Help, I'm alive
: 09 lip 2021, 01:43
/ start!
- Pierdolona noga - rzuciła przekleństwem na dobry początek dnia. Tyle tylko, że w jej wypadku, początek dnia oznaczał godziny mocno popołudniowe, ale czy można jej się dziwić? Kilka ostatnich dni spędziła tu, w lokalu, za barem, obsługując wszystkich maruderów, którzy zapominali o tym, że czasem warto pójść już do domu, bo może czeka w nim zona, dziecko lub matka; obsługiwała młodych ludzi, dla których każdy dzień był kolejną kartą czekająca na zapisanie i czasem wszystkim im naprawdę zazdrościła. Tym pierwszym - beztroski, z jaka podchodzili do swojego dorosłego życia; tym drugim - beztroski - a i owszem - ale nieco innego gatunku, tej pierwszej, tego momentu, gdy czujesz, że masz przed sobą całe życie, a świat leży u twych stóp i tylko czeka na to, aż wypijesz drinka, dwa, ewentualnie siedem i rano, gdy wytrzeźwiejesz, zaczniesz go zdobywać.
Ona mogła zdobyć co najwyżej odznakę dzielnego pacjenta, gdyby tylko jej rehabilitant takimi dysponował. No i musiałaby być dzielna, a - ostatnio - zdecydowanie nie była. Może to kwestia zbliżającej się powoli rocznicy jej wypadku, może to pora roku, może złe wibracje, a może po prostu chodziło o nią? Może to w niej tkwił problem? Ha! Na pewno! Problem leżał przede wszystkim w jej ciele, które nie było już tak sprawne, jak kiedyś. Miała nogę, ale czasem czuła się tak, jakby kończyna nie należała do niej, jakby była zupełnie oddzielnym bytem, czymś, co wszczepiono jej w czasie snu i nad czym kompletnie nie panowała.
Tak, jak teraz.
Nie robiła niczego skomplikowanego. Chciała po prostu usiąść na barowym stołku w części dla klientów i zapalić, ale upadła jej zapalniczka. Niestety, po jej lewej stronie. Kiedy chciała się po nią schylić, noga, na której nieco się podpierała, ta pokiereszowana, nieco jej się osunęła. Dobrze, że w ostatniej chwili Gwen chwyciła blat, bo prawdopodobnie leżałaby teraz na podłodze, a to ostatnia rzecz, jakiej teraz chciała. Spędziła na niej wystarczająco dużo czasu. Nie chciała pozwolić sobie na kolejny moment słabości. Nie tu. Kiedy przeklinała pod nosem, była pewna, że obok niej nie ma nikogo innego, ale dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że w pobliżu był Caspian, który zapewne wszystko słyszał.
- Mogli mi ją od razu uciąć. Nie musiałabym się z nią teraz pieprzyć - dodała jeszcze na koniec. Czy naprawdę tak uważała? Niekoniecznie, po prostu... Po prostu nie chciała zaczynać tego tematu.
Caspian Macfarland
- Pierdolona noga - rzuciła przekleństwem na dobry początek dnia. Tyle tylko, że w jej wypadku, początek dnia oznaczał godziny mocno popołudniowe, ale czy można jej się dziwić? Kilka ostatnich dni spędziła tu, w lokalu, za barem, obsługując wszystkich maruderów, którzy zapominali o tym, że czasem warto pójść już do domu, bo może czeka w nim zona, dziecko lub matka; obsługiwała młodych ludzi, dla których każdy dzień był kolejną kartą czekająca na zapisanie i czasem wszystkim im naprawdę zazdrościła. Tym pierwszym - beztroski, z jaka podchodzili do swojego dorosłego życia; tym drugim - beztroski - a i owszem - ale nieco innego gatunku, tej pierwszej, tego momentu, gdy czujesz, że masz przed sobą całe życie, a świat leży u twych stóp i tylko czeka na to, aż wypijesz drinka, dwa, ewentualnie siedem i rano, gdy wytrzeźwiejesz, zaczniesz go zdobywać.
Ona mogła zdobyć co najwyżej odznakę dzielnego pacjenta, gdyby tylko jej rehabilitant takimi dysponował. No i musiałaby być dzielna, a - ostatnio - zdecydowanie nie była. Może to kwestia zbliżającej się powoli rocznicy jej wypadku, może to pora roku, może złe wibracje, a może po prostu chodziło o nią? Może to w niej tkwił problem? Ha! Na pewno! Problem leżał przede wszystkim w jej ciele, które nie było już tak sprawne, jak kiedyś. Miała nogę, ale czasem czuła się tak, jakby kończyna nie należała do niej, jakby była zupełnie oddzielnym bytem, czymś, co wszczepiono jej w czasie snu i nad czym kompletnie nie panowała.
Tak, jak teraz.
Nie robiła niczego skomplikowanego. Chciała po prostu usiąść na barowym stołku w części dla klientów i zapalić, ale upadła jej zapalniczka. Niestety, po jej lewej stronie. Kiedy chciała się po nią schylić, noga, na której nieco się podpierała, ta pokiereszowana, nieco jej się osunęła. Dobrze, że w ostatniej chwili Gwen chwyciła blat, bo prawdopodobnie leżałaby teraz na podłodze, a to ostatnia rzecz, jakiej teraz chciała. Spędziła na niej wystarczająco dużo czasu. Nie chciała pozwolić sobie na kolejny moment słabości. Nie tu. Kiedy przeklinała pod nosem, była pewna, że obok niej nie ma nikogo innego, ale dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że w pobliżu był Caspian, który zapewne wszystko słyszał.
- Mogli mi ją od razu uciąć. Nie musiałabym się z nią teraz pieprzyć - dodała jeszcze na koniec. Czy naprawdę tak uważała? Niekoniecznie, po prostu... Po prostu nie chciała zaczynać tego tematu.
Caspian Macfarland