Do you have a sunburn, or you always that hot?
: 04 gru 2023, 15:36
#2
Tyler był małym pracusiem, albo pracoholikiem, czy to nie jest to samo? A może miał jakiś kompleks niższości, że choć z chęcią by dał swojej ukochanej, która dzielnie go znosiła przez te dziesięć lat, gwiazdkę z nieba, tylko nie bardzo go było na to stać. Nie miał wyuczonego zawodu, dlatego łapał się pracy tu i tam, by Marnie nie musiała się niczym stresować, ani rachunkami, ani jakby sobie chciała coś sprawić.
Nie miał kompleksów jako takich, nie zazdrościł ludziom, w tym swojemu bratu, że im się bardziej w życiu poszczęściło tylko dążył do tego, aby być samemu szczęśliwym, by niczego im nie brakowało. Może przesadzał, może czasami brał na siebie za dużo, w końcu Marnie też zarabiała pieniądze i nigdy nie brakowało im od pierwszego do pierwszego, ale spełnianie marzeń kosztowało. A on miał jedno, jedyne, które odkładał na bok, na odpowiedni czas.
Tego dnia jednak, w przeciwieństwie do innych, wrócił do domu tuż po porze obiadowej. Nie zdarzało się to za często, ale nawet on musiał czasem odpocząć. Nie był ze stali, bywał zmęczony, potrzebował wyciągnąć sobie kopyta na kanapie. Mało miał czasu dla tej swojej pięknej żony, dlatego tym razem skierował się prosto do domu. Nieznośne upały dawały się we znaki nawet, gdy spędzało się cały dzień przy basenie, lub w cieniu.
Ostatkiem sił dotarł jeszcze do pizzerii zamawiając dwie duże pizze dla nich i wszedł do domu.
-Hejoo-rzucił w przestrzeń, rzucając torbę przy drzwiach, położył pudełka na stole w salonie i poszedł w stronę łazienki. Wiele mógł znieść w Tingaree, ale jakby nie było bieżącej wody, to jego noga by tutaj nie zamieszkała! -O boże śmierdzę, daj mi chwile-powiedział, widząc jak pojawia się jego Marnie z innego pomieszczenia, chcąca się przytulić. Uśmiechnął się tylko przebiegle, ściągając z siebie koszulkę. Mieszkając w Australii korzystanie z spfów było wyssane z mlekiem matki, ale nie da się ukryć, że tego dnia Clarke spalił się jak nieboskie stworzenie. Przyjdzie noc, czy poczuje wodę na skórze, to będzie jęk. Na razie był tego totalnie nieświadomy. -Chyba, że chcesz iść ze mną?-poruszył zabawnie brwiami, choć raczej był pewien, że otrzyma negatywną odpowiedź co do wspólnego prysznica.
Marnie Clarke
Tyler był małym pracusiem, albo pracoholikiem, czy to nie jest to samo? A może miał jakiś kompleks niższości, że choć z chęcią by dał swojej ukochanej, która dzielnie go znosiła przez te dziesięć lat, gwiazdkę z nieba, tylko nie bardzo go było na to stać. Nie miał wyuczonego zawodu, dlatego łapał się pracy tu i tam, by Marnie nie musiała się niczym stresować, ani rachunkami, ani jakby sobie chciała coś sprawić.
Nie miał kompleksów jako takich, nie zazdrościł ludziom, w tym swojemu bratu, że im się bardziej w życiu poszczęściło tylko dążył do tego, aby być samemu szczęśliwym, by niczego im nie brakowało. Może przesadzał, może czasami brał na siebie za dużo, w końcu Marnie też zarabiała pieniądze i nigdy nie brakowało im od pierwszego do pierwszego, ale spełnianie marzeń kosztowało. A on miał jedno, jedyne, które odkładał na bok, na odpowiedni czas.
Tego dnia jednak, w przeciwieństwie do innych, wrócił do domu tuż po porze obiadowej. Nie zdarzało się to za często, ale nawet on musiał czasem odpocząć. Nie był ze stali, bywał zmęczony, potrzebował wyciągnąć sobie kopyta na kanapie. Mało miał czasu dla tej swojej pięknej żony, dlatego tym razem skierował się prosto do domu. Nieznośne upały dawały się we znaki nawet, gdy spędzało się cały dzień przy basenie, lub w cieniu.
Ostatkiem sił dotarł jeszcze do pizzerii zamawiając dwie duże pizze dla nich i wszedł do domu.
-Hejoo-rzucił w przestrzeń, rzucając torbę przy drzwiach, położył pudełka na stole w salonie i poszedł w stronę łazienki. Wiele mógł znieść w Tingaree, ale jakby nie było bieżącej wody, to jego noga by tutaj nie zamieszkała! -O boże śmierdzę, daj mi chwile-powiedział, widząc jak pojawia się jego Marnie z innego pomieszczenia, chcąca się przytulić. Uśmiechnął się tylko przebiegle, ściągając z siebie koszulkę. Mieszkając w Australii korzystanie z spfów było wyssane z mlekiem matki, ale nie da się ukryć, że tego dnia Clarke spalił się jak nieboskie stworzenie. Przyjdzie noc, czy poczuje wodę na skórze, to będzie jęk. Na razie był tego totalnie nieświadomy. -Chyba, że chcesz iść ze mną?-poruszył zabawnie brwiami, choć raczej był pewien, że otrzyma negatywną odpowiedź co do wspólnego prysznica.
Marnie Clarke