje oraz inne spotkania, polegające na omawianiu różnych przypadków leczenia, rozsławionych na światową skalę.
Była więc pełna zapału, którym emanowała, po usłyszeniu o nagłym wypadku, wymagającym natychmiastowej uwagi.
Zdążyła przeżuć ostatni kawałek ciasta i wciągnąć dwa łyki kawy, zanim podwinęła odruchowo rękawy, wyskakując z socjalnego za doktor Hargreeves. Kiwała głową, słuchając wskazówek, dotyczących zlecania badań. Jako anestezjolog potrzebowała garści. Interesowały ją wszelkie alergie na leki, choroby przewlekłe oraz historia leczenia. Była świetna z matematyki, więc wszelkie proporcje substancji do znieczulenia liczyła w myślach, szczególnie przy nagłych operacjach, w których czas był kluczowy. Zwłoka wymierzona nawet w kilku sekundach mogła przesądzić o czyjejś śmierci.
- Czyli… za każdym razem muszę podchodzić do komputera, za którym ktoś siedzi i zleca wszelkie badania? - dopytała, bo poszczególne placówki miały różne systemy. - W poprzednim miejscu korzystaliśmy z aplikacji, przez którą… nieważne.
Dokończy później, o ile o tym nie zapomni.
- Czy on jest przytomny? - rzuciła w przestrzeń, nim dosłownie wpadła na prowadzone przez ratowników nosze, z pacjentem o rozległych obrażeniach klatki piersiowej oraz nieładnie wyglądającej, zmiażdżonej dłoni. Być może ortopeda zdąży coś z tego skleić. Póki co, należało podtrzymać funkcje życiowe oraz rozpoznać pozostałe obrażenia, sugerujące wewnętrzny krwotok na wysokości klatki piersiowej.
- Ledwo oddycha, musimy wentylować go ręcznie - wyrzuciła z siebie ratowniczka, podtrzymująca maseczkę, przez którą dostarczała mężczyźnie tlenu. Jeśli płuca ucierpiały, będzie potrzebował uwagi wielu specjalistów.
- Co mu podaliście? - zaczęła przepytywanie ratowników, zastanawiając się jednocześnie, które mieszanki powinna odnaleźć przy stanowisku przeznaczonym do wstępnego rozeznania obrażeń. Możliwe, że lada moment faceta czeka zapaść, a po przywróceniu krążenia jedyną opcją będzie wprowadzenie go w znieczulenie ogólne.
Nie szukała wzrokiem pielęgniarek, asystujących lekarzom. Sama odnalazła wzrokiem pudełko z rękawiczkami jednorazowymi, w odpowiednim rozmiarze. Na urazówce to czas liczył się najbardziej, cała reszta, taka jak sterylność i dokładność odchodziły na boczny tor.

ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
- Jeśli tylko będzie ku temu jakaś okazja, to chętnie o tym porozmawiam - uśmiechnęła się. Lubiła ten temat. Lubiła wracać do niego we wspomnieniach, więc gdy tylko będzie im dane, to Charlotte z pewnością wykorzysta szansę i opowie Richards o swoich przygodach oraz zawodowych doświadczeniach. Te na swój sposób ukształtowały jej podejście do pracy, które zdecydowanie było widoczne aż do dziś. Była przy tym szalenie otwarta na wszelkie nowinki oraz sugestie, które były w stanie poprawić jakoś funkcjonowanie szpitala. Gdy tylko usłyszała o aplikacji dedykowanej zlecaniom różnego rodzaju badań. Bardzo chętnie dowie się o tym czegoś więcej. Gdyby tylko udało się pozyskać licencję, prawdopodobnie płatną, praca mogłaby stać się o wiele przyjemniejsza.
Póki co trzeba było polegać jednak na standardowych metodach.
- Okej, Smith - zwróciła się do swojego rezydenta, który wkrótce pojawił się obok. - Poznaj doktor Richards. To nasz nowy anestezjolog.
Młody lekarz skinął głową w kierunku nowej koleżanki. Wiedział już, że musi słuchać teraz obu kobiet, ale zdaje się, że w niczym mu to nie przeszkadzało. Miał się od kogo uczyć. Podglądanie w pracy prawdziwych fachowców zdecydowanie było czymś, co mu się podobało.
Ekipa karetki zdała dość dokładne sprawozdanie z tego, co zostało podane i jakie czynności zostały już wykonane.
- Nie ma sensu go tu trzymać. Zmarnujemy tylko czas - rzuciła do doktor Richards. - Ellen - tym razem zwróciła się do jednej z pielęgniarek. - Zadzwoń na blok. Niech szykują salę. Uprzedź też bank krwi, żeby szykowali krew 0 RhD(-) i osocze grupy AB. Zaraz przygotuję zamówienie. Znamy jego nazwisko? Cokolwiek?
Jeden z ratowników podał jej dokument tożsamości poszkodowanego.
- Matthew Harris. Zawiadomcie rodzinę, że jest u nas.
Obrażenia, jakie odniósł mężczyzna, rzeczywiście były ciężkie. Charlotte zdecydowanie zgodziłaby się z Shannon - zmiażdżona dłoń była w tym momencie najmniejszym problemem, jaki przed nimi stał. Jeśli nie uda się ustabilizować stanu pacjenta, nawet sprawna dłoń na niewiele się zda.

Shannon Richards
anestezjolog — cairns hospital
35 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
kubańsko-kolumbijska wdowa po żołnierzu, mieszkająca w lorne bay od roku, zawodowo szprycująca pacjentów hydroksyzyną
Z zadowoleniem odwzajemniła uśmiech, notując w pamięci, aby po operacji zapytać doktor Hargreeves o opowieści z pola walki. Kiedyś nie chciała słyszeć nic o żołnierzach, wojnach, ani innych operacjach specjalnych, powiązanych z otwartą wymianą ognia. To był jej czynnik stresogenny. Coś, co powodowało przyspieszone bicie serca, drętwienie kończyn oraz kłopoty z oddychaniem. Do czasu. Amatorska terapia, połączona z pośrednim wystawieniem na trigger, zdały test w jej przypadku. Przeprowadziła masę rozmów z weteranami oraz emerytowanymi żołnierzami, aby przekonać samą siebie, że Reed zginął robiąc coś, co kochał. Liczył się z ryzykiem, związanym z wyjazdem i mimo to wciąż brnął do przodu, wykonując powinność, wynikającą ze słów przysięgi.
Shannon również zamierzała dać z siebie wszystko, choćby w tej chwili, gdy podjęto decyzję o niezwłocznej operacji przywiezionego pacjenta.
Przywitała się z rezydentem poprzez uśmiech oraz skinięcie głowy. Gdyby nie chaos, związany z nadchodzącą operacją, chętnie uścisnęłaby jego dłoń i podjęła sympatyczny small talk.
Sprawnymi ruchami podłączyła mężczyznę do monitora, uprzednio zaczepiając do klatki piersiowej przyssawki, połączone wężykami. Uchyliła powiekę i poświeciła w oczy latarką, chcąc w ten sposób wyłapać wszelkie ewentualne urazy głowy. Wszystko wydawało się w porządku, i o ile saturacja była prawieprawidłowa, tętno pracowało dosyć nierównomiernie.
- Zabieramy go na salę numer siedem - oświadczyła jedna z pielęgniarek, chwytająca za poręcz noszy. - Pielęgniarki anestezjologiczne będą czekać w środku.
Richards skinęła głową, pamiętając, że to ona idzie na pierwszy ogień, czuwając nad odpowiednim przygotowaniem pacjenta do operacji. Musiała pierwsza znaleźć się przy umywalkach. W takich sytuacjach, czas to pieniądz.
- To znaczy, że nie muszę ich dodatkowo wzywać? - dopytała szefową SORu, zastanawiając się, kiedy wypadało kogoś przywoływać pagerem, a kiedy lepiej pozostawić to reszcie personelu. Każdy szpital pracował według własnego protokołu, narzuconego przez ordynatora. Nie miała pewności czy pielęgniarki wyczytają jej w myślach, jakie substancje powinny przygotować. Z reguły używało się tych standardowych, chyba, że miało się do czynienia z osobą uczuloną na poszczególne składniki, narażoną na komplikacje wynikające z ciąży, chorób serca, albo innych przypadłości. W całej gamie procesu znieczulania wręcz roiło się od drobiazgów, których Shannon nie mogła przeoczyć. To mogłoby ją kosztować karierę, a nawet doprowadzić do odpowiedzialności karnej.

ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
No właśnie. Ryzyko, szybkie tempo, konieczność błyskawicznego podejmowania decyzji - to było coś, co uwielbiała i co ją napędzało. Dlatego nie zdarzało jej się panikować lub pozwalać, by poniosły ją emocje. No, zazwyczaj. W tym wszystkim była jednak człowiekiem i niektóre przypadki medyczne rzeczywiście mogły siąść na psychice. Na szczęście ten dzisiejszy, choć dość drastyczny, nie był tym najgorszym, z jakim mała do czynienia.
Całkiem przyjemnie patrzyło się na spokój i opanowanie doktor Richards. Ze względu na specyfikę tego oddziału, Charlotte ceniła takich ludzi i z wielką chęcią wdroży ich do pracy. Traf chciał, że akurat dziś zaczęły dzień od mocnego uderzenia, ale chyba nie było lepszego sposobu na szybkie uczenie się specyfik pracy, niż prawdziwy chrzest bojowy, podczas którego człowiek zobaczy wszystko na własne oczy.
- Tak, będą już na miejscu - zapewniła ją. Z całą pewnością będą robiły wszystko, by pierwszy poważny pacjent doktor Richards w tym szpitalu nie zakończył się ze szkodą dla pacjenta. W tym przypadku niestety zostanie pominięty etap konsultacji anestezjologicznej przed zabiegiem, omówienie z pacjentem potencjalnych alergii na znieczulenie, więc trzeba będzie działać troszkę po omacku, jednak lekarka na pewno ze wszystkim sobie poradzi.
- Jeśli chodzi o lekarzy, wszystko zależy od tego, kto akurat ma dyżur na izbie. Jeśli nie ma pod ręką żadnego specjalisty, musimy ściągnąć go z oddziału. Kate - zwróciła się do jednej z pielęgniarek. - Ściągnijcie na blok jakiegoś chirurga naczyniowego. Ktoś musi pozszywać mu te naczynia, bo facet wykrwawi się, zanim w ogóle zaczniemy zabieg.
Sięgnęła po kolejny arkusz materiałów opatrunkowych i przyłożyła je w miejscu, z którego wypływało najwięcej krwi. Liczyła na to, że w ten prowizoryczny sposób stworzy czop, który chociaż w niewielki sposób zatamuje krwawienie.
- Upewnię się, że trafi na blok żywy i wrócę na swój oddział.
Gdy była na wyjeździe, musiała zajmować się pacjentem od początku do końca, jednak doświadczenie wyniesione z pracy w pogotowiu oraz na oddziale ratunkowym nauczyło ją zaopatrzenia rannego na tyle skutecznie, by przekazać go odpowiednim specjalistom.

Shannon Richards
ODPOWIEDZ