: 24 lis 2023, 11:44
W pierwszej kolejności Waldo sam musiał przekroczyć jakąś granicę, którą aktualnie skrupulatnie ignorował. Dopiero wówczas pojawi się nadzieja, że cokolwiek się poprawi w jego sytuacji. Wydawało się więc, że była to niesamowicie daleka droga — skoro aktualnie czerwoną lampkę nie zapalił mu nawet wypadek w pracy, do którego doprowadził przez swój zamroczony kacem umysł.
W głowie kogoś takiego jak Waldo zdecydowanie szalona się wydawała. Bardzo ekspresyjna też — co wiązało się z widocznym kontrastem, który między nimi występował, a który — nie było się co oszukiwać — nie był w żaden sposób zaskakujący. W końcu gdyby nie Fawn, to ich rozmowa w ogóle by nie istniała, a cała współpraca opierałaby się jedynie na przyjętym zleceniu wykonaniu go i pożegnaniu. Co wcale mu jakoś nie przeszkadzało — w większości przypadków się przecież tego trzymał, ciesząc się jednocześnie z przestrzeni, którą mimowolnie otrzymywał.
Chociaż skłamałby, mówiąc, że była w tym wszystkim jakkolwiek męcząca. Zadziwiająco dobrze znosił jej pytania, luźne rozmowy i samą obecność. Bo gdyby było inaczej, to ledwo po zabandażowaniu mu ręki, zmyłby się z kawiarni w trybie ekspresowym.
— A co jak nie chcę być w nich najlepszy? — zapytał zaczepnie, lekko przechylając głowę. Piętnaście lat temu mógłby skorzystać z jej propozycji, zamierzając zwiększyć swoje szanse u kobiet. Jakoś jednak przez to całe życie sobie radził, więc mógł uznać, że umiejętność ta nie była mu najbardziej do życia potrzebna aktualnie. — Może kiedyś — dodał jeszcze, chociaż nie potrafił w żadnym momencie odszukać w głowie sytuację, kiedy faktycznie chciałby z jej oferty — dość niespodziewanej i odrobinę dziwnej — skorzystać.
— Spokojne? Pamiętasz o krwi, która zastyga ci na posadzce? — upewnił się, znowu się lekko uśmiechając, bo przecież stolarka wcale nie była nudna i monotonna. Zdaje się, że Fawn się coś lekko w głowie pomieszało! A potem pokiwał głową, nie wiedząc do końca, czy dobrze zrobił jednak, wspominając o barze. Niosło to za sobą automatycznie pytania o to, co się stało, że musiał porzucić swój życiowy plan A, na rzecz składania monotonnych mebli. — Lanie drinków? — zapytał, nie wiedząc do końca, jak to powinien zrozumieć. Chociaż jego zaskoczenie było odrobinę przesadzone, bo sam powinien wiedzieć, jak bardzo mu alkohol przecież pasował…
— Na początku będzie zajebiście ciężko, ale potem wszystko się normuje. Ludzie lubią to, co znane, więc nie zniechęcaj się — zdradził. Sam zaliczył całą masę nieprzespanych nocy, gdy przez pierwsze miesiące ledwo wychodził na zero. Dopiero później odbił się od dna — mniej więcej na etapie, gdy coraz poważniej rozważał porzucenie tego w cholerę.
W głowie kogoś takiego jak Waldo zdecydowanie szalona się wydawała. Bardzo ekspresyjna też — co wiązało się z widocznym kontrastem, który między nimi występował, a który — nie było się co oszukiwać — nie był w żaden sposób zaskakujący. W końcu gdyby nie Fawn, to ich rozmowa w ogóle by nie istniała, a cała współpraca opierałaby się jedynie na przyjętym zleceniu wykonaniu go i pożegnaniu. Co wcale mu jakoś nie przeszkadzało — w większości przypadków się przecież tego trzymał, ciesząc się jednocześnie z przestrzeni, którą mimowolnie otrzymywał.
Chociaż skłamałby, mówiąc, że była w tym wszystkim jakkolwiek męcząca. Zadziwiająco dobrze znosił jej pytania, luźne rozmowy i samą obecność. Bo gdyby było inaczej, to ledwo po zabandażowaniu mu ręki, zmyłby się z kawiarni w trybie ekspresowym.
— A co jak nie chcę być w nich najlepszy? — zapytał zaczepnie, lekko przechylając głowę. Piętnaście lat temu mógłby skorzystać z jej propozycji, zamierzając zwiększyć swoje szanse u kobiet. Jakoś jednak przez to całe życie sobie radził, więc mógł uznać, że umiejętność ta nie była mu najbardziej do życia potrzebna aktualnie. — Może kiedyś — dodał jeszcze, chociaż nie potrafił w żadnym momencie odszukać w głowie sytuację, kiedy faktycznie chciałby z jej oferty — dość niespodziewanej i odrobinę dziwnej — skorzystać.
— Spokojne? Pamiętasz o krwi, która zastyga ci na posadzce? — upewnił się, znowu się lekko uśmiechając, bo przecież stolarka wcale nie była nudna i monotonna. Zdaje się, że Fawn się coś lekko w głowie pomieszało! A potem pokiwał głową, nie wiedząc do końca, czy dobrze zrobił jednak, wspominając o barze. Niosło to za sobą automatycznie pytania o to, co się stało, że musiał porzucić swój życiowy plan A, na rzecz składania monotonnych mebli. — Lanie drinków? — zapytał, nie wiedząc do końca, jak to powinien zrozumieć. Chociaż jego zaskoczenie było odrobinę przesadzone, bo sam powinien wiedzieć, jak bardzo mu alkohol przecież pasował…
— Na początku będzie zajebiście ciężko, ale potem wszystko się normuje. Ludzie lubią to, co znane, więc nie zniechęcaj się — zdradził. Sam zaliczył całą masę nieprzespanych nocy, gdy przez pierwsze miesiące ledwo wychodził na zero. Dopiero później odbił się od dna — mniej więcej na etapie, gdy coraz poważniej rozważał porzucenie tego w cholerę.