: 03 sty 2024, 19:21
Czy ona ze zmęczenia miała przywidzenia? Czy te proszki przeciwbólowe, które Franek jej dał kiedy wracali do domu powodowały halucynacje? W apartamencie było gwarno, słychać było rozmowy, śmiech, piszczenie dzieciaków. To wszystko ustało kiedy Gabi z Frankiem się pojawili, a nastolatka stanęła oniemiała. Zrobiło jej się gorąco, zaraz zimno, serce zaczęło walić jak szalone. Uniosła nawet ręce do ust, żeby je zasłonić, bo gębę aż ze zdziwienia otworzyła. Oczy miała wielkie jak spodki, a spod powiek dosłownie zaczęły wylatywać jej wielkie łzy ze wzruszenia. Kasia i Mirek wyglądali tak... Zdrowo i szczęśliwie! Mały Majki dopadł ją i wlepił się w jej nogi bardzo mocno się przytulając. Jego zarumieniona z ekscytacji buźka i migoczące oczka mówiły wszystko, czego usta nie były w stanie powiedzieć. Blondynka nie wiedziała, gdzie podziać oczy, na kogo patrzeć, z kim się przywitać najpierw. Zapomniała jak używa się języka, dosłownie ją zatkało i nie mogła wydusić nawet pół słowa. Musiała wygladać śmiesznie z tak cholernie zaskoczą miną.
Szok to był czysty szok, aż je się dosłownie zrobiło słabo z tych emocji. Całe szczęście miała chwilę na to, żeby się pozbierać, bo cała familia zaczęła najpierw od witania się z gospodarzem domu. Mały Majki nie puszczał Gabrielle, unosił główkę ku górze wpatrując się w nią miłośnie, a ona stała zesztywniała niczym kłoda. Dopiero po chwili była w stanie kucnąć i przytulić malucha w odpowiedni sposób, tak mocno, mocno, mocno całą sobą.
- Du...dusis mie cioooociaaa....- zaprotestował po polsku, machając bezradnie rączkami, ale śmiał się wesoło i ukradł Gabrielle buziaka, takiego centralnie prosto w usta z takim głośnym cmoknięciem połączonym z zasysaniem, po czym się zarumienił i schował buźkę w jej jasnych włosach i objął dziewczynę za szyje, dosłownie przylepiając się do niej jak rzep. Postanowił sobie, że nie opuści ukochanej cioci Gabi nawet na pięć minut i ciągle się będzie do niej przytulać, bo ciocia tuli najlepiej na świecie.
Gabi nadal będąc w szoku nawet się tym całusem nie przejęła, tylko wstała, trzymając dzieciaka cały czas w swoich objęciach. I niby wszystko fajnie, ale... Jakoś tak jej się zrobiło przykro w sumie. Misia w ciąży, z wielgachnym brzuchem wyglądała przepięknie, naprawdę dosłownie kwitła w tej ciąży. Gabi też już w tym momencie mogła mieć większy, bardziej widoczny brzuszek, ale los chciał inaczej i to ją trochę zabolało.
Nie zapamiętała Misi takiej... Dziewczyna była ładna, to niezaprzeczalny fakt, ale kiedy ją poznała to wydawała się bardzo zmęczona i zmarnowana, jakaś taka mocno zatroskana a dziś? Stała przed nią prawdziwa piękność, milion dolarów to nic przy tym jak rewelacyjnie się prezentowała w czerwonej, sweterkowej sukience i czarnych kozakach do połowy uda. Piękne włosy, perfekcyjny makijaż, paznokcie, dodatki... To nie ta sama dziewczyna, którą poznała. Biła od niej niesamowita pewność siebie, ale i pewnego rodzaju chłód i dystans. To akurat się zgadzało z tego co Gabi pamiętała. Misia to twarda sztuka, nie jest łatwo zyskać jej sympatię, ale kiedy już się to komuś uda... Klękajcie narody, skoczy za tobą w ogień. Wszyscy się przywitali bardzo wylewnie, Gabi długo tuliła się do Kaśki tak samo jak i do Mirka, który nawet się z nią przywitał po angielsku i zapytał jak się miewa! A miewała się... kiepsko, biorąc pod uwagę zdarzenia z nocy i cały dzień na nogach na zakupach.
Gabrielle czasami to jest jednak ślepa na pewne rzeczy, nie widziała tego zafascynowania Franka, nie widziała tego jak niemal z kącika ust kapie mu ślina na widok Misi, która patrzyła na niego dość chłodno i z dużym dystansem, ale wyjątkowo uprzejmie. Jej brew jednak drgnęła ku górze, kiedy usta Franka dotknęły jej dłoni o kilka sekund za dużo. Polka była zmęczoną podróżą, mała dawała jej do wiwatu z kopniakami, nie oszczędzała jej pęcherza i ciągle w niego waliła, albo robiła fikołki i czasem przejeżdżała nóżkami po żebrach.
Gabi miała ochotę wziąć Angelo na bok i z nim porozmawiać, nakrzyczeć na niego, że jej nic nie powiedział i ona teraz nie ma dla nich żadnych prezentów! Tak, dla niej to było ważne, strasznie się zezłościła, ale i cieszyła się z tego, że ma tu wszystkich (prawie!) ważnych ludzi, których kocha i których szanuje. Brakowało jej tu jedynie Rosalii i Marcello, to by dopiero była niespodzianka!
- Majki, zostaw już ciocię Gabi, chodź tu do mnie mała przylepo.- Miśka próbowała odkleić syna od Gabrielle, która wydawała jej się jakaś dziwna. Ledwo trzymała się na nogach, miała małe, zmęczone oczy, była jakby bledsza i szczuplejsza. Coś jej nie grało.
- Nie! Ja będę tulić ciocię, puscaj mama! Ja nie chcę!. Gabi hug Majki!- poprosił po angielsku, a blondynka nie miała serca mu odmawiać, tak mocno się w nią wczepiał, jednak czuła, że musi usiąść, bo tak ją bolały nogi, tyłek, wszystko, że naprawdę ledwie stała.
- Gabi, wszystko w porządku? Blado wyglądasz, jesteś chora?- zapytała Misia z troską odgarniając dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Spojrzała przez ramię na Angelo i posłała mu dość ostre spojrzenie pod tytułem: jak mogłeś dopuścić do tego, że zachorowała?!.
- Nie jestem chora Misia, spokojnie. Jestem tylko zmęczona po zakupach z Frankiem. Wykończył mnie, to wszystko.- powiedziała spokojnie, głaszcząc Majkiego po pleckach. Misia jakoś nie za bardzo jej uwierzyła, spojrzała na Franka badawczo i starała się rozkminić czy faktycznie ten niepozorny, całkiem sympatyczny, cholernie przystojny Włoch był w stanie tak przeorać Gabrielle. Nie wyglądał na takiego co się znęca nad kobietami, już bardziej po aparycji posądzałaby o to Angelo.
- Chodź usiądziemy, ja też jestem wykończona. Mała dziś tak cholernie kopie, że mam ochotę wziąć nóż i zrobić sobie w tej chwili cesarskie cięcie.- zaśmiała się, objęła Gabi ramieniem, żeby we trójkę razem z Majkim mogli pójść usiąść na kanapie. Gabi zerknęłą na Angelo posyłając mu ciepły uśmiech, widać było, że mimo zmęczenia jest cholernie szczęśliwa. Wszyscy poszli do salonu, żeby sobie jeszcze trochę porozmawiać, i Majki faktycznie nie chciał jej puścić, ciągle się przytulał, głaskał Gabi po głowie, po policzkach, bawił się jej swetrem i patrzył na nią jak w obrazek. Barbara przygotowała dla nich kolację, zaprosiła do stołu i towarzyszyła im przez cały posiłek a później pojechała do domu, bo dostała wolne aż do Nowego Roku, żeby spędzić czas z rodziną. Misia nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej usługuje, węc w trakcie kolacji bardzo kobiecie pomagała, podobnie było z Kaśką. Tylko Gabi nie mogła nic robić, bo miała na sobie balast w postaci Majkela, który nawet kolację jadł na jej kolanach. Co zabawne gadał i gadał i gadał pół po polsku, pół po angielsku, opowiadał o samolocie, o tym, że był u pilotów, że pozwolili mu trzymać stery, że nałożyli mu na głowę czapkę kapitana. Był taki podekscytowany, że z tych emocji wyczerpały mu się baterie pod koniec kolacji i zasnął u Gabi na rękach. Dopiero wtedy Kasia i Mirek byli w stanie go od dziewczyny odkleić i zanieść do łóżka, jak się okazało Valentina bardzo polubiła Majkiego i świetnie się dogadywali, choć nie do końca się rozumieli i chciała spać z nim, powiedziała, że się nim zaopiekuje i że też już jest zmęczona, więc pójdzie się umyć i spać. I tak o to przy stole zostali sami dorośli. Zmęczona Gabi, uśmiechnięta, choć jakby lekko przestraszona Kaśka, przyjazny Miruś, uśmiechnięty Angelo i Franek, który praktycznie nic nie zjadł, gapiąc się nieustannie na Miśkę, która przez to jego wpatrywanie się w nią czuła się lekko niekomfortowo, ale tego nie komentowała. Porozmawiali sobie przy winie jeszcze przez kilkanaście minut nim Misia oznajmiła, że też już jest padnięta i chciałaby pójść spać. Wstała od stołu, a Franek stanął na baczność, odsuwając krzesło z takim impetem, że ono się przewróciło. Zwyczajnie chciał wstać kiedy i Misia wstała, okazując jej w ten sposób szacunek, nawet zaproponował jej, że odprowadzi ją do sypialni, ale ona spojrzała na niego jak na wariata i powiedziała, że sobie poradzi. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, polska cześć rodziny podróżą, Gabi zakupami, Franek wszystkim wkoło plus emocjami związanymi z poznaniem Misi, a Angelo... On jeden wydawał się być w miarę na chodzie, a wszystko przez śnieg! Kaśka i Mirek też już udali się na spoczynek, dziękując za pyszną kolację, za podróż samolotem i za gościnę.
Gabi w końcu mogła przykleić się do Angelo, wstała ze swojego krzesła i wpakowała mu się na kolana, przytuliła się do niego, układając głowę na jego ramieniu.
- Jestem szczęśliwa wiesz? Dobrze mieć was wszystkich tutaj. Tylko jestem zła, bo nie mam dla nich prezentów, a to tak nie ładnie... Ale masz szczęście, że jestem zmęczona i nie mam siły robić awantury.- zaśmiała się i drapnęła Angelo pazurkiem pod brodą. Zerknęła na Franka, który wydawał się być zamyślony i jakiś nieobecny.
- Franek... A tobie co? Zatrułeś się czymś? Co mu jest? Czemu tak się gapi w przestrzeń? Obwody mu się przegrzały? Franek?! Halooo co to za error?- pomachała mu ręką przed nosem i zmarszczyła śmiesznie brwi. Oh well... Dla niej teraz liczyło się to, że może tulić się do Angelo, bo oczy jej się strasznie już zaczęły kleić.
- Idziemy już w spankoooo? Prooooszę.... Ale musisz mnie zanieść do łóżka, bo ja nie mam siły przebierać kopytkami. Bolą mnie stópki, boli mnie tyłek, wszystko mnie boli... Musisz się teraz mną zaopiekować, dać dużo czułości i miłości, bo ja jestem taaaakaaa biedna i malutka i bezradna...- wydęła śmiesznie usteczka i zatrzepotała rzęsami patrząc na Angelo z dołu. Zrobiła taką smutną, zbolałą minkę, że ciężko jej będzie odmówić!
Ares Kennedy
Szok to był czysty szok, aż je się dosłownie zrobiło słabo z tych emocji. Całe szczęście miała chwilę na to, żeby się pozbierać, bo cała familia zaczęła najpierw od witania się z gospodarzem domu. Mały Majki nie puszczał Gabrielle, unosił główkę ku górze wpatrując się w nią miłośnie, a ona stała zesztywniała niczym kłoda. Dopiero po chwili była w stanie kucnąć i przytulić malucha w odpowiedni sposób, tak mocno, mocno, mocno całą sobą.
- Du...dusis mie cioooociaaa....- zaprotestował po polsku, machając bezradnie rączkami, ale śmiał się wesoło i ukradł Gabrielle buziaka, takiego centralnie prosto w usta z takim głośnym cmoknięciem połączonym z zasysaniem, po czym się zarumienił i schował buźkę w jej jasnych włosach i objął dziewczynę za szyje, dosłownie przylepiając się do niej jak rzep. Postanowił sobie, że nie opuści ukochanej cioci Gabi nawet na pięć minut i ciągle się będzie do niej przytulać, bo ciocia tuli najlepiej na świecie.
Gabi nadal będąc w szoku nawet się tym całusem nie przejęła, tylko wstała, trzymając dzieciaka cały czas w swoich objęciach. I niby wszystko fajnie, ale... Jakoś tak jej się zrobiło przykro w sumie. Misia w ciąży, z wielgachnym brzuchem wyglądała przepięknie, naprawdę dosłownie kwitła w tej ciąży. Gabi też już w tym momencie mogła mieć większy, bardziej widoczny brzuszek, ale los chciał inaczej i to ją trochę zabolało.
Nie zapamiętała Misi takiej... Dziewczyna była ładna, to niezaprzeczalny fakt, ale kiedy ją poznała to wydawała się bardzo zmęczona i zmarnowana, jakaś taka mocno zatroskana a dziś? Stała przed nią prawdziwa piękność, milion dolarów to nic przy tym jak rewelacyjnie się prezentowała w czerwonej, sweterkowej sukience i czarnych kozakach do połowy uda. Piękne włosy, perfekcyjny makijaż, paznokcie, dodatki... To nie ta sama dziewczyna, którą poznała. Biła od niej niesamowita pewność siebie, ale i pewnego rodzaju chłód i dystans. To akurat się zgadzało z tego co Gabi pamiętała. Misia to twarda sztuka, nie jest łatwo zyskać jej sympatię, ale kiedy już się to komuś uda... Klękajcie narody, skoczy za tobą w ogień. Wszyscy się przywitali bardzo wylewnie, Gabi długo tuliła się do Kaśki tak samo jak i do Mirka, który nawet się z nią przywitał po angielsku i zapytał jak się miewa! A miewała się... kiepsko, biorąc pod uwagę zdarzenia z nocy i cały dzień na nogach na zakupach.
Gabrielle czasami to jest jednak ślepa na pewne rzeczy, nie widziała tego zafascynowania Franka, nie widziała tego jak niemal z kącika ust kapie mu ślina na widok Misi, która patrzyła na niego dość chłodno i z dużym dystansem, ale wyjątkowo uprzejmie. Jej brew jednak drgnęła ku górze, kiedy usta Franka dotknęły jej dłoni o kilka sekund za dużo. Polka była zmęczoną podróżą, mała dawała jej do wiwatu z kopniakami, nie oszczędzała jej pęcherza i ciągle w niego waliła, albo robiła fikołki i czasem przejeżdżała nóżkami po żebrach.
Gabi miała ochotę wziąć Angelo na bok i z nim porozmawiać, nakrzyczeć na niego, że jej nic nie powiedział i ona teraz nie ma dla nich żadnych prezentów! Tak, dla niej to było ważne, strasznie się zezłościła, ale i cieszyła się z tego, że ma tu wszystkich (prawie!) ważnych ludzi, których kocha i których szanuje. Brakowało jej tu jedynie Rosalii i Marcello, to by dopiero była niespodzianka!
- Majki, zostaw już ciocię Gabi, chodź tu do mnie mała przylepo.- Miśka próbowała odkleić syna od Gabrielle, która wydawała jej się jakaś dziwna. Ledwo trzymała się na nogach, miała małe, zmęczone oczy, była jakby bledsza i szczuplejsza. Coś jej nie grało.
- Nie! Ja będę tulić ciocię, puscaj mama! Ja nie chcę!. Gabi hug Majki!- poprosił po angielsku, a blondynka nie miała serca mu odmawiać, tak mocno się w nią wczepiał, jednak czuła, że musi usiąść, bo tak ją bolały nogi, tyłek, wszystko, że naprawdę ledwie stała.
- Gabi, wszystko w porządku? Blado wyglądasz, jesteś chora?- zapytała Misia z troską odgarniając dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Spojrzała przez ramię na Angelo i posłała mu dość ostre spojrzenie pod tytułem: jak mogłeś dopuścić do tego, że zachorowała?!.
- Nie jestem chora Misia, spokojnie. Jestem tylko zmęczona po zakupach z Frankiem. Wykończył mnie, to wszystko.- powiedziała spokojnie, głaszcząc Majkiego po pleckach. Misia jakoś nie za bardzo jej uwierzyła, spojrzała na Franka badawczo i starała się rozkminić czy faktycznie ten niepozorny, całkiem sympatyczny, cholernie przystojny Włoch był w stanie tak przeorać Gabrielle. Nie wyglądał na takiego co się znęca nad kobietami, już bardziej po aparycji posądzałaby o to Angelo.
- Chodź usiądziemy, ja też jestem wykończona. Mała dziś tak cholernie kopie, że mam ochotę wziąć nóż i zrobić sobie w tej chwili cesarskie cięcie.- zaśmiała się, objęła Gabi ramieniem, żeby we trójkę razem z Majkim mogli pójść usiąść na kanapie. Gabi zerknęłą na Angelo posyłając mu ciepły uśmiech, widać było, że mimo zmęczenia jest cholernie szczęśliwa. Wszyscy poszli do salonu, żeby sobie jeszcze trochę porozmawiać, i Majki faktycznie nie chciał jej puścić, ciągle się przytulał, głaskał Gabi po głowie, po policzkach, bawił się jej swetrem i patrzył na nią jak w obrazek. Barbara przygotowała dla nich kolację, zaprosiła do stołu i towarzyszyła im przez cały posiłek a później pojechała do domu, bo dostała wolne aż do Nowego Roku, żeby spędzić czas z rodziną. Misia nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej usługuje, węc w trakcie kolacji bardzo kobiecie pomagała, podobnie było z Kaśką. Tylko Gabi nie mogła nic robić, bo miała na sobie balast w postaci Majkela, który nawet kolację jadł na jej kolanach. Co zabawne gadał i gadał i gadał pół po polsku, pół po angielsku, opowiadał o samolocie, o tym, że był u pilotów, że pozwolili mu trzymać stery, że nałożyli mu na głowę czapkę kapitana. Był taki podekscytowany, że z tych emocji wyczerpały mu się baterie pod koniec kolacji i zasnął u Gabi na rękach. Dopiero wtedy Kasia i Mirek byli w stanie go od dziewczyny odkleić i zanieść do łóżka, jak się okazało Valentina bardzo polubiła Majkiego i świetnie się dogadywali, choć nie do końca się rozumieli i chciała spać z nim, powiedziała, że się nim zaopiekuje i że też już jest zmęczona, więc pójdzie się umyć i spać. I tak o to przy stole zostali sami dorośli. Zmęczona Gabi, uśmiechnięta, choć jakby lekko przestraszona Kaśka, przyjazny Miruś, uśmiechnięty Angelo i Franek, który praktycznie nic nie zjadł, gapiąc się nieustannie na Miśkę, która przez to jego wpatrywanie się w nią czuła się lekko niekomfortowo, ale tego nie komentowała. Porozmawiali sobie przy winie jeszcze przez kilkanaście minut nim Misia oznajmiła, że też już jest padnięta i chciałaby pójść spać. Wstała od stołu, a Franek stanął na baczność, odsuwając krzesło z takim impetem, że ono się przewróciło. Zwyczajnie chciał wstać kiedy i Misia wstała, okazując jej w ten sposób szacunek, nawet zaproponował jej, że odprowadzi ją do sypialni, ale ona spojrzała na niego jak na wariata i powiedziała, że sobie poradzi. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, polska cześć rodziny podróżą, Gabi zakupami, Franek wszystkim wkoło plus emocjami związanymi z poznaniem Misi, a Angelo... On jeden wydawał się być w miarę na chodzie, a wszystko przez śnieg! Kaśka i Mirek też już udali się na spoczynek, dziękując za pyszną kolację, za podróż samolotem i za gościnę.
Gabi w końcu mogła przykleić się do Angelo, wstała ze swojego krzesła i wpakowała mu się na kolana, przytuliła się do niego, układając głowę na jego ramieniu.
- Jestem szczęśliwa wiesz? Dobrze mieć was wszystkich tutaj. Tylko jestem zła, bo nie mam dla nich prezentów, a to tak nie ładnie... Ale masz szczęście, że jestem zmęczona i nie mam siły robić awantury.- zaśmiała się i drapnęła Angelo pazurkiem pod brodą. Zerknęła na Franka, który wydawał się być zamyślony i jakiś nieobecny.
- Franek... A tobie co? Zatrułeś się czymś? Co mu jest? Czemu tak się gapi w przestrzeń? Obwody mu się przegrzały? Franek?! Halooo co to za error?- pomachała mu ręką przed nosem i zmarszczyła śmiesznie brwi. Oh well... Dla niej teraz liczyło się to, że może tulić się do Angelo, bo oczy jej się strasznie już zaczęły kleić.
- Idziemy już w spankoooo? Prooooszę.... Ale musisz mnie zanieść do łóżka, bo ja nie mam siły przebierać kopytkami. Bolą mnie stópki, boli mnie tyłek, wszystko mnie boli... Musisz się teraz mną zaopiekować, dać dużo czułości i miłości, bo ja jestem taaaakaaa biedna i malutka i bezradna...- wydęła śmiesznie usteczka i zatrzepotała rzęsami patrząc na Angelo z dołu. Zrobiła taką smutną, zbolałą minkę, że ciężko jej będzie odmówić!
Ares Kennedy