chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Dwa dni. Dwie noce. Jeden weekend. Ile tak naprawdę w ciągu tego czasu może się zdarzyć? Aiden zostawiając w piątek informację synowi, który jeszcze spał, a przecież musiał mu jakoś przekazać, że nie będzie go przez najbliższe dwa dni, nie brał pod uwagę, że wydarzy się cokolwiek. Zakładał, że skoro chłopak ma pracę popołudniami, to nawet nie będzie spędzał zbyt wiele czasu w domu, nie mówiąc już o wpadaniu na głupie pomysły, które jednak w przeszłości mu się zdarzały. Zresztą miał to przeświadczenie, że odwyk dał Mitchellowi bardzo dużo, i to nie tylko jeśli chodzi o walkę z uzależnieniem, ale też o określenie siebie samego.
W końcu rodzinne kłopoty Thompsonów dobiegły końca, tak przynajmniej wydawało mu się do tego momentu. I właściwie wciąż myśli w ten sposób, bo wracał właśnie z weekendu, który fakt, nie miał nic wspólnego z konferencją medyczną, ale z tego co pamiętał, to też nie precyzował synowi, w jakim celu wyjeżdża, tylko że po dyżurze nie wróci do domu do niedzielnego wieczora. Zabierał też ze sobą małą, podróżną walizkę, a więc łatwo było dodać dwa do dwóch. Choć prawdę mówiąc, gdyby chodziło o konferencję, to oprócz walizki miałby jeszcze pokrowiec z garniturem. Zaś takie typowo integracyjne wyjazdy nigdy nie były w kręgu jego zainteresowań.
No nic, Aiden miał swoje życie, Mitchell też miał swoje i choć byli rodziną i mieszkali pod jednym dachem, to były sprawy, którymi niekoniecznie chcieli się ze sobą dzielić. Właśnie dlatego chirurg ograniczył się do zdawkowej informacji. Zresztą w jego relacjach i innymi ludźmi wyglądało to podobnie. Julii, z którą spędził ostatnich kilkadziesiąt godzin, też nie opowiadał zbyt wiele o dzieciach, byłych żonach i wszystkim tym, co związane z życiem rodzinnym. Bo owszem, było to częścią jego osoby, ale nie jedyną i najważniejszą.
W każdym razie zupełnie nieświadom zmian, jakie zaszły w składzie liczebnym mieszkańców farmy, i wszystkiego tego, co będzie się z tą zmianą wiązało, w pozytywnym nastroju zaparkował właśnie na podjeździe przed domem. Po wejściu do domu szybko dostrzegł damskie buty, ale to w sumie dobrze, Mitch mówił, że musi poszukać sobie znajomych. Wiadomo, lepiej, żeby oni od razu nie lądowali w jego domu, no ale w pewnych okolicznościach byłby w stanie przymknąć na to oko.
Postawił walizkę gdzieś w kącie i wkroczył w głąb domu. Do jego uszu nie dotarły jednak żadne dźwięki rozmów, w kuchni też było cicho. Wszedł więc na połowę schodów prowadzących do sypialni i zawołał: - Mitchell, jestem z powrotem.
Swoją drogą ciekawe jakby Aiden zareagował, gdyby Mitch faktycznie wyszedł ze swojego pokoju z długonogą blondynką. O tym jednak nie będą mieli okazji się przekonać, przynajmniej na razie.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#7

Z jednej strony Gale cieszyła się, gdy okazało się, że w momencie jej (ponownego) przyjazdu do Lorne Bay, akurat jej tatuś postanowił wyjechać na weekend. Mitchell się nią zaopiekował, jednocześnie nie nakładając na nią zbyt wielkiej presji. Jasne, zdawała sobie sprawę z tego, że musiała wszystko bratu wyjaśnić - co się wydarzyło, dlaczego wróciła i że nie zamierza w najbliższym czasie się stąd ruszać, bo tak właściwie to nie miała za bardzo gdzie... Ale jednak ten brak presji z jego strony i to podejście 'chcesz gadać to mów, nie chcesz, to możemy razem pomilczeć' naprawdę bardzo jej uprościło sprawę. Z drugiej strony, chciała też już mieć za sobą rozmowę z ojcem. Chociaż obawiała się, że z nim tak prosto nie będzie. Ale mimo wszystko, czekała na niego. Na szczęście to tylko weekend, a ona przyjechała ledwie dzień wcześniej, jednakże jej dłużyło się jakby czekała z tydzień. A zwłaszcza dziś, a tak konkretniej od momentu kiedy Mitchell poszedł do pracy na popołudniową zmianę. Została w domu całkiem sama (no może nie tak całkiem, z tego co pamiętam to Aiden miał też psa, nie?) i czuła się naprawdę niepewnie. Zaczęły ją znów nachodzić wątpliwości - czy dobrze zrobiła, że uciekła od chłopaka w ten sposób? A co jeśli on zacznie ją szukać i przyjedzie za nią tu, do Lorne? Jeśli będzie chciał się zemścić za to, że wywinęła mu taki numer? Albo będzie za wszelką cenę chciał ją zaciągnąć z powrotem do Sydney? Przecież po takim numerze, to on jej nie da żyć normalnie... Miała przechlapane. I naprawdę szczerze obawiała się, siedząc tak sama w pokoju, że w pewnym momencie w drzwiach pojawi się Kyle. Spięła się więc momentalnie i skuliła, kiedy usłyszała jak ktoś wchodzi do domu. Umiejętność racjonalnego myślenia gdzieś totalnie jej uleciała i jakoś nie zakodowała faktu, że usłyszała jak ktoś otwiera drzwi kluczami, których przecież jej były nie miał szansy posiadać... ale była tak przerażona, że trzeba jej wybaczyć. Dopiero kiedy usłyszała głos ojca, nieco odetchnęła. Ale tylko troszkę, bo jednak wciąż czekało ją tłumaczenie się jak na spowiedzi...
- Mitchella nie ma w domu - rzuciła, wychodząc z pokoju i dopiero po chwili ukazała się ojcu w całej okazałości. - Cześć tatuś - przywitała się, siląc nawet na delikatny uśmiech. I momentalnie uderzyło ją jak ta sytuacja przypominała tę, kiedy te półtora roku temu przyjechała do ojca... a sprawdzą znów był ten sam człowiek. No i jak ona niby miała mu to wyjaśnić? I Perth za wszelką cenę próbował jej wmówić, że wcale nie była idiotką, że wpakowała się (znów) w takie bagno? Wróciła do chłopaka który kopnął ją w tyłek po tym jak oznajmiła mu, że jest w ciąży... jak bardzo musiał ją omamić, że uwierzyła, że z tego może wyjść coś dobrego?

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Młodość ma to do siebie, że człowiek chciałby możliwie jak najbardziej samo decydować o sobie, wynosząc się tym samym na wyżyny niezależności. To całkiem normalne, dzieciaki wchodzące w dorosłość trzydzieści lat temu miały to samo, więc nie ma co udawać, że Aiden nie rozumie wielu potencjalnie mało logicznych decyzji swoich dzieci. Nie zdziwiło go więc też, że po zaleczeniu ran, Gale w zeszłym roku zdecydowała się na powrót do Sydney. W końcu miała tam jakieś życie, miejmy nadzieję, że nieco bardziej szczęśliwie, niż to, które spotkało Mitcha w wielkim mieście. No właśnie, miejmy nadzieję, bo odkąd zaczęła studia, nie była już tak wylewna, jak w przeszłości. No i właśnie, to jest właściwie jedyna rzecz, o którą lekarz mógłby mieć kiedykolwiek żal. Chodziło o to, że dzieci nie rozmawiały już z nim tak, jak kiedyś. Ze względu na perypetie mężczyzny związane z życie prywatnym, może i nie mieli okazji jadać codziennie wspólnych kolacji, ale kiedyś czuł tę rodzicielską więź, opartą na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa. Gdy zaś bliźniaki dorosły, to wszystko to jakby gdzieś się ulotniło. Już nie rozmawiali tak szczerze i otwarcie, wybierając za to uniki, zarówno w dosłownym tych słów znaczeniu, jak i w przenośni.
Jednak w drugą stronę prawdopodobnie działało to tak samo, bo choć chirurg robił to w dobrej wierze, to też o wielu rzeczach ze swojego życia nie mówił dzieciom. Aczkolwiek tutaj był w stanie znaleźć kilka przynajmniej pozornie logicznych argumentów, dla których po prostu lepiej poczekać dłużej z powiedzeniem o czymś. Podobnie zresztą mogło być w przypadku dobiegającego właśnie końca weekendu, bo choć nie skłamał Mitchellowi o swoim wyjeździe, to też nie był z nim w pełni szczery. Uznał, że a) - są tematy, o których rodzic wolałby nie rozmawiać z dzieckiem, i b) - w piątek nie mógł powiedzieć jak bardzo poważna będzie znajomość z osobą, z którą spędził ostatnich kilkadziesiąt godzin. Ten czas pozwolił na to, że w głowie Thompsona wyklarowało się parę spraw, dzięki czemu wrócił w naprawdę dobrym nastroju. Zupełnie nie podejrzewał przy tym, że w jego domu panowała w tym czasie zgoła inna atmosfera, dlatego uśmiechnął się na widok córki, której nie widział przecież twarzą w twarz od dobrych kilku miesięcy.
- Gale. Cieszę się, że tu jesteś. - uśmiechnął się. Sytuacja faktycznie była całkiem podobna do tej z przeszłości, z tym że ostatnio wszystko zaczęło się jeszcze na ganku, a teraz wyglądało na to, że dziewczyna spędziła w domu już jakiś czas. - Kiedy przyjechałaś? - zapytał, przytulając córkę, o ile ta miała na to ochotę, bo różnie mogło być. Jednak sytuacja z Mitchellem pokazała mu, że nawet dorosłe dzieci czasami potrzebują przytulenia i stał się nieco bardziej wylewny może odrobinę w obawie przed powtórką z rozrywki.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Powód dla którego Gale odsunęła się nieco od ojca i przestała zwierzać ze wszystkiego tak jak kiedyś (chociaż zakładam, że to nigdy nie było tak naprawdę wszystko) był prosty - w pewnym momencie życia bowiem, zaczęła żyć w przeświadczeniu, że tylko zawodzi ojca. Że zamiast dawać mu powody do dumy, tak jak to było za czasów liceum, kiedy była grzeczną i pilną uczennicą, przynosi mu tylko wstyd. Najpierw ciąża, potem wplątała się w toksyczny związek, zawaliła studia... z czego Aiden niby miałby być dumny teraz? To dlatego dzwoniła tak rzadko, ich rozmowy trwały tak krótko i były zwykle zlepkiem ogólników co tam u niej. Bo poza strachem, że jeśli wtajemniczyłaby kogokolwiek, tylko pogorszyłaby sprawę, był też wstyd przed ojcem, że wpakowała się w takie bagno. A przecież zawsze chwalił się, że miał taką mądrą córeczkę! Taaa...
Ona nie mogła mieć więc pretensji do ojca, że nie wiedziała co się w jego życiu działo. Podczas tych nielicznych rozmów na szybko, nigdy nie dała mu też do zrozumienia, że jest chętna wysłuchać go, cokolwiek by nie miał do powiedzenia. Z tego też nie była dumna, ale tak to właśnie wyglądało - za każdym razem rozmawiając z ojcem, bała się, że nagle do domu wróci Kyle i nie dość, że się wścieknie na nią, że zadzwoniła się poskarżyć tatusiowi, to jeszcze ten mógłby usłyszeć, jak jej chłopak traktował ją tak naprawdę. Dlatego zwykle chciała skończyć rozmowę jak najszybciej. Zwłaszcza, że nigdy nie przyznała się ojcu, że chłopak z którym była i do którego się przeprowadziła, to ten sam, który poprzednim razem zapłodnił ją po czym kopnął w dupę.
- Tak dobrze Cię widzieć - wymamrotała cicho w koszulkę mężczyzny, oczywiście pozwalając mu wziąć ją w objęcia. Mało tego, wtuliła się w niego mocno i od razu dotarło do niej, jak bardzo za nim tęskniła. W normalnych okolicznościach, pluła by sobie w brodę, że tak rzadko odwiedzała staruszka, jednak w tej sytuacji, nie oszukiwała się, że było to w ogóle możliwe. Jej chłopak nie puszczał jej samej na uczelnie, w życiu by nie zgodził się, jeśli chciałaby odwiedzić Lorne Bay. Z drugiej strony, całe szczęście, że nigdy nie próbowała nawet tematu zaczynać, dzięki temu Kyle prawdopodobnie nie wiedział nawet gdzie mieszka jej ojciec, dzięki czemu Gale mogła czuć się tu rzeczywiście bezpieczna, bez obaw, że ją tu znajdzie (chociaż tak naprawdę mimo racjonalnych argumentów, te obawy wciąż ją nachodziły). - Wczoraj. Mitchell mnie wpuścił i pozwoliłam się rozgościć - odpowiedziała na pytanie, chociaż uważnemu oku Aidena raczej nie powinno umknąć to, jak słabo brzmiała i znów, prawie jak ostatnim razem, kiepsko wyglądała.
- Dopiero przyjechałeś, pewnie jesteś zmęczony po podróży, chcesz się ogarnąć, rozpakować, odpocząć... nie chce Cię dłużej zatrzymywać, pójdę do siebie. Pogadamy jutro, czy tam kiedy będziesz miał czas... - czy ona właśnie próbowała uciec? Schować się przed ojcem? Cóż, prawdopodobnie. Nie wiedzieć czemu, kiedy go zobaczyła, znów naszły ją wątpliwości i strach przed przyznaniem ojcu co się stało. Tą jej nerwowość jednak zdradzał słowotok którego nagle dostała. Znów poczuła też tę rosnącą gulę w gardle, a nie chciała tu się przed ojcem tak od razu rozklejać! Cholera jasna!

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Nie ma co ukrywać, nastolatki nie mają w zwyczaju zwierzać się ze wszystkiego swoim rodzicom, nawet mając z nimi wzorowe relacje. A jeśli chodzi o Aidena i dzieci, to choć dogadywali się całkiem nieźle, to daleko było im do ideału. Zacznijmy od tego, że Thompson trochę z własnego wyboru był weekendowym ojcem. Kiedy spędzał czas z dziećmi, to faktycznie chciał, by naprawdę byli razem, ale przez większą część roku, zależało mu jednak najbardziej na karierze albo związku, jeśli akurat w takowym był. Tutaj dochodzi też do głosu nowa rodzina, którą Aiden swego rodzaju sobie sprawił, przez co Mitch ma chyba najwięcej żalu do niego, jako do ojca. Można więc zakładać, że i Gale odczuwała to w podobny sposób. Do tego dochodzą jeszcze te wszystkie emocje, które towarzyszyły każdemu z bliźniaków z osobna i nie ma co się dziwić, że z czasem po prostu łatwiej było im się zdystansować. Nic też dziwnego, że akurat kiedy lekarz miał czas dla rodziny, bo chwilowo przestał spełniać się zawodowo, to dzieci jakoś nie miały na to ochoty. Poza tym nie wiadomo kiedy stały się już dorosłe i nie było szans przymusić ich absolutnie do niczego. No dobra, z tym odwykiem brata Gale w końcu się udało, ale ile chirurg stoczył wewnętrznych batalii do tego momentu, to tylko on wie. Mógłby powiedzieć, że szkoda, że nie dali znać, że Gale przyjechała, ale przecież i tak miał wyłączony telefon. Czego w gruncie rzeczy w tym momencie nie żałował, bo to przecież miał być ten jeden weekend od co najmniej pół roku, podczas którego miał możliwość żyć wyłącznie swoim życiem. A gdyby odebrał wiadomość, to pewnie znów by się miotał, szczególnie mając w pamięci sens tych wszystkich rozmów przeprowadzonych z synem. W skrajnym przypadku mógłby skończyć jak bohater filmu Jack Frost, bo rozbiłby się gdzieś na drzewie i bliscy mogli rozmawiać tylko z bałwanem z piasku, który zostałby ulepiony na pobliskiej plaży na jego podobieństwo. - Zawsze jesteś tutaj mile widziana, skrzacie. - skinął głową, przywołując określenie, którym w dzieciństwie, pieszczotliwe zwracał się do córki. - Blado wyglądasz. Lot był męczący? - zapytał, dotykając policzka dziewczyny. Jej skóra przypominała cienką kartkę pergaminu, zupełnie jakby Gale, która i tak miała jasną karnację, była chora albo właśnie przemęczona. Rudowłosa mogła również mieć kłopoty, które spędzały jej sen z powiek i tak długi i ciasny uścisk mógł Aidenowi dać sygnał, że coś jest na rzeczy.
- Czekaj, czekaj... - podjął, łapiąc za dłoń dziewczynę, bo miał przeczucie, że gdyby tego nie zrobił, to faktycznie by mu uciekła. Co prawda podejrzewał, że zajęła ten sam pokój, co ostatnim razem, więc z łatwością odnalazłby córkę, ale nie widzieli się przecież tak długo i nie rozumiał, dlaczego każde z nich miałoby teraz siedzieć po dwóch końcach domu. - Nie chcesz napić się herbaty i porozmawiać ze staruszkiem? - zapytał. Jemu w gruncie rzeczy wystarczy dziesięć minut na ogarnięcie się, bagażem może zająć się później, a teraz faktycznie wolałby porozmawiać. Jutro znowu wróci do pracy i przez cały tydzień nie będzie miał zbyt wiele czasu na życie rodzinne.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No dobrze, myślę, że ani Gale, ani Mitch, ani żaden inny nastolatek, nie kłóciłby się z tym stwierdzeniem. Ale ostatczenie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Bo okej, może i w dzieciństwie nie był tatusiem na pełny etat i nie było go przy dzieciach cały czas, to jednak teraz, z wiekiem, to on miał dzieciaki obok i to jemu ufały bardziej. Nie matce, która może i ich urodziła, wychowała i do pewnego momentu w życiu była przy nich, ale która ostatecznie postanowiła odwrócić się od swoich dzieci, gdy te potrzebowały rodzica najbardziej. Od Mitcha, kiedy sięgnął dna i pogrążył się w nałogu, a od Gale gdy ta wpadła i szukała pomocy. To ojciec wyciągnął do nich dłoń i zaoferował swoją pomoc. Dlatego tym razem rudowłosa nawet nie próbowała szukać schronienia u matki, a od razu przyleciała znów tu, do ojca. Nawet jeśli wciąż dużo powtarzała na głos obawy na temat tego, że ojciec miałby ją zabić, za to w co się znów wpakowała, to wciąż jemu ufała bardziej niż matce. Tak, wolała już zginąć z rąk ojca, niż zostać znów upokorzona i odrzucona ponownie przez matkę.
Mimowolnie kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze, kiedy ojciec użył tego określenia, którym nazywał ją jako dziecko. Paradoksalnie, w tamtym momencie czuła się równie bezsilnie, co wtedy, gdy była tym małym, kilkuletnim ]skrzatem.
Skinęła głową i przytaknęła cichym 'mhm' pod nosem, na pytanie taty. Czuła się jednak jeszcze gorzej okłamując go. Chociaż tak na dobrą sprawę to stwierdzenie, że podróż była długa i męcząca, przecież kłamstwem nie było. A jednak zbyt dobrze wiedziała, że powód jej wyglądu, którzy rzucił się w oczy Aidenowi, był zgoła inny i nie zaprzeczając, poniekąd czuła się jakby go okłamywała. Tak jak to robiła przez ostatnie miesiące podczas każdej jednej rozmowy telefonicznej, kiedy karmiła go coraz to nowymi wymówkami, nie wspominając ani razu, że dzieje się w jej życiu coś złego.
Spięła się momentalnie, czując uścisk męskiej ręki na swojej dłoni. I chociaż nie był on przecież wcale mocny, nie potrafiła wyzbyć się tej reakcji. Sytuacja po prostu zbyt łudząco przypominała te, gdy próbowała uciec podczas awantury swojemu (eks)chłopakowi. Potrzebowała chwili, by uświadomić sobie, że przecież jest bezpieczna, w domu, przy kochanym tacie i gdy to do niej dotarło, zganiła się sama w myślach za swoją reakcję... a przecież nawet nie miała na nią wpływu! Westchnęła ciężko pod nosem, bo już wtedy wiedziała doskonale, że nie ucieknie. Przede wszystkim, naprawdę nie potrafiła odmówić ojcu, kiedy ten zaproponował rozmowę przy herbatce, chociaż chętniej, znów, napiłaby się czegoś nieco mocniejszego, a najchętniej to by w tamtej chwili zapaliła sobie... ale musiała chociaż przez jakiś czas sprawiać przed ojcem jakieś pozory. Dlatego przykleiła delikatny uśmiech na twarz i odwróciła się do znów przodem do taty.
- Jasne... jeśli tylko chcesz - odparła, próbując zatuszować fakt, że zwyczajnie próbowała uciec, jak ostatni tchórz. Przed ojcem, przed rozmową, przed godziną szczerości i jej konsekwencjami. - Pójdę zrobić herbatę, czekam w kuchni - dodała po chwili, po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony staruszka, odwróciła się na pięcie i tak jak powiedziała, skierowała swoje kroki na parter, gdzie mieściła się kuchnia.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Normalne jest, że dzieci dorastają. Do Aidena jeszcze jakiś czas temu ta oczywistość zdawała się nie docierać, a może po prostu wygodniej było myśleć, że bliźniaki wciąż są nastolatkami i za ewentualne wybryki ukaże je matka, bo on jak zwykle ma za mało czasu na bycie złym rodzicem. Wszystko zmieniło się w momencie telefonu z oddziału intensywnej terapii w sprawie Mitcha, a właściwie to kilka dobrych miesięcy później, gdy myśli zaprowadziły go w miejsce, od którego nie było już odwrotu. Wtedy uświadomił sobie, że jego dziecko jest już dorosłym człowiekiem. Tak było przynajmniej w przypadku syna, bo z Gale jednak nie był w stanie określić tej wyraźnej granicy. Zresztą relacja ojca z córką zawsze ma tę swoją specyfikę i nawet jeśli ta będzie miała trzydzieści lat i będzie przeżywać kolejny trudny moment w swoim życiu, to w oczach Aidena prawdopodobnie nadal będzie tą małą dziewczynką, w której obronie powinien stanąć. Może to jest powód, dla którego córki jednak nie mówią o wszystkich swoich nieszczęśliwych relacjach uczuciowych ojcom, bo ci wówczas bez przerwy upewnialiby się, że ich strzelby są sprawne i w pełni naładowane.
Czy i Thompson będzie miał ochotę udać się do najbliższego sklepu dla myśliwych, gdy tylko Gale zdecyduje się wyznać mu całą prawdę o swoim byłym chłopaku? Nie można wykluczyć takiej możliwości. Aczkolwiek jak na człowieka z klasą, bo za takiego się uważa, uciekłby się raczej do bardziej wyrafinowanych sposobów zemsty. Przede wszystkim starałby się przekonać córkę, żeby zgłosiła przestępstwo, którego jej ex się na niej dopuścił, ale rzeczywistość pokazała mu już też w przeszłości, że są to tak delikatne tematy, że czasami nie powinno się nieustannie naciskać na takie rozwiązanie. W każdym razie w obliczu takich wieści, informacja o tym, że porzuciła medycynę, zejdzie na dalszy plan, przynajmniej chwilowo, bo gdzieś tam w dalszej perspektywie pewnie uderzy w niego myśl, że medyczne tradycje w rodzinie Thompsonów nie będą już kontynuowane.
- Będzie mi bardzo miło. - skinął głową. Zważywszy na Mitchella, Aiden właściwie zrezygnował z alkoholu w domu, kupuje go właściwie wyłącznie od święta, więc nawet jeśli i on będzie miał ochotę wychylić jednego albo kilka głębszych za jakiś czas, to chęć ta może być dosyć trudna do zrealizowania. Teraz jednak o tym nie myślał, nie mógł, bo nie wiedział, co się święci. W tej niewiedzy poszedł do swojej sypialni, gdzie szybko odświeżył się po podróży i po kilku minutach mógł zejść do kuchni. Co też zresztą zrobił.
- To co? Opowiedz mi, jak sobie radzisz? - zagaił, zajmując wysokie krzesło przystawione do kuchennej wyspy. Przed tym pytaniem mógł zauważyć, że Gale jest nieswoja, no i doświadczenie też powinno go już nauczyć, że gdy córka pojawia się niespodziewanie w Lorne Bay, to musi być coś na rzeczy. Jednak nie spodziewał się odpowiedzi rudowłosej na swoje pytanie.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Inną sprawą było to, że Gale momentami sama zauważała, że zachowywała się jakby miała 15 lat, ciężko więc winić jej ojca, że nie potrafił dostrzec tego, że była już dorosła. Nie była z tego dumna, jasne, ale niektóre durne decyzję podejmowała pod wpływem chwili i emocji, zamiast, jak uważała, że powinni robić to dorośli - rozsądnie to przemyśleć. Ale tak czy siak - słuszna uwaga - ona była po prostu jego córką i prawdopodobnie faktycznie jakkolwiek by się nie zachowywała i jakich decyzji życiowych nie podejmowała, w jego oczach wciąż będzie jego małą córeczką... I prawdopodobnie też, to właśnie z tego powodu nigdy nie wchodziła w szczegóły swojego związku w rozmowie z nim. Nawet na początku, kiedy postanowiła wrócić do Kyle'a i wszystko było jeszcze kolorowo, a on traktował ją jeszcze naprawdę dobrze. Jasne, ojciec musiał wiedzieć, że kogoś tam w Sydney miała i że w pewnym momencie nawet z nim zamieszkała... Ale nigdy Gale nie odważyła się przyznać ojcu, że to był ten sam chłopak, przez którego przyjechała tu ostatnim razem, w 'stanie błogosławionym', pozostawiona wówczas sama sobie. Nie zrozumiałby tego, wiedziała to aż za dobrze. A gdyby tak nakreśliłaby mu sprawę od razu, może uniknęłaby tego całego cierpienia które zaserwował jej chłopak przez ostatni rok? Bo przecież ojciec prawdopodobnie w życiu nie pozwoliłby jej na powrót do kogoś kto raz zachował się jak kompletny dupek i tak ją wtedy skrzywdził, prawda?
Ale znów - nie ma co rozważać, co by było gdyby. Aktualnie była tu i teraz a czasu cofnąć się nie da. Musiała się więc z tym zmierzyć a przede wszystkim zdobyć się wreszcie na szczerość przed staruszkiem. I przyznać się do tego, że przez ostatni rok nie była z nim do końca szczera i mydliła mu oczy przy każdej okazji.
Uciekła do kuchni, gdzie zaczęła się kręcić i przygotowywać dwa kubki gorącej herbaty, ale myślami wcale nie była obecna. Zaczęła układać sobie to wszystko w głowie, żeby jak najlepiej przygotować się do tej rozmowy. Niestety, efekt był odwrotny, bo ostatecznie gdy ojciec pojawił się w pomieszczeniu i odezwał się, Gale została sprowadzona na ziemię tak gwałtownie, że aż podskoczyła i przypadkowo zrzuciła z blatu jeden kubek, który roztrzaskał się na podłodze, rozchlapując dookoła zaparzającą się herbatę.
- Kurwa - syknęła, patrząc na bałagan jaki zrobiła. - Przepraszam, zamyśliłam się, nie słyszałam kiedy przyszedłeś - wymamrotała, wyjaśniając jak to się stało. I mimo, że przecież wiedziała, że nic się nie stało, że przecież Aiden nie będzie się na nią wściekać za głupi kubek, to poczuła jak znowu zbiera się w niej tą bezradność i chęć rozpłakania się jak mała dziewczynka. Oczywiście próbowała z tym walczyć, próbowała zapanować nad oddechem i miała też nadzieję, że skupienie się na sprzątaniu i odciągnięciu myśli od tego prawdziwego powodu do płaczu jej w tym pomoże.
- Widzisz... Sęk w tym, że chyba nie bardzo sobie radzę - odezwała się wreszcie cicho i spokojnie, po tym jak już posprzątała (z pomocą Aidena jak mniemam) cały bałagan i z nowym kubkiem ze świeżą herbatą w końcu usiadła razem z ojcem w salonie. I faktycznie póki co udało się zapanować nad emocjami i nie rozpłakać się, ale ta sytuacja tylko pokazała jej, że naprawdę nie miało sensu próbowanie zwodzić ojca i uciekać od konfrontacji bo tylko szkodziło to jej samej. Nakręcała się tylko w ten sposób i dokładała sobie stresu. Najlepszym sposobem było po prostu wyrzucenie z siebie wszystkiego.
- Niedługo po tym jak wróciłam do Sydney, zaczęłam spotykać się z Kylem. Pamiętasz jak dzwoniłeś, co nieco Ci o nim opowiadałam. Zaraz potem zamieszkaliśmy razem... Miałeś wątpliwości czy to nie za szybko, ale zapewniałam, że znamy się już długo i wszystko będzie ok. Tyle, że... jest rzecz o której Ci wtedy nie powiedziałam - mówiła spokojnym i opanowanym głosem, powoli żeby nie palnąć niczego bez dłuższego zastanowienia. I naprawdę liczyła, że i ojcu uda się zapanować nad swoimi emocjami, bo obawiała się, że gdy on wybuchnie i ona nie będzie w stanie dłużej panować nad sobą. - Kyle to ten sam chłopak z którym wtedy wpadłam - wyrzuciła to w końcu z siebie, ale nie miała odwagi spojrzeć tacie w oczy. Zamiast tego wpatrywała się tępym spojrzeniem w swój parujący napój w kubku.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Brak rozsądku też może wynikać z tego, że w młodości dziecko miało przekazywane nie do końca właściwie wartości, albo rodzice nie byli tak konsekwentni, jak powinni. Jeśli chodzi o dzieci Aidena, w grę mogłaby wchodzić ta druga opcja, bo choć z matką bliźniaków starali się wychować je na przyzwoitych ludzi, to jednak po rozpadzie małżeństwa, w pewnych sytuacjach starali się w sposób materialny wynagrodzić pociechom brak wystarczającej ilości wspólnie spędzonego czasu. Szczególnie Thompson mógłby się do tego przyznać, bo nawet nie zliczy tych momentów, w których jakieś nagłe zdarzenie zatrzymało go dłużej w pracy. Faktem też było, że po rozwodzie mężczyzna nie miał jeszcze nawet trzydziestki na karku, był młody i czasami po prostu chciał skorzystać z tego stanu odzyskanej wolności. Z biegiem czasu jednak zaczynały odzywać się wyrzuty sumienia, więc tu coś kupił dzieciom, tam pozwolił im na coś, na co zwykle nie otrzymywały zgody i tak oto ma teraz pod swoim dachem oboje dorosłych już dzieci. Może gdyby w przeszłości pokierował inaczej ich wychowaniem, to dziś rzeczywistość wyglądałaby zupełnie inaczej i wszyscy byliby w dużo lepszych formach psychicznych? Również tego nie uda im się sprawdzić, więc nie pozostało nic innego, jak granie kartami, które przypadły całej rodzinie Thompsonów w tym rozdaniu. Dla Aidena jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte, ale już niedługo miało się to zmienić.
Wszystko zaczęło się od upuszczonego kubka z wrzątkiem, ale co tam potłuczony kubek, gorsze byłby skutki poparzenia, gdyby jego zawartość Gale wylała na siebie. O tym Aiden pomyślał w pierwszej chwili, to znaczy trudno było też pominąć przekleństwo, które padło z ust rudowłosej, ale powiedzmy, że nie to teraz było najistotniejsze. - W porządku, zajmę się tym. Nie zraniłaś się? - zapytał i kucnął nad potłuczonym szkłem, porcelaną czy innym materiałem, z którego mógł być wykonany kubek. - Usiądź Gale, zaraz do Ciebie dołączę. O wszystkim porozmawiamy. - zaproponował. Jeśli dziewczyna go nie posłuchała, to wspólnie zrobili porządek i też wspólnie przeszli do salonu.
Aiden nie miał natury choleryka. Z równowagi byłyby go w stanie wyprowadzić jedynie określone rzeczy, na ogół związane z tym, na czym najbardziej mu zależy. Dzieci bez wątpienia zaliczały się do tego kategorii, ale to też nie działało na tej zasadzie, że po usłyszeniu określonych słów kluczy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeobrażał się we wrzeszczącego nerwusa.
- I rozumiem, że teraz chcesz mi o niej powiedzieć? - dopytywał, pełną uwagę poświęcając córce. Słysząc kolejne słowa, zmarszczył brwi, a na jego czole uwydatniły się coraz głębsze zmarszczki. - Kyle. - skinął głową. Odłożył kubek z pobliski stolik i objął córkę za plecami. - Dlaczego po tym wszystkim, pomysł zamieszkania z nim wydawał Ci się dobry, Gale? Jeśli problemem był drogi wynajem, to przecież wiesz, że w takich sytuacjach zawsze możesz się do mnie zwrócić. - dopytywał. Nie był w stanie pojąć pobudek córki. Miłość jest ślepa, ale przecież nie aż tak bardzo. Jeśli chłopak wmawia ci, że wasza ciąża, to nie jest jego problem, to większej czerwonej flagi już chyba nie może być. W pewnych sytuacjach nie warto dawać drugich szans, to bez wątpienia była jedna z nich. Fakt, że młoda kobieta dodatkowo zataiła tę informację przez najbliższymi, to zupełnie inna kwestia. Nią w tym momencie Aiden nie zamierzał się zajmować.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No Gale nigdy nie patrzyła na to w ten sposób i raczej nie szukała usprawiedliwienia swoich życiowych niepowodzeń w swoim dzieciństwie i brakach w wychowania. Ale to nie świadczyło wcale o tym, że to mogło mieć wpływ, nawet jeśli nie to stuprocentowo było przyczyną. Ale nie jej to oceniać, w sumie Aidenowi też nie, tak naprawdę temu to mógłby co najwyżej przyjrzeć się jakiś specjalista w tej dziedzinie. Jakiś psycholog na pewno by z tego wyciągnął jakieś wnioski. Ale fakt, nawet jeśli, nie odwróciłoby to skutków tego wszystkiego, więc też nie ma się nad tym co rozczulać. Chociaż nie twierdzę, że rozmowa z kimś, kto nie był jej bratem, ojcem czy przyjacielem, nie pomogłoby dziewczynie, bo co to nie. Na pewno w pewnym momencie ktoś będzie musiał pomóc jej jakoś to sobie uporządkować w głowie żeby ruszyła dalej, bo sama może mieć z tym nie mały problem.
Na pytanie tylko skinęła głową przecząco. Emocje targały nią tak bardzo, że nawet nie za bardzo była w stanie normalnie odpowiedzieć ojcu, że nic jej się nie stało. I tak, uparcie nie dała się tak po prostu odsunąć, bo jak wspomniałam wcześniej, zdecydowanie wolała zająć czymś ręce (i głowę też) zamiast usiąść na kanapę i pozwolić tym wszystkim emocją nad nią zapanować. Dała sobie jednak pomóc i razem z Aidenem uprzątnęli bałagan i zajęli się przygotowaniem nowej herbaty. I do czasu gdy usiedli wreszcie na kanapie, rzeczywiście zdążyła ochłonąć do tego stopnia, że zebrała się na odwagę by (prawie) wszystko tacie opowiedzieć.
Kolejne skinięcie głową, tym razem twierdząco, świadczyło o tym, że naprawdę była gotowa w końcu otworzyć się przed starym Thompsonem. I chyba w tamtym momencie zaczęło do niej docierać, że tak naprawdę to nigdy nie powinna niczego (no dobra, może też nie przesadzajmy) przed nim ukrywać. Zwłaszcza, widząc reakcje Aidena, to jego opanowanie. Przyglądała się bardzo uważnie jego twarzy, więc nie umknął jej żaden szczegół, widziała jak to wszystko trawi, analizuje… Jak ona mogła bać się z nim o tym wszystkim pogadać? Ależ głupia była!
- Nie, tu nie chodziło o kasę tato – przyznała zgodnie z prawdą, bo przecież zdawała sobie sprawę z tego, że akurat w tej kwestii zawsze mogła do ojca uderzyć (przekonała się o tym też między innymi właśnie ostatnim razem, kiedy ot tak dał jej kasę na usunięcie ciąży). – Ja… nie wiem, totalnie mnie omotał. Początkowo wcale nie miałam ochoty się z nim widzieć, naprawdę. Ale on nie odpuszczał. Tyle razy co usłyszałam z jego ust, jak bardzo żałuje, że spanikował i dlatego zachował się jak totalny dupek, że gdyby tylko wiedział, gdzie pojechałam, pojechał by za mną od razu, bo szybko zdał sobie sprawę z tego co zrobił. – w pewnym momencie urwała. Pierwszy raz opowiadała o tym głośno i dopiero teraz, kiedy sama to usłyszała, zdała sobie sprawę jak to idiotycznie brzmiało. I znów utwierdziła się w przekonaniu, że była totalną idiotką, że na to poleciała. Aż jęknęła przeciągnę i schowała twarz w dłoniach. W tamtym momencie jednak nie chciało już jej się płakać, bardziej było jej przed ojcem po prostu wstyd. – Ja wiem, to brzmi teraz naprawdę żałośnie, ale wtedy… On się tak starał, próbując mi udowodnić, że się zmienił. Przypomniał mi po prostu dlaczego się w nim zakochałam. – podsumowała, wzruszając ramionami. No i jednak ojciec mógł tego nie pojąć, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że to nie był przypadkowy koleś z którym trafiła do łóżka. Był to człowiek, który ją oczarował i dla którego straciła głowę i jak widać na załączonym obrazku, nawet dwukrotnie. I tak, miłość rządziła się własnymi prawami, a Gale boleśnie się o tym przekonała

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Mitchell już korzystał z pomocy psychoterapeuty, może reszta rodziny Thompsonów też powinna się na to zdecydować. Raczej nie chodzi tutaj o jakąś rodziną formę terapii, a o to, że każde z nich niezależnie mogłoby dużo zyskać na rozmowie z kimś, kto pomógłby im sprowadzić myśli na właściwe tory i poradzić sobie z całą tą przeszłością, co do której wagi mogą nawet nie mieć pojęcia. Gale, jako studentka medycyny — tudzież była studentka — powinna doskonale wiedzieć, że zgłoszenie się po pomoc do psychoterapeuty, czy nawet psychiatry, nie jest wcale oznaką postradania zmysłów i powodem do wstydu.
To nie jest tak, że dorosłe dzieci mają ochotę i powinny o wszystkim rozmawiać ze swoimi rodzicami. Zresztą umówmy się, rodzice też nie o wszystkich szczegółach życia swoich dorosłych dzieci chcieliby się dowiadywać. Tutaj bardziej kluczowe wydaje się być to poczucie, że w razie potrzeby mogą liczyć na rodzinę, że niezależnie ile mają lat, zawsze w razie konieczności będą mogły przyjść o rodziców i porozmawiać bez zbędnego osądzania i krytykowania już na starcie opowieści. Aiden zawsze chciał, by jego dzieci miały taką pewność i nawet jeśli mówił o tym wprost, to jednak w praktyce nie zawsze miewał czas i może właśnie dlatego obecnie tak specyficznie wyglądają jego relację z bliźniakami. Poza tym bądźby szczerzy, stereotypowo córka woli iść matce zwierzyć ze swoich rozterek uczuciowych, więc też Thompson nie powinien jakoś bardzo dziwić się, że Gale znów czekała z przyjazdem, aż zrobi się naprawdę źle. Teraz jednak już rozmawiali, a Aiden siłą rzeczy musiał swoje prywatne życie odstawić na dalszy plan.
Słysząc zaprzeczenie rudowłosej, mężczyzna rozłożył ręce bezradnie. Nie wiedział, o co w takim razie chodziło, jednak skoro już podjęli ten temat, to oczekiwał chociaż okrojonej historii. Teraz już chciał powiedzieć, nie było drogi ucieczki od tematu. No, chyba że nagle zadzwoniłby telefon z intensywnej terapii, że Mitchell znowu tam wylądował. Teoretycznie ostatnio zachowywał się podejrzanie z tamtym chłopakiem ze swojej pracy, ale starszy Thompson chciał wierzyć, że ten młodszy ma już swój epizod narkotykowy za sobą i odciął się od niego — nomen omen — grubą kreską.
- A jednak znowu pokazał swoją drugą twarz. Co takiego się wydarzyło? - dopytał. W gruncie rzeczy Gale opowiedziała mu dopiero o okresie bezpośrednio związanym z ciążą. A przecież od tego czasu minął już ponad rok. Aiden nie wiedział, czy ten chłopak faktycznie miał dwie twarze, czy po prostu tak dobrze potrafił kamuflować tego prawdziwego, złego siebie.
- Widzisz Gale. Wy też urodziliście się, kiedy byliśmy z waszą mamą młodzi, więc rozumiem co to szok i panika. Wiem też, że nie można tym tłumaczyć wszystkich swoich decyzji. - przyznał. Nie mówił teraz rzeczy, które miałyby na dziewczynę spaść, jak grom z jasnego nieba. Pewnie w tej chwili też nie mówił już nic odkrywczego w kontekście zachowania Kyle'a, bo miał nadzieję, że Gale już sama zdawała sobie sprawę, że tamto tłumaczenie chłopaka, było tylko wymówką.
sex on the beach
pif-paf#8372
zawaliła studia — i chwilowo jest bezrobotna
22 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zdecydowanie Gale powinna zgłosić się do specjalisty po pomoc. Bo okej, dobrze, że miała Mitcha i ojca u boku, na wsparcie których mogła liczyć, ale na pewno nie zastąpi to specjalistycznej pomocy. Bo jakby nie patrzeć, przez około roku tkwiła w toksycznym związku, nie da się tego tak po prostu zostawić za sobą i ruszyć do przodu i Gale niedługo niestety się o tym przekona bardzo dobrze. Ale spokojnie, rudowłosa zdecydowanie nie uważała, że pójście do psychologa, czy nawet psychiatry miałoby być dla nią jakąś ujmą. Tylko jeszcze musi dojrzeć do tej decyzji po prostu. Albo, ktoś musi ją do tego popchnąć, zasugerować jej takie rozwiązanie?
Skinęła delikatnie głową na słowa ojca, bo faktycznie, ujął to doskonale.
- Niedługo po tym jak już zamieszkaliśmy razem, zaczęło mu stopniowo odbijać coraz bardziej... - zaczęła delikatnie, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że to już w tym momencie brzmiało źle i już w tamtym momencie Gale powinna zapalić się lampka. Ale w rzeczywistości to naprawdę przemiana Kyle'a była bardzo powolna i stopniowa, to nie tak, że z dnia na dzień nagle stał się potworem który zaczął ją tłuc! - w pewnym momencie zaczął mi robić sceny zazdrości, wkurzał się dosłownie o wszystko - urwała, wzruszając ramionami. No bo przecież nie mogła też zabrnąć za daleko w tej opowieści, nie powie przecież ojcu, że Kyle podniósł na nią rękę i to więcej niż raz! Nie, obawiała się, że to byłoby dla niego za dużo. A przecież jeszcze pozostawała kwestia studiów, które przez to wszystko zawaliła...
- Ja wiem tato... znaczy, teraz to wiem. Ale gdybyś zobaczył jego zachowanie wtedy, to spojrzenie pełne skruchy... nieważne -nie, nie, zdecydowanie nie było sensu ciągnąć tego tematu. I akurat w tym przypadku to nawet nie chodziło o ojca, a swój własny komfort. Po co miała wracać wspomnieniami do tego, jaki Kyle był kochany, skoro teraz już doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to była tylko jego cholerna gra? Na którą ona, jak ostatnia idiotka, dała się nabrać...

Aiden Thompson
ODPOWIEDZ