: 27 mar 2024, 12:41
Odwzajemniła się tym samym i cicho się roześmiała. Zaraz jednak spoważniała i przyglądała mu się badawczo. – Czyli chcesz mi powiedzieć, że to jest jednak jedna, wielka bujda i tak naprawdę macie czas na to, żeby mieć jakiekolwiek życie prywatne? – Uniosła brwi. Z tego co jej sugerowały różnego rodzaju seriale to ci lekarze w ogóle nie mieli życia. A jak mieli życie to po godzinie i tak dostawali wezwanie do szpitala i kończyło się na tym, że w tym szpitalu mieszkali. Co za śmieszna rzecz tak bardzo poświęcić się swojej pracy, żeby nie mieć czasu na życie prywatne. Morgan chyba by czegoś takiego nie chciała. – To trochę okropne jak ludzie preferują się leczyć poprzez oglądanie takich seriali, albo korzystanie z Internetu. – Westchnęła cicho. Właśnie coś takiego chciałaby zmienić jak kiedykolwiek uda jej się spełnić swoje marzenia i ukończyć studia, a później pracować gdzieś w związku z tymi studiami. Wiedziała, że będzie to ciężkie do zrobienia, bo jednak ludzie żyją tymi filmami i serialami. Sama je bardzo chętnie oglądała. Co prawda nie diagnozowała się przy użyciu przeglądarki internetowej, ale no czasami łatwiej było coś zgooglować niż czekać w kolejkach.
- W takim razie wydaje mi się, że jesteś właściwą osobą na właściwym miejscu. – Posłała mu delikatny uśmiech. Jakby wiódł życie lekarza i myślał o tym, że mógł zostać pilotem to jednak byłoby to nieco słabe. Unieszczęśliwiałby się takimi myślami. Nie po to człowiek miał wolną wolę i ogólnie wolność, żeby żyć życiem pod czyjeś dyktando.
- Nic się nie stało. – Zaśmiała się cicho. Nie miała zamiaru udawać, że kogoś nie straciła. Co prawda zawsze ludzie ze zdziwieniem reagowali na wiadomość, że w tak młodym wieku straciła męża, ale nie chciała robić z Leo jakiegoś sekretu. Poza tym, na tym etapie większość ludzi przechodziło już przez stratę bliskiej osoby. Nie była w tym przypadku jakoś specjalna czy wyjątkowa. W podziękowaniu za wyrazy współczucia posłała mu tylko uśmiech. Nie było sensu zagłębiania się w całą historię. – Mnie też! I zawsze zakładam, ze innych ludzi to też wkurwia, ale wiesz jaką potrafią zrobić inbę jak nie złożysz każdemu z osobna kondolencji? – Dla niej to nie miało sensu, bo kondolencje powinny być przekazywane ze współczuciem i szczerością. Dla Morgan byłaby to tylko formułka z pracy. Niestety bywali ludzie, którzy potrzebowali być w centrum uwagi nawet na pogrzebie, który nie był ich własnym pogrzebem. Jak każda praca, nawet ta, miała swoje plusy i minusy. No i jak zwykle za minusy byli odpowiedzialni ludzie. – Mogę sobie tylko wyobrazić, że to jest najcięższa część tej pracy. – Ona spotykała ludzi już parę dni po tym jak się dowiedzieli o śmierci ukochanej osoby. Wtedy już byli na etapie, że emocje nieco opadały. Byli bardziej wyrozumiali. Oczywiście nie było to zawsze adekwatne, ale Morgan wydawało się to być lepszym momentem. – Myślisz, że z czasem stanie się to łatwiejsze? – Poza oczywiście zamienieniem się w człowiek kamień. To nie byłoby rozsądną opcją – być nieczułym na cierpienie drugiej osoby.
Zauważyła jak bierze głębsze oddechy. Nie zastanawiała się długo nad następnym krokiem. Odstawiła swoją szklankę z wodą na stolik i wstała, żeby usiąść obok niego. Czuła, że mogła tym samym łamać jego przestrzeń osobistą, ale uznała, że kojący dotyk drugiej osoby może być lepszym rozwiązaniem. Usiadła i delikatnie położyła mu dłoń na plecach, a drugą złapała jego wolną dłoń. Chwilowe ściśnięcie dłoni, które zaserwowała mu wcześniej wydawało się zbyt małym gestem.
- A więc to nieprawda, że lepiej się płacze w drogim aucie i ociera łzy banknotami? – Zażartowała, bo wiedziała, że to drugie jest bardzo niehigieniczne i mogłoby doprowadzić do wielu infekcji. Tym bardziej, że jednak pieniądze przechodziły z rąk do rąk, a wiadomo, że ludzie to rąk nie potrafili porządnie umyć. – Zapraszam. Jestem świetnym kompanem do picia, bo im bardziej jestem pijana tym więcej rozwijam osobowości. Albo po prostu urywa mi się film i potrzebuję trzech dni, żeby odespać. – Tak naprawdę to była tragicznym kompanem do picia. Nie potrafiła pić. Upijała się bardzo szybko. Chociaż też niespecjalnie na to narzekała. Nie była fanką alkoholu. Lubiła okazjonalnie wypić, ale nie potrzebowała procentów, żeby dobrze się bawić, albo żeby przeprowadzić poważną rozmowę.
Parsknęła cicho śmiechem, bo to był fantastyczny sekret. – Powiem ci, że ja się cieszę, że mogłam wyjść z tego pogrzebu i posiedzieć tutaj z tobą. – Uśmiechnęła się, bo ewidentnie oboje wykorzystali okazję, żeby uniknąć siedzenia w swoich miejscach pracy. Co prawda Morgan nadal siedziała w miejscu pracy, ale nie musiała w oczywisty sposób pracować. – Chcesz zrzucić ciężar tego kotła w pracy? – Zaproponowała, bo w sumie to chętnie sobie posłucha o szpitalnych perypetiach.
- W takim razie wydaje mi się, że jesteś właściwą osobą na właściwym miejscu. – Posłała mu delikatny uśmiech. Jakby wiódł życie lekarza i myślał o tym, że mógł zostać pilotem to jednak byłoby to nieco słabe. Unieszczęśliwiałby się takimi myślami. Nie po to człowiek miał wolną wolę i ogólnie wolność, żeby żyć życiem pod czyjeś dyktando.
- Nic się nie stało. – Zaśmiała się cicho. Nie miała zamiaru udawać, że kogoś nie straciła. Co prawda zawsze ludzie ze zdziwieniem reagowali na wiadomość, że w tak młodym wieku straciła męża, ale nie chciała robić z Leo jakiegoś sekretu. Poza tym, na tym etapie większość ludzi przechodziło już przez stratę bliskiej osoby. Nie była w tym przypadku jakoś specjalna czy wyjątkowa. W podziękowaniu za wyrazy współczucia posłała mu tylko uśmiech. Nie było sensu zagłębiania się w całą historię. – Mnie też! I zawsze zakładam, ze innych ludzi to też wkurwia, ale wiesz jaką potrafią zrobić inbę jak nie złożysz każdemu z osobna kondolencji? – Dla niej to nie miało sensu, bo kondolencje powinny być przekazywane ze współczuciem i szczerością. Dla Morgan byłaby to tylko formułka z pracy. Niestety bywali ludzie, którzy potrzebowali być w centrum uwagi nawet na pogrzebie, który nie był ich własnym pogrzebem. Jak każda praca, nawet ta, miała swoje plusy i minusy. No i jak zwykle za minusy byli odpowiedzialni ludzie. – Mogę sobie tylko wyobrazić, że to jest najcięższa część tej pracy. – Ona spotykała ludzi już parę dni po tym jak się dowiedzieli o śmierci ukochanej osoby. Wtedy już byli na etapie, że emocje nieco opadały. Byli bardziej wyrozumiali. Oczywiście nie było to zawsze adekwatne, ale Morgan wydawało się to być lepszym momentem. – Myślisz, że z czasem stanie się to łatwiejsze? – Poza oczywiście zamienieniem się w człowiek kamień. To nie byłoby rozsądną opcją – być nieczułym na cierpienie drugiej osoby.
Zauważyła jak bierze głębsze oddechy. Nie zastanawiała się długo nad następnym krokiem. Odstawiła swoją szklankę z wodą na stolik i wstała, żeby usiąść obok niego. Czuła, że mogła tym samym łamać jego przestrzeń osobistą, ale uznała, że kojący dotyk drugiej osoby może być lepszym rozwiązaniem. Usiadła i delikatnie położyła mu dłoń na plecach, a drugą złapała jego wolną dłoń. Chwilowe ściśnięcie dłoni, które zaserwowała mu wcześniej wydawało się zbyt małym gestem.
- A więc to nieprawda, że lepiej się płacze w drogim aucie i ociera łzy banknotami? – Zażartowała, bo wiedziała, że to drugie jest bardzo niehigieniczne i mogłoby doprowadzić do wielu infekcji. Tym bardziej, że jednak pieniądze przechodziły z rąk do rąk, a wiadomo, że ludzie to rąk nie potrafili porządnie umyć. – Zapraszam. Jestem świetnym kompanem do picia, bo im bardziej jestem pijana tym więcej rozwijam osobowości. Albo po prostu urywa mi się film i potrzebuję trzech dni, żeby odespać. – Tak naprawdę to była tragicznym kompanem do picia. Nie potrafiła pić. Upijała się bardzo szybko. Chociaż też niespecjalnie na to narzekała. Nie była fanką alkoholu. Lubiła okazjonalnie wypić, ale nie potrzebowała procentów, żeby dobrze się bawić, albo żeby przeprowadzić poważną rozmowę.
Parsknęła cicho śmiechem, bo to był fantastyczny sekret. – Powiem ci, że ja się cieszę, że mogłam wyjść z tego pogrzebu i posiedzieć tutaj z tobą. – Uśmiechnęła się, bo ewidentnie oboje wykorzystali okazję, żeby uniknąć siedzenia w swoich miejscach pracy. Co prawda Morgan nadal siedziała w miejscu pracy, ale nie musiała w oczywisty sposób pracować. – Chcesz zrzucić ciężar tego kotła w pracy? – Zaproponowała, bo w sumie to chętnie sobie posłucha o szpitalnych perypetiach.