szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Stwierdzenie, że o tym nie myślał byłoby lekkim naciąganiem prawdy, bo była to myśl, która pojawiła się w jego głowie kilkukrotnie. Nie było to jednak coś, czego się spodziewał ani tym bardziej coś, co planował. Szczerze mówiąc, był raczej przekonany, że są bardzo daleko od przekroczenia tej granicy. Ich relacja wydawała się cały czas mocno nieokreślona i raczej raczkująca. I nawet jeśli Elena go coraz bardziej przyciągała i pociągała, to uważał, że to nie jest coś, nad czym nie potrafi zapanować. Nawet jeśli ten wieczór od samego początku wydawał się inny i już przy barze przekroczyli kilka niewidzialnych granic, zadając pytania, których jeszcze całkiem niedawno zapewne by nie zadali nawet w myślach, a co dopiero na głos. Nie zamierzał jednak zawracać. Mimo że był to niespodziewany kierunek, to nawet nie wydawał się zdziwiony, głównie dlatego, że przecież nie miał czasu o tym pomyśleć, gdy wszystkie inne emocje, myśli i pragnienia zalewały go całego, nie pozostawiając miejsca na nic innego.
Nie skomentował jej słów w żaden inny sposób niż lekko uniesionymi kącikami ust i delikatnym, ledwie zauważalnym wzruszeniem ramionami, gdy jeszcze resztki nonszalancji się w nim odzywały, jakby chciały zamaskować przez kolejną chwilę napięcie, które teraz odczuwał. Przyjemne i elektryzujące, którego raczej nie byli w stanie rozładować dalszą rozmową. I jakkolwiek kuszące nie było dalsze poznawanie jej, to chyba na tym etapie obydwoje już o tym doskonale wiedzieli, że o wiele bardziej chcieli poznać się teraz poznać od bardziej fizycznej strony. I najwyraźniej żadne nie planowało się już dłużej powstrzymywać.
Oddawał jej pocałunki z pasją i namiętnością, przyciągając ją do siebie jak najbliżej, trzymając ją stanowczo, jedną pozostawiając na jej plecach, a drugą przenosząc na jej szyję i przesuwając w pewnym momencie w kierunku karku i trochę wyżej, wplatając palce w jej słowy. Czuł szalejące tętno, mając wrażenie że jego serce wali strasznie głośno i mocno. Tak, że nawet ktoś stojący kilka kroków dalej mógłby to usłyszeć bez najmniejszego problemu. Nie chciał się od niej odsuwać, więc zrobił to bardzo niechętnie, zdając sobie sprawę — jakąś niewielką cząstką siebie, która zdołała zachować trzeźwy umysł — że to konieczne. Musieli zejść z widoku, bo bycie tutaj było ryzykowne na zbyt wielu płaszczyznach. Kanciapa Gary’ego była dobrym kierunkiem, szczególnie że praktycznie nikt nie miał tam wstępu. Marcy korzystał z tego przywileju stosunkowo rzadko, chociaż Gary powiedział mu, gdzie znajdzie klucz, gdyby potrzebował popracować nad czymś w spokoju. Dopracowaniem jakiegoś dania, stworzeniem nowego przepisu i pomysłu, przeanalizowaniem zapasów czy po prostu, gdyby potrzebował spokoju. Pewnie opcji było sporo, ale wątpił, żeby Gary mówiąc i co tam Ci potrzebne miał na myśli również ściąganie ubrań z jednej z kelnerek. A teraz tylko to było w głowie Marcy’ego.
Potrzebował chwili, aby się ruszyć. Wziął głębszy wdech i ruszył w kierunku drzwi, przepuszczając ją przodem. Przetarł twarz dłońmi, jakby chciał chociaż trochę doprowadzić się do porządku, a potem odszukał odpowiednią figurkę, aby mogli wślizgnąć się do pomieszczenia, szumnie nazywanego przez właściciela jego gabinetem. Zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku, aby przypadkiem nikt nie postanowił tu zawędrować, żeby skorzystać ze stojącej w pomieszczeniu kanapy. A gdy tylko klucz szczęknął w drzwiach, dając znać że są bezpieczni, odwrócił się do Lenny, aby wrócić do tego, co zmuszeni byli przerwać. Przyciągnął ją do siebie i pocałował bardzo zachłannie, dając ujście pożądaniu, które go przepełniało i pozwalając, aby jego ciało zalała fala elektryzującego wręcz podniecenia, gdy podniósł ją bez najmniejszego problemu lekko do góry, aby mogła opleść go nogami w pasie, gdy oparł jej plecy o najbliższą ścianę, żeby było im odrobinę wygodniej. Odsunął się na moment tylko, żeby pozbyć się górnych elementów jej odzieży, aby zaraz po tym wrócić do jej ust i przejść z pocałunkami niżej, na jej szyję i dekolt.

elena castellano
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Zaskoczenie wywołane tym, że ją do siebie przyciągnął i subtelnie pocałował szybko zostało wyparte z jej głowy przez całą masę innych odczuć i emocji. Pożądanie znajdowało się na samym przedzie, razem z przyjemnością, rozlewającą się z każdego skrawka jej ciała, którego dotykał. Wiedziała, że z jej ciałem dzieje się bardzo dużo, ale nie potrafiła się skupić na niczym innym niż chęci by być jeszcze bliżej niego i nie przestawać się całować. Na razie dalej nie wykraczała, chcąc się nasycić tą chwilą po tym jak przemknęła przez jej myśli kilkanaście, a może kilkadziesiąt razy. Ilość nie była istotna.
Wyplątała się z jego objęć niezbyt zadowolona, ale było to konieczne jeśli chcieli przejść dalej. A ona nie wyobrażała sobie by na jednym pocałunku mieli dzisiaj poprzestać. Gdyby pozwoliła sobie na zatrzymanie i zastanowienie się nad tym, co robią, być może uznałaby to za skrajną głupotę, zabawę niewartą ryzyka. Nie miała w zasadzie pojęcia czy tak by się potoczył jej ciąg myślowy, bo po prostu ruszyła przez drzwi, które przed nią otworzył do kuchni i oparła się o ścianę obok wejścia do “biura” Gary’ego, kiedy Marcy szukał klucza. Obserwowała go uważnie, pozwalając sobie teraz na fantazjowanie, które wcześniej ucinała jak tylko wyobrażenia pojawiały się pod jej powiekami. Teraz jednak była o krok od możliwości wcielenia ich w życie, skoro mężczyzna otworzył drzwi i zamknął je za nimi, gdy weszli do środka. Jak tylko Marcy znów się do niej zbliżył, jej dłonie powędrowały na jego ramiona, a stamtąd na kark, gdzie je splotła, kiedy oderwała się od ziemi za jego sprawą. Podobało jej się niesamowicie to, że mógł ją podnieść bez żadnego problemu. Skrzyżowała nogi w dolnej części jego pleców, zrzucając z siebie trampki dwoma szybkimi ruchami stóp. Kiedy tylko dotknęła ściany, zadrżała, bo była zimna w porównaniu do jej rozgrzanego ciała. Pomiędzy pocałunkami straciła koszulkę i była bardzo niecierpliwa by pozbyć się i jego podkoszulki, więc uczyniła to przy pierwszej okazji. Po kilku upajających minutach odepchnęła ich od ściany i przenieśli się na kanapę, gdzie mogli robić znacznie więcej niż się całować.

koniec, marcello f. reddington
ODPOWIEDZ